Przesunięcie wyborów na rok następny – komu będzie to na rękę?
Zgodnie z kalendarzem, jesienią 2023 r. odbędą się wybory do Sejmu i Senatu, a także wybory samorządowe. 10 czerwca Ryszard Terlecki szef klubu PiS w wypowiedzi dla polskatimes.pl, powiedział, że ustawa w sprawie przeniesienia wyborów samorządowych jest już gotowa i niedługo trafi do Sejmu, zapewne jako projekt poselski. W przestrzeni medialnej w związku z tym zaczęły pojawiać się głosy polityków świadczące o konieczności przesunięcia daty wyborów samorządowych na wiosnę 2024 roku. Terlecki ocenił, że projekt nie powinien budzić kontrowersji wśród ugrupowań parlamentarnych, ale nie wszyscy podzielają ten pomysł.
Uwzględniając daty wyborów zgodnie z panującymi przepisami kodeksu wyborczego, maksymalny odstęp pomiędzy nimi w roku 2023 może wynieść sześć tygodni. Może być on również krótszy.
Za przeniesieniem wyborów na wiosnę 2024 roku przemawiają z pewnością przesłanki historyczne. Nawiązują one bowiem do tego, że wybory samorządowe odbyły się po raz pierwszy właśnie wiosną, a dokładnie 27 maja 1990 r. Sympatycy takiego rozwiązania dodają, że nowo wybrani otrzymują w takim wypadku możliwość pracy od samego początku nad budżetem przypadającym już na rok kolejny, a więc co za tym idzie, są za niego całkowicie odpowiedzialne oraz mają możliwość uwzględniania założeń i obietnic wyborczych.
– Taki precedens już miał miejsce (przesunięcie terminu wyborów samorządowych – przyp. Demagog) za czasów rządów AWS-u, kiedy AWS wystąpił z propozycją (…) wydłużania kadencji samorządów i prezydent Kwaśniewski się na to zgodził mimo, zresztą, naszych protestów. Sprawa trafiła do Trybunału Konstytucyjnego i Trybunał Konstytucyjny uznał, że można wydłużać kadencję, natomiast nie można skracać kadencji – mówił Leszek Miller w Poranku Radia TOK FM
Argumentem przemawiającym za ewentualnym przełożeniem daty wyborów może być również uniknięcie prowadzenia kampanii wyborczych – parlamentarnej i samorządowej jednocześnie.
– Takie propozycje pojawiły się już wcześniej w związku z natłokiem kampanii wyborczych. Z tego co słyszałem, główną z instytucji, która bardzo mocno optuje za rozbiciem tych wyborów i przedłużeniem kadencji samorządów jest Państwowa Komisja Wyborcza, ponieważ wybory samorządowe są dość skomplikowanymi wyborami. Osobiście nie przywiązuje do tego aż tak dużej wagi. Radni i samorządowcy, którzy w tym momencie są włodarzami miast, którzy zasiadają w radach gmin i powiatów czy sejmikach, będą musieli stoczyć kolejny bój, jeśli wyrażą chęć ponownego brania udziału w życiu lokalnej społeczności – powiedział przewodniczący Rady Miasta – Tadeusz Skarżyński.
– W tej chwili chyba nie ma innego wyjścia. Musimy w jakiś sposób rozdzielić wybory parlamentarne od samorządowych. W związku z tym wydaje mi się, że jest to całkowicie normalne i chyba pożądane działanie, zarówno ze strony samorządu, jak i rządu. Związek Samorządów Polskich wręcz zaapelował, aby te wybory zostały przełożone na wiosnę 2024 roku, a niekoniecznie jest on w mocnym stopniu przychylny obecnej władzy. Wydaje mi się, że jest tu możliwe ogólne ponadpartyjne porozumienie – dodaje radny Rady Powiatu – Paweł Kaleta.
Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej im. Jerzego Regulskiego uważa jednak, że kadencyjność mandatów powierzonych w drodze wyborów powszechnych jest jednym z podstawowych atrybutów demokracji.
Zdaniem Fundacji, naruszenie tego kanonu poprzez skracanie bądź też wydłużanie określonej ustawowo kadencji musi się spotkać ze zdecydowanym sprzeciwem społeczności lokalnych – „niezależnie bowiem od deklarowanych oficjalnie powodów przesunięcia terminu wyborów rodzi to podejrzenia o manipulacje motywowane chęcią osiągnięcia korzyści dla obozu politycznego, który jest władny dokonać ustawowo takiego zabiegu”.
Przeciwko manipulacji w kwestii długości kadencji władz samorządowych przemawiać mają również inne argumenty. Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej podkreśla, że badania społeczne wyraźnie pokazują, że wybory lokalne mają dla obywateli największe znaczenie spośród wszystkich aktów wyborczych, w których uczestniczą. Fundacja uważa też, że manipulowanie terminem tych wyborów może podważać zaufanie obywateli do reguł demokracji, a w konsekwencji prowadzić do osłabienia społecznego udziału w życiu publicznym.
– Kadencję samorządu już wydłużono z czterech do pięciu lat, co wydaje się sensowne, jeżeli prezydent chciałby rozpocząć planowanie strategiczne w mieście. Obecną prezydenturą, ten czas będzie raczej stracony, na stwarzanie pozorów i kampanie. Teraz mówi się, żeby ją jeszcze wydłużyć o dodatkowe pół roku. Nie zmienia się reguł gry, w trakcie gry. Jeśli PIS ten ruch wykona, to tylko w ramach swoich politycznych kalkulacji, ponieważ zakłada większe straty wyborcze w samorządzie, które potem mogą rzutować na wybory parlamentarne. Z mojego punktu widzenia potrzeba zmian w Kaliszu i Polsce jest tak silna, że chciałbym, aby to nastąpiło możliwie jak najprędzej – Radny Komitetu Wyborczego – Dariusz Grodziński.
fot.: pixabay