Stokado
baner_FBAnt
Baner AWS

Kieszonkowiec doskonały w Kaliszu?

Pracownicy jednej z placówek pocztowych w Kaliszu w ostatnim czasie kilkukrotnie znajdowali w swojej skrzynce portfele. Za każdym razem scenariusz był identyczny: pieniędzy brak, lecz poza tym wszystko znajdowało się w nienaruszonym stanie. Można powiedzieć: poczciwy złodziej. Bierze co jego, a resztę łaskawie zwraca. Zastanawia jednak, kim jest kaliski „kieszonkowiec doskonały”, czy ma partnerów i wreszcie – czy w końcu popełni błąd…?

Pierwsze symptomy nieuważności naszego bohatera dostrzegamy już w końcowej fazie całej operacji. Złodziej decyduje się wrzucać ograbione portfele do tej samej skrzynki pocztowej. O ile kradzieży nie jest więcej, możemy przypuszczać, że to tylko jedno upatrzone miejsce. Takie „igranie z ogniem” świadczy o nad wyraz dużej pewności siebie. Placówka pocztowa znajduje się poza centrum miasta, w dość spokojnej okolicy, stąd łowca kaliskich portfeli mógł wybrać ją z premedytacją. Jeśli jest prawdziwym graczem, który nie działa bez planu, zapewne tak jest. Jednak wybór może być też bardziej prozaiczny. Może złodziej pracuje bądź mieszka w pobliżu i zwyczajnie myśli, że nie zostanie przez nikogo przyuważony?

Oczywiście z punktu widzenia osób okradzionych, zachowanie złodzieja nie jest najgorszym z możliwych. Złodziej, jak to złodziej, zarabia poprzez kradzież pieniędzy. Gotówka co prawda znika, ale fakt, że kieszonkowiec trudzi się, aby oddać portfel z dokumentami, zamiast wyrzucać go do kosza bądź spalić, jest akceptowalnym rozwojem wypadków dla poszkodowanego. Nie trzeba wówczas wyrabiać całego szeregu dokumentów, które zazwyczaj nosimy w portfelach, a to może być przerażającym scenariuszem dla dopiero co okradzionej osoby.

Zastanówmy się jednak, czy zachowaniem naszego bohatera naprawdę kierują szlachetne instynkty i czy realnie myśli o kłopotach, jakie narobił swoim nieświadomym ofiarom? Wydaje się, że takie założenie jest dość naiwne, choć gdybym pisał obecnie scenariusz filmu kryminalnego to zapewne bym się do niego przychylił. Opisuję jednak prawdziwą historię, która ma miejsce w Kaliszu, więc zakładam, że pobudki naszego bohatera mogą być zupełnie inne i kalkulowane całkowicie na chłodno. W tym momencie musimy rozszerzyć nasze podejrzenia i zastanowić się, czy rzeczywiście w naszym przypadku mamy do czynienia z kieszonkowcem…?

Jedna z osób, do której udało mi się dotrzeć i która straciła portfel mówi o tym, że najprawdopodobniej „zniknął” on w czasie jazdy autobusem KLA. Niestety nie wiem, czy w pozostałych przypadkach odnalezionych portfeli, wrzuconych do skrzynki na listy, również zniknęły one w autobusach. Nie mam podstaw do stwierdzenia, że tak właśnie było. Nasz rozmówca przedstawia dwa scenariusze „zniknięcia” portfela:

  • Scenariusz „Kieszonkowiec doskonały”: podczas podróży ktoś nienaturalnie szybko przemknął obok niego, siedzącego tyłem do kierunku jazdy. Od razu zwrócił on na to uwagę, lecz zapatrzony w telefon nie myślał o tym, że portfel, wsunięty niedbale do kieszeni (to ważny szczegół), mógł zostać zabrany przez potencjalnego złodzieja.
  • Scenariusz „Zawodowy znalazca”: portfel mógł zwyczajnie wysunąć się z kieszeni i zostać w autobusie. Pytanie, kto go wówczas zabrał i czy oznacza to, że mamy do czynienia z zawodowym znalazcą portfeli…?

Niezależnie od tego, który ze scenariuszy jest prawdziwy, odpowiedzmy sobie na następujące pytanie: dlaczego nasz główny bohater decyduje się szybko zwracać portfele, a nie wyrzuca ich do kosza bądź pali w piecu? Odpowiedź może być następująca: gdyby portfel zaginął, poszkodowany mógłby zgłosić jego kradzież na policji, a ta rozpoczęłaby poszukiwania sprawcy. Sprawdzano by monitoringi (autobusy KLA są przecież wyposażone w kamery), analizowano by inne szczegóły. Wtedy bardzo możliwe jest, że sprawca kradzieży zostałby odnaleziony. A tak poszkodowany, odzyskując swój portfel z dokumentami, nie przejmuje się w takim zakresie stratą gotówki (chyba, że nosił w nim oszczędności życia) i po odzyskaniu portfela rezygnuje z kierowania sprawy na policję. Tym bardziej, że wiąże się to z dodatkowymi formalnościami, których nikt nie lubi sobie narzucać.

Sprawa jest nad wyraz ciekawa. Fakt, że sytuacja ma miejsce w Kaliszu, dodaje tylko smaczku całej historii. Kim jest nasz tajemniczy doskonały kieszonkowiec i czy wreszcie popełni błąd? A może tak naprawdę nikt taki nie istnieje i mamy do czynienia z „zawodowym znalazcą” portfeli…? Uważajcie na siebie i trzymajcie się za kieszenie. Obyście nie spotkali na swojej drodze tego, o którym mieliście okazję przed chwilą przeczytać…

Fot. K. Simiłowska

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze