Po kartce Kowalczyka zwycięstwo MKS-owi umyka
W spotkaniu 12. kolejki Orlen Superligi Energa MKS Kalisz przegrał na wyjeździe 24-28 (16-15) z Azoty-Puławy. Punktem zwrotnym spotkania była czerwona kartka dla Bartosza Kowalczyka – zdobywcy ośmiu bramek dla MKS-u w pierwszej połowie. Mimo porażki nastroje w zespole nie powinny być najgorsze, gdyż kaliszanie postawili się wyżej renomowanemu rywalowi. Taka gra z pewnością napawa sztab optymizmem przed przyszłotygodniowymi derbami z Ostrovią Ostrów Wielkopolski.
Po wygranej z Piotrkowianinem i awansie na 11. miejsce w tabeli, podopiecznych Rafała Kuptela czekał ciężki wyjazd do Puław. Azoty-Puławy to zespół, który w przedsezonowych przewidywaniach miał się bić o brązowy medal Orlen Superligi i gospodarze sobotniego spotkania przed tym meczem zajmowali piąte miejsce w tabeli. Zatem patrząc na kadrę oraz na tabelę rozgrywek faworyt był tylko jeden – Azoty-Puławy.
Obie drużyny dość ospale rozpoczęły spotkanie. Gospodarze swoją pierwszą bramkę rzucili dopiero w piątej minucie, ale w tym czasie MKS też nie miał zabójczej skuteczności i nie zdołał wypracować przewagi. Nie dość, że kaliszanie nie jej wypracowali to po dziesięciu minutach przegrywali już 2-6, po serii słabych i nieprzygotowanych rzutów, co skrzętnie wykorzystywali zawodnicy z Puław, dzięki skutecznym kontratakom oraz dobrej postawie bramkarza Gruzina Zuraba Tsintsadze. Wówczas odpowiedzialność za zdobywanie bramek wziął były zawodnik Azotów, a obecnie rozgrywający MKS-u Bartosz Kowalczyk, który w przeciągu kilku minut rzucił cztery bramki i doprowadził do wyniku 6-8. W 17. minucie po bramce Miłosza Bekisza, kaliszanie złapali kontakt (8-9). Gospodarze przeczekali gorszy moment, zaczęli cierpliwiej rozgrywać piłkę i pewnie zdobywali bramki i na pięć minut przed końcem połowy prowadzili trzema bramkami. I gdy wydawało się, że Azoty przejęły inicjatywę w meczu, to w końcówce I połowy bramki rzucali praktycznie tylko piłkarze Rafała Kuptela. MKS umiejętnie wykorzystał grę w przewadze, wyrównując stan meczu w 28. minucie (14-14), a po chwili po ładnej, indywidualnej akcji Konrada Pilitowskiego objął prowadzenie. Ostatecznie pierwsza część gry zakończyła się prowadzeniem MKS-u 16-15. Zdecydowanie ta połowa miała dwóch bohaterów – bramkarza Zuraba Tsintsadze, który bronił odbił 9/22 strzałów (41% skuteczności) oraz Bartosza Kowalczyka, strzelca ośmiu goli.
Druga połowa rozpoczęła się źle dla gości. W 33. minucie, rzut karny wykonywał Kowalczyk i niestety, trafił prosto w głowę Tsintsadzei sędziowie Bloch oraz Solecki pokazali liderowi MKS-u w I połowie czerwoną kartkę.Co więcej, podobnie jak w pierwszej części,początek połowy to brak skuteczności gości (dziewięć minut i zaledwie dwie bramki) i Azoty odrobiły stratę oraz wyszły nawet na prowadzenie (18-17). W 41. minucie sędziowie pokazali drugą czerwoną kartkę w spotkaniu, tym razem za identyczne przewinienie otrzymał ją Piotr Jarosiewicz z Puław.Pierwsze 15 minut drugiej połowy to brzydszy fragment meczu, gra bardzo rwana, dużo strat i fauli, a dodatkowo po stronie MKS-u widać było stratę Kowalczyka – niekwestionowanego lidera ofensywy w tym spotkaniu. Wszystko to spowodowało, że w 45. minucie, gospodarze prowadzili 21-19. Warto jednak zauważyć również fenomenalny występ Gruzina Tsintsadze, który na 15 minut przed końcem bronił ze znakomitą skutecznością (50%).W 52. minucie po raz kolejny w tym spotkaniu, gdy wydawało się, że Azoty przejmują inicjatywę, goście szybko rzucili trzy bramki i doprowadzili do remisu (22-22).Jednakże o ile końcówka I połowy była udana w wykonaniu MKS-u, to ostatnie minuty drugiej części należały do puławian i w 58. minucie prowadzili już 26-23. Cudu na koniec nie było i finalny wynik to 28-24.
Mimo porażki postawa MKS-u mogła podobać się kaliskiemu sztabowi oraz kibicom. Kaliszanie postawili się czołowej drużynie ligi i można tylko zastanawiać się, jakby ten mecz wyglądał, gdyby nie czerwona kartka Bartosza Kowalczyka, który widać było, że miał „swój dzień”. Jeśli już za tydzień w spotkaniu derbowym z Arged Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski, Energa MKS Kalisz zaprezentuje podobny poziom,trzy punkty powinny wówczas zostać w Kaliszu.
18 listopada 2023, 18:00 – Puławy (Hala Sportowa MOSiR)
Azoty-Puławy28-24Energa MKS Kalisz
Azoty:1. Zurab Tsintsadze, 16. Wojciech Borucki– 7. Boris Zivkovic, 10. Kacper Adamski, 11. Rafał Przybylski, 17. Maciej Zarzycki, 19. Deividas Virbauskas,21. Marek Marciniak, 24. Ignacy Jaworski, 27. Ivan Burzak, 33. Vladyslav Ostroushko, 37. Jakub Bereziński, 75. Kelian Janikowski, 88. Dawid Fedeńczak, 98. Piotr Jarosiewicz, 99. Kamil Konieczny.
Energa MKS: 12. Krzysztof Szczecina, 96. Jan Hrdlička – 3. Piotr Krępa, 5. Matija Starčević,9. Tomáš Nejdl, 10. Bartosz Kowalczyk, 11. Mateusz Kus, 15. Patryk Biernacki, 19. Gracjan Wróbel, 23 . Konrad Pilitowski, 26. Dawid Molski, 35. Miłosz Bekisz, 44. Ognjen Karlaš, 48. Wiktor Karpiński, 58. Krzysztof Komarzewski, 90. Jan Antolak.
sędziowali: Wojciech Bloch (Nakło Śląskie), Michał Solecki (Tarnowskie Góry).
fot. archiwum