Wydarzenie_1200x628
baner_FBAnt
Baner AWS
wszystkie_wiadomosci

M. Suliga: „Praca w straży miejskiej nie jest ucieczką, a awansem”

Najpierw była policja, a teraz jest straż miejska – tak w skrócie można by opisać karierę nowego komendanta tej jednostki – Mateusza Suligi, który na tym stanowisku pracuje już ponad pół roku. Czas w jakim zaczął swoje działania z pewnością nie był łatwy. Czy udało się już zażegnać wszystkie wewnętrzne konflikty? Co sądzi o pomysłach na likwidację tej formacji oraz czy uważa się za „spadkowicza”, a swoje przejście do straży miejskiej za swego rodzaju degradację?

Krzysztof Łużyński: Minęło pół roku Pana pracy, więc myślę, że to dobry czas na podsumowania. Co udało się przez ten czas zrobić, a co jeszcze niekoniecznie? Jest na stanowisku komendanta tak, jak Pan się spodziewał, że będzie?

Mateusz Suliga: Jeśli chodzi o mój początek w jednostce, to rzeczą, która mnie na pewno zaskoczyła było to, że decyzją wojewody część strażników realizowała działania wspólne z policją w zakresie przestrzegania przepisów covidowych. To spowodowało, że tylko około połowy strażników było na miejscu i z takim zespołem mogłem pracować. Z punktu widzenia zarządzania to jest to sprawa kłopotliwa, bo okazało się, że te wszystkie zadania, które dotychczas były realizowane w pełnej grupie, musieliśmy przeprowadzać z połową stanu osobowego. Myślę też, że pełna współpraca i zapoznanie się ze wszystkimi pracownikami nastąpiło dopiero w marcu, kiedy wiele rzeczy wróciło u nas do normalności. Podejmowałem wtedy pierwsze konkretniejsze działania i pierwsze zmiany, a dotyczyły np. modyfikacji organizacji pracy – również dyżurnych. Wprowadziliśmy działania z zakresu profilaktyki, bo temat ten w ostatnim czasie był wstrzymany. Ruszył także temat kontroli pieców. I tak małymi krokami te wszystkie zadania były realizowane.

Z pozytywnych rzeczy mogę podkreślić, że udało się wpisać do służby planowanie patroli pieszych w ścisłym centrum miasta i to jest podstawa, by były one widoczne i mogły dbać o porządek w centrum Kalisza. Wprowadzone są już także patrole rowerowe, a strażnicy sami chętnie sięgają po ten środek transportu.

Ten element był jednak chyba już wykorzystywany w Waszej pracy wcześniej, prawda?

Tak, to się zgadza, ale obecnie stan naszych maszyn wymaga inwestycji. Trwają na ten temat rozmowy, a w przyszłości być może uda się zakupić również rowery elektryczne. Jedną z rzeczy, którą udało się także stworzyć jest stały zespół ekopatrolu, na którym ciążą zadania związane ze środowiskiem. Jest to zespół dwuosobowy, dla którego konkretnie planujemy działania. Nie jest możliwe, żeby te osoby mogłyby realizować wspomniane zadania doraźnie czy dodatkowo. Myślę, że na przestrzeni tego półrocza zaobserwowałem w tym zakresie dużą potrzebę – zarówno pod kątem odpadów, środowiska, zwierząt. Wymaga to konkretnych działań planowanych i wdrażanych długoterminowo. Jeżeli mamy problem, który staramy się rozwiązać jednorazowo, to on za chwilę wraca i jest to niekończący się cykl.

W Kaliszu sporo mówi się ostatnio o piecach i zadymieniu, a latem zanieczyszczeniu wód czy zaśmiecaniu. Jednym z zarzutów jest to, że nakładane kary są zbyt małe. Czy straż miejska może w tej kwestii zrobić więcej, lepiej i czy stworzony ekopatrol będzie miał większe „pole do popisu” w tej kwestii?

W przypadku wysokości nakładania grzywien, nie mamy na to większego wpływu – są to mandaty takie, jakie przewidział ustawodawca w kodeksie wykroczeń lub taryfikatorach. Na wysokość nakładanej grzywny ma też wpływ wiele czynników związanych z daną sytuacją. Niekiedy zdarza się, że nie jest to działanie umyślne lub celowe. Bywają także sytuacje, kiedy mamy do czynienia z awarią i taka sytuacja ma odrębną postać – również nie jest to zamierzone działanie. W tej kwestii strażnik ma prawo decydowania o wysokości mandatu. W sytuacji rażącego zaniedbania lub naruszenia przepisów, uważam, że zasadnym jest prowadzenie postępowania i kierowanie wniosku do sądu. Wtedy sąd w postępowaniu ma możliwość nałożenia znacznie większej kary.

Część moich planów – jak właśnie np. powołanie grupy ekopatrolu – jest długofalowa i mają one konkretny cel, ale musimy na to dłużej poczekać. Jednym z podstawowych problemów, czy przeszkód w naszej pracy, jest liczba pracowników. Obecnie – łącznie ze mną – jest 34 strażników i dalej mamy wolne wakaty. Nie jest to duża grupa.

Do ilu pracowników chcielibyście lub potrzebowalibyście powiększyć zespół?

Nie chodzi o konkretne liczby, ale o to, by były osoby chętne do pracy, zgłaszały się.

Ale jest to skala np. 5-10 czy jeszcze większej liczby osób?

Mieliśmy niedawno nabór na cztery stanowiska i trzech chętnych przeszło w nim pozytywnie rekrutację. Trwają kolejne rozmowy i zobaczymy co będzie dalej. To nie jest proste, bo oprócz samego przejścia naszej rekrutacji i rozmów, strażnik musi jeszcze odbyć stacjonarne szkolenie. Często jest tak, że osoby, które ubiegają się o stanowisko i złożyły aplikację, nie wiedziały o tym. Warto by chętni do pracy w straży miejskiej, zasięgnęli chociażby do podstawowych przepisów i zakresu działań straży. Nie jest to zwykła praca administracyjna i ludzie często to mylą.

No tak – pewnie częściowo bliżej jest tutaj nawet do policji, chociażby w zakresie pilnowania porządku, dbania o bezpieczeństwo.

Myślę, że jednym z podstawowych zadań, łączących wspólnie działania policji i straży miejskiej, jest to, że łatwo nas zidentyfikować, gdyż jesteśmy umundurowaną formacją. Mundur, ale także i radiowóz, stanowią tę pierwszą cechę, dzięki której strażnik jest rozpoznawany na ulicy. Często osoby zgłaszające się do nas z problemami, nie mają wiedzy na temat naszych kompetencji, czy też możliwości i działań. Nierzadko jesteśmy myleni i musimy odmówić realizacji pewnych zadań i interwencji, bo to nie leży w naszych kompetencjach.

W tym zakresie społeczeństwo nie do końca posiada wiedzę na nasz temat. Uważam jednak, że nawet w takich przypadkach, najlepszym rozwiązaniem jest informowanie mieszkańców. Nawet jeżeli strażnik miejski nie ma kompetencji do przeprowadzenia danych działań, to powinien udzielić informacji na tyle obszernej, by pozwoliła wskazać konkretny kierunek „co zrobić dalej”.

Z policją łączy nas także wspominane dbanie o bezpieczeństwo publiczne. Przy części wykroczeń reagujemy, podejmujemy interwencje, pouczamy osoby, nakładamy mandaty i prowadzimy też podstępowania w sprawach o wykroczenie. W przypadku postępowań o wykroczenie, jest to jednak bardzo wąski zakres kompetencji. Prowadzimy także działania profilaktyczne, a ich celem jest wspieranie społeczeństwa oraz informowanie o zagrożeniach. Staramy się rozwiązywać problemy zanim się one wydarzą.

Pozostając w temacie policji – dlaczego nie planował Pan dalszej kariery w tej formacji? Skąd pomysł na kandydowanie na stanowisko komendanta straży miejskiej?

Moja praca w policji sięga 2001 roku. Pracę rozpocząłem w oddziałach prewencji komendy stołecznej policji w Warszawie. Realizowałem tam zadania dotyczące służby patrolowej, zabezpieczenia imprez o podwyższonym ryzyku czy konwojów. Praca tam dała mi możliwość kontynuowania potem działań w policji w komendzie w Kaliszu. Na początku był to referat patrolowo-interwencyjny, czyli również służba patrolowa. Realizowałem wtedy zadania porządkowe na terenie miasta. Kolejnym krokiem była praca dzielnicowego – dokładniej siedem lat takiej pracy. To okres, kiedy miałem bliższy kontakt ze społeczeństwem, poznawałem jego problemy oraz realizowałem programy profilaktyczne. Był to również okres, gdy rozpocząłem studia w kierunku finansów, ekonomii. Chciałem podwyższyć swoje kwalifikacje zawodowe. Po ukończeniu tych studiów przeszedłem do wydziału do walki z przestępczością gospodarczą, a tam przepracowałem kolejne 10 lat. Później skierowano mnie na studia stacjonarne do Szczytna, a tam szkoliłem się dwa lata na kierunku bezpieczeństwa wewnętrznego. Być może to właśnie ten moment sprawił, że gdy ukończyłem kolejne studia, zacząłem myśleć o czymś innym niż praca w policji. Nie dawało mi to niejako spokoju i czułem potrzebę sprawdzenia się gdzieś indziej.

Nie od dziś padają opinie, że stanowisko komendanta straży miejskiej jest miejscem dla „spadkowiczów” z innych jednostek lub dosadniej mówiąc – „spadochroniarzy”. Co Pan o tym sądzi?

Ciężko odnieść mi się do opinii, które pisane są często bezimiennie. Każdemu przysługuje prawo do komentowania, choć oczywiście w granicach rozsądku i tak, by nie naruszyć czyjegoś dobrego imienia. Osobiście nie oceniam mojej decyzji o przyjściu do straży miejskiej w kategorii ucieczki – jest to dla mnie awans. To awans, który pomimo, że nie jest awansem resortowym, to daje mi możliwość dalszego rozwoju, sprawdzenia posiadanej przeze mnie wiedzy i doświadczenia. Przy tym jest to także dla mnie wyzwanie i miejsce pracy, w którym mogę realizować zdobytą przeze mnie wiedzę. To że są wobec mojej osoby zarzuty, że nie posiadam odpowiedniej wiedzy, to ocena komentujących – ja mam inne zdanie na ten temat. Jestem przekonany o mojej wartości i tutaj też mogłaby wypowiedzieć się np. komisja, która prowadziła rekrutację. Nabór na stanowisko komendanta był przecież otwarty i każdy mógł spróbować swoich sił.

Poprzedni komendant odchodził niejako w atmosferze wewnętrznego konfliktu, zarzutów i postępowań w sądzie. Jak ta sytuacja wygląda teraz – udało się już wszystko wyprostować?

Nie jest tajemnicą, że kiedy przychodziłem do jednostki to trwał spór wewnętrzny, jednak to nie ta sytuacja sprawiła, że się tutaj znalazłem – bardziej moja chęć rozwoju i ogłoszony nabór. To nie była chęć polowania na stanowisko, czy wspomniana przeze mnie ucieczka. Problemy w straży dotyczą głównie nieporozumień czy roszczeń między pracodawcą a pracownikami. Są też nadal prowadzone postępowania przed sądem, choć część z nich już się zakończyła. Jestem także w trakcie prowadzenia rozmów w tym zakresie, więc nie chciałbym zdradzać szczegółów – są to sprawy w toku. Nie ukrywam, że zależy mi bardzo, żeby ten spór zażegnać i robię wszystko w tym kierunku, by tę sprawę jak najszybciej zakończyć. Działa ona niekorzystnie na wizerunek straży i samych strażników. Myślę, że poprawa atmosfery w jednostce również wpłynie pozytywnie na ten stan rzeczy. Cieszę się, że jest teraz dialog między mną, a pracownikami i mam nadzieję, że tak pozostanie. Ja jestem otwarty do rozmów i chyba pracownicy dobrze już o tym wiedzą.

W notatce, która się pojawiała po Pana nominacji zamieszczono taki cytat: „…straż miejska powinna bardziej angażować się w poprawę bezpieczeństwa i tworzyć więcej własnych inicjatyw”. Ocenia Pan, że wcześniej tych inicjatyw było za mało? Jest teraz lepiej?

Prowadzę dialog z kierownikami, a to już daje możliwość większej ilości inicjatyw. Nie możemy ograniczać swoich działań wyłącznie do działań interwencyjnych. W ten sposób niczego nie zmienimy. Jeżeli ograniczymy swoje działania do zgłaszanych przez mieszkańców problemów, to ich to nie rozwiąże. To jest tylko tak naprawdę tymczasowy środek, dlatego uważam, że by móc mówić o dobrym zaangażowaniu i prawidłowym działaniu straży, musi pojawić się analiza i ocena konkretnej problematyki, a dopiero potem podjęcie działań. Nie możemy mówić też o działaniu jednego czy dwóch strażników, ale o pracy zespołowej i dlatego ten dialog z pracownikami jest tak bardzo dla mnie ważny. Przyjmuję zasadę, i wszyscy strażnicy w jednostce mogą to już potwierdzić, że w kwestiach realizowanych działań muszą być jasne i klarowne zasady. Musimy wspólnie ustalać, które z zadań jest priorytetowe i starać się wspólnymi siłami je wykonać.

W takim razie to tego wcześniej zabrakło?

Myślę, że właśnie ten dialog, którego brakowało mógł być przyczyną problemów. Bardzo ważną rzeczą jest praca zespołowa – szczególnie, gdy mówimy o bezpieczeństwie publicznym. Samemu człowiek nie da rady takim zadaniom sprostać. Od człowieka zależy dużo, ale od grupy, która działa na rzecz bezpieczeństwa, jeszcze więcej.

Skoro starał się Pan, a potem objął stanowisko komendanta kaliskiej straży miejskiej, to oczywistym jest, że widzi Pan sens istnienia tej jednostki. Padają jednak czasem sugestie, że miasto obyłoby się bez strażników, a ich obowiązkami mogliby się zająć policjanci. Jak to wygląda z Pana perspektywy?

Warto powiedzieć, że straż miejska jako jednostka budżetowa funkcjonuje od 1 stycznia 2005 roku – wtedy została powołana jako odrębna formacja. Przez te wszystkie lata jest częścią systemu bezpieczeństwa, o czym często zapominamy. System bezpieczeństwa to nie tylko jedna jednostka, ale skład wielu – wchodzi w to policja, straż miejska, straż pożarna itd. Te jednostki realizują ustawowe zadania, które na nich spoczywają i dbają w różny sposób nad bezpieczeństwem publicznym. Jeśli można powiedzieć, że w ciągu roku straż miejska otrzymuje prawie sześć tysięcy zgłoszeń, to wszystko wskazuje na skalę działań, o której mieszkańcy częściowo być może nie mają świadomości. Na pewno jest też grupa osób, która bezpośrednio odczuła działanie straży miejskiej. Nie ukrywając, mogły zdarzyć się także sytuacje, gdy nasze działania nie spełniły oczekiwań tych, którzy dany problem zgłaszali. Pewnie ta część osób może mieć poczucie potrzeby likwidacji formacji. Za tymi wszystkimi liczbami są jednak zdarzenia, osoby i problemy, które rozwiązaliśmy. Jeżeli zabrakłoby straży miejskiej, to zajęłoby sporo czasu zanim znalazłby się odbiorca zgłoszeń. Oczywiście spoczywałoby to w pierwszej kolejności na policji.

Czy w takim razie nie mogłaby policja tego robić? Co by się zmieniło?

Jako straż miejska wspieramy policję i tak jak powiedziałem – jesteśmy częścią systemu bezpieczeństwa. Oczywiście, że policja mogłaby to realizować, jednak jak bywa w przypadku likwidacji różnych jednostek, w nasze miejsce musiałby wejść ktoś inny, ale to wszystko byłoby czasochłonne, a poza tym zaburzyłoby to równowagę pracy innych jednostek. Dobrym przykładem są ośrodki leczenia – każdy z nich ma swoich pacjentów, a kiedy jednego z nich zabraknie, to ktoś będzie musiał to miejsce uzupełnić. Uważam, że w tym zakresie straż miejska jest potrzebna, gdyż nasze zadania, choć są bardzo różne i inne niż te policyjne, dobrze je realizujemy. Możemy je oczywiście realizować jeszcze lepiej, co jest jednym z moich celów.

Jakie są plany na następne miesiące? Czy jest jakiś aktualnie główny, najbardziej bieżący i najistotniejszy problem, którym się zajmujecie?

Warto zaznaczyć, że to pora roku wpływa na problemy, których mamy najwięcej. W okresie zimowym są to kwestie pieców i zadymień, w okresie wiosennym – podrzucane odpady, bo to wiąże się z remontami, a latem z kolei – zakłócanie porządku i spożywanie alkoholu. W ten sposób te zadania przesuwają się. Każda z pór roku daje kategorię wykroczeń, która w tym okresie jest większa. Niepokojące jest jednak to, że jedna z nich bez względu na porę roku jest na jednakowym poziomie i mówimy tutaj o niewłaściwym parkowaniu samochodów. To spory problem i wynika przede wszystkim z tego, że mamy bardzo dużą liczbę pojazdów – zarówno ludności napływowej, jak i tej lokalnej. Dziś każdy liczy swój cenny czas i stara się parkować w miejscach, gdzie czasem stwarza zagrożenie  – oczywiście w mniejszym lub większym stopniu. Jeżeli te wykroczenia nie wpływają aż tak na bezpieczeństwo, to staramy się dyscyplinować kierowców, pouczając ich i tylko informując o niewłaściwym parkowaniu. Przytłaczająca jest liczba zgłoszeń, bo od 1 stycznia do 30 maja tego roku ujawniono 1630 nieprawidłowych parkowań i nałożono 611 mandatów.

A mamy dane dotyczące aut porzuconych, wraków? Jakiś czas temu również ten temat był bardzo głośny.

Tak, również takie zadania realizujemy i są to sytuacje, gdy strażnicy ujawniają takie pojazdy. Wówczas ustalamy właścicieli, jeśli jest taka możliwość – z zapytaniem czy wynika to z jego zaniedbania, że taki jest stan pojazdu, czy wynika to z typowego porzucenia pojazdu. Dopiero po takiej weryfikacji podejmujemy działania w tym zakresie, dotyczące holowania pojazdów. W poprzednich latach było znacznie więcej takich przypadków, a obecnie na bieżąco realizujemy te problemy. Trzeba mieć tu na uwadze, że taka sytuacja musi mieć znamiona porzucenia, bo ciężko mówić, że pojazd stojący dłuższy czas jest już wrakiem.

Dziękuję za rozmowę oraz poświęcony czas i życzę, by podejmowane działania profilaktyczne przyczyniły się do zmniejszenia ilości zgłoszeń w tematach środowiskowych, ale także i niewłaściwego parkowania.

Dziękuję bardzo za spotkanie i mam nadzieję, że życzenia się sprawdzą.

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Starsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze