Wydarzenie_1200x628
baner_FBAnt
Baner AWS
wszystkie_wiadomosci

Kiedy znikną niebezpieczne odpady ze Szczypiorna?

„Bomba ekologiczna” ze Szczypiorna ma zniknąć z naszego miasta w okresie około 18 miesięcy. Koszty przedsięwzięcia są ogromne, a według części ustaleń mogły być jeszcze większe. Miastu udało się renegocjować pierwotną umowę z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, dzięki czemu wsparcie finansowe będzie prawie dwukrotnie większe niż początkowo ustalono.

Przed budynkiem wspomnianego magazynu odbyła się dzisiaj konferencja z udziałem prezydenta Kalisza – Krystiana Kinastowskiego, posła Jana Mosińskiego oraz przedstawicieli firm Hydrogeotechnika: Marcinem Miśtalem oraz Piotrem Celińskim i Geocoma: Marcinem Waleckim oraz Jarosławem Surmą. To właśnie konsorcjum wspomnianych firm z Kielc i Krakowa ma zająć się rozwiązaniem tematu magazynu wypełnionego trzema tysiącami ton odpadów chemicznych przy ulicy Wrocławskiej 164A. Przedstawiciele firm jeszcze pod koniec ubiegłego roku otrzymali klucze do budynku. Według zapewnień usunięcie odpadów ma nastąpić najpóźniej do końca 2022 roku, a kwota, którą zaplanowano na to zadanie to blisko 19 milionów złotych – część tych środków to dotacja z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (ponad 9 mln zł).

Bez wsparcia ze strony Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej byłoby nam bardzo trudno usunąć odpady z Kalisza. Padliśmy ofiarą pewnego procederu, do którego dochodziło na terenie całego naszego kraju. Pierwsza kwota, jaka była szacowana w ramach dialogu technicznego to poziom 10 milionów złotych. Natomiast kwota z pierwszego przetargu oferowana przez wykonawcę to już środki pokroju 30 milionów złotych. Te koszty są olbrzymie – dla porównania I etap Szlaku Bursztynowego to jest 15 milionów złotych. Gdyby nie wsparcie z funduszu, to musielibyśmy zrobić to własnymi siłami.

Krystian Kinastowski

Licząc koszty z prezydentem Kinastowskim, okazało się, że pierwotnie mówiliśmy o kilku milionach, a jak wiemy teraz ta kwota jest o wiele większa. Od momentu gdy otrzymałem mandat poselski, włączyłem się w cały proces działań – odbyliśmy bardzo wiele spotkań w różnych miejscach. To co chcę podkreślić, to ogromna otwartość Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. By dojść do kwoty, którą miasto uzyskało, trzeba było złożyć dobry wniosek i gratuluję, że to się udało. Efekt końcowy widzimy dzisiaj.

Jan Mosiński

Pierwszy z przetargów został unieważniony, a jego zasady nieco zmienione po rozmowach z potencjalnymi wykonawcami.  Kwotę udało się obniżyć do 19 milionów złotych, ale wciąż są to ogromne sumy. Środki wstępnie gwarantowane z funduszu to „tylko” 5 milionów złotych, czyli 50% pierwotnych szacunków, wynikających z dialogu technicznego. Prezydent Kinastowski podczas konferencji dziękował szczególnie posłowi Mosińskiemu, który odbył serie spotkań – w myśl słów prezydenta to głównie dzięki nim Miasto nie zostało ze wsparciem pięciomilionowym. Umowy renegocjowano i w ten sposób kwota wzrosła do ponad 9 milionów złotych. Drugą część dokładają władze Kalisza.

Historia tego obiektu ma już swoje kilka lat od kiedy w tym miejscu zaczęto gromadzić odpady niebezpieczne dla środowiska. Muszę wspomnieć o tym, że dzięki liberalizacji przepisów o ochronie środowiska z czasów rządów PO i PSL, każdy kto chciał składować tego typu rzeczy, mógł to po prostu czynić. W roku 2018 złożyłem interpelację poselską do ministra środowiska z zapytaniem „czy podczas prac nad nowelizacją przepisów planuje się wprowadzić coś pokroju <gwarancji> czy <zastawu gwarancyjnego> pod tego typu działalność”. Wszystko po to, by uchronić się od sytuacji, że gdy zniknie właściciel podmiotu składującego, można wtedy z tej kaucji pokryć koszty utylizacji. Przykład ze Szczypiorna pokazuje, że gdyby taka kaucja była w ówczesnych przepisach, to dzisiaj nie mielibyśmy zapewne aktualnego problemu. Potrzebne było wiele lat starań poprzedniego i obecnego prezydenta, a także moich.

Jan Mosiński

Warto przypomnieć, że szkodliwe substancje były składowane przy Wrocławskiej od co najmniej 2014 roku, a jeszcze w tym samym roku stwierdzono niezgodność działalności względem wydanego zezwolenia. Zezwolenie cofnięto, a odpady miały zostać zabrane. Tak się jednak nie stało i od 2018 roku, kiedy to Miasto przejęło budynek na mocy zarządzenia wojewody w sprawie darowizny, temat składowiska stał się problemem włodarzy Kalisza. Jak zapewniają władze – wybrane firmy to profesjonalne podmioty zajmujące się tego typu problemami z odpadami niebezpiecznymi. Teren jest aktualnie bezpieczny, a substancje będą sukcesywnie wywożone.

Do obiektu weszliśmy w poprzednim tygodniu. Prace trwają. Są tutaj różne substancje chemiczne: związki organiczne i nie ograniczone, ciecze, kwasy – spektrum jest bardzo szerokie. Wszystko to przepakowujemy w beczki, a potem będziemy podejmować decyzję, gdzie te odpady pojadą. Wystąpiliśmy do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska o zgodę na wywóz części tych odpadów do Niemiec.
Aktualnie robimy również analizy chemiczne – odkryliśmy kilkanaście litrów ciekłej rtęci, a jest to związek bardzo toksyczny. Znaleźliśmy także np. farby, azbest, szklane wełny. Większość ze znalezionych substancji jest niebezpieczna.

Jarosław Surma






























Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Starsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze