Echa protestu „Budzimy Ratusz”
Kilkadziesiąt osób z budzikami w rękach, zielone balony, wypisane hasła apelujące o zazielenianie Kalisza oraz dużo emocji. Protest przeciwko wycince drzew w Kaliszu odbył się trzy dni temu, ale dyskusje po nim trwają do dziś.
Przypomnijmy, że bezpośrednim powodem zorganizowanego przez Panów Radosława Gąsiora i Macieja Błachowicza protestu była informacja o planowanej wycince 30 topoli w ramach remontu ul. Częstochowskiej. Wycinka jest konieczna, aby odcinek tej ulicy poszerzyć o pas techniczny – twierdzi Miasto.
Niemniej, jak podkreślali uczestnicy wydarzenia, istotnym dla nich problemem nie jest tylko ta wycinka, ale generalnie polityka miejska dotycząca zieleni, a raczej, jak twierdzą, jej brak. W opisie zapowiadającym to wydarzenie wspomniane zostały inne przykłady wycinki drzew, m.in. na ulicach Kazimierzowskiej, Podmiejskiej, Wyszyńskiego, czy Taczanowskiego.
Protest, który rozpoczął się 4 lipca ok. 18:00, zgromadził pod ratuszem kilkadziesiąt osób, które włączyły budziki i w symboliczny sposób chciały obudzić władze miasta i zwrócić ich uwagę na konieczność wdrożenia spójnej i kompleksowej zielonej polityki miasta.
Do osób protestujących wyszedł Prezydent Miasta Kalisza Krystian Kinastowski wraz z sekretarzem Marcinem Cieloszykiem, naczelnikiem Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Pawłem Bąkowskim oraz dyrektorem Zarządu Dróg Miejskich Krzysztofem Gałką. W swojej wypowiedzi Prezydent Miasta twierdził, że większość wycinek jest podyktowana względami bezpieczeństwa oraz prośbami samych mieszkańców, a zawsze w zamian wyciętych drzew prowadzone są nowe nasadzenia.
Protestem zainteresowały się również ogólnopolskie media, a relacja z wydarzenia pojawiła się nawet w głównym wydaniu Wiadomości TVP. W materiale wypowiedzieli się głównie organizatorzy i uczestnicy protestu:
Te drzewa przeznaczone do wycinki na ul. Częstochowskiej to kropla, która przelała czarę goryczy. W Kaliszu mówi się o zieleni, odmienia się zieleń przez wszystkie przypadki, a tej zieleni nie widać.
Mamy przykłady nowych nasadzeń, ale często są to drzewa typowo miniaturowe, które nigdy nie będą osiągały rozmiarów jak te drzewa wycięte. A nam tak naprawdę chodzi o te duże drzewa.
Chciałem, żeby było to spotkanie mieszkańców Kalisza, którzy od pewnego czasu widzą sytuację w mieście dot. zieleni, widzą jakość tych prac i posuwającą się, tzw. demolkę środowiskową.
Tych drzew naprawdę jest mniej i wycina się je – tak jest po prostu prościej, nie trzeba o nie dbać, nie trzeba ich podlewać, nie trzeba poświęcać im czasu i pieniędzy. Przy betonie tego nie ma. Wystarczy wylać beton i jest problem z głowy.
Do przyczyn wycięcia drzew odniósł się także przedstawiciel miasta:
Opracowując projekt chcieliśmy zapewnić bezpieczeństwo i płynność na tym odcinku ulicy Częstochowskiej. Dlatego pozostawiliśmy po dwa pasy ruchu tak jest obecnie, ale dodatkowo w części środkowej został uwzględniony pas techniczny dla pojazdów skręcających w lewo. W miejsce wyciętych drzew zostaną nasadzone nowe.
Tak zwana „betonoza” to problem większości polskich miast, z którym przegrywają kolejne samorządy. Problem ten zawsze narasta w okresie letnim, kiedy to miejskie place zamiast gromadzić mieszkańców – pustoszeją.
W Kaliszu również jest on zauważalny. Pozostają pytania, czy miasto w jakiś sposób zareaguje na poniedziałkowy protest mieszkańców oraz czy organizatorzy protestu przygotują swoją, konkretną, propozycję zmian do prowadzonej polityki miasta w zakresie terenów zielonych.
Zapraszamy do zapoznania się z opinią o proteście Kamila Rybikowskiego tutaj.
Oraz zachęcam do innych naszych tekstów o problemach kaliskiej zieleni:
Magdalena Nawrocka: „Kalisz – zielone miast?”
Radosław Gąsior: „Betonoza kaliska”