Stokado
baner_FBAnt
Baner AWS

Szkudlarek: W Radzie Fundacji zasiada mama, bo kto inny by mnie lepiej przypilnował, jeśli nie mama?

Michał Szkudlarek jest fundatorem powołanej w 2020 roku Fundacji Dziewięciu Braci. Nazwa nie jest przypadkowa, gdyż Michał pochodzi z dużej rodziny złożonej z dwojga rodziców i dziewięciu synów. Miałem okazję porozmawiać z nim co nieco o idei Fundacji, o życiu z tyloma braćmi, a także o najnowszym projekcie, czyli Fabryce Samodzielności, do którego aktualnie trwa rekrutacja.

Maciej Antczak: Fundacja Dziewięciu Braci… czyli to oznacza, że jest 9 braci i żadnej siostry?

Michał Szkudlarek: Zarówno mama, jak i tata, pochodzą z rodzin wielodzietnych i marzyli o stworzeniu dużej rodziny. Za czasów, gdy nasza mama była w ciąży, płeć dziecka poznawało się dopiero w momencie porodu, więc ta nadzieja na córkę się tliła, ale liczba dzieci nie była próbą osiągnięcia takiego celu. Natomiast w rodzinie pojawiła się dziewczynka – rodzice mogą teraz nacieszyć się wnuczką.

Jaka jest podstawowa idea działalności Fundacji i skąd pomysł, aby akurat w tej formie prawnej wykorzystać potencjał drzemiący w tak dużej rodzinie?

Zarówno rodzice, jak i ja z moimi braćmi od zawsze udzielaliśmy się wolontaryjnie i społecznie, lecz teraz postanowiliśmy nadać temu bardziej systematyczny charakter. Tworząc fundację, uzyskaliśmy osobowość prawną, dzięki czemu możemy pomagać w różnych społecznych przedsięwzięciach jak również samemu tworzyć i organizować wszelkie działania. Jest wiele organizacji, które niosą ogromną pomoc materialną, zaspokajając potrzeby przysłowiową „rybą”. Nasza fundacja ma na celu  nauczyć „jak stworzyć wędkę i samemu łowić nawet wielkie ryby”. Głównym celem statutowym jest wspieranie działań przedsiębiorczych członków rodzin wielodzietnych (choć nie tylko). Chcemy również przekazywać wartości rodzinne w biznesie i pokazywać, że da się tworzyć rodzinne firmy. Pomagamy także odnajdywać potencjał w młodych ludziach i wspierać ich rozwój, bo sami po sobie widzimy, ile przedsiębiorczości i samodzielności tkwi w młodzieży, szczególnie z rodzin wielodzietnych.

Dlaczego szczególnie tam?

Ja zawsze pokazuję przykład prania w naszej rodzinie. W dzieciństwie każdy z nas miał swoje ulubione rzeczy, które chciał nosić. Jeśli wrzuciłem swoją ulubioną koszulkę do ogólnego kosza na pranie to często mogłem ją znaleźć po 2-3 tygodniach na swoim bracie. Dlatego pranie warto było robić samemu. Na otrzymanie kieszonkowego także nie było szans, bo przy dziewięciu synach X zł miesięcznie kieszonkowego generuje koszty, co znacznie uderzałoby w budżet domowy, dlatego podejmowaliśmy się wszelkich drobnych prac. W ten sposób, przez radzenie sobie z różnymi wyzwaniami i przeciwnościami, generowała się w nas przedsiębiorczość, zaradność i samodzielność.

Czy każdy z braci angażuje się z podobną energią w działania Fundacji, czy też niektórzy są zaangażowani szczególnie, tak jak Ty?

Ja jestem w 100% zaangażowany w działania fundacji, bo jestem jej pomysłodawcą, fundatorem i prezesem. Z kolei w Radzie Fundacji zasiada mama, bo kto inny by mnie lepiej przypilnował, jeśli nie mama (śmiech)? Ale dwóch braci i moja żona także mocno zaangażowali się w tworzenie i rozwój fundacji.

A jeśli chodzi o samo zaangażowanie poszczególnych braci?

Każdy z braci wpiera idee Fundacji i pomaga z zakresu swojej wiedzy, doświadczenia czy zainteresowań. Trzech braci w pełni angażują się w swoją stałą pracę, ale w razie potrzeby zawsze możemy na nich liczyć. Dwóch najmłodszych braci jest jeszcze uczniami, ale wykazują ogromne zainteresowanie i chęci nauki potrzebnej wiedzy i umiejętności, aby z czasem w pełni móc podjąć się realizacji działań. W tym właśnie jednak tkwi siła Fundacji, że jeśli każdy zaangażuje się przez godzinę/dwie, to de facto powoduje to, że fundacja działa tak, jakby były w niej zatrudnione 2-3 osoby na pełen etat.

Opowiedz coś więcej o Waszym najnowszym projekcie, czyli Fabryce Samodzielności.

Fabryka Samodzielności to projekt, w którym pomagamy młodym osobom (18-35 lat) „nabrać wiatru w żagle i wypłynąć na ocean możliwości”. Jeśli ktoś ambitnie planuje swoją przyszłość, np. pójść na specjalistyczne studia, założyć własną firmę, napisać książkę czy nawet stworzyć międzynarodowy biznes, uczymy jak znaleźć i pozyskać osobę, która to potrafi. Mentor – bo to o nim mówimy – podzieli się chętnie wiedzą z wąskiej specjalizacji, aby spełnić cele wyznaczone przez ucznia, jeśli uczeń wykaże pokaże swój potencjał i pełne zaangażowanie.

Tylko czy ta osoba będzie chętna, aby dzielić się swoją wiedzą, którą zdobywała przez lata?

Wbrew pozorom przedsiębiorcy, lekarze, prawnicy chcą się dzielić tym, czego się nauczyli. Tzw. „ludzie sukcesu” bardzo chętnie przekazują zdobyte przez siebie doświadczenia i nie chcą zabierać nabytej przez siebie mądrości do przysłowiowego grobu. Chcą, aby coś pozostało dla przyszłych pokoleń – a jeżeli jest to w słusznej sprawie i nie jest sprzeczne z ich ideami to w prosty i skuteczny sposób można pozyskać praktyczną wiedzę w wybranej dziedzinie.

Gdzie i kiedy będzie realizowana Fabryka Samodzielności, do kiedy trwają zgłoszenia?

Zgłoszenia trwają do 31 sierpnia. Chętni otrzymają zadanie rekrutacyjne – dość proste, nie trzeba się go obawiać, chcemy sprawdzić poziom kreatywności potencjalnych uczestników – a następnie, jeśli uda im się zakwalifikować, zapraszam serdecznie na cykl pięciu szkoleń. Odbędą się one w soboty 4, 11 i 18 września, a 25 września zorganizowana zostanie gala finałowa. Wszystkie szkolenia odbędą się w Centrum Organizacji Pozarządowych przy ul. Babinej 1 w Kaliszu. Nowoczesne przestrzenie na pewno dodadzą komfortu podczas warsztatów. Dla uczestników będzie wiele niespodzianek i praktycznej wiedzy, poznają dużo wartościowych ludzi, a kto wie – być może właśnie swojego mentora.

Czy osoby przez 18. rokiem życia również mają szanse na udział?

Projekt jest skierowany do osób w wieku 18-35 lat, ale jeśli ktoś młodszy odpowiednio umotywuje swoje zgłoszenie to oczywiście także ma szansę, zgodnie z regulaminem możemy dopuścić taką osobę do kursu.

Ciekawi mnie jeszcze, wracając do tematu Twojej rodziny, czy Ty i Twoi bracia planujecie mieć tak duże potomstwo w przyszłości.

To jest oczywiście kwestia indywidualna. Na ten moment najstarszy brat z żoną piątkę dzieci (w tym dwójkę w niebie), dwóch chłopców, a rok temu urodziła się dziewczynka! Jak wiemy – życie przynosi różne scenariusze i każdy z braci wraz ze swoją żoną mogą indywidualnie planować swoją przyszłość. Bądź co bądź, rodzina będzie baaaardzo duża.

A czy Ty się cieszysz, że wychowywałeś się w aż tak dużej rodzinie?

Mam porównanie do kolegów ze szkoły, którzy byli jedynakami i mówili: „fajnie, że masz braci, bo masz z kim się pobawić!”. Ja na to wówczas odpowiadałem: „Pobawić? Zabierają mi rzeczy, niszczą klocki, zabawki…”. Oczywiście mówię teraz o tym z przymrużeniem oka, jak o ciągłej walce o terytorium czy uwagę rodziców. Wtedy pukałem się w głowę i mówiłem, że opowiadają głupoty.

A z dzisiejszego punktu widzenia?

Z dzisiejszego punktu widzenia to jest świetna sprawa, że jest nas tylu. Zawsze, kiedy mamy rodzinne spotkanie, jest na nim pełno osób, dużo się dzieje i jest z kim porozmawiać. Ale jest też na kim polegać w trudnych sytuacjach. Jeśli nie pomoże jeden brat, to pomoże drugi, jak nie drugi nie może to trzeci…

Aż do ośmiu…

Zawsze można poprosić o pomoc. O zajęcie się dziećmi, o wsparcie w projekcie, o pojechanie dokądś w celu załatwienia sprawy. Zawsze jest ktoś, kto wspomoże i działa to w obie strony.

A jakie są Twoje plany na przyszłość i czy są one związane z Kaliszem?

Tak, jak najbardziej! Studiowałem przez 5 lat w Poznaniu, następnie pracowałem przez rok w Warszawie, ale jednak i tak wróciłem do Kalisza. Pomimo tego, że były perspektywy na zostanie zarówno w Poznaniu, jak i w stolicy. Wróciłem tutaj z misją, aby zrobić w Kaliszu coś więcej. Żeby rozruszać nasze miasto, żeby Kalisz mógł się pochwalić, że stąd pochodzi ta rodzina czy ta osoba. To jest taka moja mała misja, do której należy także aktywizacja młodzieży w Kaliszu. Pobudzenie życia w mieście i tworzenie inicjatyw wypływających bezpośrednio z miasta, aby były tam imprezy, kluby i takie miejsca, jak Latarnik Kaliski, gdzie można przyjść na kawę i porozmawiać…

Na kawę niestety nie można, bo się nam ekspres zepsuł…

To na herbatę!

Na herbatę oczywiście zapraszamy.

I takich miejsc w Kaliszu brakuje, do których młodzi ludzie mogą przyjść, działać i zrobić coś więcej. Taka też była moja misja, żeby po powrocie zrobić tutaj coś, czego tu jeszcze nie było.

A czy w przypadku pozostałych Twoich braci jest podobnie, jeśli chodzi o powrót do Kalisza?

Tak. Jeden brat mieszkał w Warszawie przez 4 lata, ale wrócił do Kalisza, twierdząc, że jednak w Kaliszu jest o wiele lepsze życie niż w Warszawie…

Potwierdzam z autopsji, rodzina Szkudlarków jest zatem demograficzną szansą dla Kalisza?

Tak. I szansą na zwiększenie liczby osób z tym nazwiskiem w Kaliszu (śmiech).

I tym pozytywnym akcentem możemy zakończyć. Dzięki za dobrą rozmowę i zachęcam do akcesu do Fabryki Samodzielności!

Dzięki, również serdecznie zapraszam!

Link do wydarzenia na Facebooku: https://www.facebook.com/events/kalisz/cykl-5-szkole%C5%84-fabryka-samodzielno%C5%9Bci/573370720683612/

www.fundacjadziewieciubraci.pl/fabrykasamodzielnosci

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze