baner_FBAnt
Baner AWS
wszystkie_wiadomosci

Czy HiT okaże się kitem? Pytamy o kontrowersyjny podręcznik

1 lipca został opublikowany wykaz książek dopuszczonych do użytku szkolnego dla przedmiotu historia i teraźniejszość. Podręcznikiem, który znalazł się w tym zestawieniu, była książka autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego. Od początku wzbudzała wiele kontrowersji, jednak ostatecznie decyzję o wykorzystywaniu go podczas zajęć podejmą nauczyciele.

Historia i teraźniejszość to nowy przedmiot szkolny, który będzie obowiązywał wszystkich uczniów szkół ponadpodstawowych. 1 września zostanie wprowadzony w pierwszych klasach liceów ogólnokształcących, techników i branżowych szkół I stopnia. Wprowadzony będzie w miejsce przedmiotu wiedza o społeczeństwie, nauczanego w zakresie podstawowym i obejmie zagadnienia z zakresu wiedzy o społeczeństwie oraz najnowszej historii.

Docelowo historia i teraźniejszość nauczana będzie w liceum ogólnokształcącym w klasie I i II, w technikum w klasie I, II i III, a w branżowej szkole I stopnia w klasie I. Z informacji podanych przez Ministerstwo Edukacji i Nauki, kwalifikacje do nauczania przedmiotu historia i teraźniejszość mają nauczyciele, którzy posiadają kwalifikacje do nauczania historii i wiedzy o społeczeństwie. W pierwszej klasie liceum ogólnokształcącego uczniowie będą mieli dwie godziny HiT-u, a w drugiej jedną. W technikum zaplanowano jedną godzinę przedmiotu przez trzy pierwsze lata nauki, a w branżowej szkole I stopnia jedną godzinę w klasie pierwszej.

Nowy przedmiot nie miał jeszcze okazji zadebiutować, a mimo to z wielu stron zdążyła dopaść go krytyka. Powodem ma być podręcznik do HiT-u, na temat którego w mediach rozpętała się wielka dyskusja, a internauci zaczęli przerzucać się wzajemnie fragmentami – jak twierdzą niektórzy z nich – „szkodliwych” informacji i „zatrważającej” ilości „głupot” zawartych w książce. O co tak naprawdę chodzi?

Kwestią, która nie spodobała się licznej grupie obiorców oraz przyczyniła się do powstania wielu kontrowersji jest między innymi fragment, który parę dni temu obiegł cały internet: „Lansowany obecnie inkluzywny model rodziny zakłada tworzenie dowolnych grup ludzi czasem o tej samej płci, którzy będą przywodzić dzieci na świat w oderwaniu od naturalnego związku mężczyzny i kobiety, najchętniej w laboratorium. Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowla„. 

Internauci nie kryją oburzenia, a wręcz – jak komentuje wielu z nich – obrzydzenia w związku z upublicznionymi fragmentami. Głos w tej sprawie zabrało również wielu polityków, działaczy oraz znanych osób publicznych. Platforma Obywatelska złożyła pisma do Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Dziecka, aby zajęli się tą sprawą. Ojciec Tadeusz Rydzyk – dyrektor Radia Maryja, podczas jednej z mszy świętych, na której w pierwszych kościelnych ławach zasiadł minister edukacji Przemysław Czarnek, obwieścił, że zapoznał się z podręcznikiem i ocenił go jako: „najnowszą historię Polski pięknie pokazaną”.

Jeden z internautów zdecydował się pozwać ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka oraz autora podręcznika prof. Wojciecha Roszkowskiego za „stygmatyzowanie dzieci z in vitro”. „Przez wiele lat razem z żoną starliśmy się naturalnie o dziecko, ale dopiero metoda in vitro pozwoliła nam mieć najjaśniejszą iskierkę w naszym życiu, moją ukochaną Córeczkę. Ten, komu poczęcie dziecka nie sprawiło problemu (lub było to niespodzianką), nigdy nie zrozumie tych dziesiątków tysięcy ludzi, którzy całymi latami się o dziecko bezskutecznie starają” – napisał Kamil Mieszczankowski, organizator zbiórki, z której zysk ma zostać przeznaczony na pozew.

Co wiemy o autorze podręcznika? 

Wojciech Stefan Roszkowski, ps. „Andrzej Albert” to polski ekonomista, historyk i nauczyciel akademicki, profesor nauk humanistycznych (1996). W latach 1990-1993 był prorektorem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, poseł do Parlamentu Europejskiego VI kadencji w latach 2004-2009. Autor publikacji poświęconych historii Polski w XX i XXI wieku, nagrodzonej książki „Roztrzaskane lustro. Upadek cywilizacji zachodniej”, a także podręczników szkolnych. Kawaler Orderu Orła Białego.

Co na ten temat sądzi doktor nauk prawnych, prorektor ds. rozwoju Szkoły Wyższej Wymiaru Sprawiedliwości, wykładowca akademicki – Michał Sopiński?

– Według mnie należy podkreślić, że podręcznik do Historii i Teraźniejszości autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego nie jest de facto żadnym novum. Już wcześniej w szkołach średnich funkcjonowały takie podręczniki, wówczas jeszcze autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego i Anny Radziwiłł. Przez lata znajdowały się w obiegu dydaktycznym i były one rekomendowane przez historyków, ekspertów zasiadających w gremiach takich jak Komitet Główny Olimpiady Historycznej, metodyków – nikt do tych podręczników nie zgłaszał żadnych uwag – przeciwnie, były one polecane na rynku, ponieważ miały cechę, której potrzebuje historia, a mianowicie pewną narracyjność i to właśnie ona spowodowała, że w nauczaniu historii można było przedstawić pewną narrację i kontekst, które pozwalały młodemu adeptowi historii zrozumieć całą problematykę, która jest wokół problemu, a nie przedstawić jedynie suche fakty.

Pewne krytyki dotyczące tego podręcznika dotyczą właśnie tej narracyjności, tego czy podręcznik może być napisany w formie eseistycznej. Osobiście uważam, że tak – jest to doświadczenie brytyjskie, anglosaskie, gdzie podręczniki nie są zbiorami faktów, dat, cyfr, liczb i nazwisk, ale stanowią pewną narrację problemu. Sądzę, że ten podręcznik idealnie wpisuje się właśnie w takie myślenie o historii, w której pewne problemy epoki, pewne wydarzenia osadzane są naprawdę w szerokim kontekście społecznym, gospodarczym, aksjologicznym, także z elementami popkultury.

Oczywiście ten wielki atak skierowany na podręcznik wiąże się przede wszystkim z tym, że kilka procesów, mających naprawdę destrukcyjny charakter dla świata zachodniego począwszy od lat 50, 60 XX w. zostały nazwane przez prof. Roszkowskiego w sposób dosadny, tak jak na to zasługiwały – mam na myśli przede wszystkim Szkołę Frankfurcką, neomarksizm Marcuse’go, ruch francuskiego pokolenia 68’, nowy ekologizm, teorię gender – już ostatnie 50 lat doskonale pokazało, że te ideologie, ruchy uczyniły raczej więcej złego, aniżeli były jakimś kołem zamachowym historii, jak wcześniej próbowały przedstawiać to inni autorzy zajmujący się tymi teoriami, gdzieś wieszcząc, że druga połowa XX w. to wręcz koniec historii. Te ruchy doprowadziły do osłabienia całego dorobku cywilizacyjnego Europy zachodniej i do tego, że dzisiejszy świat jest już gdzie indziej, a my jako Europejczycy zajmujemy się sztucznymi problemami, wykreowanymi właśnie w latach 50., a przede wszystkim w latach 60. na zachodnich uniwersytetach, przede wszystkim we Francji.

Moja ocena względem tego podręcznika jest jak najbardziej pozytywna, cenię go za erudycyjność, narracyjność, za pewną epickość w przekazywaniu podstawowych informacji dla przyszłego absolwenta i nie uważam, że umieszczenie pewnego kontekstu czy nawet elementów, które mogą być dyskursywne w treści podręcznika za jego mankament, to od nauczyciela zależy bowiem w jaki sposób treści są przedstawiane, a elementy zmuszające do myślenia i zajęcia jakiegoś stanowiska mogą jedynie sprawić, że lekcje tego przedmiotu będą ciekawsze.

Wydaje mi się, że przez ostatnie 30 lat bardzo przywykliśmy już do pewnych określonych narracji, określonych słów, zbitek sformułowań wobec konkretnych problemów, że okrągły stół to jest zwycięstwo sił demokratycznych, że osoby takie jak Adam Michnik czy Bronisław Geremek to bohaterowie polskiej wolności etc.

Historia zawarta w takich podręcznikach może osobę zaciekawioną, kogoś, kto ma w sobie pewien gen zgłębiania procesów historycznych, zachęcić do dalszych poszukiwań.

Zarówno nauczyciele, jak i absolwenci liceów w takim duchu byli kształceni i później nie widzieli, że te sformułowania, konteksty, które pojawiały się w podręcznikach  nie mają charakteru faktów naukowych, a są jedynie pewnymi opiniami autorów tychże podręczników, także nie sądzę, że jest to coś całkowicie nowego, a jedynie, że podręcznik prof. Roszkowskiego jednak skupia się na postaciach, którym wcześniej przypisywano mniejsze znaczenie, podkreślając między innymi postać św. Jana Pawła II, która we wcześniejszych podręcznikach nie była tak uwypuklana, a zwłaszcza w kontekście narodzin Solidarności i całych ruchów prodemokratycznych w Europie Środkowo – Wschodniej w drugiej połowie XX w. To nie jest bowiem tak, jakby chcieli wcześniejsi autorzy podręczników, że zawdzięczamy jako Polska swoją wolność Michnikowi, Kiszczakowi i Geremkowi, a tak było to przedstawiane wcześniej, wydaje mi się, że było inaczej…

Radny Platformy Obywatelskiej – Dariusz Grodziński określił podręcznik HiT inwazyjną indoktrynacją polityczną.

Podręcznika w ręku nie miałem. Znam jego fragmenty z publikacji prasowych, których redakcje dokumentowały jego treść skanami całych akapitów. To, że podręcznik już w samym zamyśle miał być partyjnym propagandowcem wiedziałem od dawna. Wszak sam minister edukacji zapowiadał, że gdyby młodzież była „lepiej” uczona w szkołach, to PiS miały znacznie więcej poparcia. Spodziewałem się „gumkowania” i pisania historii po swojemu, na nowo, wzorem wszystkich inwazyjnych reżimów politycznych, bo to już rządzący w swojej działalności udowodnili mi wcześniej.

Sam podręcznik, jak czytam, ma problemy z uzyskaniem pozytywnego zaopiniowania eksperckiego. W ocenach eksperckich dostał oceny negatywne, warunkowe i pozytywne. To znaczące tym bardziej, że nie wierzę w brak nacisków politycznych, przy wdrażaniu tak kluczowego punktu programowego PiS.

Mógłbym podawać konkretne przykłady dezawuowania osiągnięć ewolucji społeczeństwa, postępu naukowo-technologicznego w medycynie, inny poza pisowskimi światopoglądami, czy nawet subiektywnego sortowania popkultury na właściwą i mniej właściwą. Każdy z tych przykładów budzi we mnie nie tylko irytację, ale realne poczucie zagrożenia młodzieży. I właśnie to jest największym zarzutem do tego podręcznika. Nie prezentuje on kompendium rzetelnej i bezstronnej wiedzy, ale stanowi inwazyjną indoktrynacje polityczną.

Dyrektor delegatury w Kaliszu, Kuratorium Oświaty w Poznaniu – Violetta Słupianek twierdzi, że mimo trudności podręcznika, pod względem merytorycznym nie można mu nic zarzucić.

Uważam ten podręcznik za poprawny merytorycznie i nie mam mu nic do zarzucenia. Jest on dość trudny oraz przeznaczony dla osób, które wiedzą już coś na temat historii, ale zakładamy, że do liceum przychodzą osoby, które tę historię już znają.

W nowym podręczniku szuka się słów, które mogłyby go dyskredytować, natomiast prawdą jest, że napisany został w sposób konserwatywny. Otwarcie mówi o podziemiu niepodległościowym, o walce z komunistami – myślę, że nie wszystkim może się to podobać i może być też odbierane jako atak na stronę, która przez lata starała się ukryć Żołnierzy Wyklętych. Niezadowolona może być strona skrajnie lewicowa, taka, która wyrosła i ma korzenie prokomunistyczne, bo prof. Roszkowski nie pisze o nich dobrze, ale trudno powiedzieć żeby komuniści zrobili w Polsce coś dobrego po 1945 roku.

Podręcznik prof. Wojciecha Roszkowskiego oraz Anny Radziwiłł był znakomity i korzystałam z niego będąc nauczycielem historii. Ten jest z pewnością trudniejszy, gdyż wymaga już pewnej wiedzy historycznej. To nie jest tak naprawdę podręcznik do historii, to podręcznik, który ma pokazywać na ile historia ma wpływ na teraźniejszość. Dla młodzieży przygotowanej do klas humanistycznych na pewno będzie on dobrym rozwiązaniem, natomiast wymaga pewnego przygotowania. To jest po prostu analiza historyczna i jej wpływ na teraźniejszość, a nie podstawowy kurs historii.

Jeżeli zamiast analizowania historii i pozwalania ludziom na posiadanie własnej oceny, będziemy rzucać suchymi faktami to nie miną dwa tygodnie, a dzieci już o tym zapomną. Historia jest przyczynowo – skutkowa i ma ogromny wpływ na kolejne pokolenia, a ten podręcznik właśnie to pokazuje.

Dr Sławomir Przygodzki, regionalista, nauczyciel historii w III Liceum Ogólnokształcącym w Kaliszu, a także przewodniczący Komisji Rewizyjnej Kaliskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk oraz członek Oddziału Kaliskiego Polskiego Towarzystwa Historycznego powiedział: „Nie będę wydawał oceny podręcznika, jeżeli nie ma jak na razie innego, bo byłoby to nieuczciwe, tak się po prostu nie robi.”

To, czy uczniowie będą się korzystać ze wspomnianego podręcznika zależy w głównej mierze od nauczycieli. Na ten moment używanie podręczników, w przeciwieństwie do realizowania podstawy programowej, nie jest obowiązkowe.

fot.: rp.pl, wikipedia, Michał Sopiński, archiwum

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Starsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze