Jacek Dehnel jako poeta
Kaliska Wiosna Poetycka rozpoczęła się mocnym akcentem. W poniedziałkowy wieczór w Bibliotece Głównej gościliśmy Jacka Dehnela, jednego z najwybitniejszych współczesnych poetów, także prozaika, felietonistę i tłumacza, laureata wielu prestiżowych nagród, m. in.: Nagrody Fundacji Kościelskich, Paszportu Polityki czy Śląskiego Wawrzynu Literackiego.
Rozmowa, którą poprowadziła nasza koleżanka, także poetka, Izabela Fietkiewicz-Paszek, koncentrowała się przede wszystkim wokół ostatniego tomiku poetyckiego Dehnela – „Bruma”. Poeta osobiście przeczytał kilka swoich wierszy. Ich tematyka nawiązywała do aktualnych problemów społecznych, m. in. równouprawnienia płciowego.
– Ten tom w całości taki jest. Bardzo dużo społecznie działo się w Polsce i politycznie, i wojna w Ukrainie, rzeczy, które nawet jeśli nas nie dotykają osobiście, tak jak wojna w Ukrainie, bo to nie jest wojna, którą my prowadzimy, na której my giniemy, to jednak dotykają nas jako uczestników w tym drugim szeregu. Ważne jest, żeby o tym pisać – mówił poeta.
Ponieważ od kilku lat Jacek Dehnel mieszka w Berlinie, nie zabrakło też wątków dotyczących życia na emigracji i różnic między życiem codziennym w obu krajach. Autor przeczytał swój wiersz „Staruszka dziewięćdziesięciopięcioletnia
„Staruszka dziewięćdziesięciopięcioletnia
jadąca z córką o twardym niemieckim akcencie
w drodze do jej domku na przedmieściach Dortmundu
wjeżdża do Berlina wygląda przez okno pociągu i mówi z podziwem:
Patrz jakie brudy
to nawet w Polsce
takich brudów nie ma”.
Jedną z najbardziej doskwierających niedogodności, jakie wskazał nasz gość, jest brak przestrzeni.
– Zacząłem wiele rzeczy w Polsce doceniać. Nigdy się nie spodziewałem, że będę doceniał polską uprzejmość, jeśli chodzi o przestrzeń. Powiem z doświadczenia, że jak niesiesz komodę, ciężką, starą komodę, to Niemiec czy Niemka, którzy idą ulicą, to nie odejdą na bok. To jest niesłychanie silne poczucie lebensraumu, że jak ja już tu postawiłem moją nogę, to ta noga tu będzie stała. Marcin Luter powiedział: „Tak stoję, inaczej nie mogę” – żartował gość.
– W Niemczech nauczyłem się jeździć na rowerze. Mam problemy z błędnikiem, w Berlinie kupiłem sobie trycykl. Wejście z takim dużym rowerem do wagonu np. metra jest absolutnie niemożliwe, bo tam ktoś stoi i nawet jak się przeprosi, to tej nogi nie przesunie. Dopiero trzeba mu przejechać po tej nodze. Ale – myślę sobie – są w ojczyźnie rachunki krzywd, to przejadę – śmiał się Dehnel.
Spotkanie było kolejną częścią cyklu bibliotecznych spotkań „Oko w oko z pisarzem”. Naszym następnym gościem będzie Jakub Małecki, autor m.in. „Rdzy”, „Dygotu” i „Śladów”. To spotkanie w Bibliotece Głównej już 8 kwietnia.