Dni Stawiszyna 2025
baner_FBAnt
Brzeziny
EKO
Baner (1200 x 200 px) (1)
wszystkie_wiadomosci

Czy uda się odwołać przewodniczącego Rady Miasta? Wszystko zależy od frekwencji

Wydawałoby się, że arytmetyka w Radzie Miasta jest prosta. Rządząca koalicja PiS i Koalicji Kaliskiej ma 13 z 23 radnych (+ często wspierają ją także radni Polski 2050), więc opozycyjne 8 głosów Koalicji Obywatelskiej to za mało. Logika podpowiada, że aby odwołać przewodniczącego, trzeba by przekonać aż cztery osoby z drugiego obozu. Okazuje się jednak, że to myślenie na skróty.

Ustawa o samorządzie gminnym mówi, że odwołanie wymaga bezwzględnej większości głosów, ale tylko tych radnych, którzy są obecni na sali (a musi być ich co najmniej 12). I to kompletnie zmienia postać rzeczy. Nagle nie jest ważne, kto ma ile „szabel” w całej radzie, ale kto faktycznie przyjdzie na głosowanie.

Dla jasności, przytoczmy dokładne brzmienie przepisów z Ustawy o samorządzie gminnym z dnia 8 marca 1990 r.:

Art. 19. 1. Rada gminy wybiera ze swego grona przewodniczącego (…) bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowego składu rady, w głosowaniu tajnym.

Art. 19. 4. Odwołanie przewodniczącego (…) następuje na wniosek co najmniej 1/4 ustawowego składu rady gminy w trybie określonym w ust. 1.

Jeśli więc na sesji pojawi się tylko 12 radnych (minimalne kworum), do odwołania wystarczy 7 głosów. Przy 15 obecnych – już 8. Misja, która wydawała się niemożliwa, nagle staje się realna.

Układ sił w 23-osobowej radzie jest jasny:

  • Koalicja rządząca (PiS i Koalicja Kaliska) – 13 głosów.
  • Opozycja (Koalicja Obywatelska) – 8 głosów.
  • Polska 2050 – 2 głosy (formalnie neutralna, często współpracująca w głosowaniach z prezydentem).

Jak opozycja mogłaby to rozegrać?

Potencjalny plan opozycji mógłby wyglądać następująco. Pierwszym krokiem musiałaby być absolutna mobilizacja i zapewnienie obecności wszystkich 8 radnych KO. I tu pojawia się pierwszy problem, bo założenie to jest dość optymistyczne. Przykładowo radny Radosław Kołaciński był ostatnio nieobecny na kilku posiedzeniach. Trudno nie łączyć jego mniejszej aktywności z niedawnymi doniesieniami w sprawie szpitala. Choć nie jest on już dyrektorem placówki, taka sytuacja z pewnością nie ułatwia politycznej ofensywy. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj:

Jeśli jednak opozycji udałoby się zmobilizować w komplecie, kolejnym krokiem byłaby próba przekonania dwójki radnych z Polski 2050. Ale nawet z 10 głosami cała strategia i tak opierałaby się na dwóch zmiennych: niskiej frekwencji w obozie rządzącym oraz tajności głosowania. Opozycja mogłaby liczyć na to, że wakacyjne urlopy uszczuplą szeregi koalicji. Wtedy, za kotarą, tajność głosowania to idealna okazja dla radnych koalicji, którzy z różnych powodów – czy to osobistej niechęci, czy cichej, politycznej kalkulacji – chcieliby wyrazić swoje niezadowolenie, nie narażając się na publiczne konsekwencje. W takim scenariuszu jeden lub dwa „zbłąkane” głosy mogłyby, ku zaskoczeniu wszystkich, przechylić szalę na korzyść KO.

Na marginesie trzeba jednak dodać, że taki zapis w ustawie zostawia ogromne pole do nadużyć i politycznych gierek. Stabilność funkcji przewodniczącego może zależeć od tego czy ktoś akurat wyjechał na urlop – co wydaje się absurdalne. To przepis, który w skrajnych przypadkach mógłby wręcz zachęcać do strategicznego zrywania kworum.

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Starsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze