Miejskie rowery kontra hulajnogi – krótko o aktywnej mobilności
Czerwiec, patrząc na pogodę, to sezon letni z typową dla tego okresu aurą rozpoczęty w pełni. Zachęca to do aktywnego wypoczynku, który w Kaliszu z racji terenów oraz rozbudowanej infrastruktury jest nie tylko możliwy, ale także coraz bardziej popularny wśród mieszkańców. Poza prywatnymi środkami komunikacji do aktywności na zewnątrz, mamy też możliwość skorzystania z miejskich rowerów i hulajnóg. Który z tych sposobów jest bardziej atrakcyjny?
Moda na miejskie rowery w większych ośrodkach pojawiła się już parę lat temu. Na pewno odwiedzając takie miasta jak Poznań, Wrocław czy Warszawa, często można było się natknąć na rozmieszczone na chodnikach i innych atrakcyjnych miejscach stacje, do których przypięte były charakterystyczne rowery z koszykiem przy kierownicy. Ich popularność sprawiła, że coraz więcej samorządów chciało, żeby i na ich terenie mieszkańcy mieli możliwość skorzystania z takiej formy aktywności. Rowery miejskie zaczęły pojawiać się w coraz większej ilości miast, wkrótce ich popularność zrozumieli także operatorzy chociażby elektrycznych hulajnóg. Część z nich też operuje jednym i drugim środkiem transportu.
Na dobre historia kaliskiego roweru miejskiego zaczęła się cztery lata temu. W lipcu 2017 roku uruchomiono dwanaście stacji wraz z 105 rowerami. W ich skład wchodziły międzyinnymi rowery dziecięce, familijne i tandemy. Atrakcyjne były także ceny za wypożyczenie, gdzie pierwsze 30 minut było darmowe, a dokonywało się tego bezpośrednio przy stacji lub za pomocą dedykowanej aplikacji na smartfony. Już pierwsze dni jego funkcjonowania wskazywały na sukces – w ciągu dziewięciu dób rowery wypożyczono blisko 3,5 tysiąca razy, a baza użytkowników wyniosła blisko tysiąc osób. Na pewno dużą zasługą takich statystyk było to, że stacje umieszczone były w najpopularniejszych miejscach Kalisza, lokalizacjach, gdzie przebywa dużo osób (Ratusz, Teatr) oraz tam gdzie przecinają się liczne z kaliskich ścieżek rowerowych (Podmiejska Orlik).
Przez kolejne trzy lata (2018-2020), liczba wypożyczeń oraz stacji sukcesywnie wzrastała. W szczytowym momencie, w 2020 roku, liczba punktów z których można było wynająć rower i przejechać się po mieście wyniosła 30. Niestety był to okres pandemii i cały start systemu rowerów był opóźniony o kilka miesięcy. Z samą popularnością także nie było za dobrze. Wypływ na to miała też niestety sama jakość rowerów – często ich stan odbiegał od należytej normy, trzeba było zapomnieć o komfortowej jeździe.
Głównie z przyczyn pandemii, pod dużym znakiem zapytania stanęła edycja roweru miejskiego w 2021 roku. Ostatecznie wystartował w dość mocno okrojonej wersji względem poprzedniego roku – zaledwie 17 stacji. Niestety dla nie posiadaczy Kaliskiej Karty Mieszkańca skrócił się czas darmowego wypożyczenia (20 zamiast 30 minut) oraz wzrosły ceny za kolejne minuty i godziny wypożyczenia. Tegoroczna edycja funkcjonuje od paru dni, pogoda do aktywnego wypoczynku jest idealna, a mimo tego w poprzedni długi weekend niektóre stacje były wypełnione w całości rowerami. Tak wyglądała chociażby stacja przy dworcu kolejowym, który znajduje się przy uczęszczanej ścieżce rowerowej, galerii handlowej oraz dworcu autobusowym.
W zeszłym roku na ulicach Kalisza pojawiły się hulajnogi elektryczne oferowane przez firmę blinkee.city. W przeciwieństwie do Nextbike, operatora rowerów miejskich, system ten nie jest związany umową z samorządem Kalisza. Inaczej wygląda też kwestia samego wynajęcia – hulajnogi nie mają dedykowanych stacji, a wypożyczenie jest możliwe jedynie przez aplikację mobilną. Właśnie brak stacji jest jedną z większych wad tego systemu. Powoduje to bowiem problem z parkowaniem hulajnóg po zakończonej jeździe, które to często pozostawiane są byle gdzie i byle jak. Nie jest rzadkością natknąć się na pojazd stojący w poprzek chodnika czy tarasujący przejście dla pieszych. Miasto objęte jest co prawda strefami, gdzie należy zaparkować hulajnogę, jednak obejmują one rozległe tereny, bez zaznaczonych konkretnych miejsc, w których pozostawienie pojazdu nie przeszkadzałoby innym uczestnikom ruchu drogowego.
W porównaniu do roweru miejskiego, nawet w tegorocznej edycji, atrakcyjne nie są także ceny. Gdy znajdziemy już potrzebną nam hulajnogę, musimy najpierw zapłacić za jej odblokowanie. Podczas jazdy płacimy natomiast za każdą przejechaną minutę. Jednak w przeciwieństwie do roweru, mamy tu możliwość zakupu abonamentów, które są nieco bardziej opłacalne w porównaniu do wypożyczania jednorazowego. Taki a nie inny system cen i same wysokie koszty wynikają z tego, że w przeciwieństwie do roweru miejskiego, firma obsługująca hulajnogi nie ma podpisanej wspomnianej umowy z miastem. Ich obecność na kaliskich chodnikach jest wyłącznie jej prywatnym przedsięwzięciem i dlatego koszty usługi są w całości przerzucone na użytkowników.
Który środek transportu lepszy? Cóż, nie można na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Dużo zależy od osobistych preferencji i także patrząc na całą sprawę – również od zasobności portfela. Rowery spotkać można tylko w wyznaczonych lokalizacjach, na hulajnogę przy odrobinie szczęścia możemy natrafić pod własnym domem. Rowery są bardziej korzystne cenowo, ale nie każdemu może jednak pasować umieszczenie ich stacji w danych lokalizacjach. Hulajnogi zapewniają elastyczniejsze wykorzystanie, są jednak droższe i nadal przez pozostałych użytkowników ruchu drogowego (także przez rowerzystów) uważane jeszcze za „zło najgorsze”. Najlepiej spróbować skorzystać z obu form i wyrobić zdanie. Nic też nie stoi na przeszkodzie, żeby korzystać z obu pojazdów na zmianę. Każdy sposób na zwiedzanie Kalisza jest dobrym sposobem.