Stokado
baner_FBAnt
Baner AWS
FinalFour

Pogorzelski: „Ciężko wskazać atuty trenera, punktującego w Jagiellonii gorzej niż Hajto”

Coraz bliżej trenerski debiut Bogdana Zająca w Kaliszu – byłego szkoleniowca Jagiellonii Białystok, który w KKS-ie zastąpił Ryszarda Wieczorka. A debiut to poważny, bowiem Duma Kalisza będzie walczyć z Rakowem Częstochowa o historyczny awans w Pucharze Polski. O tym czego się spodziewać po Zającu na ławce trenerskiej, rozmawiamy z Jakubem Pogorzelskim – redaktorem portalu PolskieRadio24.pl.

Kamil Rybikowski: Trenerem KKS-u Kalisz został Bogdan Zając, który wcześniej prowadził Jagiellonię Białystok. Czego kibice KKS-u mogą spodziewać się po pracy nowego szkoleniowca? Jakie ustawienie preferuje i czy często rotuje składem?

Jakub Pogorzelski: Co do ustawienia „na papierze” – w zależności od tego, jak określimy boiskową pozycję Jesusa Imaza (jako drugi napastnik czy ofensywny pomocnik) było to 4-4-2 lub 4-2-3-1. Na ile była to filozofia trenera, a na ile ocena stanu posiadania – ciężko określić. Jagiellonia miała na dobrym ligowym poziomie dwóch środkowych pomocników (Romanczuk i Pospisil), bo były kadrowicz Ariel Borysiuk nie dawał jakości odpowiedniej do swojego CV.

Gdy przyjmiemy, że wieloletni asystent Adama Nawałki ma podobną wizję co były pryncypał, można w największym skrócie określić taktyczne ustawienie jako dość podobne do tego z reprezentacji Polski, gdzie w ataku z Lewandowskim współpracował Milik, a za skrzydła odpowiadali Grosicki i Błaszczykowski.

Jeśli zaś chodzi o rotacje, to okres pracy w Jagiellonii był po pierwsze krótki, a po drugie dość specyficzny ze względu na kilka spotkań, w których gracze nie mogli wystąpić z powodu zakażenia koronawirusem. O ile przy kilku decyzjach kibice drżeli na sam widok grafiki ze składem, to jednak ciężko było określić na ile to wybór trenera, a na ile niezależne od niego okoliczności.

Mógłby Pan wskazać największe atuty i wady nowego trenera kaliskiego klubu?

Atuty są takie, że miałem o czym pisać teksty. A mówiąc poważnie, to ciężko wskazać atuty trenera, punktującego w Jagiellonii gorzej niż Tomasz Hajto. Pierwsze co przychodzi mi do głowy to „odblokowanie” Jesusa Imaza, który za kadencji Iwajło Petewa zgubił formę, a u Zająca wrócił do dawnej dyspozycji. Dość obiecujący był też początek sezonu, gdy Jagiellonia ograła ligowe podium (Legię, Piasta i Lecha), ale trzeba pamiętać, że wszystkie te zespoły były w środku kampanii w europejskich pucharach i mecze z białostockim klubem nie były dla nich priorytetem. A gdy dochodziło do starć u siebie z najsłabszymi wtedy w lidze Podbeskidziem i Wisłą Kraków, spotkania kończyły się remisem.

Jako osoba pracująca w mediach, w kwestii minusów muszę zacząć od komunikacji. Od trenera nie można było się zbyt wiele dowiedzieć, odpowiadał ogólnikami niczym w grze komputerowej, a krytyczne uwagi, nawet jeśli dotyczące konkretnych danych, zbywał słowami o „dorabianiu ideologii”. Doszło też do sytuacji, gdy na jedno – trzeba zaznaczyć, że nieco niegrzeczne i napastliwe – pytanie odpowiedział czymś w rodzaju groźby, że jak osoba zadająca pytanie znajdzie się w szatni Jagiellonii, to może z niej nie wyjść.

Kolejna sprawa – dobór zawodników. Trener Zając jest do tej pory jedynym trenerem, widzącym w sprowadzonym Mateuszu Wyjadłowskim piłkarza na poziomie Ekstraklasy (w Stali Mielec po 3 wejściach z ławki do tej pory nie zagrał). Zapewne też tylko on zgodziłby się na transfer tak słabego piłkarza jak Kris Twardek, a potem ciągle szukał mu nowego miejsca na boisku. O Ferranie Lopezie nikt już nie pamięta, a Kamil Wojtkowski odznaczył się jedynie w policyjnej kartotece. Szansy nie dostał choćby napastnik Szymon Sobczak, wystawiany jedynie w rezerwach, a przy problemach z obsadą ataku sprawiało to wrażenie uprzedzenia do zawodnika regularnie strzelającego w 1. lidze. Zapewne nie byłby on gwiazdą Ekstraklasy, ale ledwie 12 minut przy braku innych klasowych rezerwowych nie jest do końca zrozumiałe.

Ostatnia sprawa, do której wszystko się sprowadza, to wyniki i gra zespołu. Z każdym tygodniem było coraz gorzej, w ostatnich 6. meczach kadencji trenera „Jaga” zanotowała kompromitujący bilans 0-2-4, zdobywając w nich jedynie dwa gole.

Przygoda Zająca w Jagiellonii nie była udana. W czym Pana zdaniem tkwiła przyczyna tego niepowodzenia?

Wydaje się, że łącząc wszystkie sprawy ujęte powyżej, nie był on przygotowany do samodzielnego prowadzenia zespołu w Ekstraklasie. Sama decyzja o zatrudnieniu osoby bez żadnego doświadczenia na stanowisku pierwszego trenera została odebrana z niedowierzaniem. Trener Zając nie umiał sobie poradzić z pierwszymi oznakami kryzysu w zespole, który stale się pogłębiał. Nikt nie kwestionuje jego wiedzy i doświadczenia, ale była to jego pierwsza praca na posadzie głównego szkoleniowca i zakończyła się ona niepowodzeniem. Nadzieja kaliskich kibiców w tym, że z białostockiego etapu pracy wyciągnął wnioski, które pomogą mu w odbudowaniu reputacji.

Trener Zając swoją karierę trenerską budował przede wszystkim jako asystent Adama Nawałki. W czym jest on podobny do swojego wieloletniego „szefa”? Czy podziela jak były selekcjoner np. wiarę w rozmaite przesądy?

Ciężko nazwać to przesądem, ale w mediach duże zainteresowanie wywołała sprawa, którą nagłośnił Piotr Wołosik z „Przeglądu Sportowego”. Otóż przed spotkaniem domowym z Legią, na polecenie trenera miało dojść do wysypania śniegu na sztuczną murawę, zabezpieczoną przed opadami atmosferycznymi. Podobieństw można szukać głównie we wspomnianej już komunikacji i bardzo ogólnikowych odpowiedziach na pytania mediów, można było odnieść wrażenie, udzielanych jak za karę. Tak naprawdę jednak, dość ciężko o jednoznaczne porównania z Nawałką, ponieważ te nieco ponad pół sezonu to za krótki okres do jednoznacznego określenia tego, jakim właściwie szkoleniowcem jest Bogdan Zając.

Czego mogą się spodziewać dziennikarze przy współpracy z trenerem? Pod koniec jego przygody z Jagą miał on chyba z dziennikarzami mocno na pieńku?

Ciężko to wszystko o czym wspomniałem uznać za jakąś wojenkę, bo większość spięć miała miejsce w czasie, gdy właściwie nie zastanawiano się „czy” ale „kiedy” dojdzie w Jagiellonii do zwolnienia trenera. Jeśli na coś kaliscy dziennikarze powinni się przygotować, to na słynne już w Białymstoku „dorabianie ideologii” przy niewygodnych pytaniach oraz czasem nienaturalnie brzmiące próby bronienia zespołu i siebie przed krytyką.

Pamiętam sytuację, gdy jeszcze w pierwszej części ubiegłego sezonu, po porażce z Zagłębiem Lubin, gdy „Jaga” kolejny raz straciła bramkę po dośrodkowaniu z narożnika boiska, trener odpowiedział że… nie zgadza się z pytającym go dziennikarzem, że zespół ma problem z defensywnymi stałymi fragmentami gry.

Mimo, że trenera Zająca przerosło prowadzenie jednego z czołowych polskich zespołów, wypada mu mimo wszystko życzyć powodzenia. Może przy nieco mniejszej presji, z dala od oczu całej piłkarskiej Polski, uda mu się stworzyć w Kaliszu ciekawy projekt. Na jego obronę zakończę wnioskiem, że ze znającym Jagiellonię jak własną kieszeń Ireneuszem Mamrotem, który dysponuje dużo silniejszą kadrą, jesień nie jest wyraźnie lepsza niż ta ubiegłoroczna.

Dziękuję za rozmowę.

Fot.: PAP

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze