Paduch: Zrobię wszystko, by PO wzięła odpowiedzialność za Ostrów Wlkp.
Jakuba Paducha, radnego miejskiego Ostrowa Wielkopolskiego, zapytaliśmy o to, czego Ostrów może zazdrościć Kaliszowi, co dalej z budową ostrowskiego aquaparku i jak widzi współpracę w ramach Aglomeracji Kalisko-Ostrowskiej.
Mateusz Walczak: Czego Ostrów Wielkopolski może zazdrościć Kaliszowi i odwrotnie?
Jakub Paduch (PO): Myślę, że na pewno jednym z czynników do pozazdroszczenia Kaliszowi przez ostrowian jest wysokość opłat za ciepło. W Kaliszu, mimo, że oczywiście również wzrosły i co boli kaliszan, to jednak ceny te są zdecydowanie niższe niż w Ostrowie. To jeden z najbardziej dotkliwych problemów naszego miasta w ostatnim czasie. I chociaż tak naprawdę nie powinniśmy niczego sobie zazdrościć, bo żyjemy wszyscy w jednej aglomeracji, więc powinniśmy razem, jako dwa miasta tworzyć jeden komplementarny, równomiernie rozwijający się organizm, to wielu ostrowian z zazdrością patrzy na liczbę prywatnych inwestorów w Kaliszu. W raporcie o stanie miasta Ostrowa Wielkopolskiego za 2022 rok czytamy o ledwie jednym pozyskanym inwestorze, który postawił w mieście magazyn. To dwie pierwsze myśli w tym zakresie, chociaż powinniśmy jako samorządowcy pamiętać, że naszym zadaniem jest ułatwianie mieszkańcom obu miast wiodących dla Aglomeracji Kalisko-Ostrowskiej, aby mogli swobodnie korzystać z tego, co akurat w danym mieście stanowi dla nich osobiście ciekawszą ofertę. Korzystać tak, by nie było podstaw do poczucia zazdrości, bez względu na to, czy mówimy o kosztach życia, możliwościach pracy, czy wypoczynku, bo przecież gros osób z Kalisza wieczorową porą stawia na ostrowski Rynek, tętniący życiem czy latem wypoczywa na ostrowskich Piaskach, zaś wielu ostrowian to właśnie w Kaliszu styka się z teatrem czy filharmonią.
Wspomniałeś o tym, że stawki za ciepło miejskie w Kaliszu budzą zazdrość u ostrowian. Dlaczego?
Bolączka ostrowian jest ogromna, bowiem opłata w minionym już sezonie grzewczym podskoczyła o 140%! Budżety wielu mieszkańców z tego powodu nie dopinają się. Ostatnio zgłosiła się do mnie seniorka z emeryturą na poziomie 1600 zł, nomen omen, z ulicy Kaliskiej, której rachunki za miejskie ciepło oscylowały w granicach 1000 zł miesięcznie w sezonie grzewczym. Parafrazując klasyka, można gorzko zapytać „Jak żyć, pani prezydent Klimek?” – przy tej drożyźnie, inflacji i wysokości wynagrodzeń, to naprawdę trudne, by ludzie funkcjonowali w takich warunkach. To jest pokłosie zarządzania miejskim sektorem komunalnym w ostatnich kilku latach. Oczywiście nasi rządzący miastem oponenci podnoszą zarzut, że za rządów Platformy w Ostrowie Wlkp. również wypłacano dywidendy w Ostrowskim Zakładzie Ciepłowniczym (OZC), ale wtedy jej sytuacja finansowa była stabilna. Dziś trzeba ją ratować, chociażby poręczeniami pożyczek.
Z czego może wynikać taki stan ekonomiczny spółki?
Uważam, że OZC nie wszedł infrastrukturalnie w XXI wiek. Brałem udział w cyklu szkoleń Komisji Europejskiej „Energy Cities”, podczas którego słuchałem, jak w różnych europejskich miastach rozwiązywane są problemy w ciepłownictwie. Z zazdrością słuchałem przykładów, nawet z Bałkanów, których przedstawiciele mówili o sieci miejskiej zasilanej pompami ciepła wysokiej mocy. Tego dążenia do elektryfikacji sieci miejskiej w Ostrowie Wlkp. osobiście nie widzę, choć poza korzyścią środowiskową i ekonomiczną, pozwoliłoby nam to dodatkowo unikać kosztów związanych z uprawnieniami do emisji CO2. Z drugiej strony nic nie zrobiono z pomysłem powstania biogazowni, a ewentualna – usilnie forsowana – lokalizacja spalarni odpadów, co z różnych powodów uważam za pomysł perspektywicznie nieopłacalny, dodatkowo budzi zaniepokojenie ostrowian ze względu na bliskość osiedla mieszkaniowego i brak woli władz do otwartej rozmowy z protestującymi.
Wśród decyzji władz Ostrowa Wlkp., które spotkały się z licznymi głosami niezadowolenia, jest też decyzja o aquaparku. Czy widziałbyś tu możliwość promocji Aquaparku Kalisz, by mieszkańcy okolicznych miejscowości mogli z niego korzystać, czy raczej konieczność budowy kolejnego podobnego obiektu w zasięgu kilku kilkudziesięciu kilometrów?
Aquaparki są na ogół obiektami nierentownymi, do których trzeba zazwyczaj dokładać z budżetu samorządów. A jeśli się dokłada, to brakuje w miejskiej kasie na inne ważne zadania samorządowe. Mimo wszystko, z parków wodnych korzysta wąska grupa mieszkańców: wypad 4-osobowej rodziny to koszt ok. 300 zł, więc ile razy taka rodzina skorzysta z tego w ciągu roku? A miasto będzie musiało dokładać do tego cały rok. Mamy przykład ostrowskiej Areny, gdzie mimo tego, iż obiekt ten tętni życiem, to miasto musi dokładać ok. 2 mln zł rocznie.
Z kolei budowa samego aquaparku to wydatek na kredyt, za który już w 2023 r. trzeba by płacić odsetki bankowe. Zabezpieczoną kwotę, jaką mamy w budżecie miasta na obsługę zadłużenia w tym roku, to 15 mln zł. Za tę kwotę można postawić jedno z przedszkoli, które są oczywiście bardzo potrzebne, ale lepiej, by nie były budowane na kredyt. Tworzy to budżetowe błędne koło.
A wracając do samego pomysłu aquaparku, to uważam, że albo musimy rozmawiać o tym wspólnie z powiatem ostrowskim, który dziś zarządza basenami krytymi na terenie Ostrowa, tak żeby nasz samorząd powiatowy nie ucierpiał, albo w ujęciu aglomeracyjnym lepiej byłoby zapewnić bezpłatny dojazd komunikacją publiczną do Aquaparku Kalisz, niż stawiać samemu taki obiekt w czasach kryzysu gospodarczego. Ta decyzja jest szczęśliwie zawieszona ze względów ekonomicznych, ale realnie powinniśmy patrzeć na taki wariant, który przytoczyłem, bo może to zacieśnić więzi aglomeracyjnie z korzyścią dla obu miast.
Wspominasz o Aglomeracji Kalisko-Ostrowskiej, o której w ostatnim czasie wyraziłeś się krytycznie. Dlaczego?
Aglomeracja Kalisko-Ostrowska została powołana, abyśmy byli 17. ośrodkiem, równoważącym pozostałe miasta wojewódzkie, metropolie. A oprócz tego, projekt ten miał zyskać dodatkowe środki finansowe na projekty infrastrukturalne w naszym regionie. Po latach to się nie wydarzyło w takiej skali, jak twórcy AKO zakładali. Dziś każdy w Aglomeracji próbuje przeciągnąć linę na swoją stronę, pokazując, kto jest ważniejszy. Uważam, że nie tędy droga. Wydaje mi się, że wewnątrz AKO dominują dziś problemy personalne, kwestia mentalności poszczególnych włodarzy. Każdy realizuje swoje interesy, zamiast wznieść się ponad nie i dyskutować o przyszłości całej Aglomeracji. Szczególnie brakuje tego prezydentom Kalisza i Ostrowa, choć nie doszukuję się tu konfliktu między tymi włodarzami. Jednym z takich tematów, które ułatwiłyby życie mieszkańcom obu miast, byłoby stworzenie dwupasmowej drogi między tymi miastami czy też szynobusy łączące Kalisz i Ostrów.
Na jeden dzień możesz zająć fotel prezydenta Ostrowa. Jakie byłyby Twoje pierwsze decyzje?
Pierwsza decyzja byłaby zdecydowanie związana z sektorem komunalnym, który, w mojej ocenie, jest zbyt rozbudowany i kosztowny. Gdy rozmawiam z samorządowcami z innych miejsc w Polsce i opowiadam, jak bardzo rozbudowana jest struktura spółek miejskich w Ostrowie Wielkopolskim, to łapią się za głowę. Mamy np. spółkę zajmującą się zielenią, która w mojej ocenie powinna być zakładem budżetowym, bo jej bilans sztucznie spina się choćby dzięki zleceniom z miejskich jednostek. To przelewanie z jednego miejskiego garnuszka do drugiego, podczas którego to przelewania zawsze trochę się rozleje na koszty funkcjonowania spółki. Kolejny ważny krok to dokapitalizowanie OZC, z przeznaczeniem na innowacje ciepłownicze, by doprowadzić do rozwoju Zakładu i obniżenia kosztów dla mieszkańców. Tu jednak decyzja wymagałaby większej pracy, bo nie może być tak, że zagraniczny, prywatny współwłaściciel spółki chętnie wyciągał rękę po dywidendę, ale kiedy pojawiają się problemy, to są to problemy miasta.
Odkąd jestem radnym mówię o tym, co w mojej opinii trzeba w mieście poprawić. Tylko w tej kadencji złożyłem już ponad 200 interpelacji i zapytań – w obszarach, które wymagają bezpośredniej interwencji i zmian. Nie robię tego dlatego, że nie mam co robić – to efekt realnych zgłoszeń problemów przez ostrowian, pochylania się nad każdym z nich – nawet najmniejszym. Jednocześnie to dowód zaufania mieszkańców, którzy wybierają właśnie mnie, jako rzecznika ich spraw na forum Rady Miejskiej.
Na koniec chciałbym zapytać o wyborcze plany na najbliższe miesiące – czekają nas zarówno wybory parlamentarne, jak i samorządowe.
W wyborach parlamentarnych nie planuję na dziś uczestniczyć jako kandydat, chociaż w polityce nigdy nie powinno się mówić „nigdy.” Z całą pewnością natomiast będę aktywnie wspierał posła Jarosława Urbaniaka z Ostrowa Wielkopolskiego w jego walce o kolejną kadencję w Sejmie RP. Od lat współpracujemy i biorąc pod uwagę, jakie wyzwania stoją przed finansami publicznymi w Polsce, musimy w Sejmie mieć takich przedstawicieli, którzy mają o tym pojęcie, żeby przywrócić tę podstawową materię na jej właściwe miejsce. Moim celem z kolei będą z pewnością wybory samorządowe. To jest to, co daje mi satysfakcję, choć niestety wiele z moich inicjatyw jest dziś przez władze miasta niepodejmowana. Uważam, że często niestety z czystej małostkowości, „bo nie,” bo to moja inicjatywa. W temacie wyborów samorządowych będzie jeszcze jednak czas na szczegółową dyskusję, jaka będzie moja konkretna rola w tych wyborach. Na pewno zrobię jednak wszystko, aby Platforma Obywatelska wzięła odpowiedzialność za Ostrów Wielkopolski po wyborach zaplanowywanych na wiosnę 2024 r. nie tylko „na jeden dzień,” jak w poprzednim pytaniu, a na kolejne lata.
Dziękuję za rozmowę.