Stokado
baner_FBAnt
Baner AWS
FinalFour

Historia zamku w Stobnicy, czyli jak odwołano wojewodę Łukasza Mikołajczyka

Zamek w Stobnicy to istna puszka Pandory. Ogromna inwestycja na obszarze chronionym przysporzyła nie tylko wojewodzie sporo problemów. Jaką tajemnicę skrywa zamek? Dlaczego niemal natychmiast doszło do dymisji Łukasza Mikołajczyka? Czy doszło do ogromnego przekrętu? Jakie konsekwencje dla naszego miasta oznacza odwołanie wojewody? Sprawa jest owiana tajemnicą, jednak postaram się uchylić rąbka tajemnicy wciąż niedokończonej budowli.

Inwestycja związana z budową gigantycznego zamku w Stobnicy to prawdziwy kocioł informacyjny oraz administracyjny. Mnogość wątków, jakie występują w materiałach o tym obiekcie potrafi przygnieść, jednak w tym artykule przedstawię je w najbardziej klarowny z możliwych sposobów.

Bezpośrednim powodem odwołania wojewody Łukasza Mikołajczyka było uznanie ważności zgody na budowę ogromnego, składającego się z 14 kondygnacji oraz kilkudziesięciu metrowej wieży zamku. Obiekt miał powstać na obszarze Natura 2000, miejscu gdzie niekiedy na akwenach wodnych istnieje zakaz pływania łodziami przy użyciu silników. Wszystko po to, aby nie płoszyć tamtejszych, rzadkich okazów ptaków oraz jak najmniej ingerować w istniejący ekosystem. Jak to jest możliwe, że na obszarze tak restrykcyjnym pozwolono na stworzenie zamku, do którego budowy potrzebna jest duża ilość ciężkiego sprzętu?

Odpowiedzi na to pytanie nie znalazł Mariusz Kamiński, który zwrócił się do premiera Mateusza Morawieckiego o odwołanie Łukasza Mikołajczyka ze stanowiska wojewody wielkopolskiego, argumentując je utratą zaufania do wojewody. Owa utrata zaufania została spowodowana podjęciem decyzji ,,sprzecznej z interesem publicznym i wydanej z naruszeniem przepisów prawa”. Mariusz Kamiński mówił także, że nie może być tak, że pieniądz wygrywa z prawem, sama sprawa jest dla niego przejawem arogancji ludzi, a władza publiczna jest ,,słaba w terenie”. Dodał, że wojewoda wielkopolski zawiódł.

Historia skandalu zamku w Puszczy Noteckiej

Inwestorem, odpowiadającym za stworzenie zamku, jest poznańska spółka D.J.T. Już w 2018 roku CBA rozpoczęło badanie nieprawidłowości wydanych decyzji w związku z realizacją budowy. W sierpniu 2018 r. minister środowiska polecił Generalnemu Dyrektorowi Ochrony Środowiska wszczęcie pilnej kontroli procesu zezwolenia na przedsięwzięcie stworzenia zamku, a sama sprawa trafiła do prokuratury. 

Pod koniec kwietnia 2019 r. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznaniu poinformowała, że zawiesza decyzję z maja 2015 r. Wówczas stwierdzono, że inwestycja nie będzie miała żadnego wpływu na środowisko. W tamtym okresie jeszcze nikt sprawą się nie zainteresował – nie była ona medialna oraz nie powodowała oburzenia. Z perspektywy jednak czasu jesteśmy w stanie stwierdzić, że to już wtedy doszło do swego rodzaju czynu, mającego znamiona przestępstwa. W 2019 r. powodem uchylenia pozwolenia na budowę było stwierdzenie, że przedsięwzięcie może znacząco oddziaływać na środowisko. Wskazano także na to, że inwestor nie przedłożył w toku postępowania decyzji środowiskowych, które są niezbędne przy chociażby wycinaniu drzewa na takim obszarze, a co dopiero, gdy mówimy o wielomilionowej inwestycji. Dodatkowo podano, że faktyczna powierzchnia zamku wyniesie ponad 2 ha, a nie jak deklarowano – jedynie 1,7 ha. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w lipcu 2019 podtrzymała decyzję tej regionalnej, co spowodowało odwołanie spółki D.J.T. do sądu. 

Zaskarżenie decyzji GDOŚ do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego spowodowało przyznanie spółce ponownie prawa do wykonania budowli. 30 czerwca 2019 roku GDOŚ odwołał się od tego wyroku WSA do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Jednak jak wspomniałem, sprawa nie miała jedynie wymiaru w pozwoleniu na budowę – samym przedsięwzięciem zainteresowała się prokuratura i CBA. Tak w połowie lipca 2019 roku doszło do zatrzymania 7 osób, którym później przedstawiono zarzuty. Byli to urzędnicy oraz przedstawiciele firmy D.J.T. Według poznańskiej prokuratury zdawano sobie sprawę z nieprawidłowości projektu oraz niezgodności planu budowlanego z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Brakowało także opinii, uzgodnień, pozwoleń i świadczeń. Wskazywano głównie na brak decyzji środowiskowej na zaplanowane parkingi oraz brak potwierdzenia inwestora do dysponowania kanałem Kończak i wykorzystanie go do celów budowlanych.

Zarzuty, które usłyszeli podejrzani dotyczyły m. in. poświadczenia nieprawdy, niedopełnienia obowiązków oraz prowadzenia budowy zagrażającej środowisku wbrew ustawie o ochronie środowiska. 

Rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej, Łukasz Wawrzyniak poinformował wtedy, że decyzję starosty obornickiego o pozwoleniu na budowę, która została wydana z naruszeniem prawa skierowano do wojewody wielkopolskiego. 

W połowie sierpnia wszczęto kolejne postępowanie administracyjne, prowadzone przez wojewodę, które było trzykrotnie przedłużane. Po tym przekładaniu procesowania wojewoda zdecydował… pozwolić inwestorowi na dokończenie zamku. W zasadzie po przeczytaniu tego artykułu do tego momentu zadać sobie można zapewne pytanie jak mogło dojść do tego, że pomimo tylu wątpliwości, postępowań CBA oraz prokuratury wojewoda podjął taką, a nie inną decyzję. 14 grudnia poznańska prokuratura poinformowała, że wojewoda źle zinterpretował prawo budowlane, jednak ta wypowiedź brzmi eufemistycznie w porównaniu do tego, jak znakomitymi prawnikami dysponuje wojewoda. W sieci mogliśmy znaleźć dużo komentarzy, szkalujących wręcz wojewodę, zarzucając mu wprost korupcję. Ja jednak byłbym bardziej ostrożny w wyrażaniu tak drastycznych opinii. Przypomnijmy, że wojewódzki sąd administracyjny również podtrzymał wcześniej zgodę na budowę, a prezydent Poznania nazwał ją ,,racjonalną”. Dlatego z publicznymi oskarżeniami wobec wojewody wstrzymałbym się do momentu, gdy w sprawie nie pojawi się więcej dowodów. Oczywiście, samo odwołanie namiestnika rządu nie odbyłoby się, gdyby MSWiA nie miało do tego mocnych dowodów, jednak tego typu decyzje personalne zawsze wiążą się z pewnymi medialnymi naciskami, które w tej sprawie były bardzo duże.

Ciekawym wątkiem tej sprawy jest to, że w obronie Łukasza Mikołajczyka stawali sami samorządowcy z wielkopolski. Apel, wstawiający się za wojewodą, opublikowało m. in. Stowarzyszenie Gmin i Powiatów w osobie przewodniczącego – burmistrza Chodzieży Jacka Gursza. W swoim piśmie zaznaczył, że sam powód dymisji jest niewystarczający, a sprawa zamku w Stobnicy, choć medialna i widowiskowa, jest oceniana różnie i niejednoznacznie. Podkreślił także, że wojewoda nie jest jedyną osobą, która jest za ten fakt odpowiedzialna i decyzja została podjęta zgodnie z prawem. Swój apel do premiera Jacek Gursz poparł także zaangażowaniem Łukasza Mikołajczyka w walkę z pandemią oraz ścisłą i dobrą współpracą z samorządowcami. Sama dymisja osoby zarządzającej działaniami, mającymi na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania się COVID-19, nie służy niczemu i może ograniczyć realizację zaplanowanych działań. Osobiście uważam, że tego typu sformułowania są raczej na wyrost, ponieważ zastępca wojewody jest w stanie kontynuować zadania swojego poprzednika. Nie da się jednak ukryć, że Łukasz Mikołajczyk dobrze koordynował wszystkimi działaniami. Również z Kalisza płynęły wtedy głosy poparcia dla wojewody – czemu trudno się dziwić, ze względu zarówno na uwarunkowania polityczne, ale także na skalę planowanych inwestycji z pieniędzy, którymi dysponował wojewoda. Dla Kalisza zachowanie Mikołajczyka na stanowisku było w interesie kontynuacji realizacji planowanego budżetu. Wojewodę chwalili nawet polityczni przeciwnicy – prezydent Poznania, Jacek Jaśkowiak przyznał, że jeżeli w sprawie budowy można mieć do kogoś zażalenia, to tylko do poprzedników Łukasza Mikołajczyka. Samą decyzję w sprawie podtrzymania zgody na inwestycję nazwał ,,racjonalną” i był ,,pod jej wrażeniem”. Jego zdaniem taka decyzja i tak by zapadła, a inwestor żądałby odszkodowań za takie opóźnienia prac, które musiałby wypłacić skarb państwa. Kwestie przyrodnicze skomentował słowami, wskazującymi na to, że spora część zamku została już ukończona i szkody zostały wyrządzone, a dla mieszkańców Stobnicy i okolic pojawią się nowe miejsca pracy, związane z walorami turystycznymi obszaru. Po dymisji Łukasz Mikołajczyk wydał oświadczenie, dotyczące odwołania go ze stanowiska, w którym podziękował premierowi, samorządowcom oraz swoim współpracownikom za ich pracę.

Obecnie obowiązki, związane z funkcją wojewody, pełni wicewojewoda Aneta Niestrawska. Nie wiadomo, kogo premier powoła na stanowisko wojewody. W ostatnich dniach politycy PiS spekulowali, że może to być obecny wiceprezes NIK i były wojewoda wielkopolski Tadeusz Dziuba czy radny powiatu poznańskiego Filip Żelazny. Jak podał portal poznan.naszemiasto.pl – o tą posadę stara się także wiceprezes poznańskich struktur Porozumienia – Jarosław Pucek.

Fot.: WUW

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze