Bp Bryl: Są sprawy, o których trzeba mówić „wielkimi literami”
O wierze, kryzysie Kościoła i refleksyjności, ale także o Kaliszu i wyzwaniach stojących przed Diecezją, rozmawialiśmy z nowym Biskupem Kaliskim Damianem Brylem. Czy warto przeczytać? Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
Maciej Antczak: Zacznijmy trochę niesztampowo – czy wie Ksiądz Biskup, jaki gatunek muzyczny „króluje” od kilkunastu lat na polskich osiedlach?
Ksiądz Biskup Damian Bryl: Pewnie chodzi o hip-hop.
Tak jest, myślałem o hip-hopie. Czym charakteryzuje się rap? Bardzo mocnym przekazem. Ludzie słuchający rapu chcą zazwyczaj usłyszeć mocną prawdę. Czy nie ma Ksiądz Biskup wrażenia, że Kościołowi ostatnio takiego silnego przekazu trochę brakuje?
Myślę, że w Kościele musimy ciągle szukać sposobów na to, w jaki sposób mówić i przekazywać ważne prawdy. Może rzeczywiście kościelny przekaz nie jest „rapowy”, ale wynika to stąd, że często zagadnienia i sprawy, o których chcemy mówić, nie są takie proste i jednoznaczne. Są sprawy, których ocena musi być jednoznaczna. Jednak myślę, że sporo kwestii ma wiele płaszczyzn, wiele odcieni. Byłoby wielką szkodą, a czasami zakłamaniem, gdybyśmy ograniczali się do prostych, jednoznacznych odpowiedzi czy ocen. Jednak rozumiem, że niektórzy lubią ostrość. Dlatego ważne jest, abyśmy potrafili rozróżniać, kiedy należy mówić bardzo konkretnie, a kiedy w sposób złożony ze względu na poruszane problemy. Niedawno ktoś mi podpowiedział, że są sprawy, o których trzeba mówić „wielkimi literami”.
Mam wrażenie, że młodzi ludzie z bloków nie mają obrazu Kościoła, który jest fascynujący i który stawia ciekawe wyzwania, lecz Kościoła miałkiego. Takiego, proszę wybaczyć kolokwializm, który jest trochę „dla starszych pań”, z całym szacunkiem do nich.
Dlatego papież Franciszek tak mocno mobilizuje nas, żebyśmy szukali nowego języka przekazu wiary. Pierwszym zadaniem jest ukazywać postać Jezusa Chrystusa, wartość i piękno drogi z Nim. Pokazywać, a właściwie świadczyć o Chrystusie, który kocha każdego człowieka i chce jego szczęścia i zbawienia. Jestem przekonany, że Dobra Nowina, którą jest Jezus Chrystus jest ważna, istotna dla każdego człowieka: i młodego, i starszego. Wielkim wyzwaniem dla Kościoła jest znaleźć sposób jak ją ukazać, aby dotarła do serca. Tych dobrych sposobów dzisiaj szukamy. Pewnie nie zawsze nam się to udaje.
Czy przyzna Ksiądz Biskup, że Kościół znajduje się obecnie w sporym kryzysie?
Myślę, że znajdujemy się w trudnej sytuacji. Ale pamiętajmy, że każdy czas ma swoje trudy i zmagania. Chcemy jednak podjąć ten czas w duchu wiary i wyznając wiarę, że Jezus idzie z nami i prowadzi swój Kościół, podejmujemy to wyzwanie. Kryzys jest zawsze pobudzeniem, wyzwaniem przede wszystkim, aby odpowiedzialniej i radykalniej przeżywać wiarę i podejmować jej konsekwencje.
A jakie są przyczyny tego kryzysu i jak z niego wyjść?
Upraszczając można powiedzieć, że kryzys ma swoje przyczyny w nas i w otaczającym nas świecie. Najpierw w nas, to znaczy w braku wierności Ewangelii, w uśpieniu, a także zobojętnieniu na sprawy Ewangelii. Wszystkie dramaty rozpoczynają się w sercu. Nie czuwając, nie troszcząc się o swoje życie duchowe, moralne, odchodzimy od Boga i Jego przykazań. Także na poziomie wspólnot kościelnych brak zaangażowania, odpowiedzialności, ducha służby prowadzą do jałowienia życia Kościoła. Wreszcie mentalność świata, w którym żyjemy, panujące mody i trendy, wpływają na nasze myślenie, działania i nierzadko odciągają nas od Ewangelii. Dlatego chcemy w nasze diecezji stwarzać możliwości rozwoju i wzrostu wiary poszczególnych osób. Chcemy wspierać wszystkie miejsca i inicjatywy, gdzie można pogłębiać wiarę i pełniej żyć jej konsekwencjami.
Czyli stawia Ksiądz Biskup na większe skupienie się na jednostce i jej relacji „1 na 1” z Bogiem?
Drogą Kościoła jest człowiek, jak nauczał Jan Paweł II. Chcemy widzieć człowieka, konkretnego człowieka w jego kondycji, uwarunkowaniach i z jego potrzebami. Chcemy towarzyszyć człowiekowi w jego doświadczeniach i wspierać go, gdy jest mu trudno. Jednocześnie jako wspólnota Kościoła chcemy razem tworzyć społeczność, w centrum której jest Pan Jezus.
Jedną z ważniejszych kwestii, która ma wpływ na ostatni „dołek” wizerunkowy Kościoła jest kwestia wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych. Czy jest Ksiądz Biskup w stanie z pełną świadomością i odpowiedzialnością zadeklarować, że przestępcy w sutannach będą szybko i skutecznie usuwani ze stanu duchownego oraz poddawani sprawiedliwej karze sądów powszechnych?
Zacznę od tego, że krzywda wobec każdego człowieka, szczególnie wobec dzieci, jest czymś bardzo złym. Moja ocena takich czynów jest jednoznaczna. Jest to przestępstwo, za które grozi konkretna kara. Jako Diecezja robimy to, co możemy, żeby te sprawy wyjaśniać i wyciągnąć stosowne konsekwencje. Prowadzimy procesy kościelne, współpracujemy też z państwowymi organami ścigania. Staramy się też, tak jak możemy, pomóc ofiarom, a także tym wszystkim, których to mocno dotyka. Dotyczy to zarówno osób skrzywdzonych bezpośrednio, ale także tych dotkniętych pośrednio. Chcemy wspierać i jednych i drugich. Ponadto, poprzez działania prewencyjne, chcemy uczyć się właściwej kultury bycia i spotkań z najmłodszymi, aby takich doświadczeń więcej nie było. Czwartym wymiarem naszych prac są działania wobec tych, którzy skrzywdzili małoletnich. Podejmujemy programy bezpieczeństwa, aby te osoby w przyszłości nie krzywdziły już najmłodszych.
Ale, jak rozumiem, jest jednoznaczna chęć tego, aby takie osoby wydalać ze stanu duchownego?
Oczywiście, jeśli jakiemuś księdzu, udowodniono popełnienie tak strasznego przestępstwa, to nie może pełnić funkcji kapłańskich. Jednak ważne jest, aby dogłębnie wyjaśnić sprawy nam zgłaszane, bo zdarzają się też oskarżenia niesłuszne, stąd pierwszym zadaniem jest ich wyjaśnienie, drugim ocenienie, a trzecim wyciągnięcie właściwych konsekwencji. Te konsekwencje podejmujemy zgodnie z procedurami w porozumieniu z odpowiednią Kongregacją Stolicy Apostolskiej.
Chciałbym podejść jeszcze do tego tematu od drugiej strony, a mianowicie od strony większości księży, którzy wykonują dobrą pracę na swoich parafiach, lecz z powodu zakotwiczenia w zbiorowej świadomości określenia „ksiądz = pedofil”, mogą oni tracić motywację do działania. Czy nie boi się Ksiądz Biskup o ich morale?
Niestety, jako duchowni doświadczamy uogólniających ocen i wyzwisk. Te doświadczenia są dla wielu księży bardzo trudne. Wielu księży w naszej Diecezji pracuje z dużym oddaniem i należy im się szacunek za to, co robią. Jako biskup chcę być blisko kapłanów. Szczególnie tych, których to całe doświadczenie przygniata. Bardzo chciałbym, aby nasi księża nie czuli się samotni i zostawieni sami sobie.
Ksiądz Biskup jest najmłodszym biskupem ordynariuszem w Polsce, stąd takie przewrotne pytanie – czy oglądał Ksiądz Biskup serial „Młody Papież”?
Niestety nie miałem okazji.
Pius XIII, czyli tytułowy młody papież, zmienia wektory działania Kościoła. Rezygnuje z nadmiernego liberalizmu i nadmiernego otwarcia, na rzecz tajemniczości, wyjątkowości i większych wymagań. Czy nie myśli Ksiądz Biskup, że taki bardziej jednoznaczny przekaz byłby lepszy od nadmiernej otwartości, która powoduje trochę rozejście się przekazu i brak drogi, którą wierni winni podążać?
Ja myślę, że przekaz powinien być przede wszystkim ewangeliczny. Dla nas punktem odniesienia jest zawsze Ewangelia. Pytamy się, jak dzisiaj żyć Ewangelią, jak przekazywać nauczanie Pana Jezusa. Kościół nie może się rozmywać w głoszeniu prawd wiary, bo są jednoznaczne. W imię wierności Chrystusowi głosimy prawdy wiary i moralności, choć dzisiaj często nie są mile widziane. Z drugiej strony Kościołowi nie może brakować wrażliwości na konkretne osoby. Nie może brakować otwarcia wobec różnych doświadczeń, które się dzisiaj dzieją. Potrzeba dobrego środka pomiędzy wiernością a otwartością. Jeżeli będziemy skupieni tylko na tym, co chcemy powiedzieć, bez dostrzeżenia drugiego człowieka, to nawet jeśli będziemy mieli rację w tym, co mówimy, możemy nie trafić z naszym przekazem.
Zgadzam się, że jeśli podchodzimy do konkretnego człowieka, należy okazać pełne zrozumienie dla jego sytuacji życiowej. Ale czy nie uważa Ksiądz Biskup, że przez pewne poluzowanie wymagań, mówię tutaj chociażby o sakramentach „rozdawanych” w zasadzie dla wszystkich, którzy chcą, osoby, które niegdyś były blisko Kościoła zaczęły się od Niego oddalać? Wszak wymagania są po coś, mają nas trzymać blisko Boga.
Dlatego na początku mówiłem o wierności Ewangelii. Warto jednak, abyśmy nie przeakcentowali wymagań, bo one są ważne, ale wtórne. Pierwsza zawsze jest Dobra Nowina. Kościół wierny Jezusowi nie może rezygnować z głoszenia całej Ewangelii. Nie jest dobrą drogą luzowanie, czy rezygnowanie z trudniejszych wymagań, bo wtedy tracimy naszą tożsamość. Natomiast trzeba nam szukać sposobów towarzyszenia i umiejętnego przedstawiania prawd, odpowiedniego argumentowania i uzasadniania tego, co głosimy. Pamiętamy też, że głosimy Ewangelię ludziom wolnym, którzy w wolności mogą ją przyjąć lub zlekceważyć.
Wielu znajomych z mojego pokolenia, którzy chodzili ze mną na pielgrzymki, jeździli na Lednicę, brało udział w ostatnich strajkach aborcyjnych z „WYPIE*****Ć” na ustach. Czy jako ludzie Kościoła mogliśmy zrobić coś więcej, aby w tym czasie, kiedy była na to szansa, pokazać im Prawdę, Dobro i Piękno, a także trwale je ukształtować?
Myślę, że wobec tego doświadczenia potrzeba spokojniejszej refleksji i zastanowienia. Pewnie te wydarzenia pokazują, że nie wszystkich, którzy byli blisko Kościoła, przekonaliśmy głęboko do głoszonej nauki. Pewnie mogliśmy jeszcze bardziej i głębiej tym młodym ludziom towarzyszyć. Musimy być jednak pokorni wobec tego, co się dzieje i uznać, że każdy człowiek jest wolny. Uznać, że my przychodzimy, jako Kościół, z pewną propozycją i zaproszeniem, ale co do tego, w jaki sposób ktoś w to wejdzie i jak głęboko, to już są jego osobiste decyzje. Tym bardziej, że żyjemy w klimacie nazywanym postmodernistycznym, który bardzo mocno akcentuje wolność, wręcz ją absolutyzując. Wolność jest czasami dzisiaj rozumiana jako pełna nieskrępowalność.
Taki libertynizm.
Myślę, że ta kultura wpływa na nas, ludzi wierzących. Jeśli słyszymy, że coś jest zakazem, to się wzburzamy. Często nawet nie pytamy o słuszność, tylko burzymy się, że ktoś nam ogranicza wolność. Oburzamy się, że ktoś mówi: „tego nie można zrobić, bo to jest człowiek, trzeba go uszanować”. Mentalność świata, w którym żyjemy, jest dla nas wielkim wyzwaniem.
Powszechna jest też kultura braku wejścia w głębię, kultura powierzchowności. A przecież, żeby spotkać Boga, potrzebujemy ciszy i samotności. Kiedy jednak dziś ktoś przebywa w ciszy i samotności, to pierwsze co robi, sięga po smartfona albo zakłada słuchawki na uszy. Jak do tych ludzi trafiać i próbować im tę głębię pokazać?
Myślę, że choć wielu osobom jest trudno dzisiaj wejść w ciszę i głębię, to jednak każdy z nas nosi w sobie takie pragnienie. Dzisiaj naszym zadaniem, jako Kościoła, jest stwarzać taką przestrzeń, która pozwala odkryć pragnienia. Nazwać je, może nawet powiedzieć o nich. Właśnie wtedy możemy pokazać, że Dobra Nowina jest odpowiedzią na najgłębsze pragnienia. Wymaga to jednak klimatu zatrzymania, refleksji, zadumy.
Czy uważa Ksiądz Biskup, że to byłoby dobre postanowienie wielkopostne, o ile czytający nasz wywiad jeszcze takowego nie mają?
Myślę, że dobrym postanowieniem byłoby znalezienie chwili ciszy, choć kilku minut dziennie. Wszystkim nam taki czas jest bardzo potrzebny. Ważna jest cisza, aby zatrzymać się, zastanowić i spokojnie podejmować decyzje, ale także pomyśleć głębiej o swoim życiu. Trochę ucieka nam dzisiaj refleksyjność. Wiele rzeczy robimy, bo tak robią wszyscy, a nie pytamy, czy to jest słuszne, dobre i czy warto w tę stronę iść.
Jakie cele stawia sobie Ksiądz Biskup w czasie swej kaliskiej misji?
Chcę głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie. Chcę, żebyśmy na nowo odświeżyli naszą wiarę, że Jezus jest prawdziwym Bożym Synem, naszym Zbawicielem, i że w Nim jest nasze szczęście. Jest to dla nas dużym wyzwaniem, aby ten przekaz, o czym rozmawialiśmy wcześniej, był mocny i jednoznaczny. Pragnę, aby ten przekaz prowadził każdego do wiary i ufności. Dzisiaj bardzo potrzebujemy oparcia w Bogu, w tych trudnych czasach pandemii, pełnych napięć społecznych. Bardzo potrzebujemy doświadczenia, że w tym wszystkim nie jesteśmy sami. Słowo Boże nas zapewnia, że Bóg jest z nami. Chciałbym, żebyśmy w Kościele w Kaliszu mocno żyli prawdą, że dobry Bóg idzie z nami oraz abyśmy tą prawdą dzielili się, ponieważ ona jest największym skarbem Kościoła. Chciałbym też, żebyśmy obok Ewangelii, umieli też dostrzec inne osoby.
Mimo maseczek.
Mimo maseczek. Ważne jest abyśmy nie uciekali od siebie, ale tworzyli kulturę spotkania. Moim wielkim pragnieniem jest to, aby nasz Kościół stawał się, jak mówił Św. Jan Paweł II, „domem i szkołą komunii”. Miejscem, w którym każdy jest ważny, przyjęty, zauważony. Chciałbym, aby nasza wspólnota była jasnym znakiem, że wspieramy się wzajemnie, a losy drugiego człowieka, szczególnie tego w trudnej sytuacji, nie są nam obojętne. Taką postawę określamy w Kościele ważnym słowem: solidarność. Pragnę, żebyśmy tym duchem kultury spotkania promieniowali na zewnątrz, to znaczy na naszą społeczność, którą razem tworzymy, a w której nie wszyscy są przecież ludźmi wierzącymi. Chciałbym, abyśmy razem dbali o dobro tej społeczności.
Przy okazji tematu dobra naszej społeczności – nasza Diecezja słynie z Bazyliki Świętego Józefa, do której rokrocznie zdążają setki tysięcy turystów. Rozmawiał Ksiądz Biskup ostatnio z prezydentem Kinastowskim – czy temat próby zatrzymania tych pielgrzymów w naszym mieście (dłuższego niż parę godzin) również się pojawił?
To jest bardzo ważna kwestia. Dziękujemy Bogu, że mamy takie szczególne miejsce na mapie religijnej naszej Ojczyzny, jakim jest Narodowe Sanktuarium Św. Józefa w Kaliszu. To wielka sprawa, że przyjeżdża tu tak wielu ludzi. Zgadzam się, że świetnym pomysłem byłoby pokazanie im także innych pięknych miejsc w Kaliszu – zarówno tych sakralnych, jak i świeckich. W tej sprawie już trochę się dzieje, są ulotki, które rozdajemy pielgrzymom przyjeżdżającym do Sanktuarium. Rozmawialiśmy też o szlakach pielgrzymkowo-turystycznych, aby pielgrzymów poprowadzić ciekawą trasą po mieście. Dla mnie to są tematy nowe, bo mieszkam tutaj dopiero od miesiąca, ale zależy mi na tym, abyśmy jak najlepiej w tej i innych ważnych sprawach współpracowali dla dobra naszej społeczności.
Czy Wyższe Seminarium Duchowne wróci do Kalisza?
Bez wątpienia seminarium w diecezji jest wielką wartością. Słyszałem od wielu osób, że nasi diecezjanie są mocno przywiązani do kaliskiego seminarium. Chciałbym jednak myśleć także o tym, co jest dobre dla naszych kleryków i zważać również na decyzje, które podjęła Kongregacja ds. Duchowieństwa. Szukamy w tej sprawie dobrych rozwiązań.
Na koniec pytanie osobiste: czy miewał Ksiądz Biskup w czasie swojego życia kapłańskiego kryzysy wiary? Albo nadal miewa?
Miałem różne trudne doświadczenia. Mam natomiast głębokie przekonane, że Pan Bóg jest ze mną i że mnie nie zostawia. To jest przekonanie, do którego się zawsze odwołuję, także w chwilach trudnych. To przekonanie daje mi siłę, aby zmagać się z nimi. Wiara nie jest po to, aby ułatwiać nam życie. Ona jest po to, aby nadawać sens. Nie po to, aby było nam miło i przyjemnie. Dzięki wierze mamy siłę i światło, aby mierzyć się z wszelkimi trudnościami.
Fot.: A. Mrozińska