Darwich: On myśli, że droga jest tylko jedna. Ta, którą on wyznaczył.
Barbara Oliwiecka, Magdalena Walczak, Piotr Mroziński i Eskan Darwich w poniedziałek ogłosili sensacyjną wieść – że odchodzą z klubu Koalicji Obywatelskiej i zakładają własny klub: „Dialog dla Kalisza”. Z ostatnią z wymienionych postaci, z Eskanem Darwichem, udało się we wtorek porozmawiać i dowiedzieć, skąd taka decyzja i skąd te „buzujące emocje” w relacjach z Dariuszem Grodzińskim, lokalnym liderem KO.
Maciej Antczak: Przeprowadzamy jutro wywiad z Dariuszem Grodzińskim (w środę – przyp. red.). Czy chciałby Pan coś Panu Dariuszowi przekazać korespondencyjnie na naszych łamach?
Eskan Darwich: Nie mam i nigdy nie miałem problemu, żeby do Dariusza Grodzińskiego zadzwonić i przekazać mu swoje przemyślenia. Mam nadzieję, że nie jesteśmy na ścieżce wojennej i że jesteśmy w stanie normalnie rozmawiać. Powiem więcej – jestem przekonany, że kiedy emocje opadną, a na pewno opadną, to nie będzie problemu, żeby z Darkiem Grodzińskim usiąść i spokojnie podyskutować.
W nawiązaniu do tych emocji: w sobotę rano wrzucił Pan na Facebooka zdjęcie z meczu piłkarskiego, który rozegrał Pan na orliku. Opisał je Pan w ten sposób: „Kiedy emocje buzują, to trzeba wybiegać je w drużynie na boisku”. Kilkanaście minut później Dariusz Grodziński niejako odpowiedział na ten post, umieszczając w swoich social mediach treść: „Kiedy emocje buzują, zawsze trzeba wrócić do rozumu”. Czy w takim razie to w piątek wieczór Dariusz Grodziński ostatecznie usłyszał od Państwa, że to koniec współpracy…?
Wydaje mi się, że Darek Grodziński wiedział wcześniej, że nasz związek dobiega końca. Co do mojego postu – nie miał on żadnego kontekstu. To Darek zrobił z niego kontekst. Trochę mnie jego reakcja zdziwiła, ponieważ tym postem Dariusz Grodziński chciał chyba pokazać, iż jedyną słuszną drogą na tym świecie to jest ta droga, po której on prowadzi, a reszta to jest przepaść. Ja się z nim absolutnie nie zgadzam w tej materii. Myślę, że w życiu są różne drogi, także te trudne. Czasem trzeba podjąć i tę trudną drogę, żeby dojść do wymarzonego celu i zrealizować swoje pomysły. Ja nie idę na skróty i nie boję się wyzwań. Nie boję się także ewentualnej przepaści.
Ale czy to było tak, że w lokalnej Platformie była możliwa tylko jedna droga?
Nie lubię rozmawiać o byłych związkach i relacjach z byłymi partyjnymi kolegami i koleżankami. Uważam, że te kwestie powinny zostać tam, gdzie je pozostawiliśmy. Natomiast zdjęcie, które Darek wstawił na Facebooku pokazało, że on myśli, że droga jest tylko jedna. Ta, którą on wyznaczył.
Mocne słowa.
Z tego, co umieścił w social mediach, tak by wynikało. A ja uważam, że drogi są różne i trzeba wybierać tę, którą uważa się za słuszną. A nie tę, którą ktoś uważa za słuszną.
W poniedziałek nastąpił przed Pałacem Ślubów rozwód z Koalicją Obywatelską. Co takiego się stało? Czy to właśnie kwestia różnego podejścia do prowadzenia polityki była przeważająca?
Podam metaforyczny przykład: wulkan nie wybucha od razu. On potrzebuje czasami kilku bądź kilkunastu lat. Przez ten czas gotuje się w środku. Przychodzi taki moment, lekkie trzęsienie ziemi, które powoduje, że dochodzi do erupcji.
Co było tym trzęsieniem ziemi w takim razie?
Nie chcę o tym rozmawiać i na pewno nie będę o tym mówił w żadnych mediach. Pewne sprawy się po prostu nawarstwiły. Uznałem, że to jest ten moment, kiedy możemy sobie po dżentelmeńsku podziękować i zakończyć współpracę z pełną gracją i dyplomacją oraz z podejściem pełnym szacunku. Ja nadal mam takie podejście, a jak postąpi druga strona, to już jest ich sprawa.
Skoro były różne wizje na pewne działania to czy w takim razie nie było opcją spróbowanie zmiany lidera, żeby to na przykład Pan spróbował tę rolę przejąć? Czy konieczne było odejście?
Ja zawsze uważam, że to ludzie powinni wybierać swoich liderów. Najgorzej jest wtedy, kiedy lider jest wyznaczony, bo wtedy jest sztuczny. Ja nie mówię teraz tego w kontekście tylko Platformy – mówię ogólnie. Lider ma być wybrany przez ludzi, jego pozycja musi być prawdziwie wypracowana. Wówczas on się niczego nie musi się obawiać. Kiedy jednak lider jest „przewożony w teczce” to nieustannie się boi, że ktoś mu tę rolę przywódcy odbierze, bo ktoś będzie od niego lepszy.
Liczy Pan się z tym, że zostanie Pan wyrzucony z Platformy?
Oczywiście. Co prawda nasza decyzja była zaskakująca, ale była przemyślana. Zbyt długo jesteśmy w polityce, aby nie wiedzieć, że takie mogą być konsekwencje. Przeanalizowaliśmy wszystkie z nich i jeśli Platforma Obywatelska postanowi wyrzucić mnie z partii, o ile sam wcześniej nie odejdę, to ja się z tym liczę i uważam, że partia ma prawo do takiej decyzji. Skoro nie jestem już radnym KO to partia ma prawo, żeby zakończyć ze mną uczciwie współpracę i ja nie mam o to żadnych pretensji.
A jaka teraz jest Wasza sytuacja?
Jesteśmy czasowo zawieszeni i czekamy na decyzję sądu koleżeńskiego. Opcje są dwie: albo postanowimy się bronić albo podziękujemy za współpracę, uznając, że formuła współpracy się wyczerpała. Życzymy wszystkiego dobrego i małżeństwo się kończy…
Rozwód.
Ja uważam, że można rozwodzić się w dobrych stosunkach i chciałbym, aby tak pozostało. Dlatego powiedziałem, że nie chcę mówić publicznie o tym, co „nie zagrało”. W każdym związku i w każdej partii politycznej są trudne chwile. Jest to naturalne. Ja nie odkrywam tutaj Ameryki – skoro nasze poglądy i nasze spojrzenie na działanie zaczęło się „rozjeżdżać”, to uważam, że trzeba to skończyć.
Zarysuję teraz pewien kontekst sytuacyjny i proszę, aby Pan się do niego odniósł. W lutym bieżącego roku we Wrocławiu spotykają się: Piotr Mroziński, Tomasz Oliwiecki, Marcin Janus i Tadeusz Grabarek. Jak napisał Marcin Janus na Facebooku, były to „Ważne rozmowy… Dialog jednym słowem…”. Tadeusz Grabarek to szef .Nowoczesnej na Dolnym Śląsku oraz biznesmen. Gazeta Wyborcza donosi, że Grabarek chce przejąć koszykarski Śląsk Wrocław, w którym do tej pory bardzo silną pozycję miał Grzegorz Schetyna. Widać zatem, że jest to postać wpływowa zarówno w polityce, jak i w biznesie. Czy zna Pan osobiście Tadeusza Grabarka i jeśli tak, to jak ocenia Pan swoje relacje z nim?
Szczerze mówiąc, ja pana Tadeusza Grabarka osobiście nie znam. Być może przypadkowo kiedyś się spotkaliśmy, ale w tym momencie nie przypominam sobie, żeby do jakiejś rozmowy między nami kiedykolwiek doszło. O tym, co teraz Pan odczytuje, dowiedziałem się dzisiaj z facebookowego konta Darka Grodzińskiego. On tam wrzucił między innymi moje zdjęcie z Gdańska, gdzie byliśmy ze znajomymi na urodzinach kolegi. Nie mam jednak o to do niego pretensji. Uznaję, że Darek Grodziński robi to jeszcze w granicach politycznej krytyki. Jeśli on próbuje insynuować, że podczas tego spotkania coś ustalaliśmy, to ma do tego pełne prawo, ale nie oznacza to, że to jest prawda.
Dariusz Grodziński sugeruje, że Państwa ruch samorządowy „nie jest żadną oddolną potrzebą działania, tylko szerszym „postNowoczesnym” projektem politycznym, konsultowanym ze swoimi „exNowoczesnymi” przełożonymi w kraju” – jak się Pan odniesie do tych słów?
Absolutnie z tym się nie zgadzam – przynajmniej w moim przypadku. Ja nie konsultowałem swojej decyzji z expolitykami z Nowoczesnej, natomiast znałem opinie kaliskich działaczy Nowoczesnej na temat funkcjonowania Koalicji Obywatelskiej. Dlatego nie mam zielonego pojęcia, o czym pisze Dariusz Grodziński. „Dialog dla Kalisza” powstał jako klub w Radzie Miasta bez żadnego kontekstu związanego z Nowoczesną. Ja nie miałem i nie mam żadnego planu, aby do Nowoczesnej wstępować. Darek w tym poście pisze jeszcze, że to wszystko się skończy „nowocześnie”. Nie wiem, co ma na myśli, ale to już trzeba spytać Darka. On jest filozofem z wyższej półki i żeby go odczytywać, trzeba być naprawdę oczytanym.
Najwięcej na Państwa poniedziałkowej konferencji prasowej mówiła Barbara Oliwiecka. Czy to znaczy, że ona jest liderką Państwa ugrupowania „Dialog dla Kalisza”?
Tak, Barbara Oliwiecka jest naszą liderką. Ona też została zgłoszona jako szefowa klubu w Radzie Miasta Kalisza. Myślę, że jest dobrze przygotowana merytorycznie, jest inteligenta. Jest kobietą z ambicjami. A ambicje nie są niczym złym. One są dodatkowym motorem popychającym do działania. Czasami niektórzy uważają ambicje za coś złego, a ja myślę, że jest wręcz przeciwnie. Jeśli ktoś nie ma ambicji, to nie ma chęci i motywacji do działania.
Czy mają Państwo zatem ambicje, żeby rządzić miastem za kilka lat?
Naturalnie. Każdy, kto działa w samorządzie, chciałby miastem zarządzać. „Rządzić” to może zbyt duże słowo, „zarządzać” jest bardziej odpowiednie. Oczywiście jesteśmy zainteresowani, żeby zarządzać miastem, bo uważamy, że jesteśmy do tego dobrze przygotowani.
Na czym zatem to zarządzanie miałoby polegać? Jaka jest Państwa oferta dla mieszkańców? Poproszę o w miarę syntetyczną odpowiedź.
Zastanówmy się, czego potrzebują mieszkańcy Kalisza. Chcemy, żeby ulice miasta były wyremontowane, zadbane i czyste, żeby budować parkingi, także te wielopoziomowe, żeby dbać o zieleń i czyste powietrze w mieście. Aktualnie w radzie walczymy o to, aby zmiana sposobu wypłacania dotacji za zmianę systemu ogrzewania była bardziej zachęcająca niż proponuje to prezydent. Kwestie ekologiczne, takie jak choćby troska o drzewa i o to aby było ich jak najwięcej, rozwój transportu publicznego oraz rowerowego są dla nas bardzo ważne. Możemy mówić o tym, jak zwiększyć budownictwo w TBS-ach, żeby przyciągać ludzi do miasta. To są główne inwestycje, które nas w Kaliszu interesują, a poza nimi jest jeszcze wiele innych pomysłów. Oczywiście każda władza próbuje to robić. My nie jesteśmy ani pierwszymi, ani ostatnimi. Bardzo często w samorządzie chodzi o małe sprawy, które są jednak ważne dla ludzi. Przykładowo, gdybyśmy poszli na ulicę Stawiszyńską 3, to mieszkańcy powiedzieliby nam: „tu jest błoto, a my nie chcemy mieszkać w błocie” – prosta rzecz. Trzeba zatem postarać się ten problem rozwiązać, powiedzieć im: „słuchajcie, jeśli nie dzisiaj, to jutro ten problem rozwiążemy”. Trzeba jasno zakomunikować, że zrobimy to i rzeczywiście tę obietnicę zrealizować. To są ogólne problemy naszych mieszkańców, które trzeba przedyskutować. Osobiście uważam, że należałoby wybudować parking wielopoziomowy, który miał powstać właśnie na Stawiszyńskiej 3. Szkoda, że prezydent miasta odstąpił od tego projektu, ponieważ myślę, że rozwiązałby on wiele problemów związanych z parkowaniem w centrum miasta.
Proszę powiedzieć, jak Pan ocenia postać Piotra Kościelnego?
Zazwyczaj oceniam ludzi dobrze. Staram się widzieć w ludziach raczej te dobre strony, aniżeli złe.
Pytam o to, bo słowo „Dialog” zawarte w nazwie państwa ruchu, kojarzy się dzisiaj z jednym konkretnym ugrupowaniem politycznym. Polską 2050 Szymona Hołowni, który zawsze chce rozmawiać i dochodzić do kompromisu. Czy rozważają Państwo podjęcie politycznego dialogu z Polską 2050 i Piotrem Kościelnym?
Nie wiem, czy Piotr Kościelny reprezentuje Szymona Hołownię.
On dołączył do Polski 2050.
Nic mi na ten temat nie wiadomo. Wiem, że Polska2050 nie jest nawet zarejestrowana jako partia polityczna, stąd na razie działa tylko jako stowarzyszenie.
Ale czy wykluczają Państwo współpracę z Polską2050 w przyszłości?
„Dialog” w nazwie to dowód na to, że nie wykluczamy współpracy z nikim.
Z PiS-em również?
Na poziomie samorządu będziemy się starali przekonywać wszystkich radnych do swoich projektów bez względu na to, kto do jakiego klubu należy. Nieważne, jak się ktoś nazywa, ale ważne jest to, jaki projekt wspólnie można stworzyć.
Dziękuję za rozmowę!
Grodziński ma wręcz chore parcie na władze. Prawda jest jednak taka, że dla miasta nigdy nic nie zrobił. Tylko stołek, kariera i nic innego się nie liczy. W sumie nie dziwie się, że nie chcieli mieć takiego lidera. Myślę, że KO byłaby w Kaliszu silniejsza jeśli odsunęliby Grodzińskiego, Kołacińskiego itd.