Stokado
baner_FBAnt
Baner AWS
FinalFour

Kacper Pacholski: nasza kultura motocyklowa nie ogranicza się jedynie do hałasu i radykalizmu

Wzrastająca fascynacja motoryzacją u małego chłopca to zaledwie zapowiedź tego, co może się zdarzyć, gdy przekształci się ona w pasję dojrzałego już mężczyzny. Kacper Pacholski, jeden z twórców grupy zrzeszającej największą społeczność motoryzacyjną w naszym mieście, ukazuje w jaki sposób hobby zamienić w coś wyjątkowego i inspirującego dla innych.

Wiktoria Pliszek: Skąd wzięło się Twoje zamiłowanie do motoryzacji?

Kacper Pacholski: Nie powiem tu nic zaskakującego. Pierwsze wspomnienie, które najbardziej utkwiło mi w pamięci to dzień, w którym kuzyn pozwolił mi przejechać się na swoim skuterze i od tego wszystko się zaczęło.

Jesteś team motocykle czy samochody?

Lubię jedno i drugie. Może nie wydawać się to oczywiste, ponieważ grupa, którą początkowo założyliśmy skupiała się na motocyklach. Z upływem czasu i dalszym rozwojem zaczęliśmy gromadzić fanów zarówno samochodów, jak i motocykli.

Chciałabym obalić albo potwierdzić pewien stereotyp, z którym sama mogłabym się zgodzić. Wydaje mi się, że społeczność motocyklistów jest ze sobą bardziej, nie wiem czy to dobre określenie, zżyta. To prawda, czy nie ma w tym aspekcie żadnej reguły?

Mogę powiedzieć, że ani tego nie obalisz, ani nie potwierdzisz. Patrząc z jednej perspektywy, zloty samochodowe cieszą się większą popularnością, ponieważ tak naprawdę każdy posiadacz samochodu może w nich uczestniczyć. Motocykle nie są jednak aż tak dostępne. Z drugiej strony, w mniejszych grupach łatwiej jest zbudować pewną społeczność i mniejszym problemem jest też organizacja.

Wiesz o tym jak nikt inny – w końcu jesteś jednym z założycieli grupy „Drogowi Poeci”. Dlaczego zdecydowaliście się na jej utworzenie?

Parę lat temu utworzyłem grupę na Messengerze w celu umówienia się na nagranie teledysku, a później doszliśmy do wniosku, że skoro już się spotkaliśmy, to dobrze byłoby się gdzieś wspólnie przejechać od czasu do czasu. Często spotykaliśmy przypadkowych ludzi, którzy pytali nas gdzie jedziemy i tak się złożyło, że z wieloma z nich jeździmy do teraz.

Jakie różnice zauważasz między pierwszym zorganizowanym przez Was zlotem, a tymi najnowszymi?

Wiele zmieniło się od tamtego czasu. Od pierwszego zlotu minęło sporo lat, a my przez ten okres zorganizowaliśmy kolejne edycje. Oczywiście, pojawiła się pewna przerwa związana z pandemią, jednak mimo tego udało nam się kontynuować organizację mniejszych spotkań motocyklowych. Nawet w okresie pandemii, mimo ograniczeń, organizowaliśmy różne wydarzenia. Lokalnie angażowaliśmy się w działania społeczne, organizując m.in. wydarzenia dla dzieci, takie jak zjeżdżalnie dmuchane czy konkursy sportowe. Nasza idea polega na tym, aby działać na rzecz społeczności, łącząc różne inicjatywy z motoryzacją. Poprzez zróżnicowane aktywności staramy się pokazać, że motoryzacyjna pasja może łączyć się z różnymi dziedzinami życia społecznego.

Czy wszystkie takie imprezy każdorazowo należy zgłaszać odpowiednim służbom?

Tak, wszystkie formalności muszą być spełnione. Policja, straż pożarna i karetka muszą być obecne na tego typu wydarzeniach.

Czy to oznacza, że musicie wcześniej oszacować liczbę uczestników?

Musimy oszacować liczbę uczestników i upewnić się, że cała „papierologia” się zgadza. Wiele zależy również od lokalnych warunków i współpracy z władzami. Wszystko musi być doprecyzowane, szczególnie jeśli liczba uczestników rośnie, co nie zawsze jest możliwe do przewidzenia. Dbamy przede wszystkim o bezpieczeństwo uczestników i jednocześnie staramy się unikać komplikacji związanych z biurokracją.

Czym zajmujecie się poza organizacją zlotów?

Wpisuje się w to wiele rzeczy. Poza zlotami organizujemy np. ustawki kartingowe czy turnieje halowe, nierzadko też wyjeżdżamy na wspólne wypady. Ponadto przygotowujemy wiele atrakcji towarzyszących naszym wydarzeniom, tworzymy bluzy, koszulki, kalendarze, a nawet posiadamy symulator rajdowy, który chętnie udostępniamy na różnych eventach – naprawdę jest tego sporo.

Ile osób pojawia się na takich spotkaniach?

Mamy całkiem duże zasięgi, nawet gdy post informacyjny wrzucimy dość późno, to na miejscu okazuje się, że pojawiło się nas tylu, że nie mieściliśmy się na ulicy. Spoty zwykle zrzeszają do 200-300 osób. Bywają jednak i takie, w których liczba uczestników dobija do 1000.

W takich imprezach uczestniczą tylko lokalni pasjonaci, czy zdarzają się przybysze z odległych zakątków Polski?

Często odwiedzają nas ludzie, którzy muszą poświęcić naprawdę wiele czasu, by wziąć udział w imprezie. Przez to też nauczyliśmy się ustalać harmonogramy spotkań tak, by dostosować je do osób, które muszą dotrzeć do nas z daleka.

W samym Kaliszu istnieje znaczne zainteresowanie motocyklami?

Jest wielu pasjonatów. Grup motocyklowych też jest całkiem sporo, a każda z nich ma swoje własne cechy i zainteresowania. Nowicjuszom nie zajmuje dużo czasu, aby znaleźć ekipę odpowiadającą ich preferencjom.

Występują jakieś konflikty między tymi grupami?

Chociaż każda grupa ma swoją specyfikę, to nie zauważamy większych konfliktów. Co prawda, niektóre grupy mogą być bardziej zamknięte, jednak wszyscy, którzy dołączają do tego świata, mają szansę poznać się nawzajem.

Jak w takim razie wyglądają relacje między Wami?

Relacje są raczej pozytywne. Choć każda grupa może mieć swoje unikalne zainteresowania, współpracujemy ze sobą. Kiedy organizujemy wydarzenia, informacje o nich trafiają do różnych grup, co zawsze przyciąga uczestników z wielu środowisk.

Czy Kalisz jest przychylnie nastawiony do organizacji wydarzeń motocyklowych?

Muszę przyznać, że organizacja imprez w Kaliszu nie spotyka się z pozytywnym odzewem. Miejscowości w okolicy, takie jak Przyranie czy Stawiszyn były dla nas dużo bardziej elastyczne i wyrozumiałe. W Kaliszu spotkaliśmy się z sytuacjami, które utrudniały organizację wielu wydarzeń, a nawet skończyły się nałożeniem mandatów czy „przetrzepaniu” przez policję każdego z uczestników. Doszło do tego, że i ja dostałem mandat za organizację parady, na której nawet nie byłem obecny.

Nie chciałeś odwołać się od takiej decyzji?

Nie jestem osobą, która musi robić wszystkim pod górkę i udowadniać swoje racje. Jestem zdania, że czasem zwyczajnie lepiej pójść na ugodę i nie być za bardzo na celowniku.

Spotykacie się z jakąś krytyką bądź nieprzyjemnościami? Wielu ludzi narzeka, że jesteście „za głośni”, określa Was też mianem tzw. „wariatów drogowych”.

Mógłbym powiedzieć, że towarzyszy nam to nieustannie. Rzecz w tym, że każdy człowiek widzi to, co chce zobaczyć. Statystyki również mogą wprowadzać w błąd, ponieważ osoba w danym wieku może być postrzegana inaczej w zależności od perspektywy i panujących stereotypów. Nasza grupa często staje się celem ataków, bo jesteśmy dosyć medialni. Nawet gdy coś nas kompletnie nie dotyczy, zostajemy wrzuceni do jednego worka z innymi.

W kwestii hałasu nie da się zadowolić wszystkich. Nie da się też ukryć, że motocykle oraz samochody bywają głośne i trzeba to zaakceptować. My ze swojej strony staramy się szanować innych i nie uprzykrzać im życia bez potrzeby. Naszym priorytetem jest jednak zachowanie zdrowego rozsądku. Podczas zlotów staramy się zminimalizować potencjalne zakłócenia, organizujemy też pokazy ratownictwa medycznego, udzielania pierwszej pomocy. Chcemy społeczeństwu pokazać, że nasza kultura motocyklowa nie ogranicza się jedynie do hałasu i radykalizmu. Dążymy do równowagi między pasją a szacunkiem dla innych.

Czy spotykacie się z krytyką nawet podczas organizacji wydarzeń dla szerszej społeczności?

Staramy się tym nie przejmować i zachęcać młodzież do aktywności, zwłaszcza w okresie, gdy wielu młodych ludzi spędza czas chociażby przed komputerami. Nasze imprezy mają nie tylko dostarczać rozrywki, ale także inspirować do wspólnego działania. Dążymy do tego, aby być postrzeganymi jako grupa angażująca się w społeczność, inspirująca młodzież do aktywności nie tylko w kontekście motocyklowym, ale również poprzez różnorodne inicjatywy. Współpracujemy, aby kreować pozytywny przekaz i zachęcać do wspólnych działań, zamiast koncentrować się na rywalizacji.

To imponujące jak wspólnie potraficie się zgrać i współpracować, jak wspomniałeś – nie tylko w kontekście motoryzacji, ale i przy organizacji wielu ciekawych imprez.

Myślę, że to właśnie nas wyróżnia. Wszyscy razem współpracujemy i kiedy tylko możemy, pomagamy sobie wzajemnie.

Jakie są Wasze plany na przyszłość? Planujecie już kolejne eventy?

Owszem, chcemy nieustannie iść z tym wszystkim do przodu. Po każdym zlocie analizujemy, co można poprawić, by następna edycja była jeszcze lepsza. Na przyszły rok mamy zaplanowany pierwszy w naszym regionie, profesjonalny pokaz tak zwanego „stuntu motocyklowego”. Jest to kaskaderska jazda przy wykorzystaniu motocykla, którą profesjonalnie wykonać potrafi jedynie mała garstka osób w Polsce. 

Wybraliście już konkretne miejsce i datę?

Nie jest to jeszcze ustalone – intensywnie dyskutujemy nad wyborem odpowiedniej lokalizacji. Chcemy, aby nasze wydarzenie odbywało się w przestrzeni spełniającej wszystkie kryteria bezpieczeństwa, a także było atrakcyjne dla uczestników. Planowaliśmy zorganizować to w Michałkowie, ale niestety nie uzyskaliśmy na to zgody, dlatego działamy dalej.

W jaki sposób pozyskujecie na to wszystko środki? Czy to Wy zazwyczaj staracie się o wsparcie sponsorów, czy może zdarza się, że firmy same zgłaszają chęć wsparcia Was finansowo?

W większości przypadków to my aktywnie szukamy partnerów i wysyłamy lub odwiedzamy firmy. Osobiście przedstawiamy nasze inicjatywy, starając się przekonać do wsparcia naszych działań. Zdarza się jednak również, że firmy same zgłaszają chęć pomocy, co jest zawsze pozytywnym zjawiskiem. W miarę upływu czasu staliśmy się bardziej rozpoznawalni, co ułatwia nawiązywanie współpracy.

Zanim przejdziemy do innych tematów, powróćmy na chwilę do Twojej muzycznej kariery. Czy nadal zamierzasz rozwijać się w tym kierunku?

Wcześniej byłem zdecydowanie bardziej zaangażowany. Obecnie jest to nieco skomplikowane, ponieważ jeśli miałbym więcej koncertować czy nagrywać, wymagałoby to dużego zaangażowania czasowego. Aktualnie pracuję na dwa etaty i zakładam firmę, więc czas mam mocno ograniczony. Chciałbym robić więcej w muzyce, ale czasami trzeba dokonywać wyborów, zwłaszcza gdy pasje i obowiązki zawodowe wymagają równoczesnej uwagi. Muzyka jest dla mnie w dalszym ciągu ważna i choć nie mam konkretnych celów czy planów na przyszłość, to wciąż tworzę. W miarę możliwości współpracuję z innymi artystami, piszę nowe kawałki, ale bardziej na luzie. Obecnie brak mi takiego jednoznacznego celu, co nie oznacza, że chcę z tym skończyć. Planuję wydać kolejny kawałek w najbliższych miesiącach.

W ramach ciekawostki dla czytelników wspomnę, że poznaliśmy się podczas pracy na torze gokartowym. Uważasz, że to doświadczenie czegoś Cię nauczyło?

To była najlepsza praca w moim życiu, mimo towarzyszącego często bólu głowy… Mogłem się tam naprawdę wiele nauczyć, zarówno jeśli chodzi o wszelkie naprawy, jak i samą jazdę. Poznałem tam świetnych ludzi, a z wieloma z nich mam kontakt do dziś. Jest mi strasznie smutno, że wkrótce to miejsce zniknie, ale mam ogromną nadzieję, że właścicielom uda się znaleźć nową lokalizację.

Ostatnie pytanie miało dotyczyć Twoich zajawek, ale podejrzewam, że rozmowa przeciągnęłaby się nam do wieczora. Spytam natomiast o jedną z nich, a mianowicie fotografię. Lubisz to robić czy wyczułeś pewną niszę i dobrą możliwość zarobku?

Fajne pytanie. To zaczęło się trochę spontanicznie. Uczestnicy zlotów zawsze chcieli mieć ciekawe ujęcia, coś ponad zwykłe zdjęcia zrobione telefonem. To był jeden z pierwszych bodźców. Później zdałem sobie sprawę, że mogę wykorzystać tę pasję także w celach promocyjnych dla naszej grupy motocyklowej. Jak pewnie zauważyłaś, na każdym zdjęciu umieszczam logo naszej grupy. To już nie jest jedynie robienie zdjęć lokalnie, na zlotach czy w okolicy. Dzięki akredytacjom możemy działać na skalę ogólnokrajową. Fotografujemy różne wydarzenia, a następnie udostępniamy zdjęcia w Internecie, często z linkiem do naszego bloga. To automatycznie prowadzi do promocji naszej grupy.

Jakie korzyści płyną w takim razie z Waszej rosnącej popularności?

Prowadzimy sklep internetowy, gdzie sprzedajemy odzież i gadżety związane z naszym motocyklowym środowiskiem. Dochód z tego sklepu wspomaga nasze finanse, umożliwiając m.in. zakup pucharów na turnieje, które organizujemy. To również pozwala utrzymać stronę internetową, prowadzić różne projekty oraz spełniać nasze pasje. Posiadamy też przykładowo bardzo profesjonalny miernik, który służy do zaawansowanego mierzenia czasu, wcześniej wspomniany symulator rajdowy, czy  sprzęt umożliwiający profesjonalne pomiary głośności, które wykorzystujemy w konkursach.

Życzę Ci, żeby chęci do robienia wszystkich tych rzeczy trwały jak najdłużej. Powodzenia!

Dzięki! Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze nie raz czymś zaskoczyć.

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Starsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze
djeko

Z ciekawości… jak podchodzicie do takich tematów – http://www.bmw-challenge.pl/a,yslg ? Na czym polega dbałość, na co konkretnie zwracacie uwagę, aby to miało ręce i nogi?

Najnowsze