Muzeum w Opatówku już od roku czeka na powrót dyrektora
Mija niemal rok od momentu, gdy Muzeum Historii Przemysłu w Opatówku ma nowego dyrektora, choć „ma” to stwierdzenie formalne, bowiem dyrektor cały ten czas jest nieobecny. Kto zatem faktycznie zarządza instytucją i co się z nią dzieje? Czy zastępca na 1/4 etatu jest w stanie zrobić tyle, ile mogłaby zdziałać osoba zatrudniona na pełen etat? Wydaje się, że nie, ale Starosta Kaliski, Krzysztof Nosal zapewnia, że „nic złego się w muzeum nie dzieje”.
W czerwcu zeszłego roku we wspomnianym muzeum odbył się konkurs na stanowisko dyrektora placówki. W walce o fotel dyrektora zmierzyło się dwóch kandydatów – Piotr Pasik oraz Jarosław Dolat i zdecydowaną większością głosów wygrał ten pierwszy. Dyrektor Pasik jednak nigdy realnie funkcji nie objął, gdyż od samego początku swojej kadencji przebywa na zwolnieniu lekarskim. Zwolnienie to trwa już obecnie prawie rok, a według naszych informacji możliwe, że wydłuży się jeszcze o kolejne sześć miesięcy, choć Starosta Kaliski nie potwierdza tych doniesień. Krzysztof Nosal tłumaczy, że „nietaktownym” byłoby interesowanie się tą kwestią z jego strony, ale dodaje również, że dyrektor jest w trakcie intensywnej rehabilitacji. Kto w tym czasie zajmuje się zarządzaniem muzeum?
Za taką osobę można uznać Jolantę Golicką, która tytularnie jest zastępcą dyrektora. Co ciekawe, stanowisko to piastuje tylko na 1/4 etatu, łącząc je z 3/4 etatu w Starostwie Powiatowym jako Kierownik Biura Oświaty, Sportu i Kultury. Dodatkowo na tę ćwierć etatu została powołana niemal w ostatniej chwili, bowiem decyzję podjął jeszcze poprzedni dyrektor – Jerzy Marciniak. Można zatem uznać, że decyzja stała się „kołem ratunkowym” dla Muzeum Historii Przemysłu w Opatówku, które choć osłabione, to nie zostało pozbawione zarządcy zupełnie.
Pozostaje wciąż jednak pytanie, czy 1/4 etatu zastępcy, która realnie zarządza muzeum, wystarcza, by sprawnie prowadzić tę placówkę oraz czy dla muzeum nie powinno się rozpisać nowego konkursu? Jak tę sprawę widzi Starosta Kaliski, Krzysztof Nosal? Tłumaczy nam, że obowiązki są dzielone na większe grono pracowników – zarówno tych merytorycznych w samej placówce, jak i na szczeblu zarządczym w Starostwie Powiatowym. Krzysztof Nosal podkreśla, że także i on więcej uwagi poświęca muzeum, gdy znajduje się ono w tak trudnej sytuacji.
Moje osobiste zainteresowanie muzeum również jest większe, gdy nie ma w nim dyrektora na pełen etat. Mieliśmy w tym czasie sporo problemów – także ekonomicznych, wynikających chociażby ze wzrostu kosztów ogrzewania. Od strony merytorycznej jednak, wszystko co się powinno dziać w muzeum, to się tam dzieje. Mamy odpowiednich pracowników, kustoszów, a część obowiązków staramy się przejąć. Moim zdaniem jesteśmy przy tym bardzo kreatywni – tu chociażby przykład mojej ostatniej wizyty we Włoszech. Między innymi dzięki tej wizycie, muzeum może planować wspólny event z Instytutem Polskim w Rzymie.
Ponadto kaliski starosta wyjaśnia, że nie było dotychczas pomysłu, by szukać nowej osoby na posadę dyrektora placówki, choć prawnie taka możliwość istnieje, a jednym z argumentów może być właśnie choroba trwale uniemożliwiająca wykonywanie obowiązków i nie pozwalająca na kierowanie podległą instytucją. Odwołanie dyrektora instytucji kultury, który został zatrudniony w formie powołania na podstawie konkursu, nie jest jednak sprawą prostą, bowiem podlega ona zarówno pod prawo pracy jak i prawo administracyjne. W związku z tym, wspomnianą decyzję (jeśli uznano by ją za błędną) można byłoby zaskarżyć na dwóch różnych polach. Co więcej decyzja o odwołaniu musiałaby być szeroko skonsultowana – zarówno z pracownikami instytucji, odpowiednim ministrem i choć organizator nie musi brać ich pod uwagę przy ostatecznej decyzji, to brak konsultacji może stać się powodem do podważania decyzji. Odwołanie dyrektora jednostki jest zatem procesem dość skomplikowanym, bardzo sformalizowanym i realizowanym w bardzo wyjątkowych okolicznościach. Mieliśmy już w kraju kilka przypadków podobnego odwołania, ale część z tych decyzji została zaskarżona, a sądy uznawały je jako nieprawidłowe. Takie pomysły jednak w temacie Muzeum Historii Przemysłu nie pojawiały się, a – według słów Krzysztofa Nosala – wynika to także przede wszystkim z „ludzkiego podejścia do sprawy”, jakim m.in on stara się kierować.
Nie chcieliśmy w tym temacie robić rewolucji, dlatego dziś na miejscu szefowej muzeum jest Jolanta Golicka. To, co obecnie dzieje się z muzeum to prawidłowy kurs. Na powrót dyrektora czekamy także z takiego typowo „ludzkiego” podejścia – jesteśmy mu to winni. Chcemy zabezpieczyć prawidłowe funkcjonowanie tej instytucji, by również dyrektorowi stworzyć komfort psychiczny w tej sytuacji. To nie takie proste pogodzić się z chorobą i mieć motywację, by się rehabilitować. Piotr Pasik jest z nami w stałym kontakcie i daje swoje pomysły, dzwoniąc do mnie lub dyrektor Golickiej, więc nawet w tej chwili żyje swoją przyszłą pracą.
Ponadto starosta wskazuje, że podobne przypadki miały już także miejsce w przeszłości, gdy np. szefem kaliskiego sanepidu był dr Piotr Kisieliński: „Przyjeżdżał on do pracy na wózku, jeśli mógł i ciągle zarządzał placówką. To także trzymało go przy życiu, a sam sanepid przy tym działał prawidłowo”. Starostwo Powiatowe w Kaliszu wyjaśniło temat zatrudnienia Piotra Pasika również po stronie ZUS-u, który uznał, że nawet jeśli nieobecny dyrektor nie przepracował ani dnia w instytucji, to jest on jej dyrektorem, gdyż wystarczy, że wygrał ogłoszony w czerwcu zeszłego roku konkurs.
Sytuacja w muzeum w Opatówku jest trudna i z pewnością nikt nie mógł spodziewać się takiego obrotu sprawy. Dodatkowo niejasne jest, kiedy dyrektor Pasik będzie mógł wrócić, a raczej rozpocząć swoją pracę. Z perspektywy oceny działań w trakcie jego kadencji ciężko będzie również podsumować, na ile wypełnił swój plan, z którym startował do konkursu oraz ocenić jego pracę w ogóle, choć tutaj – jak wspominał starosta – ważniejsza jest kwestia „ludzkiej tragedii”. Z zadaniami i problemami instytucji jako takiej, pracownicy starostwa starają się radzić sobie dzieląc obowiązki. Trudno jednak byłoby wierzyć, że dzieje się to bez choć minimalnych strat dla innych dziedzin, którymi dane osoby w urzędzie dotychczas się zajmowały. Z drugiej strony Krzysztof Nosal ocenia, że paradoksalnie możliwości są teraz nawet większe, bo dyrektorzy pełniący swoją funkcję nie mogą na aż tak wielu polach starać się np. o projekty. Starosta czy przewodniczący Rady Powiatu mają w tej kwestii większe możliwości, robiąc to przy okazji różnych wizyt – nie zawsze bezpośrednio powiązanych z muzeum.
Fot.: arch.