Przedsiębiorcy wiedzą, jak ożywić Śródmieście. Burza mózgów podczas Komitetu Rewitalizacji
Za nami bardzo ciekawe posiedzenie Komitetu Rewitalizacji z udziałem przedsiębiorców działających w kaliskim Śródmieściu, którą prowadził przewodniczący Komitetu Radosław Gąsior. Okres covidowy i pocovidowy ograniczył powszechność tego typu dyskusji, a jeśli już jakieś się pojawiały, z reguły opierały się o rozmowy panelistów i przysłuchującej im się publiczności. Tymczasem w środowy wieczór przez niemal 3 godziny w Akceleratorze Kultury głównie słuchano. Większość z kilkudziesięciu osób zabrała głos i przedstawiła własne koncepcje na ożywienie centrum Kalisza. A ja starałem się skrupulatnie notować, czego efekt przedstawiam poniżej.
Na początek historia
Spotkanie rozpoczęło się od historycznej prezentacji wiceprzewodniczącego Komitetu Rewitalizacji Macieja Błachowicza, który w telegraficznym skrócie zarysował historię kaliskiego handlu. Mówił o kryzysie dla polskich miast związanym z egoizmem szlacheckim. – Szlachta traktowała mieszczaństwo jako konkurencję – twierdził Błachowicz. Z tego względu nakładała na mieszczan cła, których sama nie uiszczała. – Przykro to mówić, ale nowoczesność wtargnęła do Kalisza wraz z rozbiorami – sugerował Błachowicz.
XIX wiek był wiekiem powolnego wzrostu miasta, z istotnym przyspieszeniem na początku XX wieku, kiedy to do Kalisza zawitała kolej, mająca kluczowe znaczenie gospodarcze dla rozwoju ówczesnych miast. Po dwóch wyniszczających wojnach światowych (szczególnie pierwszej), przyszedł czas komunizmu i ówczesna bitwa o handel, w trakcie której władze stosowały represje względem prywatnych przedsiębiorców. Lata ’90 przyniosły rozkwit drobnej przedsiębiorczości i drobnego handlu, z kolei w nowy wiek wchodziliśmy z wielkimi supermarketami odbierającymi klientelę mikro i małym przedsiębiorcom. Pierwszy sklep wielkopowierzchniowy HIT powstał w 1997 roku. Dziś jest ich znacznie więcej. Na końcu Maciej Błachowicz zauważył, że granicą kaliskiej wielkomiejskości jest rzeka Prosna. Za Mostem Warszawskim i Stawiszyńskim ciągnie się obszerne przedmieście z małą liczbą mieszkańców. To powoduje, że przez Śródmieście przewija się stosunkowo niewiele osób, które mogłyby wzmagać jego żywotność.
Oddajmy głos przedsiębiorcom. Czy lokale w Śródmieściu są atrakcyjne?
Następnie przyszła pora na oddanie głosu zgromadzonym na sali przedsiębiorcom oraz mieszkańcom. Dyskusję prowadził przewodniczący Komitetu Rewitalizacji Radosław Gąsior. Chciałbym zaznaczyć, że postaram się zreferować niniejszą dyskusję w sposób maksymalnie bezstronny. Dyskusję referował będę w kolejności chronologicznej, a nie tematycznej (z jednym wyjątkiem), dlatego niektóre tematy mogą pojawiać się kilkukrotnie w różnych miejscach tekstu. Ze względu na długość spotkania, niektóre postulaty mogłem pominąć.
Jako pierwszy głos zabrał Mateusz Niżniowski, który prowadzi kawiarnię w Galerii Tęcza. Wskazywał on na problemy w zakresie dostępności Śródmieścia dla osób niepełnosprawnych. Jego zdaniem kaliski bruk utrudnia poruszanie się osobom na wózkach inwalidzkich. Poruszył także kwestię wykorzystania potencjału setek tysięcy pielgrzymów przybywających regularnie do Sanktuarium Św. Józefa, którzy jednak szybko odjeżdżają z miasta. Na końcu stwierdził, że nic nie skłoniłoby go do tego, aby otworzyć kawiarnię w Śródmieściu, zamiast w Galerii Tęcza, ponieważ jego zdaniem lokale są w opłakanym stanie i „trzeba by wpakować potężne pieniądze w ich remont”, co w przypadku gastronomii mogłoby się wiązać z setkami tysięcy złotych.
Do wypowiedzi Niżniowskiego odniósł się przedsiębiorca prowadzący lokal Barwy przy ul. Śródmiejskiej. Stwierdził, że ceny najmu w Śródmieściu nie są tak wysokie, jak w Galerii Tęcza, a sam nie widzi specjalnych problemów w zakresie prowadzenia swojego lokalu. – Z różnymi problemami zgłaszałem się do Miasta i zawsze mi pomagano – mówił. Piotr Boratyński, zastępca dyrektora MZBM, zauważał, że czynsz w lokalach MZBM wynosi 50% przez pierwszy rok najmu, 75% w drugim roku i dopiero 100% w trzecim. Ponadto, jeśli po trzech latach przychody firmy nie wzrosły, przedsiębiorca może wnioskować o powrót do 50% wysokości czynszu. Dodatkowo w przypadku remontu swojego lokalu, może on przez pół roku nie płacić czynszu.
– Po takiej reklamie niskiego czynszu muszę się chyba przenieść z lokalu prywatnego do lokalu MZBM – mówił Margerita Kupajczyk-Czarnecka, prowadząca lokal z odzieżą damską XXL Dwie Gracje przy ul. Chodyńskiego w Kaliszu. Krytykowała ona fakt, że przez ostatnie trzy lata prowadzone są w różnych miejscach Śródmieścia roboty budowlane, które ograniczają dostępność klientom do jej sklepu. Mówiła o ograniczonej liczbie miejsc parkingowych, co zniechęca do robienia zakupów w centrum. Nie podoba jej się, że przez czas rewitalizowania Śródmieścia nie przewidziano jakiejś instytucji, która mogłaby wspierać osoby prowadzące działalność gospodarczą w centrum. [W toku dyskusji rozmawiano np. do dopłatach do czynszu, lecz niektóre osoby wskazywały, że dopłaty raczej nie wchodziłyby w rachubę ze względu na to, że samorządy nie mogą wspierać działalności gospodarczej]. Pani Margerita na końcu dodawała, że Śródmieście umiera przez brak odczuwania satysfakcji z codziennego przebywania w nim, do czego także przyczyniają się długo trwające remonty.
Przedstawicielka Zarządu Wspólnoty Piskorzewie zauważała, że niegdyś Piskorzewie tętniło życiem, a obecnie, jej zdaniem, jest to martwe osiedle, które umarło wraz z zakładami włókienniczymi. Wskazywała, że po likwidacji Tesco przy Majkowskiej mieszkańcy Piskorzewia przypisani zostali do placówki pocztowej znajdującej się w Galerii Kalisz (Carrefour przy Poznańskiej). W dawnym Tesco znajdowały się także usługi gastronomiczne, które Piskorzewie straciło.
Nie koszty, a obroty. Czemu nie ma klientów?
Eskan Darwich, wiceprzewodniczący Rady Miasta Kalisza z Polski 2050 wskazywał, że w przypadku prowadzenia firmy kluczowe nie są koszty, ale obroty. Jeśli ma się wysokie obroty, można wówczas płacić bez problemu także i wyższe czynsze. Kluczowe jest zatem, jego zdaniem, przyciąganie ludzi do Kalisza, którzy będą klientami śródmiejskich lokali. Darwich uważa, że Kalisz powinien stać się centrum dla powiatu, być miejscem turystyki weekendowej dla osób z okolic miasta, a niekoniecznie z całej Polski. Chodzi o to, aby woleli oni przyjechać do Kalisza, a nie do Ostrowa. Dodawał ponadto, że bolączką centrum miasta jest brak parkingu. – Wiem, że są tutaj zwolennicy chodzenia na nogach, ale większość ludzi jest na to zbyt wygodna – mówił radny Polski 2050.
