Thriller w Puławach – MKS przegrywa z Azotami
MKS Kalisz przegrał 33-35 (14-19) w spotkaniu 7. kolejki ORLEN Superligi z Azoty-Puławy. Żal niewykorzystanych okazji, gdyż fenomenalny, szczególnie w drugiej połowie Jan Hrdlicka, „dwoił się i troił”, by punkty pojechały do Kalisza. Następne spotkanie MKS rozegra 14 października we własnej hali z Zagłębiem Lubin.
W poprzednim sezonie oba zespoły spotkały się trzykrotnie. Dwukrotnie górą byli puławianie, a raz, po serii rzutów karnych kaliszanie. Ostatni mecz pomiędzy tymi drużynami to mecz o 5. Miejsce, w którym lepsi okazali się zawodnicy z woj. lubelskiego wygrywając 30-25. W trwających rozgrywkach ORLEN Superligi, dzisiejsi gospodarze, Azoty-Puławy zdobyli w sześciu spotkaniach 10 punktów, o 2 „oczka” mniej niż MKS. Szkoleniowcem Azotów jest były reprezentant Polski Patryk Kuchczyński, zatem to kolejne starcie na ławce trenerskiej „Orłów Wenty”, tym razem Kuptel vs Kuchczyński.
Strzelanie w meczu rozpoczął Łukasz Gogola wykorzystując pewnie rzut karny. Początek spotkania należał do kaliskich skrzydłowych. W 7. minucie po skutecznym kontrataku Miłosza Bekisza, MKS objął prowadzenie 7-5, a aż pięć z siedmiu trafień zaliczyli właśnie skrzydłowi – Dawid Fedeńczak trzy bramki, a wspomniany Bekisz dwie. Chwilę później bardzo ładną asystę Matiji Starcevicia, uruchomiono został również obrotowy MKS-u Łukasz Kucharzyk i zdobył pierwszą swoją bramkę meczu. Co ciekawe, przez pierwsze 10 minut żaden z bramkarzy nie zaliczył skutecznej interwencji. Jednak były to miłe złego początki, gdyż właśnie w 10. minucie udana interwencja bramkarz Azotów Zurabiego Tsintsadze i nastąpiła długa seria bez trafienia. Gruzin dwa razy obronił rzuty Bartosza Kowalczyka, po jednym Starcevicia i Kucharzyka, a Bekisz trafił w słupek. W tym czasie gospodarze rzucili sześć bramek z rzędu i objęli czterobramkowe prowadzenie (12-8). Dopiero w 15. minucie złą passę przełamał po indywidualnej akcji Joel Ribeiro. W następnych minutach przewaga 3,4- bramkowa utrzymywała się i puławianie kontrolowali mecz. W końcówce kolejny raz pomylił się Starcevic (zero goli na cztery próby), a skuteczny atak wyprowadzili gospodarze i po 30 minutach prowadzili wyraźnie 19-14.
Druga połowa rozpoczęła się fatalnie dla gości. Dwa proste błędy w formacji ataku (łatwa strata w rozegraniu i błąd kroków) i udane odpowiedzi Azotów spowodowały, że w 33. minucie prowadzili już 22-15. Dziesięć minut po wznowieniu gry MKS wrócił do straty z pierwszej połowy za sprawą skutecznie wykonanego rzutu karnego przez Kowalczyka (21-26). Strata ta mogła być mniejsza, gdyby kaliszanie grali skuteczniej w ataku. Szkoda niewykorzystanych szans, gdyż wcześniej bramkarz MKS-u Hrdlicka zaliczył serię czterech udanych interwencji. Czech w następnych minutach zamurował bramkę MKS-u, przez co gospodarze przez wiele minut (dokładnie 9) nie zdołali zanotować trafienia. W tym czasie kaliszanie zdobyli cztery bramki z rzędu i na tablicy widniał wynik 23-26. Jednakże po chwili dwa trafienia gruzińskiego skrzydłowego Giorgiego Dikhaminji i ponownie Azoty objęły pięciobramkowe prowadzenie. I gdy wydawało się, że gospodarze ponownie zaczęli kontrolować mecz, MKS rzuca cztery bramki (m.in. dwie bramki aktywnego Ribeiro) i na osiem minut przed końcem spotkania przegrywa już tylko 27-28. Zatem ostatnie minuty zapowiadały się fantastycznie! Po kolejnej świetnej obronie Hrdlicki, kontratak w wykonaniu gości wykorzystuje Kucharzyk i jest remis, a po chwili Ribeiro rzuca z 9 metra i MKS obejmuje prowadzenie 30-29! Prowadzenie nie utrzymało się zbyt długo, gdyż niewykorzystany rzut Kucharzyka, rzut zza połowy Marciniaka (MKS grał w osłabieniu i wycofał bramkarza) i Azoty ponownie prowadziły (31-30). W 59. minucie kolejna dobra interwencja Wojciecha Boruckiego, a bramki rzucają Jarosiewicz oraz Gogola (już jedenaste trafienie w spotkaniu) i było już raczej pewne, że trzy punkty zostaną w woj. lubelskim. Ostatecznie MKS przegrywa 33-35.
8 października 2024, 20:00 – Puławy (Hala Sportowa MOSiR)
Azoty-Puławy 35-33 Energa MKS Kalisz
Azoty: 1. Zurab Tsintsadze, 16. Wojciech Borucki – 2. Mikołaj Urbanek, 3. Tobiasz Górski (1), 10. Kacper Adamski, 17. Maciej Zarzycki (1), 20. Łukasz Gogola (12), 21. Marek Marciniak (8), 23. Jan Antolak, 24. Ignacy Jaworski (2), 26. Dean Sesic (1), 29. Gustaw Kowalik, 37. Jakub Bereziński, 71. Giorgi Dikhaminjia (5), 75. Kelian Janikowski (2), 98. Piotr Jarosiewicz (1).
Energa MKS: 12. Krzysztof Szczecina, 96. Jan Hrdlička – 5. Matija Starčević (3), 8. Jakub Moryń (2), 10. Bartosz Kowalczyk (5), 11. Mateusz Kus, 14. Łukasz Kucharzyk (3), 19. Gracjan Wróbel (1), 22. Władysław Doncow (1), 26. Dawid Molski (1), 35. Miłosz Bekisz (6), 37. Jacek Fajfer, 72. Joel Ribeiro (5), 88. Dawid Fedeńczak (6).
*w nawiasie liczba bramek