
Politycy PiS pod biurem poseł Pawliczak
W całej Polsce działacze Prawa i Sprawiedliwości organizowali konferencje prasowe pod biurami posłów Koalicji Obywatelskiej poświęcone paktowi migracyjny i tworzonych Centrów Integracji Cudzoziemców. W Kaliszu wybór padł na biuro posłanki Karoliny Pawliczak.
W konferencji udział wzięli posłowie partii Jarosława Kaczyńskiego: Jan Mosiński oraz Jan Dziedziczak oraz samorządowcy z regionu Sławomir Lasiecki, Marcin Strzelec i Wincenty Nowak. Przed rozpoczęciem briefingu politycy powiesili nad tablicą informującą o biurze poselskim niewielki plakat krytykujący postawę Koalicji Obywatelskiej wobec planów relokacji nielegalnych migrantów przez Unię Europejską. Banner został szybko zdjęty przez jedną ze współpracownic posłanki Pawliczak. Moment ten został udostępniony przez samą posłankę KO na portalu X:
Jan Dziedziczak podkreślił, że Polska jest dziś bezpiecznym krajem, bowiem wciąż nie ma wielkiej liczby migrantów z krajów islamskich. Krytykował on obecnie rządzących za namawianie do bojkotu referendum, które odbyło się 15 października 2023 roku m.in w kwestii relokacji migrantów. Zwrócił uwagę na problem przewożenia przez niemiecką policję nielegalnych migrantów do Polski, zgodnie z porozumieniem dublińskim. Zwiększona liczba nielegalnych imigrantów na terenie Polski to zdaniem Dziedziczaka więcej przestępstw i brudu na polskich ulicach. Receptą na zahamowanie tego procesu miałoby być poparcie w wyborach prezydenckich kandydata PiS Karola Nawrockiego.
Jan Mosiński odniósł się do zarzutów, jakie Koalicja Obywatelska i koalicjanci stawiają Prawu i Sprawiedliwości. Politycy obecnie rządzący zwracają uwagę, że za kadencji rządu Mateusza Morawieckiego zaczęły powstawać Centra Integracji Cudzoziemców oraz do Polski w wyniku handlu polskimi wizami trafiła znaczna liczba nielegalnych przybyszy. Mosiński stwierdził, że nie było żadnej systemowej afery wizowej, lecz punktowe nieprawidłowości dotyczące co najwyżej kilkuset osób, za które winni ponieśli konsekwencje. Mosiński przyznał, że Centra Integracji Cudzoziemców powstały w okresie rządów PiS, ale miały charakter wyłącznie pilotażowy oraz służyć miały legalnie zatrudnionym w Polsce cudzoziemcom oraz wojennym uchodźcom z Ukrainy. Dziś zdaniem polityka PiS mają służyć zapewnieniu komfortu nielegalnym imigrantów, za co zapłacą polscy podatnicy. Niedowierzają oni zapewnieniom m.in marszałka województwa wielkopolskiego, że centra mają w dalszym ciągu służyć pomocom legalnym migrantom.
Politycy PiS zapewniali, że nie są ksenofobami, ale jedynie zwracają uwagę na zagrożenie płynące z nielegalnej imigracji. Według ich rozeznania przybysze którzy trafią do nas po wejściu w życie unijnego paktu migracyjnego nie będą chcieli w Polsce pracować, więc będą na utrzymaniu polskich lokalnych społeczności (część kosztów ich pobytu będzie bowiem pokrywał samorząd terytorialny). W dodatku brak świadczenia pracy może także doprowadzić takie osoby do zejścia na drogę przestępstw. Konkluzją konferencji było stwierdzenie, że jeśli politycy KO chcą wpuszczać imigrantów z krajów obcych kulturowo to powinni to robić we własnych biurach poselskich, na swój koszt.



