baner_FBAnt
życzenia
Baner AWS
wszystkie_wiadomosci

Apel w sprawie przycisków przy przejściach dla pieszych

Założeniem umieszczania przycisków przy przejściach dla pieszych powinno być ułatwienie, przyspieszenie i uczynienie bezpieczniejszym przejścia przez jezdnię. W praktyce w polskich miastach przyciski służą jednak przede wszystkim upłynnieniu ruchu samochodowego i zepchnięciu pieszych na margines względem innych uczestników ruchu. W Kaliszu kilka miesięcy temu zrezygnowano na skrzyżowaniach z tej wątpliwej przyjemności. W niniejszym tekście uzasadniam, że zdecydowanie nie warto wracać do funkcjonowania przycisków w takiej formie, w jakiej działały przed pandemią.

Wraz z powstaniem Zintegrowanego Systemu Zarządzania Ruchem Drogowym w Kaliszu w 2015 roku przy wielu skrzyżowaniach pojawiły się przyciski dla pieszych służące zasygnalizowaniu chęci przekroczenia jezdni i wzbudzenia zielonego światła. Takie rozwiązanie funkcjonowało wcześniej na niektórych skrzyżowaniach w Kaliszu i przejściach przez ruchliwe ulice (np. Szlak Bursztynowy czy Wrocławska). Dużym utrudnieniem dla pieszych stały się jednak dopiero po wprowadzeniu wspomnianego systemu.

Nieregulowany przez system cykl zmiany świateł był stały, dzięki czemu pieszy już daleko przed przejściem mógł przewidzieć, jak długo będzie czekać i kiedy zapali mu się zielone światło, a zatem zwolnić lub przyspieszyć kroku. Zielone paliło się ponadto z reguły znacznie dłużej, co przekładało się na bezpieczniejsze przejście dla osób z trudnościami w poruszaniu się oraz komfortowy, krótszy czas oczekiwania.

Po uruchomieniu systemu, jeśli inny pieszy nie nacisnął przycisku już wcześniej przed nami, czas oczekiwania znacznie się wydłuża (wyłączając sytuacje, gdy akurat nie ma ruchu). Po dojściu do krawędzi chodnika trzeba jeszcze podejść do sygnalizatora, który znajduje się niekoniecznie od strony, z której przychodzimy. Notorycznie zdarzały się sytuacje, gdy samochodom gasło zielone, po czym zapalało się ponownie nie przepuszczając pieszych, którzy wcisnęli przycisk według systemu zbyt późno – zatem czas oczekiwania wynosić może w tym przypadku znacznie więcej niż jeden „normalny” cykl. Nie mówiąc już o sytuacjach, w których chce się przekroczyć skrzyżowanie „w poprzek”, gdy przy dużym ruchu trzeba przeczekać właściwie kilka cykli świateł dla samochodów. Brak priorytetu dla pieszych w połączeniu z wyżej wymienionymi wadami skutkuje pojawiającym się uczuciem frustracji, poczuciem bycia uczestnikiem ruchu drugiej kategorii i wręcz zohydzeniem tego sposobu poruszania się wśród mieszkańców. I nie nastąpiło to w okresie peerelowskiego „kultu samochodu”, ale w czasach, gdy idąc za postępowymi ideami chce się ograniczać ruch samochodowy na rzecz zdrowszych dla ludzi i bardziej ekologicznych sposobów przemieszczania się.

Ucieszyłem się, gdy to anachroniczne rozwiązanie zostało testowo wyłączone w Kaliszu (z racji pandemii) w marcu zeszłego roku. Przywrócono je w czerwcu, a ponownie wyłączono w listopadzie. Taki stan trwa do teraz. Pojawiają się jednak głosy kierowców, że obecne rozwiązanie zwiększa korki w mieście.

Nie upieram się za wszelką cenę na rezygnację z przycisków, choć na pewno lepszym rozwiązaniem byłoby ich całkowite wycofanie niż powrót do urągającego pieszym funkcjonowania sprzed pandemii. Paradoksalnie mogą one jednak zostać wykorzystane w pożyteczny sposób. Wystarczyłoby, po ich ponownym włączeniu, zorganizować sygnalizację tak, by światło zielone paliło się dla pieszych przez cały czas, gdy nie występuje relacja kolizyjna z danym przejściem. Tzn. przykładowo jeśli kierowcy mają zielone tylko na wprost to również piesi dostawaliby wówczas zielone na przejściach położonych równolegle, niezależnie od naciśnięcia przycisku (ta zasada mogłaby być również rozszerzona na tzw. zielone ogólne dla samochodów, które z natury rzeczy przy skręcie może wywoływać kolizję, co jednak jest przewidziane prawem).

Problem przycisków jest rozpowszechniony w Polsce. W Warszawie jeszcze przed wprowadzeniem kaliskiego systemu mówiło się o zmarnowanych pieniądzach na przyciski dla pieszych. W Poznaniu decyzja o wznowieniu w czerwcu zeszłego roku działania przycisków spotkała się z dużą krytyką ze strony internautów. W Katowicach nawet sami radni miejscy zwrócili się z interpelacją o trwałe wyłączenie przycisków na obszarze Śródmieścia – propozycja została jednak odrzucona. Z interpelacją dotyczącą omawianego zagadnienia zwrócili się także do ministra infrastruktury w październiku 2020 roku posłowie Hanna Gill-Piątek i Franciszek Sterczewski. Odpowiedź z resortu infrastruktury zasadniczo zbywała temat. Tłumaczono się odpowiedzialnością organów zarządzających ruchem właściwych dla danej drogi – w interesującym nas przypadku prezydentów miast na prawach powiatu. W związku z tym kieruję apel do Pana Prezydenta – nie wprowadzajmy z powrotem szkodliwych dla pieszych rozwiązań, ale zastanówmy się, jak można ułatwić im życie (wykorzystując lub nie potencjał już zamontowanych przycisków).

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Starsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze
kaliszok

Przyciski są fajnym rozwiązaniem, tylko że w Kaliszu są fatalnie zaprogramowane. Przejście przez skrzyżowanie na Wrocławskiej koło Castoramy to jakaś kpina. 4 niezależne światła, na każdym czeka się bardzo długo.

Pyrgus

Przyciski przy przejściach dla pieszych to splunięcie w twarz mieszkańcom miasta i pieszym. Oto pieszy musi dopiero „składać wniosek” o przejście przez ulicę, który zostanie rozpatrzony w ciągu kilkudziesięciu sekund, a bywa, że i kilku minut, i dopiero wtedy może przejść przez ulicę. Takie rozwiązanie może mieć rację bytu tylko tam, gdzie ruch pieszych jest sporadyczny. Ale na pewno nie w centrum miasta (np. skrzyżowanie Legionów/Polna, Polna/Górnośląska), gdzie ruch pieszych jest duży. Dodatkowo powinny istnieć minutniki dla pieszych, pokazujące za ile będzie zielone/czerwone (takie rozwiązanie widziałem w Tallinie, pieszy nigdy nie czekał dłużej niż 50 sekund). Kolejna sprawa jest taka, że w wielu miejscach sygnalizacja świetlna jest zupełnie niepotrzebna i ma na celu jedynie utrudnić życie pieszym i ułatwić kierowcom pod pozorom „zwiększenia bezpieczeństwa”.
W dodatku widać wyraźnie, że są miejsca, gdzie piesi są jeszcze bardziej deprecjonowani – bo nic nie przecina ich kierunku marszu, a i tak pali się czerwone (np. przy rogatce).

Najnowsze