
Kryzys MKS-u trwa – korespondencja z Legionowa
Przedostatnia w tabeli KPR Legionowa okazała się lepsza od MKS-u Kalisz. Podopieczni Rafała Kuptela przegrali z nią jedną bramką, odnosząc trzecią z rzędu ligową porażkę.
Legionowska arena tłumnie zapełniła się widzami, wierzących w sukces swojej drużyny. Nadzieje gospodarzy napawał fakt, że po serii porażek kilkanaście dni temu udało się przełamać domową wygraną z Gwardią Opole. Spotkanie to było również debiutem nowej, interaktywnej tablicy wyników, która została ufundowała z pieniędzy przegłosowanych w legionowskim budżecie obywatelskim. Akcentów społeczno-politycznych było zresztą na meczu więcej. Mecz rozpoczął od honorowego pierwszego podania prezydenta podwarszawskiej miejscowości Bogdana Kiełbasińskiego. Na trybunach spotkanie oglądał także pochodzą z Legionowa Szef Kancelarii Premiera Jan Grabiec.
Pierwsza połowa rozpoczęła się od delikatnej przewagi MKS, która jednak została zniwelowana czterema bramkami z rzędu rzuconymi przez gospodarzy. W końcówce pierwszej odsłony wynik spotkania zaczął oscylować wokół remisu. Gospodarze mieli bardzo dużą szansę na zdobycie przewagi przed przerwą, gdyż kaliszanie zaczęli łapać kary, co skutkowało w pewnym momencie aż podwójnym osłabieniem. Co ciekawe MKS w osłabieniu radził sobie bardzo przyzwoicie, potrafiąc w tak trudnej sytuacji zdobywać punkty m.in po rzucie z dystansu Bartosza Kowalczyka. MKS prowadził do przerwy, ale zaliczka była najskromniejsza z możliwych, gdyż jedynie jednobramkowa (14:13).
Po zmianie stron KPR rzucił najpierw dwie bramki z rzędu i odebrał kaliszanom prowadzenie, a później przez dłuższy czas wynik znów oscylował wokół remisu. Żadna z drużyn nie była w stanie rzucić więcej niż dwóch bramek z rzędu. Zmieniły to kary dla MKS-u w postaci wykluczeń w bliskim odstępie czasu dla Fedończaka i Kusia, które tym razem zostały skrzętnie wykorzystane przez drużynę z Mazowsza. Po wyrównaniu sił wcale nie było lepiej, gdyż bramki rzucili Lewandowski i Wołowiec i po raz pierwszy gospodarzom udało się wyjść na znaczne prowadzenie 27-23. Trzy ostatnie gole (w nieco ponad minutę) zdobyli już kaliszanie mając także bezpośredni rzut z wolnego na remis w ostatnich sekundach. Uderzenie wybronił jednak Liljestrand, wprawiając swój zespół oraz publiczność w zadowolenie.
Punkty w tym meczu są niezwykle ważne dla Legionowa w kontekście walki o utrzymanie. Najbliższe spotkanie drużyna Tomasza Strzębały rozegra ze Śląskiem Wrocław, swoim głównym rywalem w walce o uniknięcie degradacji. Duży ból głowy musi mieć teraz sztab szkoleniowy MKS-u. Wyniki tegoroczne są wręcz zawstydzające – udało się wygrać zaledwie jeden raz na siedem meczów ligowych i pucharowych. MKS dalej zajmuje miejsce dające możliwość gry w play-offa, ale po piętach depcze im Zagłębie Lubin oraz Azoty Puławy. Oba te zespoły wygrały swoje mecze w kończącej się kolejce. Niestety, nawet jeśli uda się utrzymać awans do rozgrywek play-off to w ćwierćfinale czekać będzie na MKS ktoś z wielkiej dwójki czyli Kielc i Płocka. Kolejne spotkanie piłkarze Kuptela rozegrają właśnie z Płockiem który broni tytułu wywalczonego przed rokiem.
Zepter KPR Legionowo – Energa MKS Kalisz 27:26 (13:14)
Zepter KPR Legionowo: Balcerek 18%, Liljestrand 35% – Wołowiec 6, Chabior 6, Fąfara 5, Adamczyk 1, Maksymczuk 1, Laskowski 2, Petlak, Ciok 1, Tylutki, Brinovec, Brzeziński, Słupski 4, Kapela, Lewandowski 1
Energa MKS Kalisz: Szczecina 24%, Hrdlicka 38% – Wróbel 2, Moryń 4, Ribeiro 4, Starcević 2, Kucharzyk 2, Kowalczyk 3, Fajfer, Dontsov 4, Fedeńczak, Molski 3, Bekisz 1, Kus
MVP: Krystian Wołowiec (KPR Legionowo)