Mariola Troczyńska, która od pięciu lat prowadzi sklep jubilerski przy Galerii Tęcza, wskazywała na problemy z parkowaniem i jego kosztami. Uważa, że można by wprowadzić godzinny parking za darmo, gdyż jej zdaniem darmowy parking w Galerii Amber powoduje, że ludzie preferują zakupy w galerii, gdzie mogą załatwić swoje sprawy i dodatkowo za nic nie dopłacać. – Parking to jest numer 1 – dodał ktoś z sali.
– Kiedyś umawiałam się na kawę w centrum, ale teraz zrezygnowałam z tej praktyki, bo kontrahent nie ma gdzie postawić auta – mówiła jedna z przedsiębiorczyń. – Nie ma żadnej atrakcji w centrum. Dla ludzi, którzy chcą przyjść do centrum, nic nie zrobiono. Nie zorganizowano żadnych straganików, atrakcji, jak to bywało w ubiegłych latach. Jest pusto, nie ma atrakcji – mówiła. W związku z tyloma głosami na temat miejsc parkingowych Maciej Błachowicz zadał nieco prowokacyjne pytanie wszystkim obecnym, czy chcieliby zatem, aby może na Głównym Rynku zrobić parking. Nikt jednak nie poparł takiego postulatu, lecz sprzeciwiono mu się.
Jakie rozwiązania?
Po salwie problemów, które wymieniali przedsiębiorcy, płynnie udało się przejść do dyskusji na temat propozycji rozwiązań, którą zainicjował Dawid Borowiak. Na początku Borowiak wskazywał na ważną rolę przedsiębiorców, którzy powinni dbać o swoje lokale. – Biznes, który wygląda, jakby miał zaraz upaść, prędzej czy później upadnie – mówił właściciel Borowiak Nieruchomości, inicjator konkursów na najpiękniejszą witrynę śródmiejskich przedsiębiorstw. Dawid Borowiak postulował, aby stworzyć 3-4 parkingi wielopoziomowe na obrzeżach Śródmieścia, dzięki czemu można by wówczas nawet zamknąć niektóre ulice i stworzyć z nich deptaki. Mówił, że prezydent Grzegorz Sapiński zamknął Śródmiejską i Złotą, ale były to pseudodeptaki, bo nic się tam nie działo.
Borowiak postulował także, aby wzorem miast skandynawskich, na powstałych parkingach uruchomić systemy wskazujące liczbę samochodów znajdujących się na parkingu, a aktualizowane elektroniczne tablice informacyjne postawić na kaliskich ulicach, aby kierowca wiedział, gdzie może kierować się, aby zaparkować swoje auto i swobodnie znaleźć miejsce. W późniejszej dyskusji ktoś wskazywał, że dobrym miejscem na parking wielopoziomowy mogłoby być okolice Urzędu Miasta przy ul. Kościuszki.
Roman Żarnecki z CHOPS-u mówił o tym, że dyskusja odbywa się w dobrym czasie, ponieważ niedługo skończy się remont Głównego Rynku i będzie to idealny moment, aby zachęcić potencjalnych klientów do częstego odwiedzania Śródmieścia. Rzucił on pomysł stworzenia wspólnej dla wszystkich zainteresowanych śródmiejskich przedsiębiorców karty lojalnościowej, na której zbierane mogłyby być punkty. Punkty można by przeznaczać na przykład na darmowy całodniowy parking.
Barbara Oliwiecka, radna Polski 2050, pytała, dlaczego oferta MZBM-u, którą referował Piotr Boratyński, jest tak słabo rozreklamowana. – Czemu nie leży tutaj na stole? – pytała radna. Odnosiła się do prezentacji Macieja Błachowicza, który mówił o obecnej Alei Wolności jako pięknej alei spacerowej, która już takiej roli nie pełni, gdyż jest ciągiem komunikacyjnym. Z drugiej strony wskazywała, że jako ludzie jesteśmy wygodni i dlatego tak istotne jest zabieganie o powstanie w Śródmieściu parkingu. Mówiła, że w Toruniu istnieją parkingi na obrzeżach Starego Miasta, z których ludzi do centrum podwożą meleksy.
Studenci ożywią miasto?
Barbara Oliwiecka krytykowała także stan ul. Mariańskiej, która prowadzi z Placu Św. Józefa na Główny Rynek (czyli m.in. przybywających do miasta pielgrzymów) i jej zdaniem wygląda jak ulica widmo, a powinien to być piękny woonerf. Wskazywała także na likwidację części kursów KLA poza Kalisz, co prowadzi do dyskryminacji uczniów szkół średnich niemieszkających w mieście (jest to 40% uczniów), którzy też są potencjalnymi klientami śródmiejskich przedsiębiorstw. Na końcu apelowała o to, aby przyciągać studentów do centrum, wskazując, że obecne akademiki znajdują się na obrzeżach miasta (przy ul. Łódzkiej i Poznańskiej).
Do ostatniej części odniosła się dr Izabela Rącka, wykładowca Akademii Kaliskiej. Mówiła ona o tym, że studenci Akademii z reguły nie chcą mieszkać w Kaliszu, ponieważ często ich na to nie stać. Po zajęciach chcą jak najszybciej wrócić do swojej miejscowości, a ponadto postulują, aby wykłady prowadzone były zdalnie. – Mamy pięknie wyremontowane pokoje w akademikach, które stoją puste – mówiła Rącka. Dodawała, że rusza kierunek lekarski, na którym w kolejnym roku akademickim pojawi się 60 studentów – oni zapewne będą mieszkali w naszym mieście, także w zasobach prywatnych w centrum.
Mentalność narzekaczy
Następnie głos zabrał przedsiębiorca (a następnie jego żona) posiadający ogródek na Głównym Rynku. Chcieli oni w jakiejś formie zasłonić roboty budowlane, które bez wątpienia nie są atrakcyjne dla gości restauracji, lecz nie otrzymali na to zgody z Urzędu Miasta. Właściciele firmy mówili, że ich zdaniem w social mediach miasta jest za mało reklam zachęcających do odwiedzania Śródmieścia. Dodatkowo pani właścicielka zwracała uwagę na kaliską mentalność. – Wszyscy narzekają, że w Kaliszu nic się nie dzieje, a w Ostrowie pełno ludzi, a sami też jeżdżą do Ostrowa, zamiast korzystać z usług kaliskich lokali – mówiła. Dodawała, że w centrum jest zbyt mało imprez. – Trzy imprezy na rok! – żaliła się.
Marzena Wojterska, dyrektor MZBM, zauważała, że problemem z żywotnością Śródmieścia jest także to, że mieszkańcy Śródmieścia nagminnie składają skargi na głośną muzykę czy głośne rozmowy. Jeden z panów obecnych na spotkaniu, który mieszka w Śródmieściu, postulował, aby po 22:00 ludzie zachowywali się ciszej. Mówił, że ten gwar nocami przeszkadza mu, jako lokatorowi centrum. – W całej Polsce może się wieczorem dziać, a tylko u nas się nie da – irytowała się jedna z pań zebranych w sali Akceleratora Kultury.
Agnieszka Woldańska, prowadząca Papuciowo i Łapci Świat, trzy lata temu przeniosła się z Nowego Światu na Zamkową. Mówiła, że miejsca parkingowe są ważne, ale ważniejsza jest mentalność. – Jeśli media będą pokazywać puste witryny, zdjęcia bałaganu, to po co ludzie mieliby do nas przyjść? – pytała retorycznie Woldańska. Mówiła, że 90% jej klientów to osoby spoza Kalisza, także z dalekich stron. Proponowała, aby przedsiębiorcy zrzucili się na mapki dla turystów z oznaczonymi tutejszymi sklepami. Mówiła także o pomyśle stworzenia bilecików do parkowania, które rozdawaliby przedsiębiorcy.
Zazieleniajmy
Mikołaj Marucha akcentował kwestie zieleni. Podał przykład lokalu Warka, przed którym znajduje się wiele zieleni. Jego zdaniem, gdyby podobne rozwiązanie zastosować na całej długości Wału Staromiejskiego, wówczas do Kalisza przyjeżdżaliby turyści, aby zrobić sobie tam chociażby zdjęcie. Rozszerzył także ideę Agnieszki Woldańskiej i powiedział, że wartościowe byłoby stworzenie aplikacji ze wszystkimi przedsiębiorstwami ze Śródmieścia. Ponadto postuluje on zwiększenie nakładu na promocję Śródmieścia. Do postulatów zazieleniania miasta odniósł się także pan Krzysztof, który zauważał, że sporo osób wyprowadza się poza miasto, aby dążyć do natury i uciekać od zgiełku. Mówił on, że zielony kolor uspokaja, z kolei kwiaty dają radość. A kiedy zbyt często się kosi, wówczas kwiatów nie ma.
Zbiór dalszych koncepcji
Jeden z zebranych wskazywał także na kwestię ograniczonego dostępu komunikacją miejską do centrum z niektórych części miasta. Mówił także o tym, że zbyt mało informacji przekazywanych jest w języku ukraińskim, a także angielskim. Kolejna z osób zabierających głos wskazywała, że dziś powrót na Dobrzec po 23:00 komunikacją publiczną jest prawie niemożliwy. W dużych miastach takiego problemu nie ma. Postulował także stworzenie buspasa, np. na Górnośląskiej, aby przyspieszyć poruszanie się autobusem do Śródmieścia. Odniósł się do tematu parkingów. – Aby zdecydować, czy potrzebujemy 2-3 parkingów, czy też 1 parking centralny, musimy mieć do tego dane – mówił. Apelował także o organizowanie dużych imprez w Śródmieściu, np. na ul. Św. Stanisława, gdzie odbywały się koncerty.
Danuta Synkiewicz odnosiła się do koncepcji mapki. Akcentowała, że bardzo ważne jest, aby na takiej mapie wskazywać wszystkie wyjątkowe produkty znajdujące się na terenie Śródmieścia. Dobry domowy obiad, najlepsze papucie w Kaliszu czy dobre wino – turysta powinien to wiedzieć. Danuta Synkiewicz apelowała także o powrót Święta Ulicy Zamkowej, a ktoś podrzucił pomysł, że tego typu święta można urządzać na każdej śródmiejskiej ulicy. Pojawiły się także postulaty, aby zaklejać puste witryny atrakcyjnymi foliami. Na tych foliach mogłyby się znajdować na przykład duże mapki, informatory oraz kod QR do pobrania aplikacji z mapką.
Kolejny z panów apelował do Urzędu Miasta, aby w coweekendowych informatorach na temat tego, co dzieje się w mieście, dodawać także rubryczkę dla przedsiębiorców i organizowanych przez nich atrakcji. Proponował, aby klient, który posiada paragon ze śródmiejskiego lokalu, mógł udać się do Centrum Informacji Turystycznej i odebrać możliwość darmowego parkowania za okazany paragon. Mówił także, że w większych miastach nad lokalami, gdzie odbywają się imprezy, znajdują się biura, a nie mieszkania, co ograniczy problem hałasu. Jedna z przedsiębiorczyń wskazała z kolei na kwestię ograniczenia zatrudnienia urzędników w ścisłym Śródmieściu, którzy także byli klientami.
Dwa ostatnie głosy
Jako przedostatnia głos zabrała Joanna Dudek, dyrektor Galerii im. Jana Tarasina. Po 6 latach mieszkania w Gdańsku wróciła do Kalisza i na starcie usłyszała: „z tym budżetem to ty tutaj nic nie zrobisz”. – Trzeba zmieniać mental, tworzyć miejsca, które są wyjątkowe – apelowała Joanna Dudek. Jej zdaniem należy uczyć kaliszan, że mogą mieć dobrą ofertę kulturalną i że mają tutaj świetnych artystów. Kalisz przybywającym tutaj artystom bardzo się podoba, ale niedostatecznie dobrze przekazuje wiedzę o sobie. Jej zdaniem w witrynach mogłyby się znajdować graficzne informacje o historii miasta, przy realizacji których Galeria mogłaby pomóc. Dudek chciałaby utrzymać te grafiki w stonowanym sepiowym klimacie, aby nie przesadzić z ich wyrazistością. – Po przyjeździe do Ostrowa od razu wiemy, że jest to miasto Komedy – mówiła Joanna Dudek, odnosząc się do muralu przy ostrowskim dworcu PKP. Mówiła również, że „totalnie nie jesteśmy przygotowani na ofertę anglojęzyczną”.
Jako ostatni głos zabrał autor niniejszej relacji, za przeczytanie której w całości serdecznie dziękuję. Zachęcałem przedsiębiorców do stworzenia stowarzyszenia, które umożliwiłoby bardziej zintegrowane działania w Śródmieściu, a także dawało im większą siłę w relacjach z Urzędem Miasta. Zachęcałem także do zwiększania liczby koncertów w Śródmieściu, wskazując, że w dużych miastach powszechne są koncerty uliczne – wraz z Anną Palusińską z Wydziału Pedagogiczno-Artystycznego UAM złożyliśmy projekt do Budżetu Obywatelskiego na organizację w przyszłym roku 16 takich koncertów w wykonaniu młodych kaliskich artystów, ze szczególnym uwzględnieniem studentów i absolwentów WP-A UAM.
Na tym spotkanie zakończono. Jak widać, przedsiębiorcom bardzo doskwiera brak dostatecznej liczby miejsc parkingowych. Temat przewijał się w większości wypowiedzi. Myślę zatem, że czas na odważniejsze działania w tym zakresie, choć wiadomo, że tego typu inwestycja jest trudniejsza niż remont drogi bądź budowa nowego ronda. Mam jednak nadzieję, że prace w tym kierunku się posuną – wówczas, moim zdaniem, warto by rozważyć stworzenie z większej części ulicy Śródmiejskiej (a może i Zamkowej) deptaka z zamkniętym ruchem kołowym. Przy założeniu, że równocześnie Miasto organizować tam będzie wydarzenia kulturalne, aby zachęcać do przybywania do Śródmieścia, a parkingi rzeczywiście pomieszczą na tyle dużo aut, aby wraz z komunikacją publiczną rozwiązały problem trudności z transportem do ścisłego centrum miasta. Wszystkie inne postulaty również zasługują na dużą uwagę urzędników, aktywistów i polityków, choć wydaje się, że część z nich przy odpowiedniej determinacji wprowadzić jest łatwiej niż zbudować tak potrzebne w Śródmieściu miejsca parkingowe.
Problem parkowania, to problem paradoksalny: bo z jednej strony miejsc parkingowych jest bardzo dużo, a z drugiej – nie ma gdzie stanąć. Wybudowanie parkingu wielopoziomowego jest niewykonalne, bo kosztowałoby miliony, które nie wiadomo, skąd wziąć, a na końcu okazałoby się, że ten parking i tak jest zatkany przez osoby dojeżdżające samochodami do centrum do pracy. Bo to jest tak naprawdę największy problem: nie to, że ktoś jedzie do centrum coś kupić/załatwić i jedzie samochodem, tylko tysiące samochodów wożących ludzi pracujących w centrum, które to samochody blokują miejsca parkingowe przez wiele godziny. Dlatego budowa takiego parkingu miałaby sens pod warunkiem, że byłby niedostępny dla tych, którzy chcą zostawić samochód na wiele godzin. Przede wszystkim jednak trzeba powstrzymać napływ do miasta bęcwałów PKA i ESI ze wsi, które zalewają kalisz tysiącami każdego dnia. W tym celu należy nakłonić tych, którzy pracują w centrum do dojeżdżania do pracy komunikacją publiczną – przede wszystkim tych z podkaliskich wioch.