Liliana Gajewska: „Młoda dusza ze starej szafy – trzeba robić cos swojego”
Liliana Gajewska, czyli indywidualistka, która wyznacza nowe trendy, łącząc historię z nowoczesnością. Zajmuje się ona rekonstrukcją mody XX wieku, a swoje hobby i zainteresowanie historycznymi strojami przenosi do codziennego życia. Zainspirowana ubiegłym wiekiem ubiera się w stylu retro, czym wzbudza zainteresowanie każdego, kto się z nią spotka. Jak patrzy na swoje wyjątkowe „hobby” i czy właściwie takim terminem można nazwać to, czym się zajmuje?
Anna Druciarek: Jesteś miłośniczką stylu vintage, retro, antyków i sztuki. Jest to dość niecodzienne hobby – jak to wszystko się zaczęło?
Liliana Gajewska: Zawsze zadajemy sobie to pytanie w grupie rekonstruktorów (śmiech). Tak naprawdę historia każdego z nas jest inna. W moim przypadku zaczęło się to dzięki rodzicom. Powiedziałabym, że są oni kolekcjonerami mebli oraz rozmaitych dodatków. Zawsze jeździłam z nimi na różne targi staroci. Podczas naszych wyjazdów galerie sztuki i muzea były obowiązkowymi punktami zwiedzania. Z czasem postanowiłam założyć profile w mediach społecznościowych, które początkowo miały być związane z renowacją właśnie mebli. Dzięki mojej aktywności w internecie, zaczęłam poznawać ludzi ze środowiska rekonstrukcyjnego. Wiedziałam zawsze, że istnieje strefa militarna, ale to nie ona mnie interesowała. Tak naprawdę poznanie rekonstruktorów ze środowiska cywilnego spowodowało, że dołączyłam do tego „świata” (śmiech). Zawsze ubierałam się dość klasycznie – w stylu retro, jednak na początku nie zgłębiałam tej wiedzy. Czytanie książek, zbieranie ubrań z dawnych dekad oraz szycie według starych wykrojów przyszło dopiero z czasem. Na zlotach rekonstrukcyjnych znajomi często pytają mnie, czy moi rodzice też są rekonstruktorami, ponieważ w moim domu od zawsze goszczą antyki.
Pasja, hobby, praca, codzienność? Jak określiłabyś to, czym się zajmujesz?
Tak naprawdę jest to życie na pograniczu dwóch światów – współczesnego i tego związanego z rekonstrukcją. Z pewnością jest to pasja i hobby. Z rekonstrukcji na pewno nie da się żyć i ponosimy czasami więcej kosztów, niżeli faktycznego zarobku z wydarzeń albo wychodzimy na zero. Działalność opiera się na wielu płaszczyznach – m.in. szukaniu ubrań, a przede wszystkim na nieustannej edukacji.
Na Twoim Instagramie możemy zobaczyć przede wszystkim zdjęcia, na których jesteś w rozmaitych strojach podczas różnych wydarzeń. Skąd bierzesz inspiracje i pomysły?
Inspirują mnie stare fotografie, książki, przedwojenne czasopisma oraz wymiana doświadczeniami z innymi rekonstruktorami. Jeżeli do danej sesji zainspiruje mnie zdjęcie, to zamieszczam je obok, żeby było wiadomo, że jest to inspiracja. Nie lubię plagiatu i jeżeli się czymś inspiruje, to upubliczniam to. Wiele pomysłów rodzi się w mojej głowie za sprawą natury, która często mnie inspiruje.
Czy zatem obserwujesz profile o podobnej tematyce?
Jak najbardziej. Dzielimy ze znajomymi te same zainteresowania, czyli styl vintage oraz rekonstrukcję, więc to dość naturalne, że ich obserwuję. Oprócz nich przyglądam się profilom spoza Polski, ponieważ tam dział rekonstrukcji jest bardzo rozwinięty, choć w Polsce moda cywilna też jest na bardzo wysokim poziomie. Mamy całkiem sporo grup, które zajmują się rekonstrukcją cywilną, ale militaria nadal przeważają tę strefę.
Przeglądając YouTube trafiłam na Twój kanał, jednak od dłuższego czasu nie wstawiałaś tam treści. Wiem, że niejednokrotnie wracałaś do nagrywania. Czy w bliższej przyszłości możemy spodziewać się nowych materiałów?
To prawda, kiedyś wróciłam do nagrywania i myślałam o tym, aczkolwiek przygotowywałam się do matury i nie miałam wystarczająco dużo czasu, który mogłabym poświęcić na montaż filmów. Zakładając media społecznościowe, chciałam iść w kierunku publikacji renowacji antyków, jednak jakoś naturalnie tak wyszło, że zostałam przy modzie cywilnej. Nie wykluczam, że kiedyś wrócę na YouTube z częścią modową. Zdecydowanie łatwiej jest mi przygotować materiał na Instagrama, czy TikToka, bo mogę to zrobić przy użyciu telefonu. Właśnie na TikToku „stara.szafa.i.liliana” zebrałam największą liczbę obserwujących.
Pomimo tego, że nie zamieszczasz już filmów na YouTubie, to ludzie wciąż piszą tam komentarze. Czy na TikToku również spotykasz się z pozytywnym odbiorem?
Przyznam szczerze, że dawno nie zaglądałam na YouTube, ale bardzo mnie cieszą pozytywne komentarze. Na TikToku nie zostawiam komentarza bez odpowiedzi (śmiech). Bardzo często moi odbiorcy piszą, że chcieliby zacząć przygodę ze stylem retro, vintage, ale nie wiedzą jak zacząć i gdzie szukać. Najwięcej ludzi boi się reakcji środowiska – nieprzyjemnych komentarzy. Często piszą też do mnie młode dziewczyny. Cieszę się, że bardzo dużo młodych osób zaczęło doceniać styl klasyczny i szukają inspiracji lub osoby, która mogłaby ich poprowadzić i dać wsparcie.
Jak reagujesz na takie pytania? Czy wprowadzasz innych do tego „świata”?
Oczywiście. Myślę, że dla tych młodych osób jest to ogromne wsparcie i faktycznie zaczynają dostrzegać w swoi otoczeniu klasyczną elegancję, która nigdy nie wychodzi z mody. Według mnie daje im to odwagę, bo widzą, że są osoby, które ubierają się w tym samym stylu i nie boją się reakcji środowiska. Wszystko idzie do przodu i mamy ogromny postęp, jeżeli chodzi o teraźniejszą modę, ale wciąż ludzie różnie odbierają inność. Nie można podobać się każdemu – trzeba być sobą. Uważam, że najgorszym pomysłem na siebie jest to, aby chcieć podobać się wszystkim. Jeśli dobrze czuję się w swoim otoczeniu, jestem rozumiana przez osoby, które mają podobne poczucie estetyki, otaczam się pozytywnymi duszami, to po prostu jest mi dobrze. Daje mi to poczucie satysfakcji i spełnienia. A jeśli jeszcze mogę być dla kogoś inspiracją, to tym bardziej jest to wspaniałe uczucie. Naprawdę bardzo mnie cieszy, że są młode pokolenia, które doceniają i pragną pielęgnować historię, aby coś zostało dla przyszłych pokoleń.
Wspomniałaś o negatywnych komentarzach, wyśmiewaniu się. Czy Tobie też się zdarzały takie sytuacje?
Czasami pojawiają się takie komentarze. Wydaje mi się, że te osoby tworzą swoje konta tylko po to, żeby napisać coś nieprzyjemnego. Nie mają żadnych zdjęć, nikogo nie obserwują, tylko zamieszczają swój negatywny komentarz. W moim przypadku są to pojedyncze konta. Według mnie te osoby albo są tchórzami, albo mają problem ze znalezieniem swojego miejsca w świecie. Zawsze takim osobom odpisuję w żartobliwy sposób. Zdarza się, że sami usuwają te negatywne komentarze. Trudno w takim wypadku stwierdzić, co dana osoba poprzez swój komentarz miała na celu. To jednak dobrze, że pojawiają się też „hejterzy”, bo świat jest różnorodny i gdyby wszystko miało się wszystkim podobać, to zapewne życie byłoby nudne.
