M. Małecki: „Chcemy, by przychodnie pomogły rotacyjnie w opiece nad uchodźcami”
W naszym mieście przybywa uchodźców z objętej wojną Ukrainy. W samym kampusie Szkoły Wyższej Wymiaru Sprawiedliwości jest to już przeszło sto osób. Poza podstawowymi potrzebami jak zakwaterowanie czy wyżywienie, uchodźcy wymagają również opieki medycznej – często podstawowej i ambulatoryjnej, a nie szpitalnej. W odpowiedzi na te potrzeby radni Platformy Obywatelskiej sugerują, by część kaliskich przychodni objęła opieką wspomniane osoby przez pięć dni w tygodniu.
Dziś już dziewiąty dzień trwa kryzys i wojna na terytorium Ukrainy. W związku z tą sytuacją w Polsce mamy już blisko 700 tysięcy ukraińskich obywateli, a tylko wczoraj Straż Graniczna odprawiła na granicy polsko-ukraińskiej 99 200 osób. Rosnąca liczba potrzebujących w kraju to także coraz większe ilości uchodźców również w naszym mieście. W Kaliszu wiele organizacji pozarządowych, fundacji czy stowarzyszeń zaangażowało się w pomoc, tworząc zbiórki pieniędzy, ubrań czy np. żywności. Okres wiosenno-zimowy to czas, gdy częściej pojawiają się różnego rodzaju choroby np. układu oddechowego, więc potrzeby – również medyczne – będą w tym zakresie tylko rosnąć. W odpowiedzi na tę sytuację radni Platformy Obywatelskiej proponują, by Miasto wsparło uchodźców oraz porozumiało się z częścią kaliskich przychodni tak, by przez pięć dni w tygodniu jedna z nich była wyznaczona do pełnienia dyżuru i wsparcia pacjentów z Ukrainy. Jak tłumaczą radni – z poważniejszymi problemami poradzi sobie kaliski szpital, ale część potrzeb to także np. przepisanie podstawowych leków czy przetłumaczenie ich ulotek.
Jeżeli chodzi o hospitalizację i przypadki ciężkie, to tym zajmuje się szpital. Ten temat, przy tej aktualnej ilości uchodźców, jest zabezpieczony. Chodzi nam jednak przede wszystkim o drobniejsze sytuacje – pacjentów, kobiety ciężarne czy starszych, wymagajacych np. kontroli kardiologicznej. Mam na myśli także drobne infekcje, gdzie potrzebna jest pomoc ambulatoryjna. Chcielibyśmy, aby pomogły w tej kwestii POZ-y, z którymi miasto w jakiś sposób współpracuje – np. wynajmuje lokale w swoich budynkach. Sytuację mamy wyjątkową, więc potrzebujemy – zwłaszcza od zawodów zaufania publicznego – wyjątkowych postaw i większość z nas już teraz tak właśnie się zachowuje. Naszym pomysłem i prośbą do miasta jest to, żeby zabezpieczyć medycznie te osoby i któraś ze wspomnianych przychodni rotacyjnie codziennie pełniła dla nich dyżur. Taka przychodnia mogłaby wydelegować zarówno lekarza jak i pielęgniarkę, którzy tymi uchodźcami się zajmą. Do ustalenia jest to, czy to będzie rotacja, polegająca na wizytach w tych ośrodkach, gdzie obywatele Ukrainy się znajdują, czy ustalenia miejsca, gdzie uchodźcy mogą dotrzeć. W tym drugim przypadku ważna jest kwestia transportu. Osobną sprawą jest apel do wojewody w kwestii recept, które będą na bieżąco realizowane. Prawdopodobnie pojawi się specustawa, która się tym zajmie tym tematem, ale apelujemy do wojewody i NFZ-u, żeby te recepty były realizowane i nie było z nimi żadnych problemów.
Trzeba docenić i doceniamy rolę tych wszystkich ludzi dobrego serca, którzy wspierają i pomagają w tym trudnym czasie uchodźcom. Czujemy, że tych ludzi i ich potrzeb będzie więcej w naszym mieście oraz okolicach i że te czynności, które teraz wykonujemy prawdopodobnie przyjdzie nam czynić jeszcze wiele tygodni, a może nawet miesięcy. Nikt nie wie jak ta najbliższa przyszłość będzie wyglądała. Dostrzegamy, że każda organizacja – niezależnie od opcji politycznej czy rodzaju stowarzyszenia – pomaga i to trzeba bardzo mocno pochwalić.
Według Marcina Małeckiego przychodnia pełniąca dyżur dla uchodźców mogłaby pracować w trybie 80%/20%, gdzie większość czasu byłyby to wizyty stacjonarne w placówce, a pozostała 20% to przyjazd lekarza do potrzebującego pacjenta. Pomysł na zaangażowanie przychodni należałoby dopracować, ale jak sugerują radni – być może łatwiej byłoby dogadać się z tymi POZ-ami, które wynajmują lokale, pozostające w zarządzie miasta. Podstawowa opieka medyczna dla pacjentów zza wschodniej granicy wiąże się także z ewentualnym transportem potrzebujących do danej placówki, więc i w tym zakresie niezbędne musiałoby być zaplanowanie i zapewnienie dojazdu.
Oni nie są stąd i dotarcie gdzieś nawet taksówką czy autobusem jest problemem. To temat istotny również z uwagi na matki z małymi dziećmi – dojechanie pediatry do takiego miejsca w porozumieniu np. ze Strażą Miejską za każdym razem blokuje nam te służby. Nie ma sensu również wysyłać ich karetką czy wozem straży miejskiej od razu do szpitala, jeśli jest to np. angina czy zapalenie oskrzeli. Takim osobom trzeba także potem podawać leki, ale jeżeli pacjenci nie znają języka polskiego, to należy przy tym wytłumaczyć jak ma być on brany. Osoby, które są w takim np. „Bulioniku” nie są kompetentne, żeby ordynować leki, podać je czy wytłumaczyć jak należy je brać. Ulotki i wskazania na nich są szerokie, jeśli chodzi nawet o zwykłe i podstawowe antybiotyki. Przychodni jest na tyle dużo, że moim zdaniem na spokojnie możemy obsłużyć ich przez pięć dni w tygodniu, czyli od poniedziałku do piątku.
Wśród licznych zbiórek – często również właśnie środków medycznych – jest także ta organizowana przez Młodych Demokratów czy radę osiedla Szczypiorno, na którego terenie została zakwaterowana jedna z większych grup uchodźców w naszej okolicy. „Oprócz tego, co przekazywane jest dla Szkoły Wyższej Wymiaru Sprawiedliwości, rada osiedla Szczypiorno podjęła uchwałę, że przekaże środki finansowe na zakup materiałów opatrunkowych i innych niezbędnych materiałów żołnierzom armii ukraińskiej, którzy będą przedostawali się z terenów polskich w kierunku Ukrainy. Jesteśmy w trakcie poszukiwania osoby, której te środki opatrunkowe zamierzamy przekazać i zachęcam inne rady osiedlowe do włączenia się w podobne akcje.” – tłumaczył Grzegorz Stępniewski, przedstawiciel rady osiedla Szczypiorno.