W Zabrzu trzeba liczyć na cud – MKS wysoko przegrywa z Górnikiem
W pierwszym spotkaniu 1/4 finału Orlen Superligi Energa MKS Kalisz uległa 19-26 (7-12) Górnikowi Zabrze. Goście kontrolowali przebieg spotkania i zasłużenie wygrali siedmioma bramkami. Mecz rewanżowy odbędzie się za 15 kwietnia o godz. 18:00 w Zabrzu.
Mecz trzeciej z szóstą drużyną fazy zasadniczej Orlen Superligi było czwartym starciem tych zespołów w tym sezonie (dwa spotkania w lidze i jedno w Pucharze Polski). Dwukrotnie górą byli zabrzanie, a raz kaliszanie. Co ciekawe, wszystkie trzy spotkania zawsze wygrywali gospodarze, zatem z pewnością kaliscy kibice oczekiwali przed rozpoczęciem tego ćwierćfinału na podtrzymanie tej serii.
Już od pierwszych minut spotkania można było zauważyć rangę tego spotkania. Dużo niedokładności, złe wznowienia od bramkarzy oraz bardzo twarda defensywa z obu stron. Indywidualne krycie prawie przez całe dziesięć pierwszych minut miał kaliski najlepszy strzelec Matija Starčević. Kilka udanych interwencji w bramce Górnika zanotował reprezentant Polski Piotr Wyszomirski, ale tym samym odpowiadał Krzysztof Szczecina w kaliskiej bramce. Podwójne osłabienie w MKS-ie (po dwuminutowych karach dla Łukasza Kucharczyka i Patryka Biernackiego) goście wykorzystali w 13. minucie obejmując po raz pierwszy w meczu prowadzenie (4-3). Niestety, MKS podobnie jak w poprzednim derbowym spotkaniu z Ostrovią zalicza długą serię bez zdobytej bramki. Tym razem ta przerwa trwała aż 14 minut, a goście w tym czasie rzucili siedem bramek i odskoczyli na pięć bramek (9-4). Czterokrotnie kaliskich bramkarzy z siódmego metra pokonywał Patryk Mauer. Świetne zawody w bramce gości rozgrywał Wyszomirski, który po 30 minutach bronił ze skutecznością 50%. Bramkarz Górnika znakomicie przewidywał rzuty z drugiej linii m.in. Jana Antolaka i Matiji Starčevicia. Nic dziwnego, że po pierwszej połowie goście prowadzili pięcioma bramkami 12-7.
Dwie minuty po wznowieniu gry zabrzanie dorzucają kolejne dwie bramki, w tym kolejny skutecznie wykonany rzut karny przez Mauera i prowadzili już 14-7. Następnie dwa skutecznie wykorzystane rzuty karne przez Bartosza Kowalczyka, i MKS zmniejsza stratę do trzech bramek i przegrywa 13-16. Poprawa gry niestety była jednak tylko chwilowa. Kaliszanie zaliczyli kolejną długą serię bez zdobytej bramki (tym razem dziewięć minut) i dopiero bramka Gracjana Wróbla w 48. minucie spotkania przerwała tę serię. W tym czasie Górnik rzucił aż pięć bramek i spokojnie kontrolował spotkanie i prowadził 21-13. Trzeba jednak docenić grę defensywną gości, gdyż kaliscy rozgrywający mieli problem z przebiciem przez rosłych obrońców z Zabrza. Czasem pomimo gry w przewadze, kaliszanie mieli problem z pokonaniem bramkarza gości, właśnie ze względu na dobrą postawę defensorów. Na siedem minut przed końcem pierwszego meczu ćwierćfinałowego MKS przegrywał już 15-24 po udanej kontrze Jakuba Szyszki. W kolejnych minutach MKS zmniejsza lekko straty, dzięki serii trzech bramek z rzędu i w 56. minucie przegrywa 19-25. Niestety w końcówce kaliszanie nie zdołali już pokonać bramkarza Górnika Kacpra Ligarzewskiego i ostatecznie Górnik wygrywa to spotkanie 26-19.
8 kwietnia 2024, 18:00 – Kalisz (Kalisz Arena)
Energa MKS Kalisz 19-26 Górnik Zabrze
MKS: 12. Krzysztof Szczecina, 96. Jan Hrdlička – 5. Matija Starčević (1), 9. Tomáš Nejdl (1), 10. Bartosz Kowalczyk (5), 11. Mateusz Kus, 13. Michał Drej, 14. Łukasz Kucharzyk (1), 15. Patryk Biernacki (2), 19. Gracjan Wróbel (3), 23 . Konrad Pilitowski (2), 26. Dawid Molski (2), 35. Miłosz Bekisz (1), 48. Wiktor Karpiński, 58. Krzysztof Komarzewski (1), 90. Jan Antolak.
Górnik: 1. Kacper Ligarzewski, 16. Piotr Wyszomirski – 3. Jakub Szyszko (7), 7. Rennosuke Tokuda, 10. Lukáš Morkovský (2), 14. Piotr Krępa, 15. Dmytro Artiomienko, 19. Paweł Krawczyk (2), 21. Patryk Mauer (6), 22. Nikola Ivanović 23. Jakub Bogacz, 35. Taras Minoćkyj (4), 41. Sebastian Kaczor, 77. Dmytro Iłczenko (3), 89. Adam Wąsowski, 98. Damian Przytuła (2).
*w nawiasie liczba bramek
sędziowali: Andrzej Kieczak (Pielgrzymowice), Tomasz Wrona (Kraków).