Paweł Kołeczko: „To są moi chłopacy i ja ich nie zostawię”
Na co dzień pomagają bezdomnym, a teraz sami potrzebują wsparcia. Kaliskie schronisko im. św. Brata Alberta walczy z zadłużeniem sięgającym około 40 tysięcy złotych. Prezes Paweł Kołeczko apeluje o pomoc i zainteresowanie zbiórką pieniędzy oraz środków, a także wzywa do pochylenia się raz jeszcze nad relacją formalno-prawną na linii Miasto – schronisko.
Obecnie przy Warszawskiej 93A znajduje się 38 bezdomnych mężczyzn, a dwóch z nich pojawiło się w placówce w tym tygodniu. Okres jesienno-zimowy jest szczególnie trudny, więc możliwe, że nowych lokatorów będzie przybywać. Zarządzający obiektem Paweł Kołeczko deklaruje, że postara się pomóc tylu osobom, ilu będzie trzeba, choć sam obecnie mierzy się ze sporym zadłużeniem. Według prezesa schroniska problemy z podległą mu placówką wynikają wprost z sytuacji pandemicznej oraz wzrostu cen, których nie mógł wcześniej przewidzieć. Kołeczko podaje, że aktualnie ustalona z Miastem umowa, która obowiązuje w roku bieżącym oraz roku 2022, opiewa na kwoty odpowiednio 126 oraz 130 tysięcy złotych, co daje nieco ponad 500 zł na osobę miesięcznie (przy pokryciu kosztów dla 20 osób). Prezes schroniska zaznacza, że pełen koszt utrzymania bezdomnego to 1200zł i taką też kwotę pokrywają ościenne gminy, z którymi również wypracowano umowy.
Zadłużenie powstało przede wszystkim przez pandemię. Nie ukrywam, że do tego czasu radziłem sobie dobrze. Trudności zaczęły się od kiedy musiałem zamknąć schronisko na 7-8 miesięcy. Wyjść mogły tylko osoby, które miały umowę o pracę, czyli dwie osoby. Reszta (38-40 osób) była tutaj „pod zamknięciem”. Wzrosły również koszty utrzymania – przed pandemią płaciłem za prąd 1800-2000 zł, a później zmieniło się to na kwoty 4-5 tysięcy złotych. Podobnie rachunki za gaz, które przed pandemią to 800-900 zł, a potem 2-2,3 tysiąca złotych. Oczywiście przy okazji wzrosły również kwoty za wywóz śmieci – to wszystko są rzeczy niezależne ode mnie.
Paweł Kołeczko podkreśla, że dotąd placówka działała bez zarzutu, jednocześnie dawając nową szansę wielu osobom – często również chorym i niezdolnym do pracy. On sam – jak mówi – nie traktuje jej jak schroniska, ale jako dom, gdzie potrzebujący mogą znaleźć nie tylko dach nad głową czy posiłek, ale także uzyskać pomoc w powrocie do zawodu czy wsparcie w wypełnianiu urzędowych formularzy. Mimo tego prezes schroniska przyznaje, że część osób zarzuca mu niegospodarność.
Jest to dla mnie bardzo przykre ze względu na to, że na pierwszym miejscu stawiam człowieka. Miałem do wyboru: albo tych ludzi utrzymywać i mieć nieuregulowane płatności, albo zamknąć schronisko i wyrzucić podopiecznych na bruk. Oni nie przychodzą tu, by być dalej bezdomnymi. Każdy z naszych podopiecznych jest „normalnym” mieszkańcem Kalisza. To nie jest kaliszanin, który będzie błąkał się po Plantach czy reszcie miasta. Nie chcę zaprzepaścić tego wszystkiego, co jest tutaj zrobione właśnie dla nich.
Kołeczko dodaje, że odbyły się już wstępne rozmowy z władzami Kalisza. Wiceprezydent Mateusz Podsadny ma ponownie pochylić się nad całą sytuacją schroniska, ale na ten moment żadne kolejne kroki nie zostały jeszcze ustalone.
Prezes Kołeczko zawsze stara się kompleksowo zapewnić „możliwości” do wyjścia z bezdomności swoim podopiecznym. Podopieczni mają dostęp do terapeuty, schronisko pomaga znaleźć im pracę czy uzyskać stosowne świadczenia. Tu zawsze człowiek jest najważniejszy, dlatego też uważam, że ta akcja jest niezbędna dla całego środowiska, dla Miasta Kalisza. Pragnę zauważyć, że pomoc bezdomnym to nie tylko pomoc dla nich, ale również dla ich rodzin, znajomych i samego Miasta, które zaplanowało np. piękną rewitalizację Plant. Myślę, że bezdomni, którzy będą szukali schronienia na ławeczkach, dużo lepiej rozwiną się, gdy będą otwarcie przyjmowani do tego schroniska i znajdą pełne wsparcie oraz pomoc, której to miejsce może im udzielić.
Jest wiele innych instytucji, które potrafią osobę bezdomną nakarmić i przenocować, ale tutaj jest ona prowadzona kompleksowo – „od A do Z” i na nowo oddawana do społeczeństwa, żeby mogła samodzielnie funkcjonować. Ten ośrodek funkcjonował przez lata bez większych problemów i wiązał skutecznie koniec z końcem. W tej chwili nastąpiła nieprzewidziana i bardzo problematyczna sytuacja, związana z brakiem finansowym oraz pojawiającym się także zadłużeniem, które może przyjąć formę spirali.
Prezes schroniska, będąc na skraju możliwości podległej mu placówki, wystosował apel o pomoc w tej ciężkiej sytuacji. Na jego prośbę odpowiedziało już w tej chwili część kaliskich instytucji oraz samorządowców. Proponowany plan rozwiązania problemu ma przyjąć trzy etapy. Pierwsze dwa to zbiórka kolejno odzieży czy środków czystości oraz pieniędzy w postaci darowizn i wpłat, by pokryć obecne zadłużenie. Rzeczy można zostawiać m.in. w zaangażowanych w pomoc placówkach jak np. Centrum Kultury i Sztuki czy kaliski WORD. Zbiórki ma promować nagrany w schronisku spot, który będzie przedstawiał aktualną sytuację. Ostatnim krokiem ma być wniosek o wypracowanie nowego porozumienia między Miastem a schroniskiem św. Brata Alberta tak, by przekazywane środki odpowiadały realnym potrzebom tego miejsca. Wpłynął również wniosek, aby nagrodę Miasta Kalisza w kwocie 30 tysięcy złotych, przeznaczyć w tym roku na pomoc dla placówki przy Warszawskiej, co pokryłoby większość aktualnego zadłużenia.
Osoby zainteresowane wsparciem rzeczowym mogą przekazywać je w następujących placówkach:
− Biuro Posła Mariusza Witczaka i Senatora Janusza Pęcherza ul. Asnyka 50a w Kaliszu, tel. 509 151 816
− Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu, ul. Łazienna 6, tel. 62 765 25 00
− Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego Kalisz ul. Braci Niemojowskich 3, tel. 62 766 86 66
− Schronisko dla bezdomnych im. św. Alberta w Kaliszu ul. Warszawska 93a, tel. 62 757 30 45
− Spółdzielnia Mieszkaniowa „Dobrzec”, ul. Wyszyńskiego 7 w Kaliszu, tel. 62 765 32 12
Wsparcia finansowego można dokonywać bezpośrednio na konto towarzystwa: Koło kaliskie Towarzystwa Pomocy im Św. Brata Alberta; Konto Bank PKO S.A. 04124029461111001086250631; Tytuł: Darowizna na cele statutowe.