Wydarzenie_1200x628
baner_FBAnt
Baner AWS
wszystkie_wiadomosci

„Mamy głęboką nadzieję, że służby będą widziały w nas wsparcie” – Stowarzyszenie Szukamy i Ratujemy

Od trzech lat włączają się aktywnie w poszukiwania zaginionych osób na terenie południowej Wielkopolski. Mają liczne grono ochotników, którzy wspierają w tych działaniach służby ratownicze. Z ich wiedzy i doświadczenia korzystają grupy w całym kraju. Poznajcie Stowarzyszenie Szukamy i Ratujemy!

Stowarzyszenie Szukamy i Ratujemy ma swoją siedzibę w Ostrowie Wielkopolskim, ale skala działania organizacji jest bardzo szeroka, nie tylko w województwie wielkopolskim, ale nawet zahaczając o sąsiednie województwo łódzkie. Organizacja skupia łącznie około 100 wolontariuszy, którzy deklarują gotowość udziału w akcjach poszukiwawczych, są przeszkoleni i przygotowani na wielogodzinne działania w terenie. Wśród nich są mieszkańcy m.in. Kalisza, Ostrowa Wielkopolskiego, Koźmina Wielkopolskiego, Jarocina, Pleszewa, Ostrzeszowa, Gostynia, a nawet Warty!

Szukają i ratują od trzech lat 

Dokładnie 12 marca – w trzecią rocznicę założenia Stowarzyszenia – mieliśmy niezwykłą okazję gościć w redakcji Latarnika Kaliskiego przedstawicielkę grupy, Martę Wróblewską, która przybliżyła nam funkcjonowanie i zadania grupy. Wydawać by się mogło, że działania terenowe to typowo męskie zajęcie, ale… nic bardziej mylnego.

M. Wróblewska: „Wśród naszych członków jest około 25 kobiet. W ramach Stowarzyszenia działa także sekcja psów, gdzie zwłaszcza angażują się kobiety. Wciąż pozyskujemy nowych członków, na naszej stronie wskazując terminy i miejsca rekrutacji. Naprawdę każdy może spróbować. Najważniejsza jest sprawność fizyczna i mentalna oraz zainteresowanie związane z działalnością naszej grupy. Natomiast zawody pokrewne są mile widziane – dlatego w naszych szeregach są np. policjanci, strażacy czy pielęgniarki. Wracając do rekrutacji, ma ona kilka etapów. Najpierw organizowane jest szkolenie połączone z przedstawieniem grupy. Następnie odbywa się próba terenowa, a na końcu z kandydatem przeprowadzona jest rozmowa.”

Wyjazdy na akcje poszukiwawcze wiążą się z dużym wysiłkiem fizycznym, np. przebywanie w danym miejscu przez kilkanaście godzin. Działania realizowane są w trudnym terenie: lasy, pola, trudnodostępne miejsca. Wszystko odbywa się jednak w granicach rozsądku i bez niepotrzebnego narażenia życia ochotników.

„Jest duża liczba zaginięć osób, które cechuje zaburzenie psychiczne – zdiagnozowane lub nie – takie jak np. schizofrenia, co może być skutkiem aktualnej sytuacji związanej z pandemią COVID-19. Ponadto ludzie tracą pracę, źródło swojego utrzymania, popadają w depresje. Obawiam się, że takie zjawiska oraz zaginięcia z tych powodów mogą pojawiać się coraz częściej.”– podkreśla M. Wróblewska.

Szczególna akcja

Choć sama Marta Wróblewska podkreśla, że pamięta każdą akcje, na pytanie o tę jedną, wyjątkową, która pozostanie na długo w pamięci, wskazuje poszukiwania w Kobylej Górze.

„Zaginęła kobieta, a po rozmowach z najbliższymi okazało się, że mogła ona próbować popełnić samobójstwo. To była jedna z najtrudniejszych akcji, jeśli chodzi o poziom trudności i czas trwania. Dzięki naszej aplikacji oszacowano, iż wolontariusze, policjanci oraz strażacy OSP i PSP przeszukali teren o łącznej powierzchni ok.280 ha w niecałe 3 dni, co pozwoliło wykluczyć miejsce pobytu osoby zaginionej na lądzie na tym obszarze.” – opisuje wolontariuszka grupy poszukiwawczej. Niestety, akcja zakończyła się najgorszym z możliwych scenariuszy.

Ochotniczo, ale nie amatorsko

Choć swoją działalność opierają na wolontariuszach, którzy angażują się w poszukiwania w trakcie swojego wolnego czasu, nie oznacza to, że są amatorami. Wręcz przeciwnie – są profesjonalnie przeszkoleni, a także dysponują profesjonalnym sprzętem, są to m.in. bus pełniący funkcję centrum dowodzenia z dwoma stanowiskami do koordynacji i pełnym wyposażeniem oraz przyczepazbudowana i ufundowaną przez firmę JEGGER z Gostynia. Jak dodaje M. Wróblewska „została ona przystosowana w pełni do naszych potrzeb, bowiem od początku powstawania projektu mogliśmy zasugerować wykonawcy, jak powinna wyglądać. Również dzięki doświadczeniu konstruktorów z firmy JEGGER, w przyczepie znajdują się m.in. dedykowane systemy do agregatów  (zamiast: do przyczepy możemy załadować agregaty) oraz sprzęt do poszukiwania na wodzie, na lodzie, torby i plecaki ratownicze, radiotelefony i inne. Posiadamy też samochód, który może przewieźć na miejsce poszukiwań 9 osób, a także zabrać psy, biorące udział w poszukiwaniach osób.

Grupa poszukiwawcza z Ostrowa Wlkp. już dziś dysponuje sporymi zasobami sprzętu, jednak wciąż zbiera środki na dalsze wyposażenie. Organizując zbiórki finansów za pośrednictwem portalu zrzutka.pl, a jedna z tych zbiórek miała niecodzienny przebieg.

„Zgłosiła się do nas Telewizja PROMAX oferując zakup sprzętu ratującego życie (defibrylatorAED), na co z radością się zgodziliśmy. Dzięki temu środki zbierane na portalu zrzutka.pl przeznaczyliśmy na uzupełnienie innego wyposażenia. Jesteśmy zauważani i bardzo nas to cieszy.” – wspomina Marta Wróblewska.

Współpraca ze służbami

Działalność ostrowskiego Stowarzyszenia ma pomagać służbom takim jak policja czy straż (zarówno zawodowa, jak i ochotnicza) w skutecznym poszukiwaniu osób zaginionych. „Mamy głęboką nadzieję, że służby będą widziały w nas wsparcie. Często na miejscu okazuje się, że nasza pomoc, także sprzętowa, jest bardzo ważna i potrzebna. Nie każda komenda policji posiada profesjonalne centrum dowodzenia, więc w niektórych akcjach także nasz bus koordynacyjny jest dużym wsparciem w działaniach operacyjnych.”

Fundamentem stowarzyszenia jest pięcioosobowy zarząd, który podejmuje decyzje kolegialnie. Natomiast decyzję o podjęciu działań poszukiwawczo-ratowniczych podejmuje grupa sztabowa, składająca się z kilkunastu osób. Ocena sytuacji odbywa się poprzez analizę danych oraz weryfikację sytuacji dotyczącej danego zgłoszenia. Ważne jest także to kto chce ich zaangażowania w akcje, czy jest to prośba policji czy rodziny zaginionego.

„Ta współpraca z policją i innymi służbami układa się bardzo dobrze. Oczywiste jest, że na początku było ograniczone zaufanie, jesteśmy wolontariuszami, jednak widząc, że podchodzimy do naszych działań poważne, mamy sprzęt, jesteśmy przeszkoleni, policja przekonuje się do nas i tego, co robimy i jak pomagamy. Efektem takiej współpracy są liczne porozumienia, jakie podpisujemy z komendami policji.”– zauważa M. Wróblewska.

Aplikacja 

Stowarzyszenie używa także aplikacji „Szukamy i Ratujemy”, która została zaprojektowana specjalnie przez jednego z członków organizacji, który zawodowo zajmuje się programowaniem. Dzięki aplikacji można koordynować prace grupy i poszczególnych osób, a także wyznaczać tereny wymagające weryfikacji pod kątem poszukiwań zaginionej osoby, jak i już przeszukane. „Ta aplikacja jest tak naprawdę fundamentalną częścią prowadzonych przez nas poszukiwań. Bez niej działania nie byłyby tak skuteczne” – podkreśla przedstawicielka SiR, dodając, że z tej aplikacji korzysta wiele, a może i wszystkie grupy poszukiwawcze w całej Polsce.

W Polsce działa kilkadziesiąt grup poszukiwawczo-ratowniczych (wliczając w to jednostki takie jak POPR, GOPR itp.). Jednak technologiczne podwaliny pod skuteczne działania pochodzą właśnie z Wielkopolski. Dodajmy, że SiR zostało zaproszone do udziału w ćwiczeniach wojskowych RENEGADE/SAREX 2021. Podstawą do zaproszenia  jest chęć zapoznania się z możliwościami jakie daje praca w aplikacji Szukamy i Ratujemy oraz bliższe zapoznanie się z profilem działalności stowarzyszenia.

Jaka przyszłość dla SiR?

Na pytanie o największe wyzwania dla grupy, Marta Wróblewska odpowiada bez zawahania: „Chcemy być coraz lepsi w tym co robimy.”dodaje: „Dlatego szkolimy siebie, angażujemy w nasze działania kolejnych ochotników. Ale i sami szkolimy – ostatnio nasi ratownicypoprowadzili w Śremie szkolenie dla Wojsk Obrony Terytorialnej, szkoliliśmy żołnierzy WOT-u np. poprzez inscenizowane scenki, różne akcje terenowe, scenariusze zakładające sytuację kryzysową.”

Świętując 3 lata działalności, życzymy wszystkim członkom Stowarzyszenia, aby jak najrzadziej musieli wyjeżdżać w teren.

***

Stowarzyszenie Szukamy i Ratujemy bazuje w trakcie poszukiwań na statystykach pochodzących m.in. zpublikacji „Poszukiwania osób zaginionych w terenach otwartych.Przegląd stosowanych metod” M. Jurecka, T. Niedzielski.

Fot.: SiR














Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Starsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze