Pych: „Nic chyba bardziej nie potęguje miłości do ojczyzny jak krajoznawstwo”
Są wakacje, sezon ogórkowy, kanikuła. Tymi pojęciami określa się czas, w którym nic szczególnego się nie dzieje – zarówno w polityce, jak i w kulturze panuje okres „imprez plenerowych”. Studenci i uczniowie odpoczywają od swoich całorocznych zajęć i obowiązków. Jak to mówią: – żegnaj szkoło! Urzędy pracują „na pół gwizdka”, zamiera ruch w wielu placówkach handlowych i kulturalnych, których dochody związane są z trwaniem roku szkolnego.
Zgrupowania, kolonie, obozy i pielgrzymki pełne są uczestników natomiast pustoszeją redakcje, a pozostały na posterunku personel dwoi się i troi, żeby jakoś zapełnić ramówkę. Cykliczne wydarzenia nie stanowią magnesu dla stałych czytelników tym bardziej, że upał i wyjazdy poza miejsce zamieszkania pozwalają na chwilę zapomnieć o mediach. Felietoniści muszą znaleźć temat łatwy i przyjemny, aby zachęcić swoich stałych czytelników do lektury. Dobrze, żeby był z puentą, żeby niósł jakąś wartość, która ubogaci czytelnika, żeby był ciekawie napisany i stanowił swego rodzaju intelektualną rozrywkę – taki, który na szerszym tle opowiada o życiu lokalnej społeczności. Wreszcie taki, który jest na czasie, czyli w czasie wakacji opowiada o turystyce, wypoczynku czy zwiedzaniu i poznawaniu świata. Byłoby idealnie, gdyby uczył patriotyzmu, miłości do swojej ojczyzny, poszanowania przyrody i zabytków architektury… no to zapraszam Państwa do lektury.
Między ciekawością, a turystyką: Potrzeba przemieszczania się odczuwana jest przez ludzi od samego początku istnienia naszego gatunku. Powodem odczuwania tej potrzeby była chęć zaspokojenia swoich potrzeb takich, jak zdobycie pożywienia, wody, a później ziemi nadającej się do uprawy lub hodowli. Nie od dziś wiadomo, że przedstawiciele Homo Sapiens rozproszyli się po całym świecie, rozpoczynając swoją wędrówkę z Afryki. Badania genetyczne dowiodły, że gatunek nasz pojawił się około dwustu tysięcy lat temu w epoce paleolitu i stanowił zwieńczenie długiego okresu ewolucji rodzaju Homo. Przodkowie ludzi rozumnych, gatunki pokroju Homo erectus, korzystały z bardzo prostych narzędzi od około miliona lat, a z biegiem czasu narzędzia te stawały się coraz bardziej wyrafinowane i skomplikowane. Ludność czasu paleolitu wykształciła także język oraz ceremonię i obrządek związany z pochówkiem zmarłych. Ludzie ci żyli ze zbieractwa i łowiectwa prowadząc zwykle wędrowny tryb życia. Nie była to jeszcze turystyka, ale możemy przypuszczać, że ludzie wędrowali w poszukiwaniu pożywienia, dogodniejszego klimatu i bezpiecznych kryjówek, ale także ze zwykłej ciekawości.
Współcześni turyści: Współczesny gatunek ludzki rozprzestrzeniał się szybko po całej powierzchni kuli ziemskiej – od Afryki, poprzez wolne od zlodowacenia obszary Europy, aż do Azji. Szczyt ekspansji ludności na terenach Ameryki Północnej i Oceanii nastąpił podczas ostatniego zlodowacenia, czyli około 12 tysięcy lat temu. Wtedy ludzkość zdołała skolonizować prawie wszystkie wolne od lodu części planety. Większość wędrujących grup polujących i zbierających żywność została albo przekształcona w większe społeczeństwa rolnicze, albo przez takie społeczeństwa wchłonięta. Pozostałe grupki ludności albo wyginęły, albo pozostały w izolacji. Takie skupiska ludności spotykane są jeszcze dziś w oddalonych od cywilizacji regionach. Nieliczni Buszmeni, żyjący jeszcze w Afryce używają narzędzi przypominających kij do wygrzebywania korzonków z ziemi. W RPA odnaleziono niedawno w jednej z jaskiń niemal identyczne narzędzia, a ich wiek datuje się na 44 tysiące lat. Można powiedzieć, że ludzie to wyjątkowy gatunek wędrowców w świecie ożywionym. Nie przemieszczają się tylko po to, aby zdobyć pożywienie i w dogodnych warunkach wydać na świat potomstwo – przemieszczają się nieustannie z bardzo wielu powodów, a jednym z nich jest nigdy nie zaspokojona potrzeba poznawania otaczającego nas świata, a jeśli to tylko możliwe, to wyjście nawet poza ten świat. Pierwszy kosmiczny turysta, który w 2001 roku opuścił naszą planetę, aby zobaczyć ją z perspektywy kosmosu właśnie wybiera się wraz z żoną na Księżyc. Denis Tito to 82-letni inżynier kosmiczny, który stał się biznesmenem i analitykiem finansowym. Już w 2001 roku zapłacił Rosjanom 20 milionów dolarów za możliwość podróży do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Nie był to 11-to minutowy lot, w którym doświadcza się przez kilka minut stanu nieważkości, a prawdziwa wyprawa cywila poza Ziemię. Po powrocie opowiedział swoje wrażenia takimi słowami: – ołówki zaczęły unosić się w powietrzu, a ja mogłem zobaczyć czerń kosmosu i krzywiznę Ziemi. Byłem w euforii. To był najwspanialszy moment w moim życiu, osiągnięcie młodzieńczego celu – wiedziałem wtedy, że nic nigdy tego nie pobije – powiedział Tito. Lot ten jako cel zapisał sobie w 1961 roku zafascynowany pierwszym lotem Jurija Gagarina, który był pierwszym człowiekiem, który poleciał w kosmos. W ciągu 20 lat od czasu, gdy Tito spędził wakacje w kosmosie, tylko garstka innych – bardzo bogatych – turystów podążyła jego śladami, ale firmy takie jak Blue Origin i Virgin Galactic robią wszystko, aby jak najszybciej skomercjalizować loty suborbitalne, a docelowo także powołać biura podróży – kosmicznych podróży. Wydaje się przesądzonym, że ciekawość ludzka i poszukiwanie wrażeń połączone z rozsądkiem i wielkimi ambicjami wyprowadzą Ziemian poza nasz glob i uczynią nasz gatunek gatunkiem międzyplanetarnym. Widać turystyka najlepsze lata ma dopiero przed sobą. Rozpoczęła się era turystyki kosmicznej, ale póki co wróćmy na Ziemię.
Przejściowe problemy: Rozwojowi prehistorycznej turystyki poznawczej stanął na drodze rozwój rolnictwa, które wymuszało osiadły tryb życia. Pierwsze ślady rolniczej działalności człowieka przypadają na początek Neolitu, czyli ok. 9500 rok p.n.e. Do roku 7000 p.n.e. rolnictwo zakorzeniło się w Indiach, a do roku 6000 p.n.e. w Egipcie. Około 5 tysięcy lat p.n.e. ziemię uprawiali Chińczycy, a ślady działalności rolniczej w Ameryce środkowej datuje się na około 2700 lat p.n.e. Co ważne – w epoce Neolitu historycy dopatrują się początków złożonych religii. Ograniczały się one do bóstw w postaci Słońca czy Księżyca. Myślę, że wiara w bóstwa mogła wynikać z niepewności co do zbiorów rolnych, które uzależnione były od pogody, czyli od czegoś na co ludzie nie mieli wpływu. W epoce Neolitu zaczęły powstawać pierwsze miasta i pierwsze państwa np. w starożytnym Egipcie – i choć początkowo w Egipcie nie było miast – to z biegiem czasu powstały również i tam.
Pierwsze szlaki handlowe: Nadwyżki żywności i nierównomierne jej występowanie, a także powstały wówczas system monetarny spowodowały, że zaczęły powstawać szlaki handlowe. Pierwsze pojawiły się w zachodniej części obszaru śródziemnomorskiego w IV tysiącleciu p.n.e., i nie były one jeszcze zbyt odległe. Dalekosiężne szlaki handlowe powstawały od III tysiąclecia p.n.e., gdy zamieszkujący Mezopotamię Sumerowie handlowali z przedstawicielami cywilizacji doliny Indusu. Jedwabny Szlak biegł od Chin do Syrii w II wieku p.n.e. Miasta w centralnej Azji i Persji, takie jak Samarkanda, którą miałem przyjemność zwiedzać wiele lat temu, stanowiły ważne skrzyżowania tych dróg handlowych. Fenicjanie i starożytna cywilizacja grecka ustanowiły swoje, oparte na handlu imperia w obszarze Morza Śródziemnego w pierwszym tysiącleciu p.n.e. Pod koniec I i we wczesnych początkach II tysiąclecia naszej ery nad szlakami handlowymi dominowali Arabowie pochodzący z rejonu Oceanu Indyjskiego, wschodniej Azji i Sahary. Pod koniec I tysiąclecia handel w rejonie Morza Śródziemnego zdominowany był przez Żydów, a w początkach II tysiąclecia dominację nad handlem przejęli Włosi. Centrami handlowymi północnej Europy były miasta niemieckie i flamandzkie. We wszystkich obszarach ówczesnego cywilizowanego świata większe miasta powstawały na styku szlaków handlowych.
Wyjazdy i wyprawy: Pierwsze podróże o charakterze typowo turystycznym pojawiły się w Starożytnym Egipcie. Ludzie przemieszczali się aby brać udział w obchodach świąt religijnych oraz podziwiać ogromne budowle, zwłaszcza piramidy. Cele religijne dominowały w podróżach podejmowanych przez starożytnych Greków, którzy udawali się głównie do wyroczni w Delfach oraz świątyni Zeusa w Olimpii. Poza tym tysiące osób przybywało na rozgrywane co cztery lata igrzyska olimpijskie. W starożytnej Grecji nie budowano dróg, dlatego zdecydowana większość wypraw odbywała się drogą morską. Całkiem inaczej sytuacja wyglądała w starożytnym Rzymie, który pokrywała gęsta sieć dróg i zajazdów, a kwestie bezpieczeństwa podróżujących regulowano w przepisach prawnych. Rzymianie dla celów leczniczych i wypoczynkowych udawali się do rozmieszczonych na obszarze całego Imperium kurortów, spośród których największą popularnością cieszyły się: Baden-Baden, Neapol czy Capri.
Pielgrzymki do miejsc świętych: W średniowieczu najważniejszymi powodami podróży były motywy religijne. Chrześcijanie podróżowali głównie do Rzymu, Ziemi Świętej i grobu apostoła Jakuba w Santiago de Compostela. Pielgrzymowali również hinduiści i buddyści, natomiast wyprawy Arabów podejmowane były najczęściej w celach handlowych. Młodzi europejscy arystokraci wyjeżdżali po nauki do zagranicznych uniwersytetów aby poszerzać swoją wiedzę (m.in. Uniwersytet Boloński, Uniwersytet w Padwie). Okresy średniowiecza i renesansu znane są także z wypraw pojedynczych podróżników – do najsłynniejszych należą: podróż Marco Polo do Chin, Francesco Petrarki w Alpy Prowansalskie. Na XIV i XV wiek przypadają Wielkie Podróże Geograficzne związane m.in. z odkrywaniem drogi morskiej do Indii oraz odkryciem Ameryki przez Krzysztofa Kolumba w 1492 roku.
Podróże w celach poznawczych, wypoczynkowych i zdrowotnych: W XVII wieku podróże w celach poznawczych, wypoczynkowych i zdrowotnych zaczęły nabierać coraz większego znaczenia. Wydawany w Wilnie „Dziennik Wileński” obok wielu innych tematów podejmował także te, dotyczące podróży, klimatu i poznawaniu nowych lądów. W numerze ósmym z 1818 roku w dziale „Jeografija” czytamy o Doktorze Olinthus Gregorym, który wyjechawszy z wysp Szetlandzkich, na statku zwanym Neptun, na połów wielorybów przybył do wschodniego brzegu Grenladyi i znalazł tam naczynie gliniane z napisem ruskim, z którego widać było, że okręt rosyjski był na tym brzegu w roku 1774. Zachowały się notatki żeglarzy, którzy zapuszczali się na te wody regularnie w 1607 roku. Ciekawostką jest to, że już ówczesne wyprawy odnotowywały tam bardzo szybkie cofanie się wiecznej zmarzliny, a na podstawie badań geologicznych i obserwacji obliczono, że takiego ocieplenia klimatu nie było tam od 400 lat. Cofający się lodowiec odkrywał połacie lądu, na którym kiedyś rosły karłowate buki, ale znaleziono też pnie niezmiernie wielkich drzew o dużej grubości, które zachowały się w bagnach, a także ogromne ilości kości niedźwiedzich. Zmiany klimatu na naszym kontynencie i na całym świecie zachodzą bez przerwy. Obecnie można je wyraźnie dostrzec w ciągu życia jednego pokolenia ponieważ tempo tych zmian się zwiększyło. Już 200 lat temu kronikarze w Polsce odnotowywali, że „Anglija miała ciepleysze lata, aniżeli w naszych czasach. Pokazuje się bowiem, że niegdyś w Anglii były winnice, z których wiele otrzymywano wina. Tacyt zaświadcza, że Rzymianie przynieśli tam uprawę winnic, a Holinshed czyni wzmiankę o pozwoleniu, danem mieszkańcom W. Brytanii przez Probusa na uprawianie winnic i robienie wina”. Zachowały się rejestry podatkowe w sprawie wina w Hrabstwie Kent, Surey i innych południowych prowincjach, a także akta sądowe i akta przy opactwach dotyczące winnic podległych zamkowi londyńskiemu. Według roczników cytowanych przez ponad 200 letni Dziennik Wileński, zmienił się także klimat Grenlandii: „Podług roczników Islandyi, była założoną w roku 983, przez Eryka Czerwonego. Dla zieloności krainy w porównaniu z Islnandyą, nazwano ją Groen-Land (ziemia zielona). Zbudowano kościoły i klasztory, wysłano biskupa i xięży. Po ostatnim obliczeniu, osada ta rachowała wsi 190, które miały swego biskupa i dwa klasztory. W roku 1406, kiedy siedemnasty biskup wypłynął z Norwegii, dla objęcia stolicy sobie przeznaczoney, wszelki związek z tym brzegiem był przecięty i zamknięty lodami, dla których okręt do ziemi zbliżyć się nie mógł. Od tey epoki, aż do ostatniego lata. Eskimowie nie odważają się wylądować na brzeg wschodni, o którym mniemają, że jest zamieszkany przez rodzaj ludożerców, ogromney postawy”. Na lądzie transport na dalsze odległości odbywał się powozami konnymi, powstawały linie dyliżansowe, turystyka stawała się źródłem dochodu dla osób zajmujących się obsługą podróżnych. W 1624 r. młody królewicz Władysław Zygmunt Waza, najstarszy syn i spadkobierca Zygmunta III, wyruszył w podróż po Europie, jak to było w zwyczaju szlachty polskiej. Trasa podróży wiodła przez terytoria obecnych Niemiec, Belgii i Holandii. Najważniejszym wydarzeniem w tym okresie były podróże (Grand Tour) młodych angielskich arystokratów na kontynent, w których brało udział ok. 20 tys. osób rocznie. Podróże trwały od kilku miesięcy do kilku lat. Młodzi Anglicy docierali również w Alpy stając się prekursorami alpinizmu. Dzięki coraz liczniejszym wizytom osób zainteresowanych zdobyciem Mont Blanc i innych alpejskich szczytów, pasterskie osady zaczęły przekształcać się w ośrodki turystyki górskiej (np. Chamonix, Grindelwald, Zermatt). Najwyższy szczyt Alp został zdobyty w 1786 przez Michela Paccarda i Jacquesa Balmata.
W XVII i XVIII wieku bardzo popularne wśród zamożnych mieszkańców państw europejskich były miejscowości uzdrowiskowe, spośród których największym zainteresowaniem cieszyły się: Bath (popularne również w starożytności), Aix-les-Bains, Vichy, Evian, Baden-Baden, Marienbad, Karlsbad oraz Spa. Polska szlachta, poza Spaa i Karlsbadem, jeździła również do saskiego Pyrmontu, śląskich Cieplic, a także do rodzimego Szkła czy znacznie bliższych Drużbak na Spiszu i i Kąpieli Bardejowskich. Te ostatnie stały się sławne wśród mieszkańców Galicji już w latach 80. XVIII w. Wiek XIX okazał się dla turystyki przełomowy. Dotychczas, ze względu na wysokie koszty, podróże w celach wypoczynkowych podejmowała jedynie elita społeczna. Wraz ze skróceniem czasu pracy, rozwojem środków transportu, przemysłu, urbanizacji i wzrostu poziomu kulturalnego turystyka nabrała masowego charakteru. Dzięki zastosowaniu w kolejnictwie i żegludze maszyny parowej podróże stały się wygodniejsze, krótsze, a przede wszystkim znacznie tańsze. Pierwszą linię kolejową utworzono w 1825 w Anglii. Pod koniec XIX wieku w Europie istniała już bardzo gęsta sieć kolejowa. W 1883 na trasie Paryż-Konstantynopol rozpoczął kursować słynny Orient Express – luksusowy pociąg przeznaczony dla zamożnych podróżnych. Obsługa ubrana była w historyczne stroje, a pociąg stanowił symbol luksusu. Formalnie ostatni kurs Orient Express odbył w 1977 roku, jednak musiał podróżować dłużej, być może na krótszej trasie, ponieważ w roku 1993 widziałem go, wraz z obsługą na dworcu kolejowym w Stambule. Na przełomie XIX i XX wieku zaczął się rozwijać transport samochodowy. W 1885 Gottieb Daimler zbudował silnik spalinowy, natomiast w 1903 Henry Ford rozpoczął produkcję samochodów na większą skalę. Pierwsza autostrada powstała we Włoszech w 1924. Pasażerski transport lotniczy rozwijał się intensywnie od zakończenia II wojny światowej.
W 1841 Thomas Cook założył w Anglii pierwsze biuro podróży. Cook był organizatorem pierwszej zorganizowanej wycieczki, która odbyła się pociągiem na trasie Leicester – Loughborough. W tym okresie turyści odwiedzali głównie miasta historyczne z licznymi zabytkami (np. Rzym, Paryż, Wenecja, Florencja), uzdrowiska (np. Karlove Wary, Baden-Baden, Spa, Bath, Aix-les-Bains), obszary nadmorskie (np. Lazurowe Wybrzeże) i obszary górskie (np. Davos, Arosa, Bad Gastein). Dla popularyzacji turystyki zimowej duże znaczenie miało powstanie pierwszych ośrodków narciarskich (Sestriere, Le Revard, Meribel) oraz zorganizowanie w Chamonix pierwszych zimowych igrzysk olimpijskich. Poza tym powoływano do życia towarzystwa i stowarzyszenia turystyczne: Britisch Alpine Club (1857), Osterreichischer Alpenverein (1862), Schweizer Alpen Club (1863) i Club Alpino Italiano (1863). W 1882 w Szwajcarii powołano pierwsze zrzeszenia hotelarzy.
Czasy współczesne Po II wojnie światowej (zwłaszcza od lat 50-tych) nastąpił gwałtowny wzrost wyjazdów turystycznych przede wszystkim w coraz bogatszych krajach Europy Zachodniej i Ameryki Północnej. Najpopularniejszym regionem turystycznym był wówczas basen Morza Śródziemnego (zwłaszcza wybrzeża Francji, Hiszpanii i Włoch). W latach 60. i 70. intensywnie rozwijała się turystyka narciarska, zbudowano wtedy większość alpejskich stacji narciarskich. W kolejnych latach wykształcały się regiony turystyczne położone poza Europą (wyspy na Morzu Karaibskim, Zatoce Meksykańskiej i Oceanii). W latach 80. zaczęto dostrzegać negatywny wpływ turystyki masowej na środowisko przyrodnicze i społeczności lokalne, w związku z czym pojawiła się idea turystyki zrównoważonej, której celem jest minimalizacja negatywnego wpływu tej ogromnej gałęzi przemysłu na lokalne środowisko.
Nie idzie to łatwo, bo dylemat „turyści czy pieniądze?” jest trudny do rozwiązania. Przykładem niech będzie zakaz wprowadzony przez władze Wenecji dotyczący wpływania wielkich wycieczkowców do centrum Wenecji, w rejon placu Świętego Marka. Obowiązuje on co prawda, ale dopiero od sierpnia 2022 roku.
Początki turystyki w Polsce obchodzą właśnie swój jubileusz. Dokładnie 150 lat temu, w sierpniu 1873 r., grupa osób zebranych u Ludwika Eichborna – właściciela Kuźnic koło Zakopanego – podjęła myśl utworzenia polskiej społecznej organizacji turystycznej.
W Galicji minęło zaledwie kilka lat od wydania ustaw o autonomii tego kraju w ramach monarchii habsburskiej, gdy zaczęto tworzyć polskie organizacje społeczne. W grudniu 1872 r. powstała w Krakowie Akademia Umiejętności, we Lwowie w 1867 r. narodził się „Sokół” – Towarzystwo Gimnastyczne, które wniosło duży wkład także w rozwój polskiego narciarstwa. 150 lat turystyki zorganizowanej w Polsce jest oczywiście jubileuszem umownym,wędrówki bowiem i podróże znane były Polakom od stuleci, jednak dostępne były jedynie dla najbogatszej szlachty. Pojedyncze, sporadyczne wyjazdy Polaków w świat datują się od początku naszej państwowości. Na początku XI w. istniały kontakty z lotaryńską ojczyzną królowej Rychezy, żony Mieszka II; posłowie Władysława Hermana – jak podaje Gall Anonim, dotarli do Prowansji; Benedykt Polak, mnich z Wrocławia, przewędrował Azję towarzysząc legatowi papieskiemu do stolicy Wielkiego Hana, Karakorum. Młodzież w XIV – XV w. wyjeżdżała na studia uniwersyteckie przeważnie do Włoch; za czasów Kazimierza Wielkiego kilkudziesięciu studentów znalazło się w Bolonii i Padwie. Powstanie uniwersytetu w Krakowie rozszerzyło naukowe kontakty profesorów i studentów. Wielu wychowanków Wszechnicy Jagiellońskiej, jak Kopernik lub Grzegorz z Sanoka, pogłębiało swoją wiedzę na włoskich i innych uczelniach.
Obok naukowców i studentów trafiali się zwykli awanturnicy, np. niejaki Florian Susliga z Pułtuska, który w drugiej ćwierci XVI w. zwędrował całą Europę i wsławił się wyłudzaniem znacznych sum od króla angielskiego Henryka VIII. Kalwina a nawet Ignacego Loyoli (hiszpański święty, duchowny Kościoła katolickiego – założyciel zakonu jezuitów). Podróże o wyraźnie rozrywkowym charakterze należały wówczas do wyjątków. Za taką należy uznać wyprawę w Tatry Beaty Łaskiej (córki Andrzeja Kościeleckiego, podskarbiego koronnego i Katarzyny Telniczanki, która odziedziczyła po rodzicach ogromne majątki). Do zainteresowania Włochami przyczyniło się również małżeństwo Zygmunta Starego z Boną, a znajomość języka włoskiego, obok znanej szeroko łaciny, stała się dość powszechna wśród możnowładztwa. Dla ułatwienia podróży istniały specjalne podręczniki. Piotr Mieszkowski napisał na początku XVII w. Institutio Peregrinationum czyli wskazówki dla podróży, a w 1614 r. ukazało się w Krakowie dzieło pt. Pielgrzym polski albo krótkie Rzymu i miast przedniejszych włoskich opisanie. Rej w Żywocie człowieka poczciwego cały rozdział poświęcił temu, jako młody człowiek ma się do cudzych krajów przejeździć zwracając uwagę na odpowiedni wybór miejsca, odpowiednie zachowanie oraz wnikliwe przypatrywanie się cudzym obyczajom. Szczególnie zaleca unikanie złego towarzystwa, a zwłaszcza rodaków. Ci ostatni, według doświadczeń Pana Mikołaja, specjalizowali się w wyłudzaniu pieniędzy od nowo przybyłych ziomków i prezentowaniu im zagranicy od najmniej korzystnej strony. No cóż… sam się o tym kiedyś boleśnie przekonałem i znam historię moich przyjaciół, którzy też tego doświadczyli więc zgadzam się całkowicie z powiedzeniem że „podróże kształcą”, a najlepszym przyjacielem w podróży jest zdrowy rozsądek.
Humanistyczna postawa poznawcza w stosunku do świata zmienia się w postawę obyczajową i polityczną zwaną powszechnie sarmatyzmem, a charakteryzującą się daleko posuniętą megalomanią narodową i lekceważącym stosunkiem do obcokrajowców. Nie można było się dziwić szlachcie, że nie miała ochoty podróżować, skoro cała prawie ówczesna literatura przekonywała ją o niższości sąsiednich narodów; nawet Rej w Zwierciadle wystawił zagranicy złe cenzurki. Dobitny wyraz tej ksenofobii dawali pisarze XVII w., a zwłaszcza Wacław Potocki i Wespazjan Kochanowski. Potocki pisze np. o Francji: „W jeden zapach się kwiaty chrześcijańskie zgodzą sami tylko Francuzi kolą i smrodzą”. Francuzi mieli o nas zresztą podobne zdanie, czemu dał wyraz między innymi Filip Desportes w Adieu a la Pologne czyli francuskie i polskie gniewy, żale i śpiewy. Narzekali Francuzi w swoich rozprawach na nasz zimny klimat i po przyjeździe do naszego kraju zwykle pośpiesznie go opuszczali. W tym czasie ogół polskiej szlachty przedkładał przyjemności życia na wsi nad zagraniczne podróże. Sejm, elekcja, trybunał lub wyjazdy do Gdańska ze zbożem – oto wyprawy godne Sarmaty, aprobowane przez ówczesne obyczaje. Jednocześnie zaczęła się budzić nieufność do cudzoziemców przybywających do kraju. Udział w wyprawach wojennych był przez stulecia jedyną prawie dla Polaków formą poznawania obcych krajów. Wyprawy Inflanckie, tureckie a zwłaszcza dzieje lisowczyków lub poszukiwaczy przygód i fortuny przyłączających się do orszaku Dymitra Samozwańca stanowiły najbardziej rozpowszechnione źródło wiedzy o świecie. Liczniejsze natomiast stały się w tym okresie podróże kuracyjne do wód rozsławione przez Jana III i jego małżonkę, słynną Marysieńkę. Król był częstym gościem w Szkle położonym obok ojcowskiego Jaworowa; Marysieńce rodzinne wody nie wystarczały, wyprawiała się więc z licznym orszakiem służby i towarzyszącej szlachty aż do Cieplic u stóp Karkonoszy.
W drugiej połowie XVIII stulecia niechętny lub co najmniej obojętny stosunek do zagranicy i obcokrajowców zaczyna ulegać zmianie. Reformy Konarskiego, a później Komisji Edukacji Narodowej, przyczyniają się do podniesienia poziomu umysłowego szlachty. Nie mniejszy wpływ mają ówczesne wypadki polityczne. Opozycja przeciw elekcji Stanisława Augusta, składająca się z przedstawicieli najbardziej konserwatywnej magnaterii, musi w 1764 r. opuścić kraj. Gdyby nie to, Jan Klemens Branicki nie zamieniłby Białegostoku na zaniedbane karpackie kąpielisko. Widać turystyka zagraniczna przyczyniała się czasami do „przewietrzenia ojczyzny”. Kilka lat później w Bardiowie, Preszowie i innych miastach ówczesnych Górnych Węgier znaleźli schronienie konfederaci barscy. Wielu z nich, jak np. Maurycy Beniowski, przemierzyło znaczną część świata, a niektórzy, z Kazimierzem Pułaskim na czele przebywszy Atlantyk wzięli udział w walce o wolność Stanów Zjednoczonych. Później przyszła kolej na inną przymusowa wędrówkę po Europie – tułaczkę legionistów Jana Henryka Dąbrowskiego, którzy dotarli nie tylko do Włoch i Niemiec, ale i na San Domingo. Wszystkie te wędrówki nie były oczywiście turystyką, ale miały przecież jedną z najważniejszych cech właściwych turystyce – walory poznawcze podróży. Przyczyniły się także w pewnej mierze do przełamania w społeczeństwie polskim niechęci do zagranicy i obcokrajowców.
Pod koniec XVIII w. zaczęły się również pierwsze wyjazdy turystyczne, których celem było zaspokojenie ciekawości świata. Odbywali je początkowo przedstawiciele najzamożniejszej szlachty. Podróżowali po świecie, docierając nawet na Bliski Wschód. Jan Potocki, filozof, pisarz, autor słynnego Rękopisu znalezionego w Saragossie, Wacław Rzewuski, mickiewiczowski Farys. Zainteresowanie krajoznawstwem wyrażało się także w gromadzeniu zbiorów związanych z historią i kulturą, a także tworzeniu muzeów. Wystarczy wspomnieć Izabelę Czartoryską, założycielkę zbiorów puławskich, lub Michała Mniszcha – twórcę koncepcji muzeów krajoznawczych. Księżna Izabela znana była z gorącej miłości do ojczyzny, jak też z zamiłowania do podróży. Przewędrowała całą niemal Europę, widziała Paryż i Wiedeń, ale również szukała zdrowia w Cieplicach Śląskich, podążając śladami Marysieńki Sobieskiej. Diariusz jej podróży do tej miejscowości jest pełen interesujących uwag o Dolnym Śląsku, geografii i stosunkach społecznych.
Wyjazdy na kurację stały się w XIX wieku powszechne. Marszałkowa Lubomirska z Łańcuta urządziła kąpielisko w Krzeszowicach i Swoszowicach. W późniejszym czasie zainteresowano się innymi zdrojami mineralnymi, np. Krynicą, którą odkryto w 1784 r. Rozkwit tego uzdrowiska rozpoczął się w sześćdziesiątych latach XIX w., kiedy to uczynił je sławnym Józef Dietl, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, uważany za twórcę naukowej balneologii. Rozwój Krynicy w owych czasach ilustrują liczby: w 1800 r. leczyło się w niej 70 osób, w 1850 r. zaledwie 31, w 1880 liczba kuracjuszy wzrosła do 3000 osób, by w 1911 r. po otwarciu linii kolejowej z Muszyny dojść do 11 000. Podobną karierę zrobiła Szczawnica, która w połowie XIX w. została rozbudowana i urządzona przez właścicieli, rodzinę Szalayów. Tempo jej rozwoju było naprawdę imponujące. W 1847 r. było tam 49 kuracjuszy, a w 1865 prawie 3000. Szczawnica była odwiedzana przez znakomitych gości (aż do chwili zdetronizowania jej przez Zakopane). Różnego rodzaju dodatkowe atrakcje, jak spływ Dunajcem z pochodniami, kapela cygańska w węgierskiej csardzie na brzegu Dunajca, stanowiły stały repertuar rozrywek. Do zmniejszenia popularności Szczawnicy w początkach XX w. przyczynił się między innymi brak dojazdu kolejowego (posługiwano się dyliżansami). Dopiero wprowadzenie komunikacji autobusowej udostępniło ponownie to uzdrowisko i spowodowało jego rozkwit w latach trzydziestych a następnie w czasach Polski Ludowej. Na terenie Kongresówki powstało kilka uzdrowisk ze źródłami mineralnymi, między innymi w Busku i Solcu oraz najbardziej znane w Ciechocinku i Nałęczowie. Szczególnie szybka była kariera Ciechocinka dzięki bliskości linii kolejowej (z Kutna do Torunia). Nałęczów miał też stosunkowo dobre połączenie i dlatego już w końcu XX w. stał się dla mieszkańców Warszawy najbardziej renomowanym uzdrowiskiem.
Początki nowoczesnej turystyki: O turystyce nowoczesnej możemy mówić dopiero w związku z działalnością Stanisława Staszica i Juliana Ursyna Niemcewicza. Stanisław Staszic (1755-1826) był jednym z czołowych przedstawicieli polskiego oświecenia. Pochodził z Piły z rodziny mieszczańskiej. Przyjął święcenia duchowne. W młodości współpracował z kanclerzem Andrzejem Zamoyskim jako wychowawca jego dzieci. Następnie brał czynny udział w pracach Komisji Edukacji Narodowej jak również w pracach Sejmu Wielkiego. Po rozbiorach był organizatorem życia naukowego w Warszawie. Zorganizował Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Wkład Staszica do rozwoju polskiej turystyki również zawdzięczamy jego pasji do poznawania kraju. Był on pierwszym badaczem, który przewędrował dyliżansem, konno lub nawet pieszo ogromne połacie kraju, m.in. Beskidy i Tatry. Był na szczycie Babiej Góry, a w sierpniu 1805 r. wszedł jako pierwszy Polak na szczyt Łomnicy, uważanej wówczas za najwyższy wierch tatrzański. Przewędrował także Włochy, Francję i Niemcy. Z każdej z tych wędrówek przywoził setki obserwacji, eksponatów, notatek, które dawały mu materiał do późniejszych prac naukowych. Postać Staszica stała się wzorem dla tych działaczy turystycznych, którzy wykorzystywali wędrówki dla dokonywania obserwacji naukowych, geologicznych, biologicznych czy meteorologicznych.
Julian Ursyn Niemcewicz (1758-1841) pochodził z drobnej szlachty litewskiej. W młodości ukończył Szkołę Rycerską, po czym wstąpił na służbę do Czartoryskich. Był posłem na Sejm Wielki. W czasie insurekcji był jednym z najbliższych współpracowników Kościuszki, razem z nim dostał się do carskiej niewoli, a następnie wyjechał do Ameryki. Powrócił do kraju po powstaniu Księstwa Warszawskiego. W Królestwie Kongresowym był sekretarzem senatu i przywódcą opozycji przeciw wielkiemu księciu Konstantemu i Nowosilcowi. Po śmierci Staszica został prezesem Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Podróżował po całej Polsce, pozostawił interesujące pamiętniki. Współwydawał centralny organ obozu reform Gazetę Narodową i Obcą. Wydał szereg książek patriotycznych i historycznych. Bacznie obserwował wszystko to, co dotyczyło człowieka i jego działalności. Historia i jej pamiątki, zabytki kulturalne, trafne obserwacje ludzi przepełniają jego bogatą spuściznę literacką. W Pamiętnikach czasów moich spisał swoje podróże po Polsce, Europie, a nawet Stanach Zjednoczonych. Niemcewicz jako pierwszy w naszym piśmiennictwie, podkreślił więź Śląska z Polską.
Dopiero Staszic i Niemcewicz odnaleźli w turystyce polskiej jej wartości poznawcze i patriotyczne.
Obydwaj byli nieodrodnymi synami swej epoki. Filozofia oświecenia ukształtowała ich sposób patrzenia na życie, zaszczepiła racjonalistyczny pogląd na świat, a tragedia upadającej Rzeczypospolitej natchnęła głębokim patriotyzmem, który w przyszłości określał wszelkie ich poczynania a zarazem nadał charakterystyczne piętno polskiej turystyce. Staszicowskie poznanie przyrody i niemcewiczowskie zamiłowanie do historii stały się fundamentem przyszłego polskiego krajoznawstwa, a ich praktyka osobistego poznania wszystkiego co nowe i ciekawe utorowała szlaki naszej turystyce. Poznanie kraju, budzenie patriotyzmu, służba ojczyźnie to cele, którym Staszic i Niemcewicz podporządkowywali cały swój program wychowania przyszłych pokoleń. Poznanie historii i przyrody, społeczeństwa i gospodarki oto nadrzędne cele działalności obu tych prekursorów nowoczesnej turystyki i krajoznawstwa. Ich poglądy i praktyka znalazły licznych naśladowców w przyszłych pokoleniach. Romantyczne upodobanie do historii i kultury ludowej, zainteresowanie zabytkami stały się częścią ówczesnych zamiłowań. Jednym z ważniejszych celów stawianych sobie przez Zgromadzenie Filaretów było poznanie ludu, jego historii, kultury i folkloru. W stowarzyszeniu tym wycieczki stały się częścią statutowej pracy. Ignacy Domeyko pierwsze doświadczenia turysty i krajoznawcy zdobył na podwileńskich wycieczkach, by później zasłynąć jako znakomity badacz i odkrywca Andów chilijskich. Podobną szkołę przeszedł znakomity historyk i polityk Joachim Lelewel. Echa wędrówek młodzieńczych uwiecznił Mickiewicz w Panu Tadeuszu.
W wieku XIX można już było myśleć o nadaniu form organizacyjnych rozwijającej się w kraju turystyce i krajoznawstwu. Wszystkie poczynania tego typu przekreśliła jednak klęska powstania listopadowego, która zmusiła do opuszczenia kraju czołowych działaczy i spowodowała zlikwidowanie wielu istniejących już polskich organizacji i uniemożliwiła tworzenie nowych. Stają się więc lata popowstaniowe okresem powtórnej konspiracyjnej działalności pojedynczych zapaleńców, którzy usiłują szerzyć ideały krajoznawcze i tą drogą budzić uczucia patriotyczne. W tym okresie rozpoczyna się działalność Wincentego Pola (1807- 1872) – poety, geografa, gorącego patrioty. Pol objął spuściznę po Staszicu. Podjął staszicowski apel do młodzieży, by nikt nie ubiegł jej w poznawaniu własnej ziemi. Podobnie jak Staszic widział program narodu w umocnieniu jego więzi z rodzinną ziemią. Ta myśl towarzyszyła mu w długoletnich studiach oraz licznych podróżach po kraju. Zainteresowaniami swoimi wykroczył natomiast, jak Niemcewicz, poza granice dawnej Rzeczypospolitej, sięgając po Sudety i stając się ich pierwszym polskim badaczem. Stworzył teorię odrębności ziem polskich od otaczających je państw. Powołany na stanowisko profesora geografii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie przystąpił do kształcenia zastępu młodych badaczy ziemi ojczystej (jego wycieczka z uczniami w Tatry uznana została przez policję austriacką za spisek i kosztowała Pola utratę katedry). Umarł rok przed powstaniem Towarzystwa Tatrzańskiego.
Podobną rolę popularyzatorską odegrał w zaborze rosyjskim Ludwik Kondratowicz znany pod pseudonimem Władysław Syrokomla. Lata czterdzieste XIX w. to okres działalności wielu miłośników ojczystego krajobrazu, którzy pogłębiali wiedzę o ziemiach polskich: Seweryn Goszczyński, Łucja Rautenstrauchówna, Maria Steczkowska, Teodor Tripplin, a Podróże po Beskidzie Ludwika Zajsznera stały się źródłem wiedzy o polskich górach dla kilku następnych pokoleń. Bartosz Stęczyński przemierzył w swoich wędrówkach nie tylko Bieszczady, ale dotarł również do Karkonoszy opisując je w książce. Ciekawą postacią był warszawiak, Ludwik Pietrusiński, autor 4 -tomowych Podróży, przejazdek i przechadzek po Europie. W wędrówkach swych nie ominął ciekawych terenów Polski zwiedzając Beskidy i Tatry. W połowie XIX w. Wojciech Jastrzębowski, profesor instytutu agronomicznego na Marymoncie pod Warszawą, organizował wycieczki studentów mające na celu pogłębianie wiedzy.
Wśród ludności polskiej na Górnym Śląsku organizowaniem wycieczek zajmował się znany działacz narodowy Józef Lompa, nauczyciel z Lubszy, pisarz ludowy, współredaktor Dziennika Górnośląskiego. Celem jego działalności było odrodzenie narodowego ducha polskiego wśród ludności Śląska. Fundamentalne znaczenie dla poznania ludu polskiego, rozszerzenia wiedzy o rodzimym folklorze miały badania przeprowadzone przez Oskara Kolbego (1814-1890) w czasie jego wieloletnich wędrówek. Powstała w ten sposób wielotomowa praca Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce.
Kompendium wiedzy o Polsce w XIX w. stanowił 15-tomowy Słownik Ortograficzny Królestwa Polskiego… redagowany przez Filipa Sulimierskiego i Bronisława Chlebowskiego, który ukazywał się w latach 1880-1895, pionierskich latach polskiego krajoznawstwa, kiedy to wiedzę o kraju zdobywano indywidualnym wysiłkiem bez uznania i pomocy społeczeństwa. Wszyscy ci krajoznawcy przyczynili się w dużej mierze do rozbudzenia w społeczeństwie polskim świadomości i miłości do ojczyzny. Przekształcenie się społeczeństwa polskiego w formację burżuazyjną; opóźniony w stosunku do reszty Europy, ale wyraźny w odniesieniu do sytuacji w kraju sprzed kilkudziesięciu lat rozwój ekonomiczny; powstanie w związku z tym inteligencji pracującej; rewolucja przemysłowa; rozwój środków komunikacji – oto warunki, które umożliwiły powstanie polskiej organizacji turystycznej i krajoznawczej.
Powołanie Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego: Kolejnym krokiem milowym w rozwoju ruchu turystycznego w Polsce było powołanie Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Mogło ono powstać tylko dlatego, że na terenie Galicji, po przyznaniu jej częściowej autonomii w granicach Austro-Węgier w 1860 r. zaczęły powstawać polskie organizacje, które nawiązywały do naszych tradycji i kultury. W innych zaborach było to nie do pomyślenia ponieważ dopuszczano tam jedynie formy organizacji sportowych i dobroczynnych. W zaborze pruskim panoszyła się antypolska polityka Bismarcka. Był to okres Kulturkampfu i założenia Hakaty. Wprowadzano surowe ustawy antypolskie uniemożliwiając tworzenie patriotycznych organizacji. W zaborze rosyjskim na skutek wzmożonego ucisku carskiego po upadku powstania styczniowego Towarzystwa turystyczno-krajoznawcze powstawały w konspiracji „pod przykrywką” organizacji sportowych lub dobroczynnych. Dlatego właśnie w Galicji powstała myśl utworzenia polskiej organizacji turystycznej. Myśl ta dojrzewała od szeregu lat, nosił się z takim zamiarem m.in. Wincenty Pol, ale Komisja Fizjograficzna Krakowskiego Towarzystwa Naukowego stwarzała pewne możliwości działania tylko dla małej grupy uczonych. Dopiero w 1871 r. Adolf Tetmajer, ojciec Kazimierza Tetmajera, wystąpił z koncepcją zorganizowania towarzystwa poświęconego szerzeniu wiedzy o górach. Do urzeczywistnienia tego zamiaru zachęcały wiadomości o pracach Węgrów nad organizacją podobnego towarzystwa, a także uświadomiona konieczność inwestycji turystycznych, w szczególności budowy tak potrzebnego obiektu jak schronisko przy Morskim Oku.
3 sierpnia 1873 r. właściciel Zakopanego, Ludwik Eichborn, urządził przyjęcie, w którym wzięli udział: Franciszek Biesiadecki, Tytus Hałubiński, Bolesław Lutostański, poseł na sejm galicyjski Feliks Pławicki, ks. Józef Stolarczyk i właściciel Szczawnicy Józef Szalay. Na przyjęciu podjęto decyzję powołania organizacji turystycznej. Organizatorami była z jednej strony bogata burżuazja, szlachta i ziemiaństwo, z drugiej niezamożna inteligencja – w Towarzystwie znaleźli się więc przedstawiciele różnych klas i ugrupowań o skrajnie różnych przekonaniach i poglądach. Grupa arystokratycznych i wywodzących się z wielkiej burżuazji założycieli widziała w Towarzystwie elitarną, odgrodzoną nawet od inteligencji enklawę klasową. Konieczność zdobycia środków finansowych oraz poparcia namiestnika Galicji spowodowała, że Pławicki podporządkował opracowany przez siebie statut tej właśnie grupie. W marcu 1874 zatwierdzono statut i powstało Towarzystwo Tatrzańskie, na którego czele stanął Mieczysław Rey. Z początku było to stowarzyszenie bardzo elitarne, nie mogli do niego przystępować Polacy z innych zaborów ponadto ustanowiono bardzo wysokie wpisowe dla członków-założycieli. Kilkakrotnie zmieniano statut i w końcu doszło do kompromisu. W zarządzie pojawił się wtedy między innymi nasz rodak – Kaliszanin – Adam Asnyk, ale w przyszłości związani z Towarzystwem byli także: Henryk Sienkiewicz, Maria Skłodowska-Curie, Kazimierz Tetmajer czy Stefan Żeromski, ale i wielu, wielu innych. W 1912 roku Towarzystwo nadal stanowiło zamknięty klub elitarny, a program kształtowany był na wzór już istniejących podobnych organizacji. W statucie sformułowano zapisy dotyczące badania i ochrony folkloru góralskiego. Powstało Muzeum Tatrzańskie i zobowiązano organizację do prowadzenia badań nad wszelkimi walorami polskich Tatr. Powstały pierwsze stacje meteorologiczne, zaczęto badać jaskinie tatrzańskie. Rozszerzono badania na Beskid Śląski, Karkonosze czy Łemkowszczyznę. Wydano w końcu studia na temat osadnictwa, pasterstwa czy zbójnictwa na Podhalu. Przy okazji badania Karpat popularyzowano te tereny za pomocą wydawanych periodyków. Na przełomie XIX i XX w. Towarzystwo Tatrzańskie przeprowadziło batalię o Morskie Oko. W tamtym czasie właścicielem połowy węgierskich Tatr był Niemiec Hristian Hohenlohe, w jego imieniu Węgrzy wystąpili o weryfikację odwiecznej granicy polsko-węgierskiej i włączenia do Węgier części kotliny Morskiego Oka z Czarnym Stawem i Rysami. Posterunki węgierskie obstawiły cały teren. Na apel Towarzystwa całe społeczeństwo polskie Galicji odpowiedziało patriotycznym protestem. Spór trwał przez kilka lat w neutralnym sądzie w Szwajcarii, który w 1902 roku oddalił pozew. Gdyby nasze dzieci i młodzież znały powszechnie takie fakty, może mniej śmieci znajdowano by po sezonie na tatrzańskich szlakach. Kochać swój kraj należy uczyć od dziecka z opowiadań, nauki w szkole, z kart historii i naszej pięknej mowy ojczystej, ale wędrując po swojej ojczyźnie poznajemy go najlepiej. Spostrzegamy wtedy piękno, które potrafi przemówić do każdego serca. Przeczytać artykuł o Morskim Oku, nawet zobaczyć je w internecie to nie to samo co wejść pieszo i spojrzeć samemu na jego ciemną toń stojąc u stóp najwyższego szczytu w Polsce. Pierwsze takie wędrówki organizowane były pod wodzą Chałubińskiego. Szli w Tatry z kapelą, a wieczorami rozpalali ogniska w obozach rozbitych przy szumiących potokach. Tam odbywały się zabawy, śpiewy i opowiadanie góralskich legend. Pierwszymi przewodnikami byli kłusownicy, którzy doskonale znali teren z racji swojej nielegalnej profesji a także zbójnicy i przemytnicy na węgierską granicę. Normalnym zjawiskiem był widok kozic, świstaków, saren czy niedźwiedzi. Z czasem rozpoczęły się wycieczki wspinaczkowe w wyższe partie gór i zaczęto dopuszczać turystów do samowolnych wypraw w góry. Zwiększenie liczby taterników i narciarzy na szlakach spowodowało nasilenie się wypadków, a śmierć znanego kompozytora Mieczysława Karłowicza (1909) pod lawiną dała impuls do powołania Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Zakopane XIX w. było zasnute gęstym dymem z przetapiających rudę tatrzańską pieców w Kuźnicach – pieców opalanych drzewem, na które zużywano setki hektarów tatrzańskich lasów. Na szczęście dla przyrody niemieccy właściciele zbankrutowali i dobra zakopiańskie wystawiono na licytację. Dobra te na szczęście wykupił gorący patriota Władysław Zamoyski. Postanowił on zalesić nowo nabyte tereny. W 1920 roku opracowano projekt Parku Narodowego i zmieniono nazwę na Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, ale Park doczekał się realizacji dopiero w roku 1954.
Przed powstaniem Towarzystwa Zakopane było odciętą od świata wioską bez kolei, poczty i światła, bez jakichkolwiek placówek kulturalnych i podstawowych udogodnień. Wodę pobierało się ze strumienia i podgrzewało na ogniu. Dzięki Towarzystwu przebudowano drogę do Morskiego Oka i poczyniono starania o poprawę bytu mieszkańców. W czasie okupacji hitlerowskiej część przewodników i działaczy prowadziła swoją działalność pod groźbą kary śmierci. Wydawano biuletyny, organizowano tajne szkolenia i szkółki narciarskie. Organizowano ruch oporu, dzięki przewodnikom przeprowadzano na Węgry kurierów politycznych – wielu z nich poniosło śmierć między innymi Bronisław Czech i Helena Marusarzówna czy Józef Gąsienica. Powszechnie znana była ucieczka poszukiwanego przez gestapo narciarza i turysty Adama Uznańskiego, który wyskoczył z jadącej kolejki linowej i zjechał żlebem spod Kasprowego Wierchu uciekając z rąk oczekujących nań na peronie kolejki hitlerowców. Po wojnie stworzono listę 200 zamordowanych wybitnych działaczy polskiego ruchu turystycznego.
Powojenną historię Zakopanego zostawmy sobie „na deser”. Wrócę jeszcze kiedyś do tego tematu i napiszę o tym felieton. Przewędrowałem całe Tatry, nocowałem we wszystkich schroniskach tatrzańskich z wyjątkiem słynnej „piątki”. W tamtym czasie nocleg w najpiękniejszej tatrzańskiej dolinie trzeba było rezerwować z rocznym wyprzedzeniem. No cóż teraz jest tam chyba jeszcze bardziej tłoczno.
Początki krajoznawstwa w Kaliszu: Znajomość ziemi ojczystej poprzez opisy krajobrazów, zwyczajów, strojów regionalnych i zabytków sztuki, starali się upowszechniać na naszym terenie już w połowie XIX w. historycy kaliscy, tacy jak regionalista Adam Chodyński herbu Rawicz, Cezary Biernacki i inni, którzy na łamach powstałego w 1870 r. „Kaliszanina” zamieszczali artykuły o potrzebie wycieczkowania i poznawania najbliższych okolic kraju. Sławny Kaliszanin Adam Asnyk – obok Tytusa Chałubińskiego, Wincentego Pola i Seweryna Goszczyńskiego – zapisał się trwale w historii polskiego krajoznawstwa i turystyki jako „piewca Tatr”. Z okazji jubileuszu 90-lecia Polskiego Przewodnictwa został uhonorowany wmurowaniem tablicy pamiątkowej w Zakopanem. Równie sławny Kaliszanin – podróżnik i badacz Kamerunu, Szolc Rogoziński, w literaturze i poradnikach krajoznawczych stawiany jest za przykład człowieka, który przygotowanie do swoich wielkich przygód zdobywał poprzez wędrówki po własnym kraju. Już w roku 1907 spotyka się nazwiska kaliszan współpracujących z Polskim Towarzystwem Krajoznawczym i to oni prawdopodobnie przygotowali grunt do powołania Oddziału Kaliskiego PTK. Pierwsze zebranie odbyło się w lutym 1907 roku. Akt zalegalizowania Oddziału PTK w Kaliszu został wydany pod koniec kwietnia 1908 r. Oddział nasz, obok Suwalskiego, można traktować za jeden z pierwszych w Polsce. W tym roku mija 115 lat od jego powołania. Członkami założycielami byli: Stanisław Graeve, Feliks Bruśnicki i Józef Dąbrowski. Organizowano odczyty i prelekcje. Ówczesna „Gazeta Kaliska” jako jedna z pierwszych w kraju zadeklarowała współpracę w zakresie popularyzacji krajoznawstwa. W 1910 roku zorganizowano wycieczkę po Kaliszu, w której wzięło udział ponad 100 osób. W wycieczce statkiem motorowym po Prośnie – na Zawodzie, pomimo niesprzyjającej pogody udział wzięło około 50 osób. Równie dużym powodzeniem cieszyły się odczyty krajoznawcze. Średnio brało w nich udział ok 100 osób. Lokal Towarzystwa początkowo znajdował się „gdzie popadło”, aż wreszcie na dłużej uzyskano siedzibę w lokalu Towarzystwa Muzycznego. W składzie zarządu spotykamy nazwisko pisarki Marii Szumskiej – późniejszej Marii Dąbrowskiej autorki „Nocy i Dni” uznanych za arcydzieło realistycznej prozy powieściowej, w której to Kalisz i środowisko naszego miasta znalazło literackie odbicie. Sekcja muzealna Oddziału skrzętnie uzupełniała zbiory Muzeum Ziemi Kaliskiej także ze składek członkowskich. Stefan Dybowski, Jan Sobczyński i Władysław Kwiatkowski, to najbardziej aktywne postaci kaliskiego krajoznawstwa w okresie międzywojennym. W 1932 roku PTK czcionkami drukarni wydawniczej naszego miasta wydało „Przewodnik po Kaliszu” autorstwa Władysława Kwiatkowskiego. Przewodnik, ułożony został w formie „drogowskazu ułatwiającego coraz częściej odwiedzającym nadprośniański gród wycieczkom, zwiedzanie Kalisza, a i samotnym turystom, dla których „kłopotliwem byłoby szukanie przewodnika, pomóc w poznaniu miasta”. 23 czerwca 1938 roku zorganizowany został pierwszy Kurs Wiedzy o Kaliszu, na którym jako nagrodę ten właśnie przewodnik z dedykacją Stefana Dybowskiego wręczano. W przewodniku ponadto czytamy: „NOCLEGI – Kalisz posiada schronisko szkolne wyposażone w 10 łóżek z materacami. Schronisko mieści się w Przystani Wioślarskiej Młodzieży Szkolnej, Park miejski 8. Posiłek można zamówić u woźnego. Zgłaszać listownie do Gimnazjum im. T. Kościuszki; HOTELE – „Francuski” ul. Grodzka 9, „Wypiszczykowej” Al Józefiny 17, „Kaliskiego Towarzystwa Cyklistów”, w parku miejskim, gmach własny „Wiktorja”, ul. Marsz. Piłsudskiego 16; „Gwiazda”, ul. Piekarska 4 „Strzelnica”. Na strażnicy. CUKIERNIE – „Europa” Al. Józefiny 5 i „Schaub i Kozłowski”, ul. Warszawska 12. ROZRYWKI I SPORT – Kino-teatry: „Miraż”, ul. M. Piłsudskiego 33; „Słońce”, ul. Ciasna 23; „Oaza”, Al. Józefiny 15; „Pan” ul. Górnośląska 12. Teatru stałego Kalisz nie posiada. Przyjeżdżające trupy występują w sali Stowarzyszenia Rzemieślników Chrześcijańskich, lub w sali 29 pułku Strzelców Kaniowskich. W miesiącach letnich na stadjonie (wejście od parku) odbywają się zawody sportowe organizacyj miejscowych i przyjezdnych, a niekiedy i międzynarodowe, jak np. motocyklowe na cyklodromie pół kilometra mającym. W Nowym Parku znajduje się kort tenisowy. Dla przejażdżek po Prośnie można wypożyczać łodzie w przystani obok teatru, lub dalej za parkiem nad Prosną. KĄPIELE RZECZNE I ŁAZIENKI – Kąpać się można w łazienkach miejskich nad Prosną za parkiem, przejście przez most wprost domku szwajcarskiego, lub na plaży za Strzelnicą i w Piwonicach, dokąd odbywają się w niedziele i święta gremjalne wycieczki Kaliszan. ŁAŹNIE – „Kąpiele Miejskie” – Al. Józefiny (obok dawnej elektrowni), „Hydropatja” (w parku), Kąpiele Towarzystwa Higienicznego, ul. Kopernika, dom własny”. Do przewodnika dołączono plan miasta w skali 1:10 000.
Cofając się na chwilę w czasie przypomnę, że w roku 1920 we Lwowie powstało Biuro podróży „Orbis”. Założyciele Biura, którymi byli bankierzy Ernest Adam Maksymilian Liptay i Józef Radoszewski, Posłowie Władysław Kesłowicz i Aleksander Skarbek oraz prawnik Ojzasz Wasser. Chcieli oni stworzyć biuro podróży o międzynarodowym standardzie obsługi, instytucję, która byłaby oknem na świat dla obywateli nowo odrodzonego Państwa Polskiego.
Okres działalności kaliskiego PTK w latach 1910 -1914, to jeden z piękniejszych etapów rozkwitu Oddziału. Organizowano wówczas wycieczki po Kaliszu, ale również po kraju. W tym czasie ukazują się pierwsze widokówki. Jednak ten okres przerywa barbarzyńskie zniszczenie miasta przez wojska pruskie. W 1931 roku powstaje w Kaliszu oddział PTT jednak uprawianie turystyki górskiej było wtedy dostępne tylko dla nielicznych. W czasie II wojny światowej działalność PTK i PTT zostaje zawieszona.
Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoanawcze: Bezpośrednio po zakończeniu II wojny zaczął odradzać się ruch społeczny. Polskie Towarzystwo Tatrzańskie i Polskie Towarzystwo Krajoznawcze połączyły siły i w 1950 roku powstało PTTK. Już w pierwszym roku rozszerzono problematykę o kajakarstwo, narciarstwo, kolarstwo i żeglarstwo. Utworzono system odznak i rozbudowano system wczasów i obozów wędrownych, pieszych, kajakowych i kolarskich.
W grudniu 1950 roku na szczeblu centralnym połączyły się Polskie Towarzystwo Krajoznawcze z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim. Powstało PTTK. W 1953 r. ilość członków w Kaliszu zwiększyła się do 62 osób. Przełom następuje w 1954 roku oddział powołuje sekcje pieszą i kolarską. Rozpoczęto działalność związaną z obsługą wycieczek, a ilość członków zwiększyła się do 109 osób. Rozpoczyna się okres umasowienia zjawiska turystyki i krajoznawstwa. W 1955 r. zorganizowano pierwszy po wojnie kurs przewodników. Na 54 zgłoszonych kurs ukończyło tylko 6 osób. W 1955 r. PTTK zostaje gościnnie przyjęte do lokalu Muzeum Ziemi Kaliskiej, a później wprowadza się do budynku „Rogatki”. Powstaje biuletyn PTTK redagowany przez Jerzego Kuczyńskiego, Wacława Klepandego, Władysława Kościelniaka, Mieczysława Lenia, i innych, którzy weszli w skład zespołu. W końcu 5 listopada 1956 r. PTTK otrzymuje upragniony lokal w nowo wybudowanym budynku przy ul. Targowej 2 i tam rezyduje do dzisiaj. W lokalu urządzono ciemnię fotograficzną, zorganizowano serię wystaw fotograficznych, a także wiele innych ciekawych i wartościowych inicjatyw. Powstaje Klub Płetwonurków i w 1966 r. Dom Wycieczkowy PTTK przy ul. Łódzkiej. Z dniem 1 stycznia 1968 roku Koło przy WSK zostaje przekształcone w Oddział Zakładowy PTTK, który w momencie usamodzielnienia się dysponował już dostateczną kadrą zakładowych organizatorów turystyki, przodowników turystyki pieszej nizinnej i górskiej oraz przewodnikiem turystyki kajakowej. W 1964 r. zostaje otwarty punkt informacji turystycznej. Jak wspomniałem wcześniej Koło nr 2 przy WSK od 1 stycznia 1968 roku usamodzielniło się i zostało przekształcone w Oddział Zakładowy. Do najbardziej aktywnych zaliczyć należy Koło Terenowe przy Prezydium MRN oraz Koła młodzieżowe. Jednak najpoważniejszymi osiągnięciami w przeciągu 8 lat od powstania wykazało się Koło nr 2 przy WSK. Właśnie w Kole nr 2 jednym z przewodników i organizatorów turystyki był mój ojciec Ryszard Pych, Pamiętam, że w tym czasie organizował wiele wycieczek autokarowych po całej Polsce w których ja i moja mama również uczestniczyliśmy. Początki nie były łatwe, jak wspomina ojciec, pierwsze wyjazdy odbywały się samochodami ciężarowymi krytymi plandeką. Ojciec kupował mapki bo kierowca nie znał trasy, a rezerwacje robiło się telefonicznie czekając na poczcie lub w budce telefonicznej na połączenie. Ja pamiętam przejażdżkę ruchomymi schodami na Dworcu Centralnym oraz panoramę Warszawy i basen olimpijski w Pałacu Kultury i Nauki w drodze do Białegostoku gdzie w Białowieży zobaczyłem pierwszy „kolorowy telewizor”. Był rok 1972, a w tv transmitowano olimpiadę sportową – był rok 1972. Pamiętam widok Kaplicy Czaszek w Kudowie Zdroju czy wambierzycką szopkę. Pamiętam pierwsze wycieczki do ZOO we Wrocławiu i w Poznaniu. Kraków, Wieliczka, Zakopane. Nie były to jeszcze czasy turystyki masowej, więc gospodarze obiektów odkrywali przed nami tajemnice, jakich dziś nie ujrzy przeciętny turysta. Schodziliśmy do podziemi świątyń lub zamczysk, gdzie pokazywano nam podziemne krypty, odsuwano wieka w spoczywających tam trumnach, w których szkielety ludzkie obleczone były w kolorowe szaty. Słuchaliśmy historii i jednocześnie mogliśmy jej dotknąć. Takie wycieczki zakładowe organizowane były bardzo często, chętni spotykali się pod Teatrem skąd zaczynała się turystyczna przygoda. O działalności członków Koła Przyzakładowego WSK nr 2 można by pisać bardzo dużo, ja przytoczę tylko fragment artykułu zamieszczonego w gazecie „Ziemia Kaliska” z 1976 roku. „Działacze Oddziału PTTK przy WSK PZL w Kaliszu włączyli swą zakładową organizację w cykl imprez organizowanych przez centralę turystyczną, biorąc udział w licznych imprezach na terenie całego kraju. Członkowie aktywu w ramach nowego podziału administracyjnego objęli czołowe stanowiska w Zarządzie Wojewódzkim PTTK. W komisjach turystyczno-krajoznawczych działa 20 członków WSK. Spośród wielu imprez organizowanych przez działaczy, na stałe do kalendarza weszły między innymi: „ Złaz górski”, w Przesiece, Rajd Kobyla Góra”, „Pożegnanie lata” w masywie Ślęży, motorowy „Rajd Zwycięstwa”, rajdy wodne po jeziorach ślesińskich, rodzinne spływy kajakowe (organizowane przez koło w Błaszkach). Ponadto turyści z WSK biorą liczny udział w rajdach centralnych, takich jak: Rajd Szlaków Obrońców Wału Pomorskiego, Rajd Chopinowski, Spływ Dunajcem i Sanem i szereg innych. Turyści górscy wzięli udział w trudnych wyprawach na szczyty w Alpach oraz Karpatach na terenie Rumunii”. Dodam od siebie, że w styczniu 1968 roku oddział ten ustanowił pionierską w skali kraju strukturę organizacyjną powołując do życia nie koła lecz kluby specjalistyczne PTTK, a jako pierwszy powstał Klub Górski, Wybrano wówczas Zarząd w składzie: Zdzisław Kobyłka – prezes, Józef Kęsik – wiceprezes, Jerzy Płonka – sekretarz i Alfred Ryguła – skarbnik oraz członkowie Zdzisław Filipiak, Józef Łoboz i Edmund Sobkowicz. W drodze plebiscytu przyjęto dla klubu nazwę „WATRA”, który już w pierwszym roku powstania liczył sobie trzech Przodowników Turystyki Górskiej (J. Łoboz, Z. Kobyłka i J. Kęsik). Członkowie „WATRY” „witali wiosnę” w Tatrach, wędrowali po Beskidzie Żywieckim i Śląskim, a także Bieszczadach, Tatrach Słowackich czy w Alpach. WSK-kowski aktyw PTTK organizował też obozy wędrowne dla młodzieży szkoły przyzakładowej oraz dla dzieci pracowników zakładu, w których sam również uczestniczyłem. Inną formę wypoczynku stanowiły rajdy turystyczne: „Rajd Sylwestrowy”, „Szukamy Skowronka” na wiosnę czy „Szlakiem Kolejki Wąskotorowej”.
Na dole artykułu zamieściłem okładki map turystycznych z tamtego okresu, które przechowały się w domowej biblioteczce. Doskonale pamiętam Edmunda Sobkowicza z czasów gdy jeździłem pod jego opieką na obozy wędrowne. Pamiętam Wacława Klepandego, który w czasie ferii zimowych przynosił do klubu „Ikar” projektor z którego wyświetlał nam przygody Bolka i Lolka czy Koziołka Matołka. Tam też usłyszałem po raz pierwszy Mietka Szcześniaka. Miał może 6-7 lat (byliśmy rówieśnikami), Zaśpiewał dwie piosenki przy akompaniamencie orkiestry i od razu zachwycił i rozkochał wszystkich swoim głosem i wykonaniem.
Kochać swój kraj uczymy się od dziecka. Z opowiadań rodziców, nauki w szkole, z kart historii i pięknej mowy ojczystej. W miarę upływu lat poznajemy rozwój kraju, jego problemy i trudności z prasy radia i telewizji, a także z internetu. Z czasem coraz więcej wiemy i rozumiemy, ale o ileż lepiej jest poznawać swój kraj wędrując po turystycznych szlakach naszej ojczyzny. Nic chyba bardziej nie potęguje miłości do ojczyzny jak krajoznawstwo. Spostrzegamy wtedy piękno, które potrafi przemówić do każdego serca. Przeczytać coś o polskim morzu, jeziorach czy polskich górach to nie to samo, co samemu zobaczyć. Tatrzańskie szlaki możesz przemierzać sam i możesz przyłączyć się do innych wędrujących, umilając sobie czas rozmową. Wtedy natychmiast tworzą się więzi i powstaje duchowa wspólnota. Ileż to przyjaźni i szczęśliwych małżeństw zawarto po takich właśnie spotkaniach. No bo jak chce się poznać wrażliwego na piękno polskiej przyrody człowieka, to gdzie go szukać jak nie na najpiękniejszych polskich szlakach turystycznych?
Zbigniew Kulczycki „100 lat Społecznej Turystyki w Polsce” wyd. przez Komisję Historyczną PTTK w 1973 r.
„60 lat Krajoznawstwa w Kaliszu 1908-1968” Henryk Rabiega wyd. PTTK w Kaliszu.
Dziennik Wileński rocznik rocznik 1818.
Gazeta „Ziemia Kaliska” z dnia 6 listopada 1976 r.
Wikipedia Historia Orbisu Wikipedia. org