Pierwszy krok w drodze po czołówkę ligi
Kaliszanie wykonali połowę pracy w drodze po 5 miejsce na koniec aktualnego sezonu PGNiG Superligi i wygrali z MMTS-em Kwidzyn 27:16, dodatkowo rewanżując się gościom za przegnane grudniowe spotkanie z wynikiem 21:22. Najjaśniejszym punktem zespołu był zdecydowanie Kacper Adamski, który zdobył dla drużyny 9 bramek.
Przedostatni mecz w tym sezonie w PGNiG Superlidze i ostatni dla kaliszan na własnym parkiecie był jednocześnie jednym z dwóch ostatnich meczów dla MMTS-u Kwidzyn. Klub z końcem sezonu zostaje rozwiązany i tym samym znika z polskiej mapy piłki ręcznej. Przyczyną sytuacji są problemy finansowe zespołu.
Mecz z kwidzynianami rozwijał się dość wolno – wystarczy dodać, że po 1/3 pierwszej fazy był tylko remis 1:1, a dwucyfrowy wynik na tablicy pojawił się dopiero w 28 minucie. Taki stan rzeczy to wynik dobrej postawy bramkarzy – Mikołaja Krekory (53% skuteczności obron po pierwszej połowie) i Krzysztofa Szczeciny (40% skuteczności obron po pierwszej połowie). Do tego swoją rolę odegrała dobra postawa w obronie, kilka błędów czy strat po obu stronach parkietu. Pierwszą bramkę w meczu zdobył rzutem bieżnym Michał Potoczny dla gości, ale na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Wynik 1:1 utrzymywał się do 10 minuty, kiedy to po rzucie Kacpra Adamskiego kaliszanie wyszli na prowadzenie. Adamski poza bramkarzem Energi MKS Kalisz był najlepszym zawodnikiem kaliskiego zespołu i po pierwszej fazie meczu miał na swoim koncie 5 trafień. Większa część pierwszej połowy upłynęła na wyrównanej grze, co ze strony gości było zasługą szczególnie postawy w bramce Krzysztofa Szczeciny. Ostateczną przewagę, która pozwoliła zejść do szatni z wynikiem 11:7, kaliscy szczypiorniści zaczęli budować od okolic 25 minuty.
Druga faza meczu to już zdecydowana przewaga drużyny trenera Strząbały – kaliszanie 4-bramkową przewagę powiększyli o kolejne trafienia. Przez większą część drugiej połowy przewaga nad MMTS-em Kwidzyn była niemal dwukrotnością dorobku trafień gości. Po stronie kaliszan szansę na grę dostał Łukasz Zakreta, Stanisław Makowiejew czy Gracjan Wrobel, którzy dotychczas obserwowali starcie z ławki rezerwowych. W całym meczu w kaliskim zespole z dobrej strony pokazali się ponadto Marek Szpera, Piotr Krępa oraz Maciej i Konrad Pilitowscy. Przed ostatnim meczem w tym sezonie kaliszanie zajmują 5 miejsce z dorobkiem 37 punktów, ale tuż za plecami pozostaje Gwardia Opole, czyli bezpośredni rywal w drodze po pierwszą piątkę ligi na koniec sezonu. Gwardia przed meczem z Energą MKS Kalisz w ostatniej kolejce, rozegra jeszcze jutro spotkanie z Zagłębiem Lubin. Największe emocje pojawią się jednak zdecydowanie 5 czerwca o 19:30 na parkiecie w Opolu.
Energa MKS Kalisz 27:16 MMTS Kwidzyn
Fot.: arch.