Stokado
baner_FBAnt
Baner AWS

Józef Podłużny: „Nie pójdę w ślady Joe Bidena”

Swoją gminą kieruje nieprzerwanie od 1986 r. – to rekord spośród wszystkich włodarzy w południowej Wielkopolsce. Jak patrzy na swoją 36-letnią działalność na czele gminy? Czy uda się do lata rozwiązać głośny problem braku wody dla mieszkańców? Jaki wielki projekt energetyczny szykuje gmina w ramach Polskiego Ładu? I dlaczego nie zostanie polskim Joe Bidenem? Kolejnym gościem w ramach serii „Światło na gminy” był Józef Podłużny, wójt gminy Godziesze Wielkie. Zapraszamy!

Mateusz Walczak: W tym roku mija 36 lat odkąd został Pan naczelnikiem gminy Godziesze Wielkie. Skąd czerpie Pan siłę i motywacje do niełatwej pracy samorządowej jako wójt? Ten wynik to zdecydowanie rekord w naszej okolicy, ale czy w całej Wielkopolsce?

Józef Podłużny: Rekordzistą Wielkopolski jest Brunon Wolski z Kaczor, które w tym roku uzyskały status miasta. Dlatego dostąpił nobilitacji z wójta na burmistrza. W naszym województwie zajmuję drugie miejsce pod względem długości zajmowania funkcji. W mojej ocenie lata pracy nie są najważniejsze. W sumie muszę powiedzieć, że jest to praca, którą można polubić. Do tego musi nastąpić zbieg kilku czynników, a pierwszym z nich bez wątpienia jest posiadanie obok siebie dobrych współpracowników. W urzędzie nie da się działać samodzielnie, ale nie można też zaplanować każdego dnia pracy. Czasem coś spektakularnego wydarzy się po telefonie czy mailu, a czasem po odebraniu jakiejś korespondencji. Wtedy trzeba mieć fajnych ludzi obok siebie, z którymi podejmie się nowe wyzwanie. Przez te kilkadziesiąt lat pracy doszliśmy do takiego rozwiązania, w którym nastąpiła do zmiany pokoleniowej. Nie robiłem badań, ale myślę, że zespół pracowniczy jest jednym z młodszych w naszej okolicy. Drugi element to kwestia kontaktu społecznego. Godziesze Wielkie to duża gmina, licząca 25 wsi, którą charakteryzuje pewnego rodzaju różnorodność.

Czy widzi Pan jakieś podziały wewnątrz gminy, albo obszary, które charakteryzują się innymi elementami?

Od kilkunastu lat widać pewien podział: część północna, najbliżej Kalisza, to zupełnie inne środowisko niż centrum i południe gminy. Podkaliskie wsie są zdominowane przez nowych mieszkańców, którzy wnoszą do gminy zupełnie inny sposób myślenia i funkcjonowania. To mieszkańcy, którzy wybrali to miejsce bardziej jako swoje „sypialnie” niż miejsca do aktywności i życia. Nie mówię tego, by się do nich dystansować, ale są inne potrzeby tej społeczności: priorytetem są dla nich drogi, by dojazd był dobry. Mam szereg kontaktów z innymi włodarzami i podobne zjawiska pojawiają się np. pod Poznaniem, Wrocławiem czy Warszawą, więc sytuacja naszych okolic nie jest wyróżniająca.

Ale wracając do dobrej współpracy z dużą częścią społeczności, chciałbym podkreślić przede wszystkim rolę strażaków OSP. U nas straże to nie tylko jednostki ratowniczo-gaśnicze, ale one zmieniają również swoje wsie. Umówiliśmy się na taką współpracę, w której strażacy dbają o estetykę wsi, przycinają wystające gałęzie przy drodze czy naprawiają zapadnięty chodnik. Nie robimy przetargów, ale prosimy o pomoc naszych strażaków. Także place zabaw są pod opieką OSP. To duża gospodarność i oszczędność dla nas.

Czy przez te trzydzieści parę lat miał Pan chwile zwątpienia? Gdy już definitywnie chciał Pan skończyć z samorządem?

Pewnie, że były takie momenty! Tak jak w codziennym życiu. Są dni dobre i złe – nawet złe na tyle, by iść gdziekolwiek, przed siebie, zostawić problemy daleko. Funkcjonowanie na stanowisku wójta to taki przekładaniec dobrych i złych chwil. Gdy występuje więcej dni pomyślnych, to oczywiście daje „napęd” do dalszego działania. Żyjemy w świecie dużej zmienności, co wymusza dostosowanie się do dynamicznie zmieniającego się otoczenia.

Która chwila była dla Pana najtrudniejsza?

Myślę, że było to ubiegłoroczne spotkanie dotyczące braku wody w części wsi Borek, w trakcie którego jeden z mieszkańców, notabene mój dawny uczeń, wykonywał jakiś dziwny „taniec” i obrzucał zarzutami pod moim adresem, że jestem marionetką. Ta sytuacja wywarła na mnie wielki ślad. W ten specyficzny, agresywny i w jego rozumowaniu słuszny sposób, wyrażał swój gniew i niezadowolenie z tej sytuacji.

Brak wody w lecie ubiegłego roku był najgłośniejszym tematem, o którym mówiono w kontekście Pana gminy. Niestety, nie był to jednak powód do chluby. Jakie kroki udało się przedsięwziąć, by zapobiec tej sytuacji na przyszłość?

W tej chwili mocno pracujemy, by załatwić formalności dot. nowego wodociągu do Borku. Po drodze mamy dużo przeszkód terenowych, m.in. wodociąg musi przejść pod korytem rzeki Prosny, co przekłada się współdziałanie z Wodami Polskimi. Jesteśmy po przetargu i wyłoniliśmy firmę, która wykona to zadanie. Inwestycja ta polega na wydłużeniu wodociągu z kaliskiego ujęcia Lis poprzez miejscowość Żydów aż do Borku i Józefowa. W ten sposób odciążylibyśmy część gospodarstw obsługiwanych przez ujęcie w Wolicy. To nie są jedyne rozwiązania, które wdrażamy w tym zakresie. Ale i tak uważam, że najważniejsza jest postawa i zachowanie mieszkańców. Jedną z nowych mód są duże przydomowe baseny. Ale ich napełnienie nie może sprawić, by nagle nie zabrakło wody do pica dla części mieszkańców! Musimy dbać o to, bo to nasza podstawowa potrzeba.

Nie boi się Pan wyższej ceny za wodę doprowadzaną z Kalisza?

Nie, na terenie gminy nie ma dużej dysproporcji cen wody. Mamy dwa wodociągi zaopatrujące nas z Kalisza. Polityka cenowa, jaką regulują Wody Polskie powoduje, że trudno zwiększyć cenę dla mieszkańców.

Wobec trwającej inwestycji czy może Pan zagwarantować, że problem braku wody będzie rozwiązany skutecznie, by sytuacja się nie powtórzyła?

Na pewno tak, choć podkreślę, że o wiele łatwiej jest wodę wypuścić niż ją napompować.

Wspomniał Pan, że największym zainteresowaniem mieszkańców cieszą się inwestycje drogowe. Co szykują w tym zakresie władze gminy Godziesze Wielkie?

Jeśli zaś chodzi o drogi, to uważam, że większość głównych ciągów drogowych jest w całkiem dobrym stanie. Oczywiście wciąż realizujemy kolejne inwestycje. Staram się we współpracy z radami sołeckimi zapobiegawczo podejmować pewne działania. Mamy system współdziałania funduszów sołeckich. Na zebraniach wiejskich mieszkańcy sygnalizują swoje potrzeby, wspólnie ustalamy strategię działania. Budujemy dużo dróg, m.in. w Borku, Wolicy, oczywiście wraz z ciągami pieszo-rowerowymi i oświetleniem. Przy drogach powiatowych współdziałamy z władzami powiatu kaliskiego, które najczęściej oczekują od nas zaangażowania połowy środków własnych do danej inwestycji. Nie jesteśmy na tyle bogaci, by inwestować samodzielnie – szukamy i pozyskujemy środki zewnętrzne. Oczekujemy na werdykt premiera jeśli chodzi ciąg drogowy na odcinku Zadowice – Wola Droszewska, czekamy na decyzję o dofinansowaniu, ale liczę na pozytywny skutek. Jeśli chodzi o mniejsze inwestycje drogowe, to mieszkańcy wykazują wielkie zainteresowanie bezpiecznymi poboczami, dotyczy to m.in. miejscowości: Skrzatki, Wola Droszewska, Kąpie, Żydów, Wolica, ul. Ostrowskiej w Godzieszach.

Oprócz tych dróg, które już wymieniłem, posiłkujemy się w tym zakresie także innymi źródłami finansowania, np. z Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych, co pozwala na modernizację jednej czy dwóch mniejszych dróg. Musimy jednak posiłkować się środkami zewnętrznymi, gdyż samodzielne ich realizowanie przerasta nasze zdolności finansowe.

Jakie inne inwestycje planujecie Państwo, oprócz dróg?

