Stokado
baner_FBAnt
Baner AWS

František Beer: „Z wielką radością i satysfakcją powracam do Chełmc”

Nasze okolice odwiedził František Beer – słowacki organista, improwizator, ale także samorządowiec i menadżer wsparcia biznesu. Po finałowym recitalu w ramach VI Międzynarodowego Festiwalu Organowego „Jesień Organowa – Chełmce 2021” artysta udzielił Latarnikowi Kaliskiemu wywiadu, w którym opowiedział o swojej różnorodnej działalności. Gdzie koncertował w ostatnich latach? Czy długo przygotowywał się do improwizacji do pieśni „Bogurodzica” w trakcie wspomnianego koncertu? Jak udaje mu się znaleźć czas na swoje liczne aktywności muzyczne i pozamuzyczne? Czego zazdrości Polakom? Dowiecie się w wywiadzie, który przeprowadził Mateusz Walczak.

Mateusz Walczak: Pierwszy raz w Chełmcach wystąpił Pan w roku 2016. Czy widzi Pan różnicę pomiędzy koncertem na tegorocznej „Jesieni Organowej” a recitalem 5 lat temu?

František Beer: O ile dobrze pamiętam to organy nie zmieniły się na przestrzeni lat. Pomimo tych wszystkich rozgranych koncertów, z wielką radością i satysfakcją powracam do Chełmc. Jestem koncertującym organistą i w ciągu minionych lat występowałem na Słowacji, w Czechach, w Niemczech czy na Ukrainie.

Czy łatwo być koncertującym organistą? 

Bycie organistą koncertowym to praca, którą bardzo lubię. To wielka przyjemność przenieść sztukę do różnych miast. Jednak czasami jest to trudne, zwłaszcza jeśli chodzi o podróże, planowanie i przygotowania. W końcu zawsze wyjeżdżam z nowymi doświadczeniami i zachętą do dalszych koncertów i podróży. I wierzę, że słuchacze też. 

Oprócz typowej działalności organisty, występów na koncertach, udziela się Pan również w Internecie. Czy czuje Pan, że ludzie chcą widzieć taką aktywność na kanale w serwisie Youtube, który Pan prowadzi?

Ideą utworzenia kanału na Youtubie była chęć promocji muzyki organowej tak, aby trafiały one do większego grona odbiorców. Podczas pierwszego lockdownu ludzie nie mogli pójść do kościoła w okresie wielkanocnym, więc ta liczba wyświetleń była zwiększona o kilka tysięcy, gdyż ludzie chcieli posłuchać tych pieśni, pośpiewać je, ponieważ nie mogli zrobić tego w kościele.

Co stanowi dla Pana inspirację do tworzenia improwizacji?

Głównym źródłem inspiracji jest studiowanie utworów, które są już napisane i skomponowane przez innych kompozytorów. Jest to dla mnie punkt wyjściowy. Oprócz tego impuls dla mnie stanowi atmosfera w kościele, kontakt z publicznością oraz samo brzmienie organów.

Na koncercie usłyszeliśmy improwizację do pieśni „Bogurodzica”. Czy przygotowanie się do zaimprowizowania na ten temat było dla Pana trudne?

Improwizacja ta nie była przygotowana, zainspirowałem się nutami, melodią pieśni oraz brzmieniem instrumentu. Szczerze mówiąc, nuty tematu pieśni „Bogurodzica” zobaczyłem dopiero przed samym koncertem, na ostatniej próbie, a propozycję wykonania tej improwizacji złożył mi Łukasz Mosur, dyrektor artystyczny Festiwalu.

Porozmawiajmy o innej części Pana działalności. Co Pana skłoniło do startu w wyborach, a po wygraniu – działalności publicznej w radzie dzielnicy Myslawa w Koszycach?

Powodem, dla którego zgłosiłem swoją kandydaturę w radzie, była chęć rozwoju kultury, a także późniejsze zainteresowanie sprawami, których jako radny mogę się podjąć. Na początku byłem zniesmaczony niektórymi postawami w radzie, gdyż nastawione były one tylko na zysk oraz inne benefity z tytułu pełnionych funkcji przez niektórych ludzi. Często z powodu moich zasad moralnych oraz charakteru wchodziłem w konflikty oraz wymiany zdań pomiędzy innymi radnymi. Jako przykład mogę podać sytuację z pierwszego lockdownu, podczas którego przegłosowano podwyżki dla starosty.

Czy reprezentuje Pan jakieś ugrupowanie polityczne, czy sprawuje Pan mandat jako radny niezależny?

Jestem radnym niezależnym, niezrzeszonym. Mimo, iż w niektórych regionach bardziej opłacalne jest być w ugrupowaniu politycznym, to jednak wolę być radnym niezależnym.

Czy pomimo tych wszelkich złych przeżyć związanych z byciem radnym chce Pan dalej pełnić tę funkcję?

Z muzyką jest o wiele łatwiej niż z polityką, ponieważ ludzie zawsze nie są zgodni ze sobą w 100%, jednak żeby wydarzyć mogło się cokolwiek związanego ze społecznością potrzeba osoby, dla której nie będą liczyć się tylko własne sprawy, tylko dobro ogółu.

Czy ma Pan jeszcze jakieś dalsze plany na politykę? Czy jednak bliższe są Panu wyłącznie sprawy lokalne?

W najbliższym czasie chcę jeszcze raz kandydować na swoje obecne stanowisko, jednak wiele osób chce i namawia mnie do zgłoszenia swojej kandydatury na stanowisko starosty, gdyż uważają, że posiadam poparcie społeczne. Mimo wszystko nie jestem tym zainteresowany, gdyż wiąże się to z wieloma obowiązkami oraz dodatkowymi aktywnościami. Praca starosty jest też trudna z punktu widzenia muzyka, gdyż starosta z racji pełnionej funkcji musi zajmować określone stanowisko czy czasem wejść w konflikt z politykami czy innymi instytucjami. Nie uważam, żebym dobrze sobie z tym poradził i mogłoby być to dla mnie niekorzystne.

Jest Pan muzykiem, radnym, a jeszcze na pełen etat – menadżerem wsparcia biznesu w jednej ze spółek telekomunikacyjnych. Jak znajduje Pan czas na wszystkie swoje obowiązki?

Nie mam żony i dzieci (śmiech). A na poważnie, to mam dużo na głowie, ale jestem w stanie się z tego wszystkiego wywiązywać. Mogę wręcz powiedzieć, że jestem na granicy pomiędzy wywiązywaniem się ze swoich obowiązków a przekroczeniem tej granicy, gdy nie będę w stanie poradzić sobie z tym wszystkim. Z mojego punktu widzenia jest to dobre, gdyż mam do czynienia z dwoma światami. Ten muzyczny jest światem pełnym emocji i uczuć, zaś świat technologii jest światem komputerów, cyfryzacji, matematyki to świat, w którym dominującą rolę gra porządek i pewne poukładanie.

Czy umiałby Pan wskazać co cennego mają Polacy, czego nie mają Słowacy i odwrotnie?

Inspirująca jest dla mnie historia Polski i bardzo podoba mi się, że Polacy tak uroczyście obchodzą rocznice czy święta. Dobrym przykładem jest uczczenie kolejnych rocznic wybuchu Powstania Warszawskiego i Godziny W, gdy wszyscy się zatrzymują na minutę, by oddać hołd powstańcom i jest to dla mnie niezwykle ekscytujące. W Słowacji bardzo brakuje takich uroczystych obchodów, niestety. Natomiast Polska z kolei mogłaby w końcu przyjąć walutę Euro (śmiech). Patrząc na historię Polski i Słowacji można powiedzieć, że mamy wiele wspólnych punktów i przeżyć, np. oba kraje przeżyły komunizm. Nie widzę zatem rzeczy, których Polacy mogą pozazdrościć Słowakom. Widzę natomiast więcej podobieństw niż różnic pomiędzy tymi państwami. Na pewno więcej wiernych odwiedza Kościoły w Polsce niż na Słowacji.

Czyli to nie była Twoja ostatnia wizyta w Polsce i w Wielkopolsce? 

Zdecydowanie! Bardzo chciałbym jeszcze odwiedzić Polskę, bo lubię ten kraj.

Dziękuję za rozmowę.

 

Fot.: Gabriela Wodiczko-Mosur










Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze