Wydarzenie_1200x628
baner_FBAnt
Baner AWS
wszystkie_wiadomosci

Mariusz Małoburski: „Chwyciłem byka za rogi”.

Działania Rady Miejskiej Gminy Opatówek niejednokrotnie zaskakiwały mieszkańców, a nawet i samych radnych! Powstanie nowego klubu, odwołanie całego prezydium, to tylko niektóre z nich. W naszym fotelu zasiadł nowy przewodniczący rady, Mariusz Małoburski, który zdradził nam, co przyczyniło się do tak dużych zmian oraz jak aktualnie wygląda praca w gminie.

Anna Druciarek: W maju 2021 roku powstał klub „Społecznicy”. Skąd ten pomysł?

Mariusz Małoburski: Przede wszystkim część radnych nie była zadowolona z tego, co się działo w gminie. Nie chcieliśmy wprowadzać ogromnych zmian, a raczej drobne i prozaiczne, jak np. zmiana oznakowania ulic czy dofinansowanie danej organizacji. Mieliśmy jako grupa wspólne cele, więc zaproponowałem kolegom i koleżance utworzenie klubu Społecznicy. Sama nazwa wzięła się z kolei z tego, że wszyscy jesteśmy zaangażowani w sprawy społeczne w rozmaitych organizacjach.

Spodziewam się, że nie była to szybka decyzja i wpłynęło na nią wiele czynników. Czy mógłby Pan wskazać jakieś konkretne?

Myślę, że bezpośrednią przyczyną powstania klubu była naprawa samochodu pożarniczego OSP w Borowie, za którą musiała dopłacić sama jednostka. Wszyscy doskonale wiemy, że jeśli zaprowadzimy samochód do mechanika, to nie wiemy ile może kosztować naprawa. W tym przypadku naprawa kosztowała ok. 9 tysięcy złotych, co dla niektórych było zbyt dużą kwotą. Pojawiały się komentarze pokroju „czemu aż tyle” i szukano „winnego”. Nie zapominajmy o tym, że gmina ma obowiązek utrzymania sprzętu pożarniczego. Jednostka OSP dopłaciła do naprawy, ale dyskusja była dość wartka. Byliśmy (przyszli członkowie klubu „Społecznicy” – przyp. red.) zbulwersowani tym, że wspomniana jednostka musiała dopłacić do pojazdu, z którego korzysta cała gmina. Wspomniana sytuacja była takim „zapalnikiem”, który przyczynił się do powstania klubu. Musieliśmy zacząć działać. Przede wszystkim chcieliśmy doprowadzić do tego, żeby nasz głos był słyszalny, a nasze argumenty nabrały odpowiedniej wagi. Burmistrz jest gospodarzem gminy, ale to rada wyznacza kierunki działania i w dużej mierze odpowiada za to, co się dzieje w gminie, a nie ze wszystkiego byliśmy zadowoleni.

Myślę, że można powiedzieć, iż w ubiegłym roku ziemia zadrżała w Opatówku. Czym było spowodowane odwołanie całego prezydium rady?

Zmiany w radzie również wynikały z tego, jak traktowano nasze postulaty. Pierwszą osobą, która po powstaniu klubu się nami zainteresowała był pan sekretarz. Chciał na nas wpłynąć, pojawiły się również telefony do naszych pracodawców. Powiedziałbym, że przyczyną powstania klubu była działalność pana burmistrza, natomiast zmiany w prezydium to efekt działalności pana sekretarza. Chcieliśmy mieć większy wpływ na dyskusję, być słyszalni, a potraktowano nas jak opozycję destrukcyjną. Członkowie klubu poczuli się szykanowani, ośmieszani i dyskredytowani, nasuwa się pytanie „po co i za co”.

Czy wraz z pomysłem powstania „Społeczników”, myślał pan już też o objęciu funkcji przewodniczącego rady?

Nigdy nie przymierzałem się do tej funkcji i była to trudna decyzja. Czasem trzeba podjąć wyzwanie i chwycić „byka za rogi” (śmiech). Nigdy nie celowałem w stanowisko samego przewodniczącego rady. Byłem wręcz zdziwiony, że moi koledzy chcą, abym to ja piastował tę funkcję. Jeżeli koledzy i koleżanki obdarzyli mnie takim zaufaniem, to postanowiłem zmierzyć się z wyzwaniem. Początek nie był prosty, bo musiałem się przygotować. W tym celu odsłuchałem kilka poprzednich sesji.

Żałuje pan tej decyzji?

Nie żałuję. Myślę, że w tej chwili wiele różnych spraw ujrzało światło dzienne i nabrało odpowiedniej rangi.

Co się więc zmieniło od kiedy został pan przewodniczącym rady?

Dla mnie dużo się zmieniło (śmiech). Mam zdecydowanie więcej pracy, bo trzeba choćby przygotować sesje. Staram się zapewnić radzie komfort pracy tak, aby decyzje nie zapadały na „ostatnią chwilę” i pod presją. Do tej pory sesje były organizowane w ostatnie dni danego miesiąca. Teraz nasze spotkania odbywają się o tydzień wcześniej i dzięki temu mamy więcej czasu, żeby spróbować się porozumieć i ewentualnie zwołać sesję nadzwyczajną. Trzeba powiedzieć, że mój poprzednik, pan Paweł Bąkowski, prowadził sesje bardzo sprawnie. Jednak wiele spraw, które powinny wybrzmieć publicznie było spychanych na komisje rady gminy. Z mojej perspektywy komisje to raczej spotkania robocze, które nie są nagrywane – w przeciwieństwie do sesji, które można obejrzeć na stronie Gminy Opatówek.. Czasem chcieliśmy, aby mieszkańcy słyszeli jak zabiegamy o ich interesy, stajemy w ich obronie. Podczas sesji prowadzonych przez byłego przewodniczącego okazywało się, że gdy podejmowaliśmy trudny, dla nas ważny temat, to przewodniczący mówił: „przepraszam bardzo, ale to są drobne sprawy, które przedyskutujemy na komisjach”. Dla porównania podczas sesji, które teraz prowadzę, mieszkańcy oraz radni mogą przedstawiać swoje problemy. Te dyskusje są faktycznie nieco dłuższe, ale nadal merytoryczne i ożywione. Jako przewodniczący nie chciałbym ucinać rozmów, przenosząc je na komisje. Uważam, że komisje są po to, aby wypracować pewne rozwiązania, jednak to na sesji podejmuje się najważniejsze decyzje. Rada jest od tego, aby dyskutować i pracować, a nie aby była „maszynką” do głosowania po wcześniejszych uzgodnieniach „po cichu” na komisjach.

W RMGO zasiadają radni dwóch klubów. To możliwe, aby Rada mówiła teraz jednym głosem?

Zwykle właśnie mówimy jednym głosem. W wielu kwestiach się zgadzamy i głosowania są jednomyślne, ale zdarzają się też takie, które nas dzielą. Zazwyczaj ta linia przebiega miedzy klubami. Mimo wszystko myślę, że wszystkim nam zależy na dobru Gminy Opatówek.

Jakie najważniejsze decyzje podjęła dotychczas Rada pod pana przewodnictwem? Co pana zaskoczyło, co sprawiło największą przyjemność, które głosowanie było najtrudniejsze?

Myślę, że najważniejszą decyzją jest uchwalenie budżetu na bieżący rok. Na lipcowej sesji podjęliśmy uchwałę dotyczącą planu zagospodarowania przestrzennego jednej z działek na terenie gminy. Największym zaskoczeniem była niezbyt miła sytuacja, która przytrafiła się jesienią zeszłego roku, kiedy po powrocie do domu żona wręczyła mi pisma informujące mnie o tym, iż  na mój wniosek u moich sąsiadów zostały wszczęte kontrole przez nadzór budowlany oraz powiatową inspekcje ochrony środowiska. Na szczęście „moje” podpisy pod donosami były tak niedbale podrobione, że na pierwszy rzut oka było widać ich nieautentyczność. Sprawą zajęła się prokuratura, obecnie toczy się jeszcze postępowanie policji. Sprawę tę wiąże z pełnioną przeze mnie funkcją dlatego, iż jeden wątek przytoczony w tym donosie był poruszony przeze mnie na jednej z komisji rady miejskiej, kiedy to argumentowałem konieczność zabezpieczenia terenu pod budowę nowej drogi stanowiącej możliwość dojazdu samochodów ciężarowych do kilku firm na ulicy Ogrodowej. Nigdy wcześniej ani później tego drobnego argumentu nie używałem. Po kilku miesiącach dowiedziałem się o jeszcze jednym donosie, tym razem na mieszkańca Trojanowa, który to rzekomo nielegalnie zajął teren rzeki Trojanówki „zaburzając stosunki wodne”. Donos był tak samo podpisany i podobnie zredagowany.

Jeżeli zaś chodzi o rzeczy przyjemne niezwykle cieszące, było podpisanie uchwały ustanawiającej hejnał  Opatówka. Przyznaję, że z przyjemnością złożyłem podpis pod tym dokumentem. Myślę że warto tutaj wspomnieć, iż autorem tego utworu jest znana w Opatówku postać muzyka, trębacza Pana Romana Idzikowskiego.

Uważam, że nie tylko dla mnie najtrudniejszym głosowaniem było głosowanie w czerwcu tego roku gdzie na sesji absolutoryjnej rada nie udzieliła wotum zaufania burmistrzowi gminy. Można by o tym wiele powiedzieć , prawda wymaga odwagi, bywa trudna i bolesna.

Niewątpliwie w pana rękach jest teraz wielka odpowiedzialność, polegająca m.in. na rozwiązaniu palących problemów. Co jeszcze dla Pana jest priorytetem i wyzwaniem na bieżącą kadencję?

Wyzwania są wciąż bardzo duże. Przygotowujemy się w tej chwili do rewitalizacji centrum Opatówka, głównie pl. Wolności, ulicy Kościelnej oraz parku. Chciałbym, aby remont objął także modernizację mediów, w tym m.in. sieci wodociągowej. Inwestycja miałaby przeciwdziałać naszej bolączce, jaką jest „gubienie” wody w gminie, które ma miejsce od wielu lat. Jest to szczególnie ważny temat, bowiem produkcja, czy też wydobycie wody wiążą się bezpośrednio z kosztami energii elektrycznej, a to z kolei w znaczący sposób wpływa na cenę wody . W poprzednich latach „gubiliśmy” ok. 40% wody. W niektórych miejscach sieć jest bardzo przestarzała, ale nie jesteśmy w stanie stwierdzić, w którym miejscu ta woda wsiąka i w jakiej skali. Jeżeli przy wspomnianym remoncie będziemy korzystać z ciężkiego sprzętu, to mogą wystąpić awarie. Ta część wodociągów jest najstarsza w naszej gminie i myślę, że najbardziej wadliwa. Mogłoby się okazać, że niedługo po wykonaniu nowej nawierzchni, trzeba będzie ją zerwać, by wymienić rury. Tak naprawdę stracimy wtedy niepotrzebnie pieniądze.

Plan zagospodarowania przestrzennego to kolejna „bolączka” Gminy Opatówek. Tak, jak wspomniałem, na lipcowej sesji podjęliśmy plan dla jednej z działek, natomiast do momentu podjęcia tej uchwały, Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego na terenie Opatówka obejmował 0,02%, a dla Gminy Opatówek 0,3%. Nie wiem, na ile te dane są trafne, ale mówi się, że na terenie Wielkopolski plany obejmują 30% powierzchni miast, a więc w odniesieniu do naszej gminy widoczna jest przepaść. Plan zagospodarowania przestrzennego daje nam gwarancję, że obok nas nie powstanie np. fabryka. W tej chwili mamy taką sytuację, że olbrzymi przedsiębiorca rozbudowuje się na ulicy Ogrodowej. W tym przypadku auta ciężarowe dowożą oraz wywożą produkty stalowe jedyną drogą, którą jest droga osiedlowa, czyli ulica Ogrodowa. Dla mieszkańców jest to bardzo uciążliwe. Plan zagospodarowania przestrzennego powinien zabezpieczyć teren, aby  umożliwić dojazd dla transportu ciężkiego oraz pozwolił zachować spokój mieszkańcom ulicy Ogrodowej. Pokusiliśmy się kiedyś z mieszkańcami o policzenie samochodów, które przejeżdżają po wspomnianej ulicy. Od godz. 4:00 do 23:00 przejechało ich 989, a w tym ok. 170 było ciężarowych. W tej chwili przy rozbudowie firmy ta ilość tirów jeszcze wzrosła. Mając plan zagospodarowania przestrzennego, będziemy wiedzieć gdzie potencjalnie mogą powstać firmy, budynki mieszkalne oraz jakiej szerokości mają być ciągi komunikacyjne. Niejednokrotnie słyszymy opinię, że „porównując powiat kaliski najtrudniej pobudować się w gminie Opatówek”’. MPZM powinien gwarantować komfort mieszkańcom. Trudna sytuacja ma miejsce także w Szulcu, gdzie ma powstać sześć kurników na ponad 340 tys. brojlerów, z czym nie zgadzają się mieszkańcy, obawiając się nieprzyjemnego zapachu.

Wielkie zainteresowanie wzbudza jakość powietrza w samym Opatówku, mimo iż wszystkie piece bezklasowe powinny zostać wymienione, część mieszkańców naszej gminy zwleka – jak to mówią –  „ze względu na wysokie koszty”. Sądzę że większość radnych zgodziłaby się, aby gmina z własnego budżetu wspierała takie inwestycje. Na ten moment możemy liczyć tylko na wsparcie z programu ”Czyste Powietrze”. Zachęcam do zainteresowania się tym programem, z którego można otrzymać znaczącą pomoc. Uważam, że program gminny byłby dodatkowym wsparciem i na pewno ważną motywacją finansową dla mieszkańców. Jednakże w tym przypadku, ze względu na konsekwencje budżetowe, potrzebna jest inicjatywa Burmistrza gminy.

Następną kwestią jest zapewnienie komunikacji na terenie całej gminy Opatówek. Obecnie nie posiadamy żadnego połączenia autobusowego między Opatówkiem a Chełmcami, czy z drugą co do wielkości miejscowością gminy – Szałe. Sądzę, że przed radą gminy jest jeszcze sporo wyzwań. Każda miejscowość ma swoje bolączki, swoje ważne sprawy. Można by tu poruszyć wiele wątków, chociażby drogi.

Czy odczuł Pan zmianę nastawienia niektórych radnych do pana czy też całego klubu po powstaniu „Społeczników”?

Po powstaniu klubu, tak jak wspominałem, zauważyliśmy zmianę nastawienia pana sekretarza – poczuliśmy się jak opozycja. Mówi się, że w gminie nie ma polityki, a jest samorząd, natomiast kiedy powstał klub, to poczuliśmy się jak wroga opozycja. A my chcieliśmy tylko zmienić kierunek rozwoju gminy, położyć nacisk na gospodarność, uczynić ją bardziej atrakcyjną. Odwoływanie kogoś nie jest niczym przyjemnym i każdy z nas, podejmując decyzję o wspomnianych zmianach, musiał zdawać sobie sprawę z tego, że nie będzie to przyjemne. Minął już rok i myślę, że emocje nieco opadły. Jako przewodniczący nie chciałbym, aby przedstawiciel drugiego klubu, moi koledzy i koleżanki z gminy Opatówek czuli się w jakiś sposób odsunięci. Widać jednak, że ta „rysa” trochę pozostała. Podczas niektórych głosowań można odczuć, że w radzie występuje stanowczy i ostry podział.

Jakie ma pan teraz plany na przyszłość?

Będę kandydował na radnego. Natomiast o tym czy zostanę wybrany, zadecydują mieszkańcy, a czy będę też przewodniczącym – nowo powołani radni. Myślę, że czas pokaże. Ale nie będę przesadzał ze skromnością (śmiech). Pełnienie tej funkcji daje mi wiele przyjemności.

Dziękuję za rozmowę!

fot. Andrzej Kurzyński (Kalisz Nasze Miasto)

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Starsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze