Stokado
baner_FBAnt
Baner AWS

Męczennicy jako… inspiracja? O cierpieniu, zwyczajności i sensie

Męczeństwo. Słowo, którego zgłębiać nie chcemy. Jest nieprzyjemne. Kojarzy się z cierpieniem, które raczej wolimy od siebie odsuwać. W modzie jest życie bezstresowe, łatwe i przyjemne. Tymczasem przez dwa dni uczestnicy III Kongresu 108 Błogosławionych Męczenników II Wojny Światowej debatowali właśnie na ten temat. Kongres zorganizowany został w Krotoszynie (I dzień) oraz w Kaliszu (II dzień) w Akademii Kaliskiej. Uczestniczyłem w kaliskiej części i wybrałem najciekawsze wątki poruszane podczas debat.

Na wstępie należy zwrócić uwagę na nietypową formułę odbywającego się po raz trzeci „Kongresu 108” (pierwsze dwie edycje miały miejsce w Gdańsku i Fromborku) – z reguły podczas kongresów narzucana jest uogólniona tematyka, na temat której dyskutują uczestnicy panelu. W tym przypadku było inaczej. Motywem przewodnim były cytaty wybranych męczenników, którzy w 1999 roku zostali przez Św. Jana Pawła II ogłoszeni błogosławionymi. Dyskutanci rozważali, jak można rozumieć te słowa i jak można odnieść je do współczesnej, zgoła odmiennej od drugowojennej, rzeczywistości.

„Owoce waszego cierpienia przyjdą, bądźcie cierpliwi”

II dzień Kongresu rozpoczął się od debaty na temat cytatu bł. Prymasa Stefana Wyszyńskiego: „Owoce waszego cierpienia przyjdą, bądźcie cierpliwi”. Na cierpieniu właśnie skupiła się główna część dyskusji, choć nie dotyczyła ona wyłącznie tematyki religijnej. Prof. Andrzej Wojtyła, rektor przyszłego Uniwersytetu Kaliskiego, a także lekarz, zwracał uwagę na problematykę cierpienia właśnie z punktu widzenia lekarza. Wskazywał on, że współczesna medycyna często skupia się wyłącznie na leczeniu bólu fizycznego, zapominając przy tym, że istnieje także zdrowie psychiczne, duchowe czy rodzinne. Prof. Wojtyła podawał przykład swojej pracy jako lekarza rodzinnego, kiedy to wiedział prawie wszystko o swoich pacjentach. Patrzył na każdego z nich w sposób kompleksowy, co dziś jest praktykowane coraz rzadziej. Prowadzący debatę red. Damian Szmagliński odwołał się tutaj do mocnego cytatu prof. Wandy Półtawskiej, która stwierdziła, że współczesna medycyna coraz bardziej zaczyna przypominać weterynarię. Lekarze zapominają, że pacjent ma także duszę.

Wśród 108 wspominanych błogosławionych męczenników było wiele osób młodych. Idealnym przykładem jest 28-letni bł. ks. Józef Stanek, który był kapelanem podczas powstania warszawskiego i został demonstracyjnie powieszony na własnej stule przez niemieckich żołnierzy. Tuż przed swoją śmiercią błogosławił jeszcze prowadzonym do niewoli polskim żołnierzom i ludności cywilnej. – Ks. Stanek pokazał nam, jak można przeżyć krótkie życie tak, aby nie tylko być zapamiętanym przez historię, ale także zasłużyć na zbawienie – zauważała dr Justyna Stępkowska.

„Chciałoby się wam wszystkiego pozazdrościć…”

– Czy dzisiejsze czasy są łatwiejsze niż kiedyś? – pytał Tadeusz Płużański prowadzący kolejny z paneli. Materialnie tak, ale czy pod względem moralnym? – Kiedyś zło było widoczne. Było wiadomo, kto jest zły, a kto dobry – mówił Płużański, wskazując na to, że łatwo było odróżnić żołnierza ubranego w niemiecki mundur od żołnierza polskiego. W czasach komuny było to już bardziej zniuansowane. Kat mordujący rotmistrza Pileckiego ubrany był przecież w polski mundur. – Dziś jednak są czasy totalnego zamazania dobra i zła – dodawał Tadeusz Płużański.

Janusz Sibiński wskazywał z kolei na istotną zmianę socjologiczną, którą można zaobserwować na przestrzeni ostatnich lat. Jego zdaniem w działalności publicznej coraz częściej możemy zaobserwować budowanie indywidualności w oderwaniu od wspólnoty. Ludzie coraz częściej patrzą na to, że to nie wspólnota winna odnieść sukces, ale myślą w kategoriach „JA muszę osiągnąć sukces”. Tymczasem żaden lider nie odniesie sukcesu bez wspólnoty osób, które za nim podążają.

Inspirująca zwyczajność?

Ostatni panel, na który chciałbym zwrócić uwagę, koncentrował się na cytacie o bł. ks. Ludwiku Gietyngierze, który spalał się w kapłańskim życiu. Ks. Ludwik był przykładem kapłana, który po prostu dobrze wykonywał swoją pracę. Był zwyczajnym dobrym księdzem. Nie wyróżniał się niczym wyjątkowym, ale pracował u podstaw. – W XXI wieku stawia się nacisk na to, aby zabłysnąć. Tymczasem praca u podstaw, którą wykonywał ks. Gietyngier, to jest jednak coś ponadczasowego – mówił ks. dr Michał Widera. Zdaniem ks. Widery, który powoływał się na abp. Rysia, proboszcz w parafii przede wszystkim winien skupiać się na indywidualizacji w budowaniu relacji z parafianami. Jego zdaniem czas masowego duszpasterstwa minął.

Czy jednak rzeczywiście można dziś mówić, że pokornie pracujący człowiek ma szansę być dla młodego człowieka inspiracją? Czy w czasach, gdy każdy chce być sławny, osoby nie z pierwszych stron gazet mogą być autorytetem dla młodzieży? Moderator dyskusji ks. dr Jarosław Grabowski pytał o to Wiktorię Zielińską, redaktorkę Radia Rodzina. Wiktoria nie miała wątpliwości, że wiele współczesnych „gwiazd” pojawia się tylko na chwilę. Znikają one jednak szybciej, aniżeli zdążyły się pojawić. Przez to, jak wielka jest dziś presja na sukces i sławę, długie utrzymanie się na szczycie bez silnych fundamentów nie jest możliwe. Dlatego to te osoby, które na co dzień dobrze wykonują swoją pracę, być może znane tylko w lokalnych społecznościach, mogą być prawdziwymi autorytetami, za którymi chce się podążać – uważa Wiktoria Zielińska.

„Nie można wprowadzać do Kościoła dziadostwa i bylejakości”

Wyśmienitą puentą, która zakończyła panel, jak i cały Kongres, była wypowiedź ks. dr. Sławomira Kęszki. Odwołał się on do dyskusji z dnia poprzedniego, kiedy to młodzi ludzie wskazywali, co im się nie podoba w Kościele. Ks. dr Kęszka na bazie tej dyskusji podzielił się swoją refleksją. – Nie można wprowadzać do Kościoła dziadostwa i bylejakości. Nie może być psucia sacrum – mówił mocno ks. Kęszka. Dodawał, że często taką bylejakość spotyka się dziś w niektórych kościołach, za co odpowiedzialność ponoszą kapłani. – Ludzie nie potrzebują od księdza nie wiadomo jakich rozwiązań i innowacji, ale zwyczajności i autentyczności – stwierdzał. – Ja niczego nowego nie wymyślam. Odtwarzam po prostu to, co funkcjonowało dobrze w czasach naszych przodków – dodawał. Na sam koniec podzielił się gorzką refleksją, jak dziś wygląda praca kapłana. Jego zdaniem dawniej było o tyle łatwiej, że księża mogli w większym stopniu poświęcać się typowej pracy duszpasterskiej. – Chciałbym być bardziej księdzem. Bo jestem dziś często bardziej menedżerem, księgowym, historykiem sztuki. Księża są czasami bardziej od materii, a mniej od ducha – podsumowywał ks. dr Kęszka. Oby zatem 108 błogosławionych męczenników II wojny światowej było inspiracją dla wszystkich kapłanów, ale także świeckich, jak przyjmować trudy stawiane przez życie i przemieniać je w dobro.

Fot.: KŁ

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze