Wydarzenie_1200x628
baner_FBAnt
Baner AWS
wszystkie_wiadomosci

Dla kogo kaliski Auqapark jest zbyt mały?

W ostatnim czasie nasze Miasto, które ma pełne udziały w kaliskim aquaparku, pochwaliło się na swojej stronie nową inicjatywą o nazwie „Akademia Pływania Szarki”, zorganizowaną w ramach pływalni. W przekazanej informacji czytaliśmy o wysokiej frekwencji i sukcesie pomysłu. Przekazaną do mediów narrację podtrzymuje prezes spółki, który twierdzi, że nowy projekt „obronił się sam”. Innego zdania jest natomiast część dotychczasowych instruktorów, którzy – jak twierdzą – otrzymali zakaz wstępu na basen, a przedstawiany sukces nazywają kłamstwem lub manipulacjami.

Sprawa kaliskiej pływalni zyskała już spory rozgłos i to nie tylko z uwagi na sytuację „Akademii Pływania Szarki”, która w zależności od strony nazywana może być sukcesem lub porażką. Temat odbił się szerokim echem ze względu na zarzuty stawiane prezesowi, Michałowi Jackowskiemu przez wciąż byłych (dla aquaparku) instruktorów pływania. Chodzi o zmiany jakie zaszły w formie prowadzenia działalności na terenie obiektu. Dotychczas trenerzy mogli wykupić bilet instruktorski i wraz ze swoimi uczniami doskonalić ich umiejętności – oczywiście w porozumieniu z zarządem spółki. Teraz się to zmieniło, bo jedyną uprawnioną formą szkoleń pływania jest wspomniana już „Akademia Pływania Szarki”. Na przejście „pod skrzydła” akademii nie chce zgodzić się dwóch instruktorów (choć było ich więcej), a jednym z nich jest Dariusz Kaczmarek, który w aquaparku funkcjonuje od 2015 roku. Według słów prezesa Jackowskiego – nowa inicjatywa miała m.in. uporządkować sytuację na basenie i była konsultowana z instruktorami  najpierw indywidualnie od czerwca, a potem zbiorowo i cyklicznie od lipca. Już na tym etapie pojawiają się nieścisłości, gdyż według Dariusza Kaczmarka, żadne takie rozmowy nie były prowadzone, a chaos wynika z niezaradności zarządu, który nie mógł poradzić sobie z upilnowaniem części instruktorów korzystających z obiektu.

Wszelkiego rodzaju zarzuty, które stawia nam prezes, a dotyczące chaosu na basenie, to tylko i wyłącznie wina prezesa i aquaparku. Gdybyśmy byli poproszeni o rozmowę czy o to, że mamy coś zmienić, to jest to jak najbardziej zrozumiałe. To jest przerzucanie się słowami i kłamstwa. Dla przykładu – jeśli na torze sportowym, gdzie mamy wodę głęboką pojawia się sześcioletnie dziecko z płetwami czy rękawkami, to czy to jest nauka pływania? My jako podmioty, które złożyły skargę jesteśmy z dzieckiem w wodzie do końca – dopóki dziecko samodzielnie nie zacznie utrzymywać się na wodzie. Stanowimy produkt, którzy rzeczywiście może być konkurencyjny, ale nie chcieliśmy być w sporze z kimkolwiek w pływaniu grupowym. Po prostu chcieliśmy prowadzić oddzielny pion – pion indywidualnej nauki.

Dariusz Kaczmarek

Akademia była potrzebna, żeby wszystko uporządkować. Można sobie tylko wyobrazić, że ja nie miałem realnej możliwości, aby zewnętrznemu podmiotowi mówić ile ma wprowadzić osób, a i sami instruktorzy nie chcieli się temu podporządkować. Poza tym nie jesteśmy tu od tego, żeby pilnować prywatnych firm – jesteśmy by stworzyć jak najlepsze warunki dla klientów i samych firm, które z nami współpracują. Tak więc z jednej strony chcieliśmy polepszyć organizację, a z drugiej wprowadziliśmy grupową naukę pływania, co w naszej opinii było i jest rozwiązaniem dobrym, ponieważ dzieci (i nie tylko one) dostały dostęp do lekcji pływania za 30 zł, w której jest już bilet wstępu.

Michał Jackowski

Władze aquaparku zlokalizowanego przy Sportowej 10 podkreślają ponadto, że wszystkie nowe decyzje miały zapaść z korzyścią dla każdej strony. Miała być lepsza organizacja, sprzęt bezpośrednio z pływalni dla wszystkich instruktorów, a także szeroko rozumiane finanse utrzymane na aktualnym poziomie. Tyle, że stający w opozycji do zmian instruktorzy wszystkiego tego nie chcą, a co więcej proponują nawet podniesienie kosztu biletu instruktorskiego, byle zachować obecną formę swojej działalności. Prezes parku wodnego z kolei tłumaczy, że dzięki proponowanej współpracy, nie musieliby oni kupować żadnego biletu wstępu, a i o rozliczenia byłoby łatwiej, gdyż kwestie finansowe rozwiązywane byłyby bezpośrednio z podległą mu placówką. Jak mówi prezes Jackowski – aquapark nie może być prywatnym folwarkiem, na którym dzieje się co chce bez niczyjej wiedzy.

W tym roku, gdy wszystkie obostrzenia pandemiczne trochę zaczęły ustępować, zaproponowaliśmy wszystkim instruktorom współpracę. Miała ona polegać na tym, że my tworzymy akademię pływania, natomiast każdy z instruktorów może dla nas pracować, przyjść ze swoimi klientami. Wyszliśmy z założenia, że nie mogą zarabiać mniej niż zarabiali wcześniej, jeżeli prowadzili działalność, odprowadzali wszelkie składki itd. Nie chcieliśmy, żeby płacili nam za bilety instruktorskie, bo staliby się naszymi współpracownikami. Wtedy działalibyśmy i grali do jednej bramki, więc to nie jest tak, że ktoś komuś czegoś zabronił.

Michał Jackowski

My chcemy płacić teraz za bilet instruktorski nawet 50 czy 60 złotych, ale prezes stwierdził, że „po co instruktor ma za niego płacić”. Ma go mieć po to, że jeśli prowadzi swoją działalność, to wykazuje przez to, że w tym dniu był w pracy. Na facebooku mówi się o 500 osobach na pływalni, a na komisjach przyznaje do porażki, że ma się ich zdecydowanie mniej, nie ma programów pilotażowych czy żadnego rozruchu. Skoro wszystko było przygotowywane od połowy czerwca, to powinno to działać bez zarzutu już teraz. Ponadto my posiadamy własny sprzęt, który jest naszym kosztem i własnych klientów, z którymi pływamy. Chcemy tylko wejść na basen i móc wykorzystać wspomniany bilet do naszej pracy. Do aquaparku miałby trafić znak towarowy naszej firmy – wypracowany w środowisku klientów, a przy tym nieodpłatnie ponad 120 uczniów? Miesięcznie stracilibyśmy przez to średnio około 3 tysięcy złotych.

Dariusz Kaczmarek

Interesującym wątkiem w sprawie jest temat zajęć indywidualnych. Wśród zarzutów wobec zarządu aquaparku pojawił się również te, że nowa forma szkoleń promuje jedynie zbiorową naukę pływania. Co zatem z osobami np. niepełnosprawnymi? Jak dowiadujemy się od Michała Jackowskiego mimo, że pomysł na zajęcia w trakcie planowania nowej akademii ewoluował, to miejsce na zajęcia z pojedynczymi osobami było na aquaparku cały czas. Skąd więc te zarzuty? Dariusz Kaczmarek twierdzi, że to nowe kłamstwa budowane na potrzeby wizji prezesa spółki. Jak dodaje instruktor – w sprzeciwie nie chodziło o konkurencję dla kogokolwiek, zwłaszcza że osoby bardziej nieśmiałe po nauce indywidualnej, mogłyby korzystać z propozycji np. właśnie nowo powstałej akademii.

Nie chcieliśmy zaniedbać klientów indywidualnych i takie zajęcia też zostały w naszej ofercie. One w wyniku różnych rozmów i negocjacji z instruktorami zmieniały się i to tylko w dół, jeśli chodzi o ceny. Od początku była mowa o miejscu na zajęcia indywidualne. Trudno jest jednak rozmawiać i negocjować, jeśli ktoś nie przychodzi do stołu. Od samego początku była mowa, że oprócz zajęć grupowych, są też zajęcia indywidualne, bo byłbym szalony, mówiąc, że nie można prowadzić tego typu zajęć. Na początku myśleliśmy o trochę innej stawce, ale instruktorzy przekonali nas, że klientów przez to ubędzie, więc poszliśmy na kompromis, zeszliśmy z ceny, zostawiając przy tym takie samo wynagrodzenie dla instruktorów. Gdyby zapytać ilu było klientów tego typu w zeszłym tygodniu, to powiedziałbym, że około kilkudziesięciu.

Michał Jackowski

Te kilkadziesiąt osób na zajęcia indywidualne przychodzi od „naszego” Michała Szablewskiego – osoby postawionej pod murem. Dzięki temu jest tam grupa około 50 osób. Co miesiąc nasza czwórka dostarczała minimum 10 tysięcy złotych miesięcznie za nasze karnety, szkolone dzieci itd. Nie możemy się dogadać, bo ego pana prezesa nie chce pójść krok do tyłu, żeby pewne rzeczy zaistniały tak, jak to było wcześniej. Mam już byt wiele telefonów pt. „wszystkie tory zajęte, gdzie mamy pływać?”. Wcześniej wszystko było wspaniale przygotowane, a to, że niektórzy instruktorzy obchodzili zasady, to jest tylko i wyłącznie ich <zarządu aquaparku> wina. Ta niezaradność została teraz zrzucona na niesnaski między nami. Co to w ogóle za kłamstwo, że wszystko zostanie usankcjonowane, że był miesiąc rozruchu? Billboardy wiszą od połowy sierpnia z kolejnym kłamstwem, że zajęcia są za 30 zł.

Dariusz Kaczmarek

Jedną z kwestii, która wzbudziła sporo emocji w komentarzach w sieci, był zakaz wstępu dla wspomnianych instruktorów. Z perspektywy obu stron, ale i fali komentarzy w sieci, jest on jednak – jak się wydaje – rozumiany dwojako. Prezes Jackowski tłumaczy, że żadnego zakazu dla kogokolwiek nie wydawał, ale chodzi tu o zakaz „prywatny”. Zdaniem prezesa obaj instruktorzy sami czy ze swoimi rodzinami mogą jak każdy pojawić się na basenie. Nie mogą jednak prowadzić dotychczasowej działalności w formie, która przyjęta była dotychczas, a właśnie to jest element kluczowy, o który przede wszystkim chodzi.

Dwóch panów, o których wspomniano nie ma zakaz wstępu jako osoby fizyczne na basen, bo z basenu mogą korzystać czy to sami czy z rodzinami. Zostali natomiast przeze mnie poinformowani, że do momentu aż nie dojdziemy do porozumienia i zgodnie z regulaminem aquaparku, który istnieje od lat, nie wolno im prowadzić działalności gospodarczej na terenie parku wodnego. Trudno sobie wyobrazić, by każdy mógł przyjść i prowadzić działalność gospodarczą.

Michał Jackowski

Również nieprawdą jest to, że nie ma zkazu wchodzenia na basen – po pierwszej naszej próbie wejścia z klientami i próbie z naszej strony odmrożenia kontaktu z klientem Radek usłyszał, że nie zostanie wpuszczony. Prezes wczoraj kolejny raz „nabrał wody w usta”, gdy powiedziałem, że w parku wodnym funkcjonują dwa podmioty – „Akademia Szarki” i „Barracuda”. Dlaczego podmiot „Barracuda” może działać – mimo, że jest klubem sportowym czy stowarzyszeniem? To wprowadzanie ludzi w błąd. Prezes aquaparku twierdził, że nikt bez jego zgody i wiedzy nie może prowadzić zajęć, a instruktor z „Baracudy” to robi, więc dlaczego ja tego robić nie mogę?

Dariusz Kaczmarek

Temat kaliskiego aquaparku, jego dostępności oraz m.in. wewnętrznej organizacji obiektu jest wielopłaszczyznowy i mocno skomplikowany. Jest tak przede wszystkim dlatego, że z obu stron obserwujemy niejako dwie różne historie, czyli klasyczne „słowo przeciwko słowu”. Według podejścia zarządu spółki warunki stworzone zarówno dla klientów, instruktorów, ale także i z zachowaniem interesu spółki, są komfortowe i poprawiają dotychczasową sytuację. Dowodem na poparcie tej narracji mają być przywoływane statystyki. Wszystko to rozmija się jednak z rzeczywistością przedstawianą przez Dariusza Kaczmarka, który twierdzi, że to zwykła manipulacja. Atmosferę dodatkowo podgrzewają zarzuty, jakoby z fikcyjnych kont pojawiały się komentarze pod materiałami dotyczącymi tematu kaliskiego parku wodnego. Komentarze miałyby powstawać z inicjatywy osób powiązanych z aquaparkiem i m.in. podważać stanowiska prezentowane przez instruktorów stających w opozycji do prezesa. 

W całej sprawie odbywają się spotkania w ramach różnych komisji, ale na ten moment nie przyniosły one żadnych zdecydowanych rozwiązań. Co więcej jak wynika z relacji Dariusza Kaczmarka – na jednej z nich w zamian za prezesa spółki pojawił się radca prawny, który nie był zorientowany w sytuacji i nie znał nawet dat czy szczegółów konkretnych spotkań. Zdaniem instruktora ma to pokazywać, jak niepoważnie zarząd podchodzi do zaistniałej sytuacji. W jego opinii cały „spór” nie wynika z faktu braku chęci do pracy czy współpracy po stronie trenerów, a ci nadal są gotowi do rozmów i działań na terenie obiektu, nawet mając już za sobą tak głośny „konflikt”. Gotowy do rozmów oraz negocjacji jest także i sam prezes Jackowski (jak mówi ostatnie zaproszenie wysyłał 14 września), ale na tę chwilę rozmowy toczą się przy dwóch różnych i mocno oddalonych od siebie stołach.

Fot.: arch.

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Starsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze
Józef

Dla dr Sławka M. aquapark jest zdecydowanie za mały

Pyrgus

Tak czy inaczej jest to ze stratą dla mieszkańców – tory na basenie sportowym są w ¾ czasu zarezerwowane (a przynajmniej w najbardziej atrakcyjnych godzinach), co powoduje, że mieszkańcy Kalisza nie mogą swobodnie z baseny korzystać. To jest paranoja.

Najnowsze