Dublet Boreckiego! KKS udanie przywitał się z kaliską publiką.
Pierwsze zwycięstwo w tym roku odnieśli piłkarze Bogdana Zająca. KKS momentami mógł się w tym meczu podobać, choć trakcie meczu miewał pewne przestoje. Zwycięstwo z wyżej notowanym w tabeli rywalem musi jednak cieszyć. Oby był to początek dobrej serii „Dumy Kalisza”.
Spotkanie rozpoczęło się od gestu solidarności z Ukrainą. Piłkarze, sztaby i sędziowie zrobili sobie wspólne zdjęcie przy antywojennym transparencie. Następnie spiker ogłosił minutę ciszy dla ofiar rosyjskiej agresji. Co ciekawe z trybun nie pojawiły się żadne hasła nawiązujące do wojny, mimo że jest to od tygodnia pewien standard na trybunach w naszym kraju.
W dalszej części wydarzenia dominowała już jednak piłka nożna. Pierwszy akcent należał do gości ze Stężycy. W 3 minucie ładnym strzałem popisał się Wojciech Łuczak, ale minął od delikatnie słupek bramki KKS-u.
W 5 minucie pół boiska z piłką przebiegł Mateusz Gawlik, następnie bardzo dobrym dośrodkowaniem popisał się Nestor Gordillo. Niestety na niewielkim spalonym znajdował się Piotr Giel i mimo iż piłka po jego strzale zatrzepotała w siatce sędzia Marciniak z Krakowa musiał odgwizdać spalonego. Kilka minut później znów dał o sobie znać powracający do Kalisza Hiszpan, kiedy z 10 metrów uderzył ponad bramkę Czajkowskiego.
W 11 minucie w niecodzienny sposób rzut rożny wykonał Adrian Łuszkiewicz. Zamiast dośrodkować piłkę górą, zagrał on po ziemi do niepilnowanego przez obrońców Raduni (mimo, że tych w polu karnym nie brakowało) Michała Boreckiego. Ten strzałem z kilkunastu metrów zaskoczył bramkarza gości i tym razem już nic nie zabrało kaliszanom prowadzenia.
W 15 minucie ładny rajd w okolicach pola karnego zaliczył Daniel Kamiński, ale zabrakło mu sił na dobre podanie, które mogłoby trafić do kogoś kto zakończyłby akcje. Chwile później na dobrą pozycję wychodził Piotr Giel, ale został nieprzepisowo zatrzymany przez Przemyslawa Szura. Kapitan Raduni został za to zachowanie ukarany żółtą kartką. Rzut wolny wykonywał Łuszkiewicz, który zdecydował się na strzał z dystansu, piłka odbiła się od obrońców, ale w ogólnym zamieszaniu swoją szansę miał Piotr Giel, który trafił jednak wprost w Czajkowskiego.
Ilość sytuacji musiała przełożyć się jednak na drugą bramkę. W 17 minucie ładna ofensywna akcja skończyła się drugim golem Michała Boreckiego. Asystował Nestor Gordillo. Ten okres meczu był bez wątpienia dużym popisem piłkarzy KKS-u. Olbrzymie problemy w defensywie miała Radunia, choćby w 20 minucie gdy po błędzie obrońcy gości piłka w polu karnym trafiła do Giela. Napastnik KKS-u jeśli chodzi o swoją osobistą skuteczność nie zaliczy tego dnia do szczęśliwych.
W 22 minucie przypomniała sobie Radunia, że ona też gra w tym meczu. Jan Kopanina próbował zaskoczyć Górskiego, ten miał pewne problemy, ale udało mu się na raty wybronić ten strzał. Popisem był za to strzał Dmytro Bashlai w 32 minucie. Ukrainiec z efektownej przewrotki uderzył w słupek. Gdyby to wpadło to mogłaby być jedna z ładniejszych bramek strzelona kiedykolwiek na kaliskim stadionie. Chwile później ten sam piłkarz znów próbował postraszyć Górskiego.
KKS w końcówce pierwszej połowy wyraźnie się cofnął, ale Radunia miała duży problem z przejęciem inicjatywy w meczu. Dlatego też do przerwy wynik nie uległ już zmianie.
O ile pierwsza odsłona spotkania mogła się podobać, głównie za sprawą dobrej gry kaliszan to druga połówka była jej przeciwieństwem. KKS pilnował wyniku, Radunia kilkukrotnie próbowała stworzyć sobie dobrą sytuacje, ale były one kasowane przez gospodarzy. Utrudnieniem dla gości była także druga żółta kartka dla Jana Kopani w 65 minucie. Gra stała się dużo bardziej szarpana, wiele było przerw w grze, spowodowanych faulami. Jedyne okazje do strzelenia gola miały miejsce po stałych fragmentach gry. Ze stałego fragmentu bramkę strzeliła Radunia w 83 minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Wojciecha Łuczaka, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną.
Po kontrze na strzelenie hattricka szansę miał Michał Borecki, ale w sytuacji sam na sam trafił prosto w bramkarza Raduni. Blisko gola Borecki był też w 89 minucie, ale w polu karnym nie udało mu się przyłożyć nogi po zagraniu Majewskiego. Pod koniec meczu na kilka zmian, zwłaszcza w ofensywnych formacjach zdecydował się trener Bogdan Zając. Na pochwałę zasługuje Mateusz Wysokiński, który starał się być aktywny w polu karnym przeciwnika.
W ostatniej akcji meczu Radunia mogła jeszcze strzelić honorowego gola, ale Damian Szuprytowski w dogodnej sytuacji od dał na tyle słaby strzał, że nie mógł on sprawić żadnych problemów Górskiemu.
KKS zasłużenie wygrał i tchnął nadzieje na lepsze jutro. Za tydzień wyjazd do Puław, gdzie piłkarze Zająca podejmą miejscową Wisłę. Transmisje z tego spotkania zapowiada TVP Sport.
Statystyki meczowe (za 90minut.pl)
6 marca 2022, 12:00 – Kalisz (Stadion Miejski przy ul. Łódzkiej)
KKS 1925 Kalisz 2-0 Radunia Stężyca
Michał Borecki 11, 17
KKS 1925: 12. Mateusz Górski – 17. Jakub Głaz (78, 37. Nikodem Zawistowski), 32. Przemysław Stolc, 3. Mateusz Gawlik, 15. Jakub Staszak – 16. Bartłomiej Putno (83, 24. Mateusz Wysokiński), 11. Michał Borecki, 23. Adrian Łuszkiewicz, 10. Néstor Gordillo (78, 6. Andrzej Kaszuba), 77. Daniel Kamiński (60, 71. Kamil Koczy) – 99. Piotr Giel (78, 9. Mateusz Majewski).
Radunia: 12. Kacper Czajkowski – 17. Jan Kopania, 21. Maciej Orłowski, 4. Przemysław Szur, 19. Sebastian Murawski, 20. Michał Miller (46, 25. Szymon Nowicki) – 10. Radosław Stępień (46, 8. Sebastian Deja), 77. Wojciech Łuczak (79, 24. Adrian Rajski), 2. Dmytro Baszłaj (90, 5. Nikodem Potrac), 7. Damian Szuprytowski – 11. Dawid Retlewski.
żółte kartki: Putno, Gordillo – Szur, Kopania, Szuprytowski.
czerwona kartka: Jan Kopania (65. minuta, Radunia, za drugą żółtą).
sędziował: Robert Marciniak (Kraków).