Opowiedziałaś jak to wygląda w internecie, ale jak to też wygląda w rzeczywistości, gdzie nie ma anonimowych komentarzy? Może spotykasz się z „krzywymi spojrzeniami”?
Myślę, że wiele osób przechodzi obok mnie z zaciekawieniem. Szczerze mówiąc, przestałam już zwracać uwagę, czy ktoś na mnie patrzy, gdy idę ulicą. W większości spotykam dość miłe osoby, które mówią „bardzo ładnie pani wygląda” lub też „przecudowny strój”. Na początku mojej przygody z rekonstrukcją, podczas jednego z wydarzeń, przeżyłam coś niesamowitego. Spotkałam starszą panią, która miała około 80 lat. Podeszła do mnie i powiedziała, że wyglądam dosłownie jak jej babcia. Pani złożyła ręce i patrzyła na mnie jak w obrazek, a ja dosłownie pierwszy raz zaniemówiłam. Nie wiedziałam co wtedy powiedzieć. Choć w internecie komentarze są różne, to na żywo zdecydowana większość jest pozytywna. Czasami spotykam osoby, które z ukrycia robią mi zdjęcia. Jeśli zauważę taką osobę, to bardzo często podchodzę i mówię, że jeżeli chce pani zrobić zdjęcie, to mogę zapozować lub możemy zrobić je razem. Wtedy widzę uśmiech na twarzy i radość, że zaproponowałam zdjęcie, bo ktoś się bał lub wstydził zapytać. Jako rekonstruktorzy jesteśmy otwartymi osobami i nie ma czego się bać – nie gryziemy (śmiech). Dzięki takim sytuacjom można poznać wiele ciekawych osób, a są to przesympatyczne, a niekiedy zabawne spotkania.
Co byś powiedziała osobom, które chciałyby zacząć swoją przygodę ze stylem klasycznym lub rekonstrukcją?
Jest bardzo ciężko zacząć i wejść w to środowisko. Trzeba się uczyć i dużo czytać, zacząć zbierać ubrania, szyć, żeby jak najbardziej powiększyć swoją kolekcję modową. Można również zapisać się do jakiejś grupy rekonstrukcji historycznej. Tak naprawdę na początku każdy kiedyś robił „mumina” – tak kolokwialnie mówiąc. W naszym środowisku oznacza to, że dana osoba jest ,,niekoszerna”. Jej strój po prostu jest nieodpowiedni do danej dekady i występują w nim elementy, które w danej dekadzie nie były modne lub nie istniały. Wszyscy się uczymy i z czasem te sylwetki są udoskonalane oraz dużo lepiej wyglądają. Środowisko rekonstruktorów chętnie pomaga i doradza, jeśli ktoś jest otwarty na rozmowy i chce się uczyć. Jednak zdarzają się osoby, które uważają, że są wszechwiedzące i nie chcą pomocy. Wtedy najczęściej pozostają ,,muminami”. Natomiast jeśli ktoś chciałby zacząć, ubierać się klasycznie, to również i ja służę pomocą. Jest to coś zupełnie innego od rekonstrukcji – wtedy nie ma się styczności z osobami, które stoją na straży poprawności historycznej (śmiech). Z roku na rok moda się zmieniała, wchodziły rożnego rodzaju dodatki i akcesoria. W przypadku codziennych stylizacji mamy szeroki wachlarz możliwości.
Tak, jak wspomniałaś, zajmujesz się także renowacją mebli. Czy te antyki, które można zauważyć w Twoim domu odnawiałaś z rodzicami?
Niektóre meble kupuje się w takim stanie, że nie trzeba zbyt wiele robić. Wystarczy je jedynie umyć i odświeżyć. Niektóre wymagają zdecydowanie więcej pracy. Trzeba zdjąć poprzednią warstwę lakieru, politury, oczyścić, a następnie nałożyć inne preparaty nadające ostatecznego efektu końcowego. Zdarzają się meble z ,,drewnojadami” lub są bardzo „skrzywdzone” farbami olejnymi. Niestety bardzo ciężko jest się tego pozbyć, ale później mebel odzyskuje blask dawnej świetlności. Tak samo jest z ubraniami – niektóre są w bardzo opłakanym stanie, ale można uszyć nowe na wzór oryginału. Czasem wystarczy zaszyć dziurki, zrobić zakładkę, naszyć koronkę, a czasami z moją krawcową kombinujemy, jak uratować te cuda, aby dostały „drugie życie”.
Myślę, że Twoje hobby jest dość rzadko spotykane wśród młodych ludzi – czy dzięki temu jest Ci łatwiej, czy może trudniej realizować inicjatywy związane z Twoją pasją?
Jeżeli chodzi o inicjatywy na terenie Kalisza, to zorganizowałam wspólnie z panią dyrektor I Liceum w Kaliszu – Urszulą Janczar, dioramę historyczną podczas święta ul. Niecałej. Niestety nie miałam okazji brać udziału w innych imprezach kulturalnych na terenie miasta. Natomiast wraz z moimi znajomymi podjęliśmy współpracę z panem starostą powiatu ostrowskiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność uświetnić imprezę wręczenia nagród im. Wojciecha Lipskiego. Było to wydarzenie w przepięknej scenerii w pałacu w Lewkowie. Jestem otwarta na różnego rodzaju współprace. Posiadamy cały wachlarz sylwetek na różne okazje. Zdarzają się również imprezy, na których nie przedstawiamy sylwetek na zasadzie pokazów mody. Jeździmy też na rozmaite zloty dla rekonstruktorów. W zeszłym roku byliśmy np. w Kutnie, gdzie w większości przyjechały grupy militarne, które najczęściej budują jakieś okopy, sztuczne ruiny itp. Z dziewczynami z Bluszcza jako rekonstruktorki-cywile odtworzyłyśmy kort tenisowy oraz kawiarenkę. W tej scenerii odwzorowywałyśmy przedwojenną rzeczywistość, jaka miała miejsce w latach 30. W tym roku na Pustyni Błędowskiej miałyśmy stoisko archeologiczne. Przygotowania rozpoczęłyśmy długo przed wydarzeniem, aby zebrać eksponaty oraz sylwetki archeolożek z lat 30. Takie dioramy tematyczne przygotowuję wspólnie z grupą GRH Bluszcz w Warszawie. Pomimo, że grupa jest w Warszawie, to należą do niej osoby z całej Polski.
W murach I LO zrealizowałaś prezentację mody z początku XX wieku. Jak zareagowali na to Twoi rówieśnicy? Czy łatwo dali się namówić do udziału w takim wydarzeniu?
Możliwe, że w innej szkole byłby to problem, ale atmosfera w „Asnyku” jest niezwykła – wszyscy sobie pomagają. Byłam pod wrażeniem, ile osób chciało wziąć udział w pokazie. Myślę, że jest to najlepsza szkoła, jaką można wybrać w Kaliszu. Razem z dziewczynami byłyśmy naprawdę zadowolone z tego, jak wyglądał pokaz. Udało mi się przygotować stroje także dla chłopaków. Z biegiem lat i doświadczeniem, jakiego nabrałam, wiele bym zmieniła. Teraz z pewnością mogłabym przedstawić więcej sylwetek i byłyby lepiej dopracowane. Pomimo tego, myślę, że pokaz wyszedł naprawdę dobrze. Wsparcie i zaangażowanie że strony społeczności szkolnej zawsze będę ciepło wspominać.
Wspomniałaś o tym, że jesteś tegoroczną maturzystką. Czy swoją przyszłość wiążesz z Kaliszem?
Myślałam o tym, aby zorganizować wystawy modowe i mam nadzieję, że uda mi się to zrealizować. Myślałam o muzealnictwie, aby powiązać pasję z pracą. Tak, jak mówiłam, z samej rekonstrukcji nie można się utrzymać. Kiedyś myślałam o aktorstwie, ale z biegiem lat z tego pomysłu zrezygnowałam. Będąc rekonstruktorem, mam możliwość wystąpienia w epizodach filmowych, więc mogę rozwijać tę pasję i wykorzystywać doświadczenie, którego nabyłam. Zobaczymy co z biegiem lat przyniesie mi przyszłość.
W takim razie domyślam się, że miałaś już okazję wziąć udział w epizodzie na planie filmowym.
Tak, zgadza się. Czasem bierzemy udział w filmach kostiumowych. Jesteśmy zapraszani jako rekonstruktorzy w naszych prywatnych ubraniach. Często do filmów kostiumowych reżyserzy wolą zaprosić do współpracy rekonstruktorów, ponieważ posiadamy odpowiednie stroje, a dodatkowo bardzo często mamy doświadczenie przed kamerą. Przykładowo ja przez 9 lat brałam udział w zajęciach warsztatowych w kaliskim teatrze.
Odrzuciłaś muzealnictwo i częściowo aktorstwo. Zatem jak będzie wyglądała Twoja dalsza edukacja?
Na początku rozważałam historię sztuki, ale stwierdziłam, że ciekawszym kierunkiem będzie ochrona dóbr kultury. Ten kierunek znalazłam w Kaliszu oraz we Wrocławiu. Dostałam się do obu uczelni, ale stwierdziłam, że jednak zostanę w Kaliszu ze względów logistycznych. Myślę, że tutaj mogę się bardziej rozwinąć, jeżeli mam ten sam kierunek do wyboru. Chciałabym powiązać swoją pasję z muzealnictwem, ponieważ lubię kontakt z ludźmi i realizację nowych projektów, a tak naprawdę przyszłość zależy czasami od przypadku, od znalezienia się w konkretnym miejscu i o odpowiedniej porze .
Miło słyszeć, że zostajesz w naszym mieście. Powiedziałaś, że możesz się tutaj bardziej rozwinąć. Myślisz, że Kalisz jest dobrym miejscem do rozwoju młodych ludzi?
Na pewno w większych aglomeracjach jest więcej możliwości. W moim przypadku, gdybym miała się przeprowadzić do innego miasta, zacząć się tam utrzymywać, chciałabym np. podjąć jakąś pracę, działać w rekonstrukcji, organizować wystawy i uczyć się, to wiem, że na pewno nie byłabym w stanie tego połączyć. W Kaliszu jednak jest mi łatwiej. Natomiast jeżeli chodzi o akceptację w środowisku, to różnie to bywa. Mam znajomych w większych miastach, którzy potrafią być gnębieni przez nauczycieli dlatego, że ubierają się klasycznie. Chłopak, który przyjdzie pod krawatem, w białej koszuli i kapeluszu potrafi mieć bardziej „pod górkę”, niżeli ktoś, kto przyjdzie do szkoły w dresie. Nie spotkałam się z czymś takim w Kaliszu. W środowisku byłam rozumiana przez znajomych i nauczycieli. Wiedzieli, że taki mam styl i akceptowali to. Nikt nie miał do mnie pod tym względem obiekcji. Z hejtem spotkałam się w podstawówce, która była na wsi. Nie chcę też kategoryzować i wkładać wszystkich do jednego worka, ale myślę, że w Kaliszu są bardziej otwarte umysły.
Czy jest jakieś wydarzenie, które dodałabyś do oferty kulturalnej miasta?
Jeśli byłyby organizowane jakieś wydarzenia kulturalne, historyczne lub rocznicowe, to oczywiście jak najbardziej wzięłabym w nich udział. Mogłabym też zaangażować znajomych rekonstruktorów. Wiadomo, że w tym temacie władze miasta mają większe pole do popisu, ale jeśli w najbliższej przyszłości odbędzie się wydarzenie, które chcieliby uświetnić, to jesteśmy otwarci na różne propozycje. Uczestniczymy w wydarzeniach w całej Polsce, więc to nie byłby żaden problem, a wręcz przyjemność móc promować własny region.
Dziękuję za rozmowę!