Lider Superligi wciąż niepokonany
Wyjazdowe spotkanie Energi MKS Kalisz z Wisłą Płock z zeszłego tygodnia rozbudziło nadzieję na powtórkę sytuacji – tym razem na własnym parkiecie z liderem Superligi. Niestety Vive Kielce już w początkowej fazie pierwszej połowy wypracowało sobie przewagę, którą ciężko było odrobić, a z biegiem czasu wynik uciekł jeszcze bardziej i nie pozwoliła go zmienić nawet dobra końcówka w wykonaniu kaliszan.
Łomża Vive Kielce to niekwestionowany lider Superligi, który w tym sezonie nie przegrał jeszcze ani jednego spotkania. Przed meczem było jasne, że o wyrównane starcie będzie ciężko, ale spotkanie w Płocku z zeszłego tygodnia pozwalało choćby na ciche nadzieje. Dystans pomiędzy liderem ligi, a kaliskimi szczypiornistami został ustanowiony już w pierwszych minutach meczu. Pierwsza bramka dla kaliszan padła dopiero w okolicach 7 minuty po rzucie Roberta Kamyszka i przy stanie 5:1. W środkowej fazie pierwszej połowy Energa MKS Kalisz zaczął grać efektowniej i co ważniejsze skuteczniej, ale nie pozwoliło to odrobić przewagi, którą zdobyli goście – tym bardziej, że ci w ostatnich minutach „odskoczyli” jeszcze bardziej i do przerwy mieliśmy już wynik 21:11 dla Vive.
W drugiej połowie obraz spotkania początkowo nie uległ znaczącym zmianom – przewaga Łomży Vive Kielce rosła lub malała o kilka bramek, ale bezpieczny ich zapas nie pozwolił na przejęcie kontroli nad meczem choćby na chwilę. Największe nadrobienie zaległości nastąpiło jednak około 58/59 minuty, gdy rzut karny na bramkę zamienił Kamil Adamski, a chwilę później kaliszanie dorzucili jeszcze jedno trafienie. Tablica z wynikiem wskazywała wtedy 31:28 dla gości. Ostatecznie spotkanie zakończyło się przy stanie 33:28.
Fot.: MT