Przystępujemy do dużego zadania związanego z sieciami wodno-kanalizacyjnymi. Będziemy modernizować stację uzdatniania wody w Białej – dokupiliśmy sąsiedni teren, co pozwoli rozbudować stację w większą i nowocześniejszą. W Saczynie wykonamy kanalizację i zmodernizujemy oczyszczalnię ścieków.

Z kolei do drugiej edycji Polskiego Ładu chcemy złożyć wniosek na instalacje pomp ciepła i instalacji fotowoltaicznej w gminnych budynkach użyteczności publicznej. Mamy dobre doświadczenia z montażem tego źródła ciepła w budynku Wiejskiego Inkubatora Przedsiębiorczości w Kakawie-Kolonii, które teraz chcemy wdrożyć w pozostałych obiektach. Przy tym programie jest możliwość pozyskać wysokiego proporcjonalnie dofinansowania, stąd chcemy z tego skorzystać. Projektem obejmiemy wszystkie szkoły, część remiz, budynek zwany „starą gminą” oraz Urząd Gminy. O ile rozstrzygnięcie nastąpi szybko, to jeszcze w tym roku rozpoczniemy realizację tych zadań.

Dużą część wydatków corocznie stanowią szkoły i szeroko rozumiana oświata. Stąd też nasz pomysł na zmianę sposobu ogrzewania, gdyż dostrzegamy tu szansę na oszczędności. Szkoły robią się coraz droższe. Nie mówię tego po to, by się żalić, ale występują nowe problemy. Coraz więcej uczniów musi być objętych specjalną troską edukacyjną. Przekłada się to na dodatkowych nauczycieli, w tym nauczycieli wspomagających, kolejne godziny zajęć indywidualnych, a także wzrost wymagań infrastrukturalnych. A orzeczeń poradni psychologiczno-pedagogicznej mamy coraz więcej.

Trudno mi powiedzieć, z czego to wynika. Może wynika to z faktu, że młode pokolenie jest mniej odporne psychicznie? A może to konsekwencje pandemii? Może oba te czynniki nachodzą na siebie…?

Podsumujmy te wszystkie inwestycyjne i bieżące wątki pytaniem o budżet. Mieszkańców może niepokoić zwłaszcza deficyt wynoszący 7,7 mln zł. Czy to Pana zdaniem nie za duża kwota na początek roku?

Mamy uchwalony budżet gminy, w której po stronie dochodów widnieje ponad 41 mln zł, zaś po stronie wydatków ponad 49 mln zł. Takim budżetem dysponujemy. Kiedyś liczbowo wyglądało to o wiele lepiej, ze względu na przekazanie nam wypłaty środków na 500 +, w naszej gminie było to ok. 12 mln zł rocznie.

Jeśli chodzi o deficyt, to nie ma zagrożenia dla stabilności budżetu. Za każdym razem proszę, by porównywać plan budżetu z początku roku do kwoty, która wynika z wykonania budżetu na koniec roku. W 2021 r. mieliśmy 9 mln zł deficytu, a po cichu, jeszcze przed ostatecznym zatwierdzeniem sprawozdania za miniony rok, mogę powiedzieć, że zakończyliśmy go z nadwyżką budżetową – i to wcale niemałą!

W ciągu roku są takie przepływy, które zmieniają obraz budżetu. Na pewno nie zadłużamy gminy, jesteśmy od tego dalecy. Może nie tak jak jedna gmina w powiecie kaliskim, która oferuje innym pożyczki, ale jednak jesteśmy bardzo ostrożni!

Na koniec pytanie z gatunku tych „pół żartem, pół serio”. Joe Biden w chwili objęcia funkcji prezydenta USA miał 78 lat, więc był w wieku jeszcze dojrzalszym niż Pan. Czy myśli Pan o politycznej, czy może trafniej: samorządowej emeryturze?

W czasie rozmowy z jednym polityków po wyborach w Stanach Zjednoczonych usłyszałem takie słowa: „Panie Wójcie, skoro całym USA może rządzić polityk w tym wieku, to teraz kolej na gminę!”. Wiadomo co mi sugerował między wierszami (śmiech). Ale nie, na pewno nie pójdę w ślady Joe Bidena! Mam takie marzenie, żeby na ile moje umiejętności pozwolą, o ile mój następca będzie sobie tego życzył, żebym mógł pomagać osobie, która zastąpi mnie na tym ważnym i odpowiedzialnym stanowisku.

Czy to nastąpi już w przyszłym roku?

Tak, na pewno.

Dziękuję za rozmowę.

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze