Wydarzenie_1200x628
baner_FBAnt
Baner AWS
wszystkie_wiadomosci

Krótka Historia Szachów cz. 3

Spotkał skoczek w biegu piona, rzekł: figuro utrapiona –

Ty nam często tempo psujesz, zejdź mi z drogi – czas marnujesz!

Mówiąc to dał susa w bok. Pion postawił naprzód krok;

Że piechurem był wytrwałym Hetmanem go mianowałem.

Zdumiał skoczek zaskoczony i odtąd – szanuje piony.

Przeznaczenie kazało nam żyć i działać w niewątpliwie ciekawym, dynamicznie zmieniającym się, ale niezmiernie trudnym momencie historii rozwoju ludzkości. Zdobycie księżyca, wysłanie pojazdów kosmicznych na krańce Układu Słonecznego, ulokowanie samobieżnych sond kosmicznych na sąsiednich planetach, niedaleka perspektywa masowej turystyki kosmicznej, a z drugiej strony ciągłe zagrożenie kolejnymi wojnami i to tuż przy naszych granicach. Ogromny rozwój techniki obok widma głodu jeszcze w wielu krajach i gorączkowe tempo starań o to, żeby jak najszybciej przeprowadzić nasz gatunek na inną planetę…

… I na takim tle widok milionów ludzi przesiadujących godzinami przy szachownicy, grających, analizujących ciekawe pozycje, rozwiązujących zadania szachowe, albo grających w szachy z partnerem odległym o tysiące kilometrów, mieszkającym na innym kontynencie. Jedną z najważniejszych cech gry szachowej jest jej uniwersalność i rozumienie zasad bez względu na język, jakim się posługujemy. Dziś po okresie pandemii szachy przeżywają kolejną już trzecią albo czwartą młodość. Z roku na rok rośnie prestiż i popularność tej gry. Literatura przedmiotu naszego zainteresowania jest bardzo bogata. Nie wspominając nawet o pochodzących z ubiegłego jeszcze tysiąclecia rękopisach poświęconych szachom – głównie perskim, arabskim, pisanym po łacinie, po grecku lub w jednym z języków Azji Środkowej, nie licząc przeróżnych druków ulotnych, poradników, prospektów, encyklopedii, jak również bardzo wielu pism specjalistycznych, stron internetowych, multimediów czy grup w mediach społecznościowych.

Sama tylko literatura fachowa liczy dziś kilkadziesiąt tysięcy tytułów, dzieł oryginalnych i tłumaczeń wydanych w blisko stu językach. Zapis partii szachowej, skomponowane zadanie czy studium jakiegoś wariantu, to po wydrukowaniu trwały dorobek kulturalny. To poezja szachów. Prawie po każdym poważniejszym turnieju wydawane są biuletyny z zapisami najlepszych partii. Powstają też księgi turniejowe, gdzie obok pięknie skomentowanych partii, znajdujemy liczne tabelki, omówienia przebiegu gry, analizy teoretyczne, zdjęcia czy diagramy. Najlepsze z najlepszych partii doczekały się opisów w wielu pokaźnych objętościowo książkach, broszurach, książeczkach w ilości nawet 50 egzemplarzy, jak na przykład mecz o mistrzostwo świata Fischer-Spasski z 1972 r. Mamy ponadto lawinę książek dla początkujących i zaawansowanych, podręczników teoretycznych i takich, które zawierają tylko zadania szachowe. Tematyczne encyklopedie osobne dla debiutów, gry środkowej i końcówek, a przecież jeszcze wydaje się książki monograficzne, biografie, wspomnienia, refleksje zawodników, trenerów i sędziów, biuletyny z imprez szachowych, książki zawierające humor szachowy, dowcipy i anegdoty. Literatura dotycząca psychologii szachistów, nie mówiąc już o ogólnej i szczególnej historii szachów, jak choćby historia medalu, proporczyka, plakietki, pocztówki, znaczka czy stempla szachowego. Istnieją samouczki internetowe, profesjonalne szkoły szachowe, istnieją biblioteki takie jak np. w Hadze liczące po 10 tysięcy tytułów. Zbieranie i kolekcjonowanie informacji na temat szachów może stać się sensem całego życia.

Przykładem może być Trasillo von Heydebrand und der Lasa (1818-1899) –  wybitny teoretyk, pisarz, historyk szachowy, a także szachista pierwszej rangi, który opublikował w 1887 r. katalog swojej biblioteki szachowej. Była to jedna z ważniejszych w XIX w. kolekcji literatury poświęconej szachom, słynąca z unikatowych rękopisów i starych druków. Trasillo von Heydebrand und der Lasa pracował w służbie dyplomatycznej. Liczne podróże, które odbywał z racji wykonywanego zawodu, sprzyjały utrzymywaniu kontaktów z całym ówczesnym światem szachowym oraz poznawaniu zasobów bibliotek publicznych i klasztornych, a także kolekcji prywatnych. W wyniku swoich badań publikował książki i artykuły na tematy szachowe, których nakłady wznawiano wielokrotnie. W roku 1896 biblioteka T. von Heydebranda liczyła 2300 tytułów. Po zakończeniu kariery dyplomatycznej zamieszkał w Wiesbaden, skąd nadal wyruszał w podróże dookoła świata. Ostatnie lata życia spędził w Osiecznej, w Wielkopolsce, w majątku syna Heinricha. Tutaj zmarł i został pochowany w lipcu 1899 roku na miejscowym cmentarzu ewangelickim. Właścicielem biblioteki szachowej został jego syn, który kontynuował dzieło ojca. Kolekcja była dostępna badaczom i szachistom nie tylko na zamku w Osiecznej – książki były wypożyczane też za granicę.

Część z nich przepadła w czasie I wojny światowej. Kolejnym dziedzicem kolekcji został jego syn Heinz, który w 1935 r. sprzedał na aukcji w Monachium cenne rękopisy i druki z XV i XVI w., stanowiące ozdobę zbiorów. Spadkobiercy kolekcji mieszkali w Osiecznej do końca II wojny światowej. Pałac z otaczającym go parkiem przejęła Polska Akademia Nauk i urządziła w nim Dom Pracy Twórczej. Bibliotekę uszczuploną niestety w czasie działań wojennych, przekazano w 1955 r. Bibliotece Kórnickiej PAN. We wrześniu 2002 roku odbyło się w Kórniku międzynarodowe seminarium poświęcone kolekcji jego twórcy. Trasillo von Heydebrand und der Lasa poświęcił całe swoje życie na zbieranie wiedzy o „królewskiej grze”. Dzięki jego pasji do dziś zachowało się wiele bardzo cennych pozycji z literatury przedmiotu jego zainteresowań. I choć część materiałów historycznych sprzedano innym kolekcjonerom, to najprawdopodobniej nie przepadły one bezpowrotnie.

Szachy były z początku grą władców i klas uprzywilejowanych. Grywali w nie cesarze chińscy, carowie, Karol Wielki, Ludwik XIV, Filip II hiszpański, Napoleon i inni. W Polsce grywali niemal wszyscy Jagiellonowie, a od roku 1957 obok męskich, zaczęły być organizowane również olimpiady szachowe dla kobiet. Szachy to gra, do której aby zasiąść, nie trzeba stawiać przed sobą celów, dla osiągnięcia których trzeba być olbrzymem – członkowie wielomilionowej rzeszy skromnych adeptów sztuki szachowej znajdą w szachach wszystko: sport, rywalizację, walkę i relaks, hobby, pasję, uspokojenie nerwów oraz emocjonalne podniety, wiedzę i piękno, które wyraża się w geniuszu myśli ludzkiej, możliwości subtelnych matematycznych i logicznych dociekań i nieograniczone pole do fantazji. Wiele szachowych reguł przekłada się wprost na udane życie, kształtując charakter młodych ludzi. Dzięki temu bogactwu intelektualnemu „królewska gra” zawdzięcza zarówno swą niesłabnącą popularność, jak i nieśmiertelność.

Rok 1851 jest epokową datą w historii szachów, a Trasilo von Heydebrand und der Lasa jako jeden z najlepszych ówczesnych szachistów, był jedną z osób, które przyczyniły się do zorganizowania wyjątkowego wydarzenia. W maju 1851 roku odbył się w Londynie wielki międzynarodowy turniej szachowy, który zapoczątkował nową erę w stosunkach między szachistami. Pomysł rozegrania międzynarodowego turnieju z udziałem najwybitniejszych graczy z całego świata powstał kilka lat wcześniej. W Niemczech myśl tę propagowali Bledow i  Heydebrand und der Lasa, we Francji – Saint-Amant, w Anglii — Staunton. Z inicjatywy Stauntona zawiązał się w Anglii międzynarodowy komitet, na czele którego stanął książę Marlborough. W Paryżu powołano do życia ,,komitet współpracy”, pod przewodnictwem księcia de Caraman. Komitet opracował dokładny regulamin turnieju. Który rozpoczął się 26 maja 1851 r. w wielkiej sali St. George Club.

Bliższym nam przykładem człowieka, który całe swoje życie poświęcił szachom jest mój ojciec Ryszard Pych. Grą w szachy zainteresował się w wieku 14 lat. Nauczyli go starsi koledzy, odwzajemniał się paczką papierosów, które kupował sprzedając butelki. Muszę dodać, że we wczesnych latach powojennych nadużywanie alkoholu było prawdziwą plagą i na każdym niemal kroku, w każdej bramie można było znaleźć sterty butelek, więc o pieniądze na papierosy dla starszych kolegów nie trzeba było się martwić.  W końcu pojawiły się efekty nauki i pierwsze sukcesy. 1 marca 1964 roku kapral Ryszard Pych zdobył I miejsce w Szachowych Mistrzostwach Dywizji, które odbywały się w Elblągu, a 25 marca tegoż roku, w VII Drużynowych Mistrzostwach Szachowych Pomorskiego Okręgu Wojskowego na rok 1964/65 grając na I szachownicy zdobył I miejsce.  Od tamtej chwili Ryszard Pych już wiedział, że całe swoje życie chce poświęcić szachom – i tak też zrobił.

Szachy stały się jego największą pasją.  Był aktywnym działaczem i sędzią szachowym, który wielokrotnie organizował i sędziował – jako Sędzia Główny – rozgrywki i turnieje ogólnopolskie dla wszystkich kategorii wiekowych od rozgrywek dla seniorów aż po Mistrzostwa Polski Przedszkolaków. Był organizatorem niezliczonej liczby imprez szachowych i warcabowych, wyszkolił wielu instruktorów szachowych z całej Polski na organizowanych przez siebie kursach. Organizował oraz prowadził obozy i kolonie dla dzieci i młodzieży połączone z nauką gry i turniejami szachowymi. Przez lata był korespondentem miesięcznika „Szachy”, publikował zadania szachowe w Gazecie „Ziemia Kaliska”. Kolekcjonował wszystko, co tylko dotyczyło „królewskiej gry”; komplety szachów z nietypowymi figurami, puchary, książki, znaczki i karty pocztowe, pieczątki i stemple okolicznościowe, całostki i widokówki,  proporczyki i plakietki.  Prenumerował miesięczniki i informatory, spisywał anegdoty i życiorysy tych największych z największych. Szachy były jego miłością, pasją i sposobem na życie. Turnieje szachowe i warcabowe, zawody, kursy szkoleniowe, imprezy lokalne, okręgowe i ogólnopolskie, a nawet Bale Szachisty, Sylwester z Szachami, „Andrzejki” dla szachistów w Przyzakładowym Klubie „Ikar” – i tak niemal bez przerwy przez ponad 60 lat. Świadomie lub intuicyjnie wprowadził w życie ideę propagowania szachów na wiele różnych sposobów, czyniąc z tej działalności treść i sens całego swojego życia. Dzięki pełnej akceptacji i postawie swojej małżonki, a mojej mamy, udało mu się pogodzić życie rodzinne z pasją do szachów z korzyścią dla wszystkich zainteresowanych, a przede wszystkim z korzyścią dla samych szachów, które to korzyści wykraczały daleko poza rogatki naszego sędziwego grodu nad Prosną. Wyszkolił i nadał uprawnienia ogromnej liczbie instruktorów szachowych i przez te wszystkie lata przyczynił się w ogromnej mierze do upowszechniania tego sportu w całej Polsce. Był aktywny aż do czasu nadejścia pandemii, a  ostatnie zajęcia jakie prowadził, to rozgrywki szachowe dla seniorów w Klubie Osiedlowym Promonta. Jego działalność szachową w wieku 80 lat przerwała nagle pandemia. Zamarło życie społeczne, a ojciec zaraził się – o ironio – w domu koronawirusem, który przyniosła mama, a który wywołał u niego ostrą postać Covid-19. Rodzice przeżyli, ale ojciec musiał zakończyć swoją aktywność z powodu konieczności ciągłego wspomagania oddychania koncentratorem tlenu. Na stronie szachypolskie.pl, której autorem jest inny znany i zasłużony w Polsce szachista – Przemysław Jahr, jest artykuł o działalności szachowej ojca, ale o tym już wspominałem w poprzednich felietonach…

… Po co zatem pisać kolejne felietony o szachach? Czy to ma jakiś sens? Przecież teoretycznie każdy z nas może sobie znaleźć dowolną informację na dowolny temat w internecie… No cóż, można zadać inne pytanie: po co pisać i śpiewać kolejne piosenki o miłości? Przecież jest tyle innych tematów. Tak, można czerpać przyjemność ze słuchania czy tworzenia muzyki – to jest obcowanie ze sztuką, a jest to cecha i potrzeba przynależna naszemu gatunkowi. Można też zaspakajać tę potrzebę, czerpiąc z nieprzebranego skarbca szachowych klejnotów, śledzić historię szachów, myśl teoretyczną, pogłębiać swą wiedzę, podziwiać wspaniałe kompozycje czy wyrafinowane mistrzowskie partie pełne głębokich planów, subtelnych manewrów, śmiałych ataków czy olśniewających kombinacji. Osobiście uważam, że każdy rodzaj upowszechniania szachów jest dobry i pożyteczny. Do osiągnięcia tego celu prowadzi wiele dróg. Wiemy, że im wcześniej dziecko rozpoczyna naukę, tym lepsze rezultaty jest w stanie osiągnąć, ale jest jeszcze druga strona medalu – szachy, jak żaden inny sport można uprawiać do późnej starości utrzymując przy okazji swój umysł w dobrej kondycji. Wniosek z tego jest prosty: niemal każdy z nas nosi w plecaku potencjalny szachowy tytuł mistrzowski. Każdy jednak sportowiec potrzebuje naturalnego dopingu – zainteresowania, docenienia przez szerszy ogół tego, co robi i co zamierza osiągnąć.

Jednym z problemów, jakie napotykamy w upowszechnianiu szachów jest mała widowiskowość tego sportu. Wyjątek stanowią tzw. „Żywe Szachy”, w których role bierek odgrywają ludzie ubrani widowiskowo w specjalne kostiumy. Największym zainteresowaniem cieszą się turnieje błyskawiczne, a przecież – jak już wspomniałem – szachy tak, jak każda dyscyplina sportu, potrzebują publiczności i zainteresowania. Jednak emocji z obserwowania zawodów sportowych może doznawać przede wszystkim widz dostatecznie obeznany z regułami danej dyscypliny sportowej. Nic więc dziwnego, że największym powodzeniem u publiczności cieszą się dyscypliny o bardzo prostych regułach, a przynajmniej łatwych do zrozumienia kryteriach zwycięstwa. Tak np. dzięki prostocie reguł (najwcześniejsze przybycie do mety) żadnych trudności nie nastręcza nikomu obserwowanie wszelkiego rodzaju wyścigów. Reguły zawodów piłkarskich są nieco bardziej złożone, lecz kryterium zwycięstwa (większa liczba strzelonych bramek) jest zrozumiała dla każdego. Podobnie przedstawia się sprawa zawodów pięściarskich (choć kryteria nie są tu już tak proste – można zwyciężyć nie tylko przez nokaut, lecz i na punkty, o których obliczanie widzowie nieraz mają pretensje do sędziów).

Dzięki tej prostocie może się przejmować przebiegiem zawodów ten, kto je widzi po raz pierwszy w życiu. Poza możnością objaśnienia zasad tego rodzaju zawodów w jednym niemal zdaniu jest to możliwe również dzięki temu, że poszczególne akcje przebiegają w sposób orientujący widza, kto w danej chwili ma przewagę (wysuwanie się do przodu zawodnika na wyścigach, podprowadzenie piłki do bramki nieprzyjaciela itp). Niestety w szachach powyższe okoliczności przedstawiają się niezbyt korzystnie. Przede wszystkim reguł gry w szachy nie sposób sformułować w jednym ani nawet w kilku zdaniach. Poza tym sama znajomość reguł nie wystarczy; trzeba mieć ponadto wprawę w operowaniu nimi, np. przy ocenianiu pozycji, śledzeniu kombinacji, przewidywaniu możliwych kontynuacji. Kryterium zwycięstwa (mat) nie jest oczywiste dla nieobznajmionego, a w dodatku w partiach turniejowych do zamatowania prawie nigdy nie dochodzi, gdyż przegrywający wcześniej się poddaje, co nieraz zaskakuje widzów. I wreszcie należy mieć na uwadze, że szachy są grą dawkową, nieciągłą. W przerwach między kolejnymi ruchami zawodników nic się na szachownicy nie dzieje, a jak wiadomo, przerwy takie mogą nieraz wynosić kilkadziesiąt minut – czas wystarczający do znudzenia się słabo zaawansowanego widza. Te okoliczności są bezpośrednimi przyczynami ograniczającymi frekwencję widzów na zawodach szachowych. Nie wynika z tego bynajmniej, że zawody szachowe nie nadają się do organizowania jako widowiska sportowe. Trzeba tylko przy ich organizowaniu mieć na uwadze, że wymagają one odpowiedniego wyrobienia publiczności, znacznie większego niż w innych działach sportu. Miedzy innymi z powodów, jakie wymieniłem powyżej ogromną popularnością cieszą się turnieje błyskawiczne, jednak musimy pamiętać, że aby kierowca rajdowy stanął do wyścigu, najpierw musi nauczyć się ruszać z miejsca, jadąc z reguły bardzo powoli. Dodam, że omawiane trudności, znajdują rekompensatę w niezwykle cennej zalecie szachów, jaką jest możliwość zapisywania przebiegu gry i następnego jej odtwarzania, co umożliwia śledzenie przebiegu partii nie tylko na sali turniejowej, ale w dowolnym miejscu i dowolnym czasie. Dzięki temu obserwatorami  potyczek szachowych są nie tylko widzowie turniejów lecz i czytelnicy publikacji szachowych.

Jak wspomniałem, jednym z największych atutów, jakim dysponują szachy, jest niewątpliwie notacja szachowa, umożliwiająca niezmiernie prostymi środkami utrwalenie przebiegu gry i to zarówno rzeczywistego jak i możliwego. Może tego pozazdrościć szachom wiele innych gałęzi sportu, w których utrwalenie rzeczywistego przebiegu zawodów jest niezwykle utrudnione, niekompletne i kosztowne (za pomocą filmu), a utrwalanie możliwego ich przebiegu, jest w ogóle nie wykonalne. Bez przesady można powiedzieć, że właśnie na notacji opiera się historia szachów i ich niebywały poziom. Z drugiej jednak strony możność posługiwania się notacją wywiera także wpływ hamujący na rozpowszechnienie szachów. Wskutek łatwości zapisu, połączonej z oszczędnością pracy, czasu i miejsca, książki i czasopisma szachowe stają się coraz bardziej literaturą pisaną w specjalnym języku – języku notacji szachowej, w którym liczb a słów stanowi nieznaczny odsetek. Literatura szachowa upodabnia się pod tym względem do literatury matematycznej. Odpowiednie szachowe wyrobienie widzów możliwe jest także przez oddziaływanie na czytelników, a jak wiemy gra w szachy ma bardzo długą i ciekawą historię. Warto ją poznawać nie tylko dlatego, że  dzisiaj szachy znowu stały się modne. Na turnieju o mistrzostwo Polski juniorów na 1954 rok, który odbywał się w Szczawnicy, liczba widzów przyglądających się grze wahała się od zera do pięciu osób. Dzisiaj partie szachowe najlepszych zawodników oglądają miliony, a są one źródłem prawdziwego rozwoju intelektualnego. Im większa liczba interesujących się danym działem sportu, tym większa jest jego rola społeczno-wychowawcza, tym więcej miejsca poświęca mu prasa, tym większe środki finansowe na niego się przeznacza i tym większe są możliwości jego dalszego rozwoju. Dlatego też warto dbać o to, żeby impreza szachowa  była widowiskiem atrakcyjnym i medialnym.

Swego czasu padł pomysł, aby w szkołach podstawowych wprowadzić obowiązkową naukę gry w szachy. W 2009 r. powstała nawet inicjatywa obywatelska, której celem było zrealizować ten pomysł, z uwagi na walory edukacyjne i wychowawcze tej gry. Wtedy, pomimo poparcia P.Z. Szach. nie zebrano wystarczającej ilości głosów. Dopiero w 2012 roku Parlament Europejski poparł program „Szachy w szkole”, który rekomenduje unijnym krajom wprowadzenie szachów do programów oświaty. Edukacja przez szachy w szkole dedykowana jest dla dzieci z klas 1-3. Program w Polsce się przyjął i dziś do partii szachów zasiada ok. 60 tys. dzieci rocznie z ok. 1,5 tys. szkół. Dalszy etap nauki dla chętnych prowadzą  powstające przy szkołach kluby, w których rodzice mogą kontynuować naukę swoich pociech partycypując w kosztach i w działaniach organizacyjnych i logistycznych np. zawożąc dzieci na turnieje. Dla najbardziej zdolnych i zaangażowanych dzieci można wykupić dodatkowe indywidualne lekcje.

Jak podaje tygodnik „Polityka”, w kaliskiej Szkole Macieja Sroczyńskiego godzina zajęć z arcymistrzem to wydatek 200 zł, a miesięczny kurs, czyli koszt czterech zajęć grupowych to 90 zł. Zdarza się, że zgłaszają się dzieci, które grać w szachy nauczyły się przez internet, bo dzisiaj sytuacja wygląda zupełnie inaczej niż jeszcze 10 lat temu. Komputer i internet dostępny jest niemal dla każdego. Spowodowało to powszechny dostęp do wiedzy niemal na każdy temat. Nie inaczej jest w przypadku szachów. Wystarczy kilka kliknięć, aby móc uczestniczyć w profesjonalnych kursach przygotowanych dla szachistów na wszystkich poziomach gry. Jednak jak podkreśla w wywiadzie dla „Polityki” Prezes Kaliskiego Towarzystwa Szachowego – Maciej Sroczyński – poważna edukacja  szachowa to maraton, a nie sprint. Jego zdaniem zgłębianie teorii zawartej w książkach to konieczność – zwłaszcza jeżeli chodzi o analizę swoich partii czy wzorowanie się na mistrzach. Jednak młodzi adepci gry szachowej częściej wybierają gry online, w których otrzymują natychmiastową gratyfikację w postaci nic nie znaczących wirtualnych odznak. Tymczasem prawdziwe szachowe kategorie, a potem mistrzowskie klasy, dają tylko zwycięstwa podczas turniejów z prawdziwego zdarzenia. W czasie gry na żywo uczymy się liczyć tylko na siebie i przede wszystkim nabywamy odporność psychiczną, która pozwala udźwignąć ciężar rozgrywki. Obecnie szachy są bardzo popularną wręcz kultową dyscypliną sportu.

Okres pandemii umasowił szachy bardziej niż jakiekolwiek dyrektywy polityczne. Nie bez znaczenia był dla nas  także  niewiarygodny sukces, jaki odniósł 25-letni Polak Jan-Krzysztof Duda, który błyskawicznie awansował do światowej czołówki wygrywając w ubiegłym roku turniej z cyklu Grand Chess Tour w szachach szybkich i błyskawicznych zarabiając w międzyczasie – też błyskawicznie – 300 tys. dolarów. Oliwy do płonącej już mocno światowej szachownicy dolał amerykański serial telewizyjny „Gambit królowej”, który okazał się niezwykle popularny wśród widzów i wywołał ogromne wrażenie. Z tego, co wiem szykuje się już kolejny sezon tego serialu, ale póki co mam przyjemność odnotować na łamach Latarnika Kaliskiego, że Kaliskie Towarzystwo Szachowe zakończyło sezon 2022/23, który Był niezwykle udany. Warto szczególnie zwrócić uwagę na dwa historyczne sukcesy sportowe. Indywidualnie 16 letnia Ewa Barwińska zdobyła srebrny medal w Mistrzostwach Polski kobiet do lat 20 w szachach. Drużynowo Klub KTS wygrał w Lublinie Drużynowe Mistrzostwa Polski Juniorów 1 ligi i awansował do szachowej Ekstraligi. Zespół zagrał w składzie: Paweł Jędraszek, Kacper Ugorek, Dawid Dobosiewicz, Mateusz Góralski, Ewa Barwińska i Antonina Skorupa. To nie jedyny sukces drużynowy. Drużyna KTS Kalisz w głównej mierze złożona z juniorów wygrała Wielkopolską Ligę Seniorów 2022/23 i awansowała do II ligi seniorów. Kolejny etap rozegrany został w Jastrzębiej Górze, tam poziom był zdecydowanie wyższy i do końca walczyliśmy o trzymanie na tym etapie rozgrywek. Spadliśmy z II ligi ale juniorzy zdobyli cenne doświadczenie, które z pewnością zaprocentuje w przyszłości. Cieszymy się też z rekordowej w tym sezonie liczby drużyn w rozgrywkach Wielkopolskiej Ligi Juniorów. Kaliscy zawodnicy zagrali aż 9 drużynami, w tym KTS III Kalisz wygrało IV ligę gr. B, a KTS V Kalisz zajęło III miejsce na tym poziomie rozgrywek. KTS II Kalisz zakończyło rozgrywki na II miejscu w Wielkopolskiej Lidze Juniorów, uzyskaliśmy awans do wyższej ligi, jednak organizatorom nie starczyło środków aby tam pojechać. Ogromnym zainteresowaniem cieszyły się również co miesięczne turnieje w ramach Mistrzostw KTS Kalisz, w dwóch grupach łącznie zagrało ponad 120 zawodników. Mistrzami KTS Kalisz zostali: OPEN Paweł Jędraszek, Kacper Ugorek i Mikołaj Drobniewski, (Kobiety) Anna Jeziorska , (do lat 12) Sebastian Kocerka i Zofia Petlińska. Kolejnym sukcesem były wyniki rozgrywek naszych szachistów na Gorzyckim Festiwalu Szachowym, który zaliczany jest do Mistrzostw Wielkopolski w szachach szybkich.

Maciej Sroczyński zajął 2 miejsce, Ewa Barwińska została najlepszą kobietą, a w klasyfikacji drużynowej KTS Kalisz zajęło 2 miejsce (skład Maciej Sroczyński, Aleksander Walaszczyk, Kacper Ugorek, Ewa Barwińska). Dodatkowo Aleksander Walaszczyk wygrał klasyfikację rankingową 1600 – 1800.

Komentując te wydarzenia dla naszego portalu Prezes KTS Maciej Sroczyński z zadowoleniem ocenił osiągnięcia swoich podopiecznych a jednocześnie stwierdził: „Z optymizmem patrzymy w przyszłość, ale cały czas szukamy sponsorów i partnerów, bo koszty utrzymania klubu są coraz wyższe”.

No cóż pozostaje mi tylko życzyć naszym młodym szachistom kolejnych sukcesów tym bardziej, że gra w szachy posiada niewątpliwe walory edukacyjne, które trudno przecenić. Uczy logicznego i analitycznego myślenia, wyrabia koncentrację, trenuje pamięć. Gra w szachy tak, jak życie zmusza nas do panowania nad sobą, uczy wytrwałości, koncentracji, odwagi, poczucia odpowiedzialności i w każdym ruchu podjęcia optymalnej decyzji. Szachy uczą prostej prawdy, że nasze własne zdanie, nasza ocena nie zawsze są słuszne i prawdziwe, uczą myśleć obiektywnie i nie lekceważyć żadnego przeciwnika. Szachy uczą pilnowania własnych emocji. Trudno przecenić mądrości życiowe wynikające z umiejętności gry w szachy i nie można ich wszystkich zawrzeć w kilku tylko zdaniach typu: nigdy nie atakuj tego, co jest nie do zdobycia i atakuj tylko wtedy, gdy są widoki powodzenia. Ucz się powściągliwości, która ma wielkie znaczenie w grze szachowej, ale i w życiu. Nie bądź łakomym bez potrzeby – to znaczy nie wykonuj ruchów powodowanych tylko doraźną potrzebą. Siła i znaczenie straży przedniej zależy tylko od zaplecza dlatego staraj się wiązać działanie figur bo one razem są o wiele silniejsze niż każda z nich osobno. Każdy ruch musi się koniecznie wiązać z jakimś celem w myśl powiedzenia „bez celu nie wyruszaj w drogę”. Inaczej mówiąc stawiaj sobie w życiu realne i dobrze przemyślane cele. Nie podejmuj pochopnych decyzji bo wszystkie wielkie przedsięwzięcia wymagają wielkiego namysłu, a każda decyzja powinna stanowić część większego planu bo inaczej zmarnujesz czas, siły i środki. Naucz się współpracować z innymi, ucz się na cudzych błędach i nie bazuj na chwilowo odniesionych sukcesach. Dzisiejsi przedsiębiorcy to intelektualiści umiejący analizować rynki finansowe, przewidywać koniunkturę, dostrzegać zagrożenia i szanse, których inni jeszcze nie widzą. Szachy poprzez kombinacje uczą nas twórczego myślenia. Te wszystkie umiejętności nabywa się grając w szachy, a jeszcze przy okazji kształtuje się nasz charakter. Stajemy się się bardziej odporni na wszelkie życiowe porażki i uczymy się przyjmować je ze spokojem bo wiemy, że szach to jeszcze nie mat.

Źródła:

Wincenty KojWiersz pt. „Szachy” (Miesięcznik Szachy nr 11 1955 r.)Reprint Biblioteki Kórnickiej Kórnik 2002

Miesięcznik Szachy 1898 r, 1951 r  i 1954 r i 1959 r

Tygodnik „Polityka” nr 24 z 13 czerwca 2023 r

Słowo końcowe na podstawie tekstu  z broszury „Szachy wszystko o…” autorstwa Stanisława Gawlikowskiego. Krajowa Agencja Wydawnicza W-wa 1976 r.

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Starsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze