Bartosz Kurek: „Czuję miętę do Opatówka”
W miniony piątek, 3 czerwca nasz region odwiedził Bartosz Kurek – dziennikarz i menadżer, a także autor powieści „Brud”. W trakcie spotkania w Gminnej Bibliotece Publicznej im. Braci Gillerów w Opatówku były dziennikarz Polsatu opowiadał o swojej debiutanckiej książce oraz ciekawych historiach z redakcyjnego życia. Jak radzi sobie w roli powieściopisarza? Czym różni się praca w mediach i w korporacji? I czy często bywa mylony z popularnym siatkarzem?
Okazją do wizyty Bartosza Kurka w Opatówku była wydana, niemal dokładnie rok temu, debiutancka książka „Brud”. Bez wątpienia wcześniejsze doświadczenia z mediami, na styku polityki i biznesu, były bezcenne w opisywaniu niezwykłej historii, która stała się tłem powieści. Dodajmy, że organizatorem i gospodarzem spotkania była Gminna Biblioteka Publiczna im. Braci Gillerów w Opatówku, a pomysłodawcą spotkania Przemysław Andrzejak.
„Dziś skończyła się ma męka”
Zanim Bartosz Kurek opowiedział o swojej książce „Brud”, wspominał swoje początki związane z dziennikarstwem czy choćby podróży do RPA, którą odbył mając zaledwie 18 lat! Kurek przygodę z dziennikarstwem rozpoczął jeszcze w trakcie studiów politologicznych na Uniwersytecie Jagiellońskim, a z początkami wiąże się zabawna anegdota, którą gość zaprezentował zebranym czytelnikom biblioteki.
„Działo się to w 2004 roku, gdy miałem problem ze znalezieniem pracy na miejscu, w Krakowie. Bardzo lubię muzykę klasyczną, stąd wówczas słuchałem RMF Classic. Znalazłem ogłoszenie, że rozgłośnia szuka redaktora i zaprasza chętnych, by wysłać próbkę głosu. Zastanawiałem się co mam wysłać? I jedyną rzeczą, która przyszła mi do głowy, był fragment sztuki teatralnej, którą widziałem parę lat wcześniej. Brzmiało to mniej więcej tak:
<Kiedy byłem bardzo mały,
obie ręce mi śmierdziały.
Dziś skończyła się ma męka,
teraz śmierdzi tylko jedna ręka>
Po 15 minutach dzwoni do mnie zapłakany ze śmiechu Paweł Pawlik, redaktor naczelny stacji i pyta, czy bym do nich przyszedł. I tak znalazłem pracę na najbliższe pół roku, by później wyjechać do Warszawy.”
„Płodozmian każdemu dobrze robi”
W mediach przepracował wiele lat, a jak sam mówi – czternaście lat w stacji Polsat. Można zatem powiedzieć, że gość spotkania „zjadł zęby” w mediach, a jednak postanowił zmienić obszar swojego zaangażowania zawodowego. Skąd decyzja, by odejść z dziennikarstwa?
„Zaczynając swoją przygodę zawodową w mediach, w Polsacie, postanowiłem, że spróbuję dojść na samą górę, a później zastanowię się co dalej. Dla mnie i większości dziennikarzy takim szczytem jest poprowadzenie głównych wiadomości: największa oglądalność i prime time. Byłem chwilę na tym szczycie i zacząłem się zastanawiać, jakie są dalsze możliwości. Nie widząc ich wokół siebie, postanowiłem spróbować sił w korporacji i gdy pojawiła się propozycja z koncertu Philip Morris, wówczas spróbowałem swoich sił” – opowiadał Bartosz Kurek.
Choć pracę dziennikarza zmienił na pracę menadżerską w korporacji, to potwierdził, nawiązując do swojej książki i jej głównego bohatera, o prawdziwym „genie dziennikarza”, który jest w nim cały czas. „Gdy posmakuje się tego już raz i odpowiednio długo spędzi się czas w tym sosie, to zostaje to do końca życia” – mówił były redaktor Polsatu, ale również TV Biznes.
Kurek po odejściu z telewizji doznał szoku – w mediach był bowiem przyzwyczajony do szybkiego tempa działania, błyskawicznych telefonów czy odpowiedzi mailowych. W biznesie, jego zdaniem, czas biegnie w inny sposób, nie ma aż takiej presji związanej z szybkim przetworzeniem i podaniem informacji.
Co ciekawe, autor „Brudu” jest również zaangażowany w społeczne akcje ekologiczne. Opowiadał o tym, jak zaczął sprzątać swoją najbliższą okolicę wraz z żoną. Przerodziło się to w większe akcje społeczne, aż w końcu inicjatywą zainteresował się miejscowy wójt i zaoferował pomoc. Kurek pod koniec swojej współpracy z Polsatem prowadził cykl podcastów poświęconych ekologii. Był to element działań Stowarzyszenia Program Czysta Polska, a gośćmi dziennikarza byli eksperci zajmujący się ochroną środowiska, problemem suszy czy zmian klimatu.
Pisarz książek „pop”
Dla Bartosza Kurka inspiracją do napisania książki były narodziny dziecka. Gdy dziecko spało, debiutant poświęcał czas na pracę nad swoją powieścią. „Zawsze chciałem pisać książki typu <wagonówy> – nie chciałem pisać dzieł na miarę Olgi Tokarczuk, chciałem tworzyć książki w stylu <pop>. Jednocześnie marzyło mi się, aby pisać thrillery czy kryminały. Poza tym tyle się naoglądałem dramatów jako dziennikarz…(…) bez dziennikarstwa nie byłoby tej książki” – wspomniał autor „Brudu”.
Na pytanie prowadzącej spotkanie Małgorzaty Matysiak, dyrektor biblioteki, o czym tak właściwie jest książka, autor nakreślił jej tło, zachęcając uczestników spotkania do lektury lub posłuchania. „Książka jest o próbie ustawienia przetargów na zakup terenów warszawskiego Służewca, miejsca wyścigów konnych. W międzyczasie tej historii przeplatają się wątki związane ze służbami sprzed 1989 r., które odnajdują się w nowej rzeczywistości. Bohaterem książki jest dziennikarz Wiktor Zybert, który wspomniany przetarg prześwietla. Jest międzynarodowo: część akcji dzieje się w Sofii, a część także na greckiej wyspie Korfu.” – mówił Bartosz Kurek.
Początkujący powieściopisarz jest też miłośnikiem muzyki. Nie dziwi więc, że w książce pojawiają liczne muzyczne nawiązania: „Muzyka buduje klimat historii, pokazuje charakter bohaterów. Dużo słucham jazzu, różnych jego odmian. Czasem słuchając muzyki w aucie, zostaję w nim dłużej już po dotarciu do celu, by dosłuchać utwór do końca” – zdradzał dziennikarz.
Dziennikarz czy siatkarz?
Autor chętnie odpowiadał na pytania nie tylko prowadzącej, ale także czytelników i gości zebranych w zabytkowej „Cukierence”. Jedno z pytań odnosiło się do zabawnych sytuacji związanych z innym Bartoszem Kurkiem – popularnym polskim siatkarzem. Dziennikarz nie krył rozbawienia wspominając te sytuacje.
„Otrzymałem wiele anonsów od kobiet i gdybym odpowiedział na wszystkie, byłbym wielokrotnym bigamistą. Licząc pobieżnie, mogło ich być około 50. Czasem traktowałem to jak żart, gdyż najczęściej te sytuacje zdarzały się w mediach społecznościowych, wchodziłem w rozmowę, by później powiedzieć, że ja nie jestem TYM Bartoszem Kurkiem. Przyczyną tych sytuacji było to, że kobiety pisały do mnie nie patrząc na zdjęcie. Wtedy nie miałyby wątpliwości, że nie jestem znanym siatkarzem” – mówił Kurek-dziennikarz o pomyłce z Kurkiem-sportowcem.
Spotkanie przebiegło w kameralnej i niezwykle klimatycznej atmosferze Domku Gotyckiego w Opatówku, będącego aktualnie siedzibą tamtejszej biblioteki. Na końcu nie zabrakło również zielonych podziękowań dla zaproszonego gościa i inicjatora spotkania – obaj panowie otrzymali doniczkową miętę, a Bartosz Kurek z uśmiechem dodał, że po spotkaniu „poczuł miętę” do Opatówka. Niewykluczone więc, że jeśli będzie kontynuował karierę pisarską, znów przyjedzie do podkaliskiego miasteczka.
Galeria zdjęć z tego spotkania dostępna również na naszym portalu: https://latarnikkaliski.pl/bartosz-kurek-odwiedzil-opatowek