Wydarzenie_1200x628
baner_FBAnt
Baner AWS
wszystkie_wiadomosci

Wędrówki bez szkicownika – krótka historia Kaliskich Spotkań Teatralnych cz. 2

PROLOG

Rok po premierze pierwszych Kaliskich Spotkań Teatralnych na łamach kaliskiej prasy pojawiła się dyskusja, którą zapoczątkował Bohdan Adamczak – ówczesny sekretarz redakcji gazety „Ziemia Kaliska”. Zasugerował on, aby dziesięciodniowy festiwal teatrów uczestniczących w Kaliskich Spotkaniach Teatralnych zamianować „Dniami  Kalisza”. Postawił tezę, że: „Kalisz od pewnego czasu <cierpi> na brak jednolitej koncepcji promującej miasto”. Przypomniał szereg inicjatyw, jakie poprzedzały rok jubileuszowy XVIII wieków i stwierdził, że „potrzebny jest taki jeden akcent w ciągu roku powszedniego, który by swoim niecodziennym charakterem i w pewnym sensie mozaiką nagromadzonych na ten czas wydarzeń kulturalno-imprezowych przypominał kaliszanom, że nie samym chlebem człowiek żyje”. Przy okazji skrytykował dotychczasowe starania i osiągnięcia w zakresie promocji miasta w roku 1960, kiedy to trwał kaliski jubileusz, a miasto niewiele osiągnęło w zakresie autopromocji. Zaproponował wprost, aby czas drugich i kolejnych Kaliskich Spotkań Teatralnych, dużo lepiej wykorzystywać do promocji miasta.

Bohdan Adamczak jako pierwszy zaproponował, że warto by było wykorzystać czas trwania KST na rozreklamowanie w kraju Kalisza jako miasta leżącego na turystycznym szlaku piastowskim.

Miejsce Spotkań zostało dobrze wybrane z uwagi na niemal centrale położenie Kalisza na mapie Polski. Istniał w Kaliszu duży budynek teatralny i zaplecze usługowe. Kalisz był w stanie przyjąć  w tym czasie kilkaset gości festiwalowych.

Już wtedy Spotkaniom towarzyszył szereg imprez jak: występy teatrów propozycji, wieczory autorskie wybitnych pisarzy, wystawy fotografiki, grafiki i malarstwa. Impreza od samego początku cieszyła się ogromnym powodzeniem. Jak podawała ówczesna prasa w latach 1961-1965, przeciętnie spektakle oglądało ponad 12 tys. widzów, a liczba przedstawień wahała się od 16 do 20. Komitet Kaliskich Spotkań Teatralnych nawiązał w tym czasie ścisły kontakt z kaliskimi zakładami pracy, w wyniku którego wprowadzono formę współpracy tych zakładów z teatrami uczestniczącymi w spotkaniach. Współpraca ta była realizowana poprzez wzajemne wizyty – pracowników tych zakładów na spektaklach podopiecznych teatrów i zespołów teatralnych w zakładach pracy, a kontakty podtrzymywane były przez cały rok.

Z roku na rok coraz bardziej rozkręcała się kaliska impreza teatralna i coraz wcześniej organizatorzy rozpoczynali przygotowania do festiwalu. Zaangażowanie rosło wraz ze świadomością, że KST mają ogromny potencjał, którego miasto nie potrafi w pełni wykorzystać. Zdobywano doświadczenie i wyciągano wnioski.

Coraz więcej podmiotów włączało się do współtworzenia atmosfery kaliskiego święta teatru, a na ulicach przeprowadzano rozmowy na temat KST z przypadkowymi przechodniami, po czym zamieszczano je w rubryce gazety „Ziemia Kaliska” o nazwie: „Co mówią ludzie…”.

Krystyna Skorupska – kaliszanka, telefonistka: „Czy wybieram się na V KST ? Naturalnie, to prawie jedyna lub jedyna okazja, aby zobaczyć dobry teatr. Nie znaczy to, że teatr kaliski jest dla mnie lub w ogóle zły. Nie, ale po prostu naszych aktorów mam na co dzień. A chciałoby się poznać z bliska aktorów znanych tylko z ekranu telewizyjnego. Dużą rolę odgrywa również repertuar. O pewnych sztukach lub nazwiskach dramaturgów słyszy się bardzo dużo. KST to znakomita okazja sprawdzenia opinii z rzeczywistością. Bawię się sama w recenzenta i czekam później z ciekawością na werdykt jurorów.”

Jan Cieślak – student: „Wybrać to wybrałbym się, ale niestety nie mogę. Studiuje już piąty rok i jak do tej pory to tylko przypadkowo mogłem uczestniczyć w II KST i to w jednym spektaklu. Pamiętam, że była to sztuka Mrożka – <Indyk>. Wystawiał chyba teatr warszawski. Maj na uczelni to bardzo gorący okres, nie ma mowy, aby zrobić sobie wagary. Niestety to nie te czasy. O spotkaniach w gronie kolegów studentów z Kalisza mówi się bardzo dużo. Dobrze, a nawet bardzo dobrze, że Kalisz ma taką imprezę. Myślę, że za rok w VI KST będę mógł uczestniczyć już bez przeszkód.”

Andrzej Wojtczak – kierowca: „Chociaż jestem kaliszaninem, to tak się składało do tej pory, że nie było mnie nigdy w tym czasie w Kaliszu. V KST będą więc dla mnie osobiście pierwszymi. Wiem, że w tym czasie w Kaliszu, a i przez cały następny miesiąc, ludzie mówią tylko o Spotkaniach. Zobaczę czy i ja ulegnę temu czarowi. Mam nadzieję, że bilety dostanę, chociaż straszy mnie snobizm odbiorców tej imprezy. Wydaje mi się jednak, że położono zbyt mały nacisk na reklamę KST. Może wtedy żal tych, dla których zabrakło biletów byłby dłuższy i skłoniłby ludzi do odwiedzania teatru nie tylko w czasie KST, ale i w ciągu całego roku.”

Te bardzo ciekawe i szczere uliczne rozmowy notował wtedy z uwagą Pan Anatol Dubowenko.

AKT PIERWSZY

Pierwsze spotkania organizacyjne IV KST odbyły się już w połowie stycznia 1964 r.

Ustalono, że udział w Spotkaniach weźmie dwanaście teatrów, przy czym repertuar i termin IV Spotkań Teatralnych w Kaliszu ogłoszono już w połowie lutego 1964 roku, a 26 lutego 1964 roku odbyła się premiera „Zielonego Gila” sztuki Triso di Molina na deskach Teatru im. W. Bogusławskiego w Kaliszu, wystawiona przez artystów tegoż teatru, która otrzymała w prasie bardzo dobre recenzje. Ustalenia te ogłosił Franciszek Kopczyński – przewodniczący Komitetu KST i ówczesny prezes Miejskiej Rady Narodowej w Kaliszu. W posiedzeniu uczestniczyli dyrektorzy i kierownicy artystyczni teatrów biorących udział w Spotkaniach oraz kierownicy wydziałów kultury z zainteresowanych wojewódzkich i miejskich rad narodowych. Zespół ds. Teatrów przy Ministerstwie Kultury i Sztuki reprezentowała st. radca Barbara Borkowska.

Konferencja została zwołana w celu ustalenia repertuaru i kalendarium IV Kaliskich Spotkań Teatralnych oraz szeregu form organizacyjnych i warunków uczestnictwa w festiwalu. Informacje o założeniach ogólnych IV KST wygłosiła dyr. i kier. artystyczny teatru kaliskiego – Alina Obidniak.

IV Spotkania wchodzące w program II Wielkopolskiego Festiwalu Kulturalnego i „Dni Kalisza” trwały jedenaście dni. Festiwal zainaugurowały występy Teatru Polskiego z Poznania, który przedstawił „Nieboską komedię” Zygmunta Krasińskiego. Państwowy Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego z Kalisza pokazał „Nocną opowieść” Krzysztofa Choińskiego. Kolejnym teatrem był Bałtycki Teatr Dramatyczny im. Juliusza Słowackiego z Koszalina, Teatr Rozmaitości z Poznania, a także inne licznie przybyłe teatry takie jak: Państwowy Teatr Nowy z Łodzi, Państwowy Teatr im. Stefana Jaracza z Łodzi, Państwowy Teatr im. Juliusza Osterwy z Lublina, Państwowy Teatr Ziemi Lubuskiej z Zielonej Góry, Państwowy Teatr Powszechny z Warszawy, który wystawił „Wesele” Wyspiańskiego. W ramach imprez towarzyszących przewidziano występy aktorów reprezentujących jeszcze inne teatry, ale także szereg imprez towarzyszących.

Lokalni działacze podjęli wówczas zobowiązania

Postanowiono, że mgr Olech Podlewski i mgr Bogumił Kunicki zorganizują szereg wystaw malarstwa i fotografiki, występy teatrów propozycji i teatrów ”młodego widza”, spotkania z wybitnymi teatrologami i krytykami oraz sesję Klubu Krytyki Teatralnej. Sekcja Propagandowo Wydawnicza (red. Bohdan Adamczak) przygotuje szereg wydawnictw okolicznościowych m.in. plakat i ulotkę plakatową, afisze repertuarowe i ulotki repertuarowe, wkładkę zawierającą bieżące informacje (o usługach, rozkładach jazdy pociągów i autobusów, hotelach i imprezach towarzyszących), która będzie załączoną do przygotowanego wydawnictwa pt. „Informator Kaliski”. Również inne sekcje wchodzące w strukturę komitetu: Sekcja Prasowa (red. Michał Płociński), Sekcja Dekoracji Miasta (mgr inż. arch. Tadeusz Frątczak i art. mal. Zygmunt Miszczyk), Sekcja Zaplecza Usługowego (dyr. Leon Łuczak), Sekcja Finansowa (Leszek Pawlak) i wreszcie Biuro KST (dyr. Marcin Talarczak) rozpoczęły już pracę. Komitet KST na ostatnim posiedzeniu zaprosił na sekretarza dyrektora Państwowego Teatru im. W. Bogusławskiego w Kaliszu – Alinę Obidniak. Na członka Komitetu zaproszono mgr Bogumiła Kunickiego, dyrektora Muzeum Ziemi Kaliskiej.

AKT DRUGI

Jubileuszowe – potrójnie – Kaliskie Spotkania Teatralne odbywały się w roku 1965 pod hasłem „200 lat Teatru Narodowego i 165 lat Sceny Kaliskiej”. Miały szczególnie uroczysty, ale i zobowiązujący dla gospodarzy charakter. Uroczysty z powodu wspaniałych rocznic kulturalnych; zobowiązujący z powodu zarysowującej się wraz z jubileuszem pięciolecia nowej tradycji teatralnej w Kaliszu. Tradycja ta pozwalała utrwalać te wartości, które pozostawały w nurcie kultury narodowej, co zdaniem Adamczaka – nie udawało się w okresie międzywojennego dwudziestolecia i bodaj w historii w ogóle. Podkreślał, że Kalisz – prowincjonalne miasteczko – zaczęło w końcu odgrywać ważną rolę w propagowaniu idei kultury narodowej przedstawianej we właściwym znaczeniu. Jego zdaniem, piąta rocznica KST zobowiązująca jest jeszcze z innych względów i to bardzo konkretnych. Otóż nazwał „czymś” szczególnie satysfakcjonującym nieliczną grupkę zapaleńców powiatowych, podejmujących inicjatywę o zasięgu ogólnokrajowym, gdy inicjatywa owocuje i rozwija się. Stwierdził, że jest w tej inicjatywie coś urzekającego i prawdziwie nowoczesnego, jeżeli chodzi o poparcie tej inicjatywy przez społeczeństwo Kalisza, które jego zdaniem na mapie Polski pozostaje w rzędzie „zaciągów pionierskich”. Mocno podkreślał na łamach ówczesnej prasy, że zbyt często jeszcze z pobłażaniem traktuje się problem odbierania współczesnej sztuki przez prowincjuszy.

Podkreślał, że tak jak w gospodarce, oświacie i świadczeniach socjalnych, tak i w kulturze zacierają się różnice i to po części tylko dzięki administracji i państwowym dyrektywom, a w istocie dzięki rzeczywistemu zapotrzebowaniu i efektywnemu działaniu takich właśnie lokalnych zapaleńców.

Podkreślił, że taka impreza jak Kaliskie Spotkania Teatralne, jest nie tylko świętem kulturalnym dla Kalisza i okolicznych ośrodków przemysłowych, ale jest także świadectwem zachodzących w Kaliszu przemian społecznych, a ten aspekt rozszerza ogromnie znaczenie Kaliskich Spotkań Teatralnych, stawia je w rzędzie najważniejszych wydarzeń w życiu każdego mieszkańca Ziemi Kaliskiej, wszechstronnie rozumiejącego obowiązki gospodarza.

AKT TRZECI

Głos dobiegający z widowni – ładny masz miecz! Ciekawe czy ma do niego pochwę?. Śmiech. Cisza! Próby są nagrywane! Ania, czy wziąć sztucznego kurczaka? Nie, nie trzeba.  Agnieszka Stop! Kamerzysta zmienia miejsce. Uwaga! Gotowi? Możemy? Proszę!… Stop! Odtwarzasz ten sam fragment początkowej sceny… Na widowni około 30 osób – scenarzysta i reżyser pani Anna Wieczur, specjalista od treningów cyrkowych – Wojciech Rotowski, asystent reżysera – Błażej Stencel no i oczywiście pani Marcelina Hertmann – kierownik Biura Promocji i Reklamy – młoda, energiczna, kontaktowa, sympatyczna, błyskotliwa i bardzo zaangażowana w sprawy teatru osoba. Wygląda na to, że jest właściwą osobą na właściwym miejscu.

Uwaga! Nagrywamy na You Tube! Cisza!

„… spektakl poprzedziły 3-miesięczne przygotowania wokalno-ruchowo–tekstowe” – opowiada Jakub Łopatka – etatowy aktor teatru gospodarzy KST. Mnóstwo wysiłku i wylanego potu, grube średniowieczne tkaniny, w których pot leje się po plecach, ciężkie rekwizyty, miecze, treningi kondycyjne, żonglerka. Mówiąc wprost – ciężka robota, ale właśnie dla takich ról zostaje się aktorem. Mój profesor powiedział kiedyś – nie szukaj sobie na scenie spokojnego miejsca. Spektakl trwa 3,5 godziny. Na szczęście dla widzów to 3,5 godziny dobrej rozrywki.

W 1350 roku nawiedziła Europę dżuma, (dokładnie w 1346 r. dotarła na pokładach genueńskich okrętów, które powróciły do Włoch z Krymu, a tam dotarła z Azji Środkowej). Ksiądz Flot, komunikując się z Bogiem, doznał olśnienia, aby „czarną śmierć” zwalczać poprzez śmiech i zabawę. Sztuka jest pełna humoru, ale jak zaznacza aktor trzeba się przygotować na większą gamę emocji niż tylko sam śmiech: poruszenie, refleksja, zdziwienie, mądrość połączenia tego, co dowcipne i ciekawe.

W kuluarach konferencja prasowa, na mikrofonach loga przeróżnych mediów. Dyrektor teatru – Bartosz Zaczykiewicz opowiada o kondycji współczesnego teatru. Dzisiaj aktor musi być uniwersalny, musi umieć zagrać różne role. To nie są czasy, kiedy niemal każdy teatr mógł wystawić „Wesele” Wyspiańskiego. Są mniejsze składy aktorskie, teraz docenia się aktorów takich, którzy potrafią zagrać rolę epizodyczną i dzięki tej roli zapaść w pamięć widza na dłużej. Dla takich właśnie aktorów przewidziana jest osobna nagroda – Nagroda im. Ignacego Lewandowskiego za rolę epizodyczną.

Zawędrowałem na próbę generalną przedstawienia pt. Czerwone Nosy. Jest to sztuka teatralna, której autorem jest Peter Barnes, a która została przełożona przez Stanisława Barańczaka i przygotowana przez ekipę kaliskiego teatru. Ten dramatyczny utwór miał swoją premierę w Londynie w 1985 r. Polska premiera odbyła się w 1993 r. w Poznaniu. Utwór uznano w Wielkiej Brytanii za najlepszą sztukę 1985 roku, a Barnes otrzymał za nią nagrodę imienia Laurence Oliviera, przyznawaną przez Zrzeszenie Teatrów Londyńskich, dla przedstawień teatralnych wystawianych w Londynie. Przede wszystkim na West Endzie. Kaliska premiera, na którą wykupiono niemal wszystkie bilety, odbyła się w sobotę 25 marca. Obsadzona była przez 25 osobową ekipę aktorów m. in. przez Aleksandrę Pałkę, która moim zdaniem rewelacyjnie odegrała swoją rolę, w kryminale muzycznym pt. Prosna. W tym miejscu chciałbym podkreślić, że uważam zarówno repertuar, jak i wykonania poszczególnych przedstawień kaliskiego teatru, które dane mi było obejrzeć w tym sezonie za bardzo ambitne i bardzo solidnie dopracowane, mimo wymagającego, czasami ogromnego wysiłku oraz sprawności fizycznej. Aktorzy nie oszczędzają się, aby ich sztuki reprezentowały wysoki kunszt aktorski. To świadczy o dobrej atmosferze panującej w zespole, co wynika zapewne z prawidłowego zarządzania tą placówką. Myślę, że to dobrze wróży rodzimej scenie teatralnej w przededniu 63. Kaliskich Spotkań Teatralnych.

