Błędy liniowego, protest kibiców i debiut trenera Radzewicza
Wydawałoby się, że spotkanie pomiędzy KKS-em Kalisz a rezerwami Lecha Poznań, odwiecznego rywala KKS-u, będzie cechować się gorącą atmosferą na trybunach. Przez moment zdawało się, że się to nie ziści, gdyż przez pierwsze 20 minut meczu przy ul. Łódzkiej zapanowała cisza ze względu na protest kibiców. Jego odzwierciedleniem był wywieszony transparent o treści „Szanuj kibica swego!”.
Przez pierwsze 15 minut meczu KaKaeSiacy prowadzili grę, choć nie stworzyli sobie żadnej stuprocentowej sytuacji. Udało się oddać kilka strzałów, lecz większość z nich została zablokowana przez Lechitów. Próbował zarówno Michał Borecki, jak i Antonio Segura, a Mateusz Mączyński, mimo pozycji LŚO, zapędził się z piłką pod pole karne poznaniaków. Dużo zamieszania tworzył także lewoskrzydłowy Daniel Kamiński.
Niesamowicie groźną sytuację w 24. minucie stworzyli sobie piłkarze Lecha, kiedy to po przecudownym podaniu prostopadłym Filipa Borowskiego, przecinającym kilku zawodników znajdujących się w linii obrony, piłka prawie dotarła do napastnika Lecha. Prawie, ponieważ na posterunku był zarówno Maciej Krakowiak, jak i sędzia liniowy, który pokazał spalonego.
Mimo chwilowego przejęcia inicjatywy przez Lecha Poznań, w 32. minucie KKS Kalisz wyszedł na prowadzenie. Piękne dośrodkowanie wykorzystał Mateusz Majewski, ledwo mieszcząc piłkę przy lewym słupku bramki Miłosza Mleczko. 3 minuty później idealną prostopadłą piłkę za linię obrony zagrał Michał Borecki dobrze wychodzącemu na pozycję Bartłomiejowi Maćczakowi. Ten „złamał” na prawą nogę i… podał do bramkarza, nieczysto trafiając futbolówkę.
W tym czasie działo się dużo, gdyż po chwili chęć zmiany zasygnalizował Maciej Krakowiak, bramkarz Trójkolorowych. W jego miejsce pojawił się Szymon Czajor, należący przed tym sezonem do Fleetwood Town znajdującym się w angielskiej League One (trzeci poziom rozgrywkowy). Po zejściu przez Krakowiaka, kibice zaczęli skandować jego imię i nazwisko, a chwilę później imię i nazwisko zwolnionego trenera Ryszarda Wieczorka, którego dziś zastąpił piłkarz KKS-u Marcin Radzewicz. Nie umieścił się jednak w składzie meczowym, koncentrując się na zarządzaniu zespołem.
W 40. minucie Mateusz Gawlik popisał się „skutecznością”, jednak nie w taki sposób, o jakim marzyliby kaliscy kibice. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego tak niefortunnie trafił piłkę głową, że skierował ją do siatki Szymona Czajora. Nie był to jednak koniec emocji w pierwszej połowie. Bartłomiej Maćczak po chwili od straty przez KKS bramki wywalczył rzut karny, częściowo odkupując swój błąd sprzed paru minut, kiedy to podał do bramkarza.
Na listę strzelców po uderzeniu z 11 metrów miał okazję wpisać się ponownie Majewski, ale… strzelił praktycznie w środek bramki, na wysokości łatwej do obrony przez bramkarza, który wyczekał do końca naszego snajpera. Ciekawa pierwsza połowa skończyła się rezultatem 1:1.
Drugą połowę KKS rozpoczął aktywnie. W 50. minucie udało się nawet strzelić bramkę, lecz już po odgwizdaniu przez sędziego spalonego. Jak pokazała powtórka, arbiter popełnił błąd, gdyż Mateusz Majewski nie był wysunięty za linię obrony. AKTUALIZACJA: Bramka Piotra Giela na 2:2 padła z pozycji spalonej, dlatego można przyjąć, że sędzia w ten sposób „odpłacił” KaKaeSiakom za wcześniejszy błąd.
Niestety w 63. minucie na prowadzenie ponownie wyszedł Lech Poznań. Po stracie piłki w środku pola przez Toniego Seguro, długim przerzutem popisał się jeden z obrońców Kolejorza, po którym prostopadłe podanie otrzymał Norbert Pacławski. Wyprzedził on Przemysława Stolca, a dodatkowo bardzo niepewnie z bramki wyszedł młody Szymon Czajor, którego „dziubnięciem” piłki minął napastnik Lecha, strzelając do pustej bramki.
KaKaeSiacy od straty bramki próbowali swoich sił, lecz niewiele z tego wynikało. Toni Segura przy jednym ze strzałów został zablokowany. Lech Poznań też nie zamknął się na swojej połowie, co w 75. minucie mogło skończyć się bramką dla poznaniaków. Na szczęście dla Trójkolorowych znany z europejskich boisk Sergei Krivets uderzył z woleja znacząco ponad poprzeczką.
W 79. minucie na boisku zameldował się wracający po kontuzji Andrzej Kaszuba, ratując 8 minut później wynik dla KKS-u świetnym dośrodkowaniem z rzutu wolnego, po którym drogę do siatki znalazł Piotr Giel, dziś w roli „dżokera”. KKS zremisował mecz, co można uznać za stosunkowo uczciwy wynik, patrząc na przebieg spotkania. Z drugiej strony jest to już czwarty mecz bez zwycięstwa Dumy Kalisza. Kolejna okazja na przełamanie nadarzy się w piątek 29 października o godzinie 13:00 w meczu wyjazdowym z Garbarnią Kraków.
KKS 1925 Kalisz 2-2 Lech II Poznań
Mateusz Majewski 32, Piotr Giel 88 – Mateusz Gawlik 40 (s), Norbert Pacławski 64
KKS 1925: 1. Maciej Krakowiak (37, 12. Szymon Czajor) – 37. Nikodem Zawistowski, 32. Przemysław Stolc, 3. Mateusz Gawlik, 8. Mateusz Mączyński, 77. Daniel Kamiński (54, 15. Jakub Staszak) – 71. Kamil Koczy (54, 24. Mateusz Wysokiński), 11. Michał Borecki, 20. Toni Segura (78, 6. Andrzej Kaszuba), 9. Mateusz Majewski – 7. Bartłomiej Maćczak (79, 99. Piotr Giel).
Lech II: 1. Miłosz Mleczko – 14. Filip Borowski, 6. Artur Marciniak, 20. Adrian Laskowski, 17. Krystian Palacz – 18. Damian Kołtański (61, 15. Siergiej Kriwiec), 21. Patryk Gogół (88, 11. Filip Wilak), 10. Eryk Kryg, 8. Łukasz Norkowski, 23. Jakub Antczak (72, 7. Jakub Karbownik) – 9. Norbert Pacławski.
żółte kartki: Wysokiński, Stolc, Mączyński – Kołtański, Pacławski.
sędziował: Paweł Dziopak (Tychy).
Składy za 90minut.pl
screen za TVP Sport