Grzegorz Kaczmarek: „Czułem się w obowiązku, by kontynuować misję mojej poprzedniczki”
Jest najkrócej urzędującym włodarzem na terenie powiatu kaliskiego. Grzegorz Kaczmarek, Burmistrz Stawiszyna, swój mandat zdobył w przedterminowych wyborach, zwołanych po przedwczesnej śmieci śp. Justyny Urbaniak. Jak wspomina swoją poprzedniczkę, z którą miał okazję współpracować? Jak odnalazł się w nowej roli i czy jest „burmistrzem na ciężkie czasy”? Jak ocenia rewitalizację stawiszyńskiego rynku oraz inne gminne inwestycje? A ile maseczek uszył w początkach pandemii i czy odkrył w sobie talent krawiecki? O tym w trzeciej rozmowie z cyklu „Światło na gminy”!
Mateusz Walczak: Panie burmistrzu, na wstępie gratuluję narodzin dziecka i powiększenia się Pana rodziny!
Grzegorz Kaczmarek: Bardzo dziękuję! Potomek był długo wyczekiwany i od pierwszego dnia jest oczkiem w głowie tatusia. Córeczka ma na imię Pola, ma dopiero trzy tygodnie, urodziła się zdrowa i na razie jest wszystko dobrze. Teraz trzeba będzie przeorganizować życie osobiste, ale bardzo się cieszę i czuję się gotowy do roli ojca.
Jeszcze raz gratuluję Panu córki, a Gminie i Miastu Stawiszyn – nowej mieszkanki! Dlatego zacznijmy od tematu demografii. Niedawno bowiem serwis tuwartomieszkac.pl opublikował zestawienia polskich miast i gmin, z których Polacy najczęściej się wyprowadzają. Miasto Stawiszyn zajmuje w nim 13. miejsce w kraju (współczynnik -12,1), lepiej ten wskaźnik wygląda w całej gminie (-3,0). Czy proces wyludniania jest widoczny? Zarówno w zakresie wyprowadzki ze Stawiszyna na tereny pod miasteczkiem, jak i wyjazdu z gminy w ogóle?
Stawiszyn jest najmniejszym miastem w Polsce pod względem obszaru, chlubimy się tym i jest to nasze hasło promocyjne. Ma to swoje minusy, bo my tych granic nie powiększamy, choć mamy tereny, które się do tego nadają. Dlatego mieszkańcy wyprowadzają się ze Stawiszyna, szukają działek budowlanych w sąsiednich miejscowościach, a takich miejsc nie brakuje jak np. w Zbiersku, Petrykach, Piątku Wielkim, Piątku Małym, Starym Kiączynie czy Długiej Wsi. Problem wyludniania miast na rzecz terenów podmiejskich i wiejskich występuje nie tylko w naszej gminie, ale również w całym kraju… Obserwujemy natomiast powroty sentymentalne, mam tu na myśli fakt, iż coraz częściej osoby, które wyprowadziły się kiedyś, teraz powracają na ojcowiznę i spędzają coraz więcej czasu już na emeryturach, traktując naszą gminę jako miejsce do rekreacji i spokoju.
Pełni Pan swoją funkcję krócej w porównaniu z włodarzami sąsiednich gmin, w końcu objął Pan swoje stanowisko w lutym 2020 r. w przedterminowych wyborach. Wcześniej był Pan zastępcą burmistrza u boku śp. Justyny Urbaniak. Jak Pan wspomina tamten czas, gdy zaczynał Pan swoją przygodę z samorządem?
Był rok 2015 r., kiedy pani burmistrz zaproponowała mi pełnienie funkcji jej zastępcy. Było to dla mnie duże zaskoczenie. Wcześniej pracowałem w Szkole Podstawowej w Stawiszynie, byłem kierownikiem hali sportowej, ale nie pełniłem funkcji wybieralnych jak sołtys czy radny, ani nie pracowałem w urzędzie. Z drugiej strony było to duże wyzwanie – po 16 latach wybrano nowego burmistrza, kobietę energiczną i to mnie przekonało. Planów było dużo, byłem w nie zaangażowany, gdyż pomagałem już przy kampanii wyborczej pani Justyny jako pełnomocnik wyborczy.
Jednak działania pani Justyny Urbaniak przerwała jej przedwczesna śmierć. Czego najcenniejszego nauczył się Pan przy boku swojej poprzedniczki i dawnej przełożonej?
O chorobie pani Justyny Urbaniak dowiedzieliśmy się na kilka miesięcy przed jej śmiercią, co było dla pracowników Urzędu wielkim zaskoczeniem. Był to ciężki czas dla mnie, ale i dla wszystkich mieszkańców gminy. Po śmierci mojej przełożonej czułem się w obowiązku, aby zrealizować niedokończone inwestycje, projekty i kontynuować tę misję. Dlatego zdecydowałem się startować w wyborach na Burmistrza Stawiszyna.
Praca u boku pani burmistrz była dla mnie szkołą samorządności – mogłem się wiele nauczyć, przede wszystkim w zakresie kompetencji społecznych, „miękkich”. Była dla mnie wzorem, jak powinno się traktować drugiego człowieka, pełniąc tak ważny urząd: aby wykraczać poza ramy typowego urzędnika, pokazać ludzką twarz. Każdy dzień był cenną lekcją, jak można traktować swoją funkcję w sposób oryginalny, rozmawiając i szukając rozwiązania różnych problemów społecznych.
Sytuacja była wyjątkowa, ale czy mimo to udało się szybko i skutecznie odnaleźć w nowej roli?
Gdy zostałem wybrany na Burmistrza Stawiszyna, mogłem już od następnego dnia kontynuować realizacje wszystkich zaplanowanych działań. To był duży atut, że nie byłem człowiekiem „z zewnątrz”, znałem tematy inwestycyjne, wszystkie bieżące problemy i aktualną sytuację w gminie. Dzięki temu doświadczeniu mogę powiedzieć, że „lądowanie było miękkie”.
Jednak praca włodarza gminy to ogromne wyzwanie. Znamienne jest to, że 13 lutego 2020 r. miałem ślubowanie, a już kolejnego dnia spalił się dom wielorodzinny. Miałem taki „chrzest bojowy”. Chwilę później wybuchła pandemia, więc byłem od razu rzucony na głęboką wodę. Przez ten trudny czas staraliśmy się funkcjonować jak najlepiej – podkreślę w tym miejscu, że ani przez chwilę urząd nie był zupełnie zamknięty, choć oczywiście bywały momenty, że dostęp musiał zostać ograniczony. Nawet krążyła taka anegdotka w urzędzie… Tak się składa, że ukończyłem studia na kierunku zdrowie publiczne na specjalizacji zarządzanie kryzysowe i medycyna ratunkowa. Niektórzy mieszkańcy żartowali ze mnie, że lepiej trafić nie mogli! (śmiech)
Czas pandemii, zwłaszcza na początku, gdy jeszcze nie wiedzieliśmy, z czym tak naprawdę mamy do czynienia, wspominam dziś jako okres wielkiej mobilizacji mieszkańców. Zorganizowaliśmy akcję „Maseczka dla każdego”, podczas gdy brakowało nawet gumek, by takie maseczki uszyć. Kupowaliśmy firanki czy pościel i dziś to aż nie do wiary, że wtedy udało nam się uszyć 8 tys. maseczek! Przywieźliśmy do urzędu maszyny i nawet sam uszyłem jedną z maseczek!
Czyżby ukryty talent krawiecki?
Ograniczyłem się jedynie do jednej sztuki i pozostawiłem to zadanie paniom, głównie z Kół Gospodyń Wiejskich, ale nie tylko, które znają się na krawiectwie lepiej niż ja. Później roznosili je strażacy. Dbanie o wspólne dobro i bezpieczeństwo było niepowtarzalnym doświadczeniem tamtych dni. Czułem wtedy jak mieszkańcy i pracownicy urzędu zdają wzorowo egzamin w tej trudnej sytuacji i mobilizują się do pracy na rzecz drugiego człowieka.
Czyli jest Pan burmistrzem na ciężkie czasy?
Oby nie na ciężkie czasy…
… to może lepiej „burmistrz na czas pandemii”?
Cóż, tak wyszło!
Porozmawiajmy o inwestycjach. Która z aktualnych inwestycji w gminie jest, Pana zdaniem, najważniejsza?
Już od pierwszych dni urzędowania zabrałem się dynamicznie do pracy, przede wszystkim przy realizacji ogromnej inwestycji, jaką była rewitalizacja rynku Stawiszyna. Z punktu widzenia prestiżu, ale również finansów taka inwestycja jak ta nie wydarzy się przez najbliższe 50 lat! Serce miasteczka zostało zupełnie przebudowane.
Trzeba wspomnieć, że ta inwestycja spotkała się z niepokojami społecznymi. Władzom zarzucano, że wiele drzew na rynku zostanie wyciętych. Jak rozwiązano ten problem?
Były nawet protesty w kwestii wycinki drzew. Jednak były one zupełnie nieuzasadnione. Część drzew musiało zostać wyciętych, ale w ich miejsce zostało zasadzonych 30 wysokich drzew, kilka udało się przesadzić oraz nasadzić niską roślinność czy krzewy. Dziś spotykam niektórych mieszkańców, którzy wcześniej protestowali przeciwko wycince, i mówią mi, że po ukończeniu tej inwestycji drzew jest dużo i niejako wycofują swoje wcześniejsze zarzuty.
Wracając do samej inwestycji, była ona wielobranżowa, ponieważ nasz rynek pełni wiele funkcji i musiały one zostać zachowane, zarówno w czasie przebudowy, jak i po jej zakończeniu. W końcu przy rynku mieści się nasz ratusz z salą sesyjną i ośrodkiem pomocy społecznej, ale także poczta i liczne sklepy. Zachowaliśmy też funkcję rekreacyjną – ludzie przychodzą i wypoczywają na rynku. Wielu mieszkańców parkuje tu i korzysta ze wspomnianych funkcji rynku, ale również jest on takim miejscem przesiadkowym, gdzie część osób przesiada się w komunikację publiczną i jedzie do Kalisza. Z całą stanowczością mogę stwierdzić, że udało nam się uszanować wszystkie te znaczenia naszego rynku i stworzyć urokliwe miejsce w Stawiszynie! A Pan był już na rynku po rewitalizacji?
Tak, byłem i przyznaję, że zyskał nowoczesną formę. Natomiast muszę też podkreślić, że trafiłem chyba na czas zimowy, myślę więc, że wiosną wszystko wygląda o wiele bardziej urokliwie. Czy tak faktycznie jest?
Zgadza się. Jest dużo światła, zieleni, na środku mamy fontannę, z kolei zimą ustawiamy choinkę. Cieszy mnie, że w tej scenerii mieszkańcy i goście robią sobie zdjęcia, a ostatnio widziałem nawet młodą parę, która robiła sesję ślubną! To dla mnie największa rekomendacja tego, że to wyjątkowe miejsce, jeśli takie momenty mieszkańcy chcą uwieczniać właśnie tam. Ale ten etap rewitalizacji jeszcze trwa: ludzie zaczęli dostrzegać zmiany związane z infrastrukturą i sami przyłączyli się do procesu rewitalizacji, remontując swoje budynki. W tej chwili na rynku mamy już czwartą kamienicę, która została poddana remontowi! I dla mnie to jest właśnie rewitalizacja w pełnym tego słowa znaczeniu. Miało to zresztą odniesienie w nazwie naszego projektu: „Rewitalizacja Stawiszyna – Ludzie, Przestrzeń, Zmiany”, gdzie nasi mieszkańcy są na pierwszym miejscu. Wkraczamy w nowy etap życia w naszym mieście i cieszy mnie, że mieszkańcy to dostrzegają, a przede wszystkim – włączają się w te działania. Zachęcamy również przedsiębiorców, aby swoimi działaniami przyczyniali się do ożywiania tego miejsca.
Jakie inne inwestycje podejmuje stawiszyński samorząd?
Zacznę od tego, że zbudowaliśmy przedszkole samorządowe w Stawiszynie. Wcześniej przedszkole mieściło się w remizie strażackiej. Warunki tam pozostawiały dużo do życzenia, ale teraz mamy nowoczesny obiekt, z którego się bardzo cieszymy. Z kolei w Petrykach w formule publiczno-prywatnej funkcjonuje klubik dziecięcy. To dla nas radość, że udało się pozyskać przez osoby, prowadzące to miejsce, dofinansowanie z programu Maluch+, dzięki czemu to miejsce będzie się rozwijało, również gmina rozważa wsparcie, by taki klubik nadal mógł funkcjonować.
Jako ciekawostkę powiem, że nową funkcję zyska dawna szkoła w Piątku Wielkim, zrealizowana jako tzw. tysiąclatka, a więc szkoła z okazji jubileuszu Tysiąclecia Państwa Polskiego. Poprosiłem nowych właścicieli obiektu, którzy urządzają tu dom seniora, aby tablica upamiętniająca ten fakt została zachowana.
Wśród nowych inwestycji wspomnę także o oczekiwanej od dawna budowie ścieżki rowerowej wzdłuż drogi krajowej nr 25 na odcinku od tartaku do Zbierska. Widzimy po zainteresowaniu, że była to dobra decyzja, a my już projektujemy kolejny odcinek od Zbierska do Stawiszyna. Obie te inwestycje realizujemy na mocy porozumienia Gminy i Miasta Stawiszyn z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, które zakłada, że nasz samorząd przygotowuje dokumentację projektową, GDDKiA zaś realizuje inwestycje. Zależy nam na posiadaniu takiego ciągu komunikacyjnego i na bezpieczeństwie uczestników ruchu, a niestety dochodzi tam do wypadków, czasem nawet śmiertelnych. Mamy tego świadomość i dlatego mobilizujemy się do realizacji tych inwestycji.
W końcu w Stawiszynie odbywa się wiele imprez sportowych, promujących aktywny tryb życia, jak choćby „Bieg 5-10-15” czy rajdy rowerowe.
Tak, a nasze rajdy rowerowe, organizowane średnio raz w miesiącu od 2016 r., cieszą się bardzo dużym powodzeniem, wystarczy powiedzieć, że niebawem zorganizujemy już trzydziesty rajd. W rekordowym rajdzie, podczas którego jechaliśmy do Blizanowa, jechało ponad 180 rowerzystów! Z kolei „Bieg 5-10-15” wchodzi w skład Grand Prix Powiatu Kaliskiego, co też wzmacnia prestiż tej imprezy. Rozgrywaliśmy zarówno biegi młodzieżowe im. Justyny Urbaniak, w których wzięło udział ponad 250 uczniów naszych szkół, jak i biegi dla wszystkich mieszkańców i gości. Weszliśmy we współpracę ze stowarzyszeniem przy ambasadzie Komisji Europejskiej w Polsce, które ufundowało upominki i medale dla naszej młodzieży.
Chcemy być gminą prozdrowotną, promującą zdrowy i sportowy tryb życia. Nauczeni przykładem, chcemy kłaść duży nacisk na profilaktykę zdrowotną i systematyczne badania. Oprócz biegów i rajdów rowerowych, mamy także zwartą grupę kilkudziesięciu morsów. Dzięki Stowarzyszeniu Inicjatyw Lokalnych, które działa na terenie naszej gminy, udało się pozyskać środki z Urzędu Marszałkowskiego na zakup sauny, co pozwoli lepiej przygotować się do sezonu.
Warto podkreślić, że za działania prozdrowotne otrzymaliśmy certyfikat w ramach II Ogólnopolskiego Konkursu „Samorząd promujący zdrowie”. Jesteśmy również koordynatorem projektu „Stop Czerniak”, skierowanego do wszystkich mieszkańców aglomeracji kalisko-ostrowskiej, który ma na celu przeprowadzenie badań profilaktycznych w kierunku wykrywania raka czerniaka. Systematycznie organizujemy białe soboty, a dwukrotnie w ciągu roku organizujemy też akcje krwiodawstwa.
Wiele projektów miało charakter wieloletni, więc Pana zadaniem było ich dokończenie. Jednak czy mógłby Pan wskazać jakieś działania, które zostały rozpoczęte już za Pana kadencji?
Cały czas trzymamy rękę na pulsie i śledzimy, na co są przyznawane środki unijne czy rządowe. Chcemy uporządkować gospodarkę wodno-ściekową. Mamy dwie stacje uzdatniania wody, które pochodzą z lat 70. XX wieku. Ostatnio otrzymaliśmy pozytywną wiadomość dot. Polskiego Ładu, na remont jednej z nich, w Piątku Wielkim. Na przełomie roku chcemy pozyskać środki na drugą stację uzdatniania wody w Zbiersku. Źródła są tam bogate, ale niestety infrastruktura nie jest już dostosowana do dzisiejszych czasów. Umożliwi to uniknięcie np. przerw w dostawie wody.
Cieszymy się z inwestycji drogowych, m.in. przebudowana droga powiatowa na odcinku Piątek Mały – Blizanów, gdzie również jako gmina wsparliśmy tę inwestycję. Na terenie gminy Stawiszyn droga będzie przebiegać aż do domu seniora, dzięki czemu sprawni mieszkańcy tego obiektu będą mogli samodzielnie wybrać się do centrum miejscowości np. na zakupy czy do kościoła. Nasze placówki oświatowe zostały doposażone w systemy zbierania wody opadowej, tak aby mogły stać się bardziej ekologiczne. Obecnie kończy się remont obiektu klubu sportowego, gdzie trwała kompleksowa przebudowa szatni, łazienek i infrastruktury towarzyszącej. Mamy prężnie działające kluby, które mają sukcesy, ale także są organizatorem rozgrywek sportowych i teraz będą mogły podejmować inne drużyny w godnych warunkach.
Ciężko mi oddzielić te inwestycje „grubą kreską”, gdyż nie przyszedłem z zewnątrz, tylko współpracowałem z panią burmistrz Urbaniak i czuję się kontynuatorem jej wizji gminy. Wiele wcześniejszych inwestycji to była nasza wspólna praca.
Stawiszyn otrzymał jedną z niższych kwot dotacji w powiecie kaliskim w ramach pierwszego naboru dla samorządów Polskiego Ładu. A przecież gmina nie należy do najmniejszych… Czy czuje się Pan rozczarowany takimi wynikami?
Cieszymy się z tego, co otrzymaliśmy. Nie chcę wchodzić w politykę, bo chcę ją prowadzić tylko na terenie Gminy i Miasta Stawiszyn, jeśli jako politykę rozumiemy działania w samorządzie. Chciałbym bardzo podziękować za te środki osobom decyzyjnym i jest to dla mnie wielka radość, że wspomniana już stacja uzdatniania wody w Piątku Wielkim zostanie przebudowana.
A na jakie inne inwestycje chciałby Pan jeszcze pozyskać fundusze z zewnątrz?
Złożyliśmy wniosek na przebudowę ul. Kaliskiej w Stawiszynie. Rozmawialiśmy o zmianach w ścisłym centrum, o rewitalizacji rynku, jednakże na tym odcinku miasta brakuje jedynie wyremontowania odcinka od rynku do ul. Pleszewskiej. Ten fragment drogi należy do strefy zabytkowej, będącej pod opieką konserwatora zabytków, musimy wykonać go w innym standardzie. Zastosujemy tam albo duże płyty, albo kostkę granitową. Czekamy tu na właściwe uzgodnienia. Wierzymy, że uda nam się pozyskać te środki i ulica Kaliska będzie takim reprezentacyjnym dojazdem do ścisłego centrum.
Jakie dostrzega Pan problemy i wyzwania w swojej gminie, z którymi chciałby się Pan w najbliższym czasie zmierzyć?
Wiele jest takich problemów i wiadomo, że w każdej gminie one się pojawiają. Nie ukrywam, że chciałbym wejść w projekty związane z zieloną energią. Byłoby fantastycznie, gdyby udało się wyposażyć obiekty użyteczności publicznej w panele fotowoltaiczne. Ceny prądu są coraz wyższe, z drugiej strony doskwiera nam brak gazyfikacji gminy. W naszej gminie funkcjonuje też punkt konsultacyjny programu Czyste Powietrze: pomagamy mieszkańcom wypełnić wnioski, dzięki którym mogą pozyskać dofinansowanie na zmianę źródła energii.
Dodam, że czynię pewne starania, aby na terenie naszej gminy pojawił się gazociąg. Jest światełko w tunelu, prowadzimy rozmowy z firmami i instytucjami, jednak przede wszystkim jest potrzebny duży odbiorca z terenu gminy, który będzie „gwarantem” zasadności realizacji takiej inwestycji. W tej chwili gmina nie jest zgazyfikowana i uważam to za duży problem. Myślę, że doprowadzenie gazu będzie ważnym impulsem dla rozwoju naszej gminy.
Stawiszyn jest dobrze zlokalizowany przy drodze krajowej, niedaleko Kalisza, ale także autostrady. Czy działa Pan na rzecz pojawienia się nowych inwestorów w gminie?
Tak, zdecydowanie! Bacznie obserwuję prace dot. przebudowy DK nr 25, które są planowane od 2016 r. Po przebudowie ma mieć charakter drogi przyspieszonej, również na odcinku przechodzącym przez naszą gminę. Na razie spotyka się to z oporem ze strony mieszkańców i jest to zupełnie zrozumiałe. Wybrane zostały trzy warianty i każdy z nich przechodzi przez nieruchomości mieszkańców. Mija pięć lat od rozpoczęcia planowania i nadal nie wiadomo, który wariant będzie wybrany. Stąd ludzie nie wiedzą, czy inwestować, czy raczej liczyć się z tym, że mogą zostać wywłaszczeni. Liczę na to, że wkrótce podjęta zostanie decyzja, który wariant zostanie wybrany. Odrębną sprawą jest realizacja tej inwestycji.
Ważnym osiągnięciem było ustalenie dodatkowego węzła w okolicach Zbierska, czyli drugiej dużej miejscowości na terenie gminy. Wspólnie z powiatem i z ościennymi gminami: Cekowem i Mycielinem udało się go wywalczyć. Dzięki temu uzyskamy połączenie starej „krajówki” z tzw. drogą bobrową(łączącą Zbiersk i Dzierzbin), która dwa lata temu została wyremontowana. Mówiąc o planach inwestycyjnych, to właśnie tam jest idealne miejsce na różnego rodzaju przedsięwzięcia, gdyż jest daleko od zabudowań mieszkalnych, dookoła są pola uprawne, które w mojej ocenie mogłyby być przekształcone na tereny inwestycyjne. Uważam, że po wybudowaniu w pobliżu węzła, to byłoby wymarzone miejsce dla inwestorów. Dodam, że pojawiają się przedsiębiorcy, którzy pytają o tereny w okolicach Piątku Małego. Trwają prace nad właściwymi dokumentami, by dostosować to miejscu do inwestycji, a także nad nowymi terenami inwestycyjnymi.
Pojawiają się nowe inwestycje: w Ostrówku jest budowana jedna z najnowocześniejszych w okolicy szklarni, a inne przedsiębiorstwo przygotowuje się do uruchomienia zakładu w dawnym zakładzie firmy Vitpol. Dzieje się dużo, a wierzę, że będzie się działo jeszcze więcej.
W ostatnim czasie Gmina i Miasto Stawiszyn zasłynęła pięknym gestem na rzecz mołdawskiej miejscowości Sireti, przekazując bezpłatnie wysłużony samochód strażacki, nazywany pieszczotliwie „Jelonkiem”. Czy może nam Pan powiedzieć o szczegółach tego wydarzenia?
W naszej gminie dwie jednostki OSP należą do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego (KSRG) i obie potrzebowały zakupić nowe wozy. Kilka miesięcy temu spotkałem się z prezesami OSP w Zbiersku i Stawiszynie na męską rozmowę. Zadeklarowałem, że w jednym roku nie damy rady zakupić dwóch nowych samochodów. Zdecydowaliśmy, że jako pierwsza o środki będzie się starała jednostka ze Stawiszyna.
Niech zgadnę: czy o wyborze decydował rzut monetą?
Nie, męska rozmowa, powiedzmy po pewnych wahaniach (śmiech). Dziękuję tutaj za wyrozumiałość strażakom ze Zbierska, a już teraz walczymy o wóz dla tej jednostki. Udało się wywalczyć samochód dla strażaków ze Stawiszyna, jako gmina zarezerwowaliśmy 320 tys. zł wkładu własnego, kolejne 50 tys. dołożyli strażacy z własnych środków oraz od darczyńców. Samochód już uroczyście przyjechał do nas, było tradycyjne powitanie. Natomiast, co bardzo ważne, jest on wykorzystywany. Jego rolą nie jest stać w garażu, ale być w pełnej gotowości bojowej. Niedługo później wóz został pierwszy raz wykorzystany w akcji i nie boję się tego powiedzieć, że dzięki temu nowoczesnemu sprzętowi szybko ugaszono pożar budynku mieszkalnego.
Po zakupie nowego auta, brakło miejsca, by trzymać stary samochód gaśniczy. „Jelonek” ma 32 lata, było zainteresowanie innych jednostek. Można było go sprzedać, można było go oddać na złom. Przypomniałem sobie jednak o rozmowach o mołdawskiej gminie, która nie ma samochodu, a gdzie ma być tworzona jednostka strażaków-ochotników – pierwsza w kraju! Niestety ten brak odpowiedników naszej OSP w Mołdawii jest odczuwalny, gdy trzeba szybciej przeciwdziałać lokalnym zagrożeniom. Odzew był pozytywny i dzięki pośrednictwu oraz pomocy Fundacji Solidarności Międzynarodowej, założonej w latach 90. XX wieku przy prezydencie RP, udało się dokonać darowizny na rzecz strażaków-ochotników z Sireti. Wsparcie zapewnił także Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego. Muszę powiedzieć, że dzień przekazania wozu zapamiętam do końca życia, ponieważ właśnie tego dnia urodziła się moja córka!
Takie podwójne szczęście!
Poznałem dzięki temu wspaniałych ludzi, wierzę, że ta przyjaźń będzie procentować. Cieszyło mnie, że kaliska PSP przekazała mundury, a jedna z kaliskich firm – strażackie hełmy. Dokupiliśmy węże, więc ten sam samochód był tak naprawdę w pełni wyposażony. Martwiliśmy się, czy wysłużony Jelcz przejedzie 1300 km do Sireti, ale podróż przebiegła bez problemów. Nasi przyjaciele przesłali nam zdjęcie, że niebawem po przyjeździe do Mołdawii wóz był już użyty w akcji gaśniczej.
Można powiedzieć, że z każdym gościem cyklu „Światło na gminy” rozmawiamy również w kontekście przyszłych planów samorządowych. Czy za dwa lata będzie Pan próbował ponownie swoich sił jako burmistrz, tym razem startując już w wyborach zaplanowanych zgodnie z rytmem samorządowego kalendarza?
Na razie te najbliższe dwa lata chcę poświęcić w pełni na pracę na rzecz rozwoju Gminy i Miasta Stawiszyn, by poprawić jakość życia naszych mieszkańców. Choć dobrze czuję się, pełniąc funkcję burmistrza, realizuję się zawodowo i misyjnie, to myślę, że przyjdzie czas na podjęcie takiej decyzji.
Jako słowa podsumowania powiem jeszcze, że wiele z wymienionych działań są możliwe dzięki bardzo dobrej współpracy z Radą Miejską, Sołtysami, Kołami Gospodyń Wiejskich, Ochotniczymi Strażami Pożarnymi z terenu gminy oraz jednostkami podległymi urzędowi. Dziękuję wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób wspierają nasze samorządowe działania!
Dziękuję za rozmowę.