Protokół z końcowego posiedzenia Jury podsumowujący V Kaliskie Spotkania Teatralne z dnia 10 maja 1965 roku

Jury w składzie: Roman Szydłowski – przewodniczący, Maria Wiercińska, Zygmunt Greń, Zbigniew Raszewski, Jerzy Sokołowski, Jerzy Ziomek przy współudziale Bohdana Adamczaka – sekretarza jury, mocą uchwały postanowiło, że równorzędne nagrody otrzymują: Otto Axer za scenografię „Aktora” Cypriana Norwida w Teatrze im. Juliusza Osterwy z Lublina; Kazimierz Braun za opracowanie tekstu i reżyserię „Aktora” Cypriana Norwida w Teatrze im. Juliusza Osterwy z lublina; Irma Czaykowska i Barbara Fijewska za reżyserię i choreografię „Szkoda wąsów” Ludwika Adama Dmuszewskiego w Teatrze Dramatycznym m. st. Warszawy; Joanna Jedlewska za rolę Dorotki w „Szkoda wąsów” Ludwika Adama Dmuszewskiego w Teatrze Dramatycznym m. st. Warszawy; Kazimiera Nogajówna za rolę Fideliny w „ Dziecinnych kochankach” Fernanda Crommelyncka w Teatrze Nowym z Poznania; Alina Obidniak za inscenizację „Pamiętnika matki” według Marcjanny Fornalskiej w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu; Marek Okopiński za reżyserię „Dziecinnych kochanków” Fernanda Crommelyncka w Teatrze nowym z Poznania; Jerzy Przybylski za rolę Schmidta w „Ostatniej stacji” Ericha Marii Remarqu’a w Teatrze im. Stefana Jaracza z Łodzi; Nina Skołuba za rolę Skuboniowej w „Uciekła mi przepióreczka” Stefana Żeromskiego w Teatrze im. Stefana Żeromskiego z Kielc. Jako ciekawostkę dodam, że ta młoda utalentowana aktorka zaledwie rok wcześniej ukończyła studia na PWST w Krakowie i 24 października 1964 roku debiutowała na scenie, zaledwie kilka miesięcy przed sukcesem na kaliskich „Spotkaniach”. Nagrodę za rolę epizodyczną otrzymuje: Zygmunt Nowicki za postać Kocha w „Ostatniej stacji” Ericha Marii Remarqu’a w Teatrze im. Stefana Jaracza z Łodzi. Nagrodę dla młodego aktora SPATiF i ZASP otrzymuje: Zygmunt Malanowicz za rolę Waltera w „Dziecinnych kochankach” Fernanda  Crommelyncka w Teatrze Nowym z Poznania.

EPILOG

Mimo upływu wielu lat, przesłanie sztuki pt. „Czerwone Nosy” jest nadal aktualne. Dotyczy ona sensu życia, więc nie trzeba jej było uwspółcześniać. Dopiero co zakończyła się pandemia śmiercionośnego wirusa, wiele osób zmarło, a wielu ludzi – tak jak mój ojciec – zostało kalekami do końca życia, podłączonymi plastikowym wężykiem do agregatu podającego tlen. W wielu domach panuje smutek i nostalgia. Myślę, że kaliska ekipa teatralna zaproponowała sztukę naprawdę na czasie, jednak żeby nie kończyć takim poważnym akcentem, przypomnę niezwykle wyrazistą postać polskiej sceny teatralnej i filmowej. Osobę bardzo utalentowanego aktora, odtwórcę wielu znanych ról teatralnych i filmowych, który jednak najbardziej zapadł Polakom w pamięć ze względu na odegranie roli epizodycznej w telewizyjnym serialu „Wojna domowa”. To właśnie Jarema Stępowski zbierał tam „suchy chleb dla konia”, a dodatkową ciekawostką jest to, że serial powstał na kanwie felietonów Miry Michałowskiej publikowanych w tygodniku „Przekrój”.

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Starsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze