Walka do ostatniej piłki w Zabrzu
Niesamowite emocje w środowe popołudnie mogli oglądać widzowie TVP Sport oraz osoby, które udały się do Hali Pogoń w Zabrzu. Po ewidentnie najlepszym i najciekawszym meczu 1 serii PGNiG Superligi kaliszanie niestety minimalnie ulegli Górnikowi, czwartej sile poprzedniego sezonu. Najlepszym strzelcem Energi MKS Kalisz był Piotr Krępa z 6 bramkami.
Wielkie emocje w tym meczu przewidywano już od momentu ogłoszenia terminarza PGNiG Superligi w sezonie 2021/22. W końcu zmierzyć się miały kolejno 4 i 5 drużyna poprzedniego sezonu. Dodatkowo były to zespoły, których bezpośrednie spotkania już przed rokiem obfitowały w zwroty akcji charakterystyczne dla najlepszych sportowych widowisk.
Od początku środowego meczu było tak samo. Wynik otworzył Piotr Krępa, na którego trafienie szybko odpowiedział prawoskrzydłowy Górnika, Krystian Bondzior. Co ciekawe, pierwsze bramki dla obu zespołów zdobywali, jak się później okazało, najlepsi strzelcy spotkania. Przez kolejne 60 minut kaliski obrotowy zdobył 6 bramek ze 100% skutecznością, natomiast gracz Górnika trafił 5 razy myląc się tylko raz. W kolejnej akcji świetną formę obrotowych MKS-u potwierdził Mateusz Kus trafiając z koła po szybkim wznowieniu.
Pierwsza połowa toczyła się w szybkim tempie, a zespoły zdobywały wiele bramek, chociaż żadnej ze stron nie udawało się wypracować większej przewagi. Kiedy tylko wydawało się, że kaliszanie mogą wyjść na 3 bramki przewagi, to gospodarze odrabiali straty. Ostatnie 5 minut pierwszej połowy – głównie za sprawą Martina Galii lepiej – rozegrali Górnicy i to oni schodzili na przerwę z dwubramkowym prowadzeniem.
Na drugą część spotkania kaliski zespół, choć mogło się to wydawać trudne, wyszedł jeszcze bardziej zmotywowany. Sygnał do ataku, jak przystało na kapitana, dał Marek Szpera otwierając wynik w drugiej połowie. Na ten rzut jeszcze odpowiedział nowy nabytek zabrzan, ukrainiec Ljubomir Ivanytsia, ale już kolejne 3 bramki ze strony kaliskich szczypiornistów (Marek Szpera, Kacper Adamski, Bartłomiej Tomczak) pozostały bez odpowiedzi gospodarzy. Odrabianie strat jest jednak bardzo trudne tylko przy dobrej grze w ataku. Cały kaliski zespół w drugiej części poprawił grę w obronie, a w bramce świetnie zaczął spisywać się Łukasz Zakreta (45% skut. interwencji w meczu).
Tak jak pierwsza część była wyjątkowo ofensywna, tak w drugiej za sprawą świetnej gry bramkarzy (swoją formę z końcówki pierwszej połowy podtrzymywał Galia) wiele zależało od obrony. Mecz do samego końca toczył się w wielkich emocjach i bez większej przewagi żadnej ze stron. W 58 minucie stan meczu wyrównał Mateusz Kus, niestety na minutę przed końcem skutecznie rzut karny wykonał Łukasz Gogola. W ostatniej akcji rzut Kacpra Adamskiego obronił weteran ligowych parkietów Martina Galia, ale w momencie, w którym nikt się tego nie spodziewał piłkę zebrał Bartłomiej Tomczak. Lewoskrzydłowy momentalnie zdecydował się na oddanie rzutu, ale był faulowany przez Krystiana Bondziora. Niestety rzutu karnego i szansy na doprowadzenie do serii siódemek nie wykorzystał Marek Szpera, ale mecz mógł się podobać i zdecydowanie daje nadzieję na niezwykle emocjonujący sezon, który przecież dopiero się rozpoczął.
Górnik Zabrze – Energa MKS Kalisz 25:24 (17:15)
Górnik Zabrze: Jakub Skrzyniarz – Dawid Molski 4, Krystian Bondzior 5, Bartłomiej Bis 1, Krzysztof Łyżwa 3, Paweł Krawczyk 2, Łukasz Gogola 5, Ljubomir Ivanytsia 1, Paweł Dudkowski, Sebastian Kaczor 1, Igor Bykowski, Michał Adamuszek 1, Damian Przytuła 2
Energa MKS Kalisz: Łukasz Zakreta, Mikołaj Krekora – Piotr Krępa 6, Bartłomiej Tomczak 5, Robert Kamyszek, Kacper Adamski 5, Mateusz Kus 2, Michał Drej 1, Kamil Pedryc, Mateusz Góralski 1, Marek Szpera 3, Maciej Pilitowski 1, Konrad Pilitowski, Stanisław Makowiejew
Źródło: Energa MKS Kalisz