baner_FBAnt
Baner AWS
wszystkie_wiadomosci

Wywiad z Małgorzatą Kałędkiewicz

“Intencja jest czymś ukrytym. Czymś, co nie idzie na płaszczyźnie tekstu. To zawoalowana myśl przewodnia” – rozmowa z Małgorzatą Kałędkiewicz

Małgorzata Kałędkiewicz, aktorka, reżyserka teatralna i wykładowczyni w Studium Animatorów Kultury dzieli się swoimi doświadczeniami i refleksjami na temat życia na scenie. Od ponad dwóch dekad wpływa na kształt polskiego teatru, tworząc niezapomniane role i spektakle, które poruszają, bawią i inspirują. W rozmowie, artystka opowiada o swojej drodze do teatru, pasji, która stała się życiowym powołaniem, oraz o wyzwaniach i satysfakcjach płynących z pracy aktorskiej i reżyserskiej.

Zapraszam do lektury wywiadu z Małgorzatą Kałędkiewicz, który jest nie tylko fascynującym spojrzeniem na życie artystki, ale także inspiracją dla wszystkich, którzy w sztuce teatralnej szukają nie tylko rozrywki, ale i głębszych wartości.

Zacznijmy od początku twojej kariery. Dowiedziałem się, że zaczęła się ona od tańca w spektaklu “Czyż nie dobija się koni”. Czy to prawda?

Tak, w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu.

Jak wspominasz te pierwsze doświadczenia na scenie?

To była sztuka o maratonie tanecznym. Nie byłam w nim tancerką w tradycyjnym sensie, raczej pełniłam rolę statystki, ale z  większym zaangażowaniem. Spędziłam na scenie prawie trzy godziny i miałam nawet dwie kwestie do wypowiedzenia (uśmiech) Moje zadanie wykraczało poza typowe działania statysty, takie jak przechodzenie z punktu A do punktu B czy ustawianie rekwizytów.

Czyli zanim zdecydowałaś się na szkołę teatralną, miałaś już za sobą pewne doświadczenie sceniczną. Co skłoniło cię do podjęcia decyzji o kształceniu w tym kierunku?

W liceum planowałam zdawać na Akademię Rolniczą by zostać weterynarzem. Uwielbiam zwierzęta, ale zdawałam sobie sprawę, że wymagałoby to ode mnie większego skupienia na nauce. Moje zainteresowania skupiały się głównie na sporcie i sztukach walki, oczywiście brałam udział w szkolnych kabaretach.

Jak więc zdecydowałaś się na aktorstwo?

Po maturze, kiedy przygotowywałam się do studiów weterynaryjnych, zadzwonił do mnie kolega, którego mama pracowała jako inspicjentka w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Wspomniał o castingu do wcześniej wspomnianego spektaklu. Powiedział, że będzie trzeba coś zatańczyć, coś powiedzieć. Pomyślałam, że to może być interesujące doświadczenie.

Czyli twoja droga do aktorstwa nie była od początku zaplanowana?

Absolutnie nie. Po maturze miałam rok, w którym nie planowałam zdawać na żadne studia. Rodzice byli niezadowoleni z mojej decyzji o przerwie w edukacji. W tym czasie zdecydowałam się na kursy instruktorskie: jazdy konnej, hipoterapii, aerobiku. Nie planowałam wtedy studiów, moim celem była weterynaria. W tym czasie otrzymałam telefon od kolegi odnośnie wspomnianego castingu. Udało nam się przejść przez ten casting i zakwalifikować do sztuki w reżyserii pana Tomasza Dutkiewicza. Dyrektorem teatru był wówczas Pan Zbigniew Lesień, znany wcześniej z wieloletniej pracy w teatrze w Kaliszu. Podczas pracy nad spektaklem poznałam Pana Mariana Glinkę, znanego kulturystę i aktora, który już niestety odszedł, a z którym  w tamtym czasie bardzo się polubiłam. Poznałam również wielu ludzi ze szkoły teatralnej, którzy tak jak ja, brali udział w spektaklu. Zapytali, dlaczego nie próbuję dostać się do szkoły teatralnej. Ostatecznie zdecydowałam, spróbowałam i udało się.

.

Co to oznaczało dla Ciebie?

 To był dla mnie czas intensywnej nauki i adaptacji. Wszyscy wokół mnie wydawali się być bardziej doświadczeni i świadomi. Ja nie. Byłam na roku z Samborem Dudzińskim i Izą Wierzbicką znaną kaliskiej widowni. Czułam, że odstaje, ale jednocześnie dawało mi to motywację do pracy nad sobą.

Ukończyłaś Wydział Lalkarski we Wrocławiu, prawda?

Tak. Państwową Wyższą  Szkołę Teatralną w Krakowie, wydział zamiejscowy we Wrocławiu.

Jakie najważniejsze lekcje wyniosłaś ze studiów, które okazały się pomocne w twojej karierze aktorskiej? Czy miałeś kogoś, kto w szczególny sposób cię zainspirował?

Zdecydowanie tak. To była  prof. Anna Proszkowska, znana wśród nas jako babcia Proszkowska. Była najstarszym profesorem w szkole, ale zarazem najbardziej młodym duchem i otwartym na współpracę z młodymi. Miałam szczęście być chyba w ostatnim roczniku, który uczyła. Babcia Proszkowska dała mi wiele – nie tylko wiedzę, ale i inspirację do dalszego rozwoju. Jak powiesz, “babcia” w szkole teatralnej na lalkach, to wszyscy do dziś wiedzą o kogo chodzi.

Zastanawiam się, czy aby dostać się do szkoły teatralnej, konieczny jest jakiś szczególny talent czy predyspozycje?

Na pewno musisz mieć warunki. Głosowe, artykulacyjne, plastyczne, przede wszystkim trzeba być otwartym. W szkole teatralnej troszeczkę cię rzeźbią, ciosają, szlifują i zdobywasz warsztat artystyczny.

Jak to się ma do twojej ścieżki kariery? Czy uważasz, że twoje doświadczenia były przypadkowe?

Nie ma przypadków. pierwsze kroki w Teatrze Współczesnym, a później decyzja o dołączeniu do Teatru w Kaliszu, gdzie zostałam zaproszona przez profesora Mirosława Kocura, który reżyserował spektakl “Ptaki’’ Arystofanesa i zaprosił mnie do współpracy. Tak miało być.

Obserwujemy obecnie, że wielu aktorów odnosi sukcesy bez wykształcenia teatralnego. Jakie unikalne korzyści przynosi szkoła teatralna, których nie da samo wkroczenie w świat aktorstwa?

Różnica między aktorstwem teatralnym a filmowym jest znacząca, mimo wielu wspólnych cech. Osobiście identyfikuję się z teatrem, który wymaga zastosowania trochę innych środków, gdzie każde przedstawienie jest unikalne i niepowtarzalne, w przeciwieństwie do scen filmu, gdzie możliwe są duble. Szkoła teatralna oferuje coś więcej niż tylko możliwość nauki i doskonalenia warsztatu aktorskiego, takiego jak praca nad głosem, wymową, ciałem czy umiejętność współpracy z partnerem. Te podstawy są niezbędne, ale prawdziwe doświadczenie, kompletny warsztat zdobywa się na scenie, w profesjonalnym teatrze.

Czyli “formalna” edukacja teatralna jest niezbędna dla aktora?

Myślę, że tak. (Oczywiście są wybitni, potwierdzający regułę). Szkoła daje przede wszystkim solidne fundamenty, które mogą znacząco pomóc w rozwoju. Uczy nie tylko technik aktorskich, ale także dyscypliny, pracy zespołowej, ale tak naprawdę tego wszystkiego uczysz się już, jak jesteś w teatrze zawodowym, czyli bardzo ważne jest doświadczenie.

Chciałbym teraz poruszyć temat twoich inspiracji. Skąd czerpiesz pomysły do kreowania swoich postaci? Czy jest jakiś konkretny sposób, w jaki to robisz?

Prowadząc warsztaty dla dzieci i młodzieży czy dorosłych , zawsze podkreślam, że jest kilka sposobów budowania postaci. Najważniejsze są jednak doświadczenie osobiste, czyli to co znamy z autopsji i obserwacja. To podstawy, które zawsze się ze sobą łączą.

Podczas pracy nad spektaklem „Najgorszy człowiek na świecie” słyszałem, że niektórzy aktorzy uczestniczyli w spotkaniach Anonimowych Alkoholików, aby lepiej wczuć się w swoje role.

Tak, to prawda. Uczestniczyli w terapii AA, czyli zbierali doświadczenie.

Czyli to jest takie pewne poświęcenie dla aktora?

Tak, pewne rzeczy czerpiesz z doświadczeń. Na przykład gdy przygotowujesz się do roli chłopca ze złamaną nogą, starasz się przypomnieć sobie ból i zachowanie z czasu, gdy sam doświadczyłeś podobnej kontuzji. Wykorzystujesz to doświadczenie, aby jak najwierniej oddać stan postaci. Natomiast, gdy mam zagrać dwudziestoletnią kobietę w ciąży, a sama nigdy nie byłam w ciąży, szukam informacji u źródła. Rozmawiam z kobietami, które są w ciąży, aby zrozumieć ich doświadczenia i uczucia. W jednym ze spektakli wcieliłam się w rolę alkoholiczki. Chociaż jako dorosła znam działanie alkoholu, ale osobiście  nie znam stanów ekstremalnego upojenia i przekraczania granic. Aby lepiej zrozumieć zachowanie osób tracących kontrolę nad sobą, rozmawiałam, czytałam reportaże i oglądałam dokumenty. Dodatkowo, życie dostarcza wielu obserwacji osób, które przekroczyły swoje granice, wiesz jak się zachowują i do czego są zdolni.

Bywają takie role, które często są emocjonalnie wymagające. Jak radzisz sobie z “wejściem” w rolę i “wyjściem” z niej grając takie postaci? Czy potrafisz łatwo zostawić emocje postaci na scenie?

To kwestia higieny pracy aktorskiej. Staram się, aby wszystko, co związane z rolą, pozostało w teatrze. Oczywiście, wolałabym, żeby postać, którą gram nie zostawała ze mną po powrocie do domu. Często jest tak, że są role które kosztują więcej emocji, takie, które sprawiają, że wychodzisz i zamykasz drzwi, albo idziesz i siadasz na ławce, palisz papierosa i się wyciszasz… Mam takie postaci, po których tak na pstryk nie wychodzę z roli. To co przeżyłam i ładunek emocjonalny zostaje we mnie.

Przejdźmy teraz do twojej pracy z młodzieżą. Prowadzisz warsztaty teatralne dla młodych aktorów i zajęcia w Studium Animatorów Kultury w Kaliszu. Można powiedzieć, że jesteś przewodnikiem w ich pierwszych krokach w świecie teatru.

Studium Animatorów Kultury to miejsce, które choć nie jest szkołą teatralną w tradycyjnym sensie, oferuje edukację w tym kierunku i zdobycie  umiejętności praktycznych, wykorzystywanych później w pracy zawodowej. Jednym z przykładów jest były student, Filip Kępiński, który po ukończeniu studium i szkoły teatralnej, znalazł zatrudnienie w teatrze. Można go zapytać czy Studium coś mu dało. Myślę, że tak. Dla mnie w pracy z młodzieżą, która przychodzi po maturze ważne jest to, żeby pokazać im, że tak naprawdę teatr możesz robić w każdych warunkach. Liczy się otwarcie na świat, otwarcie na partnera i praca w grupie. Zawsze jak pracuję z młodzieżą, to zazwyczaj u mnie nie ma solistów. Na początku muszą się nauczyć pracy w grupie, która jest najbardziej wymagająca i najtrudniejsza, która wymaga skupienia i szacunku do drugiego człowieka i otwarcia na drugiego człowieka.

Jakie rady mogłabyś dać młodemu aktorowi, który właśnie kończy szkołę teatralną lub studium i staje przed wyzwaniami zawodowymi?

Niezależnie od tego, czy ktoś kończy studium czy szkołę teatralną, zależy to od miejsca, do którego zmierza w swojej karierze. Mam jedną radę dla wszystkich: słuchajcie, bądźcie otwarci, realizujcie się jednak zachowajcie pokorę. Często brakuje tej ostatniej, co prowadzi do sytuacji, w której życie weryfikuje nasze przekonania, pozostawiając nas z niczym. Ważne jest, aby być otwartym na innych, niezależnie od tego, gdzie pracujesz. Otwartość, współpraca i umiejętność słuchania potrzeb innych są kluczowe.

Czy są jakieś specyficzne umiejętności, które uważasz za niezbędne w zawodzie aktora?

Aktorstwo jest trudnym zawodem, bo to praca na własnej wrażliwości.  Na przykład są sceny do zagrania, w której musisz odwołać się do własnych przeżyć. Czasem są to  traumatyczne doznania. Ktoś może powiedzieć, że przekraczamy granicę. To zawód  wymagający pewnej otwartości i zaufania. To istotne. Również  ważna jest powtarzalność.  To daje nam warsztat. Możesz oczywiście zaimprowizować i będzie to dobre, ale tylko raz. Musisz być na tyle plastyczny, że to powtórzysz. W  całej pracy, bardzo ważne są ustalone intencje. Proces przygotowania do roli, zwłaszcza podczas prób stolikowych, wymaga głębszego zrozumienia tekstu. Każde zdanie powinno mieć określoną intencję, która nie zawsze jest widoczna. Intencja jest czymś ukrytym. Czymś, co nie idzie na płaszczyźnie tekstu. To zawoalowana myśl przewodnia.

Przejdźmy teraz do wyzwań związanych z pracą aktorską i reżyserską. Jakie wyzwania napotykasz w pracy reżyserskiej, patrząc z perspektywy aktorki

W pracy reżyserskiej mam możliwość testowania różnych pomysłów bezpośrednio na sobie. Często sprawdzam, czy moja wizja spektaklu działa w praktyce. Jednak podczas pracy nad „Zębowym Love”, z powodu wypadku na próbie generalnej, znalazłam się w sytuacji, gdzie musiałam wystąpić w spektaklu. Po doświadczeniach z „Tadkiem Niejadkiem” zdecydowałam, że nie chcę łączyć funkcji reżyserskiej z aktorską. Trudno jest zachować obiektywny ogląd sytuacji, będąc jednocześnie na scenie. Ktoś powinien obserwować spektakl z zewnątrz, co jest niemożliwe, gdy sam bierze  udział w przedstawieniu. To było wyjątkowo trudne, bo nagle znalazłam się w sytuacji, gdzie musiałam aktywnie włączyć się do spektaklu, co było dla mnie nowym doświadczeniem, jak patrzenie w lustro, nie znając dokładnie końcowego obrazu.

Jako aktorka, miałaś okazję współpracować z różnymi reżyserami, którzy mieli różne charaktery i podejścia do pracy. Teraz, gdy sama zajmujesz się reżyserią, jaką reżyserką jesteś? Jakie wartości chcesz przekazać aktorom pracującym pod Twoim kierunkiem?

Myślę, że to pytanie nie do mnie tylko do osób, które u mnie w spektaklu występują, ale powiem tak – jestem wymagająca, ponieważ mam jasno określone cele, wiem co chcę uzyskać. Każdy aktor jest inny, do każdego jest inny środek dotarcia. Babcia Proszkowska nauczyła mnie, że istnieje wiele metod pracy z aktorami i ważne jest, aby znaleźć odpowiedni sposób dotarcia do każdego z nich. Z czasem nauczyłam się, że cierpliwość i zrozumienie są kluczowe. Uważam, że każdego można zmotywować, znajdując odpowiedni “klucz” do jego osobowości. Niektórzy aktorzy są bardziej otwarci i szybko reagują na wskazówki, inni potrzebują więcej czasu, aby osiągnąć pożądany efekt. Ważne jest, aby dać im ten czas i wspierać ich w procesie twórczym.

Porozmawiajmy o Twojej pracy w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego i zmianach w branży teatralnej, które zaobserwowałaś od czasu, gdy dołączyłaś do zespołu?

Z Teatrem im. Wojciecha Bogusławskiego od 2003 roku, choć już w 2002 roku miałam okazję gościnnie tutaj występować. Początkowo nie planowałam długiego pobytu, myślałam o roku, może dwóch, ale ostatecznie zostałam na dłużej.

Jakie główne zmiany zauważyłaś w teatrze od tego czasu?

Teatr ewoluuje, podobnie jak cała branża. Zmiany technologiczne, które wprowadzamy, takie jak projekcje czy wykorzystanie mikroportów, znacząco wpływają na sposób, w jaki realizujemy przedstawienia. Nie wymagają one już takiej techniki mówienia, jak dawniej. To wszystko przynosi zarówno wyzwania, jak i możliwości. Na przykład, dzięki nowoczesnemu nagłośnieniu, możemy osiągnąć efekty dźwiękowe, które wcześniej były nieosiągalne. Widziałam spektakle, w których projekcje tworzyły niesamowite scenografie, nieporównywalne z tym, co można uzyskać tradycyjnymi metodami. Dzięki większym dotacjom na produkcję, możemy eksperymentować i wdrażać nowe rozwiązania. Wszystko to wpływa na rozwój teatru i pozwala nam iść naprzód, dostosowując się do zmieniających się czasów i oczekiwań publiczności.

Przechodząc do tematu teatru, zarówno w Polsce jak i na świecie, obserwujemy odejście od klasycznego teatru w stronę nowych form. Jak postrzegasz tę zmianę z perspektywy aktora? Czy uważasz, że teatr odchodzi od klasyki?

Z mojej perspektywy, słowo zawsze pozostaje najważniejsze, podobnie jak ruch i rytm jest fundamentem tańca. Obserwuję różnorodność w teatrze, od autorskich spektakli po nowoczesne adaptacje klasyków. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, czy to dobre, czy złe. Ważne, aby spektakl służył celowi i poruszał widza, niezależnie od formy. Jako widz, oczekuję, że teatr pozwoli mi coś przeżyć. Ważne jest dla mnie zobaczenie na scenie istotę człowieka, a nie tylko puste efekty wizualne.

Czy nie uważasz, że niektóre spektakle są zbyt eksperymentalne?

Tak, ale to nie oznacza, że są złe czy niepotrzebne. Ważne jest, aby miały sens i czemuś służyły, czyli były «po coś« i  nie wymagały od widza przedstawienia wiedzy specjalistycznej, aby mógł zrozumieć spektakl. Teatr  nie powinien powodować u widza uczucia wykluczenia lub zagubienia.

Czy miałeś kiedyś rolę, która była dla Ciebie wyjątkowo trudna, być może z powodu eksperymentalnego charakteru?

Nie miałam jeszcze takiej roli, która byłaby dla mnie zbyt eksperymentalna. Dla mnie ważne jest, aby rola miała sens i przekaz. Nawet epizody, które uwielbiam, wymagają od aktora umiejętności przekazania czegoś ważnego w krótkim czasie. Ważne jest dla mnie, aby rola, niezależnie od jej wielkości, miała głębię i pozwalała na prawdziwe aktorstwo, a nie tylko fizyczne wysiłek bez emocjonalnego zaangażowania.

Rola Vivienne w “Dowcipie” przyniosła Ci wiele wyróżnień i nagród. Jakie było największe wyzwanie tej roli?

Rola Vivienne była najtrudniejszym i najbardziej osobistym zadaniem, jakie miałam w teatrze. Wymagała od mnie nie tylko ciągłego mówienia przez dwie godziny, ale także poruszania bardzo osobistych tematów. Największym wyzwaniem było balansowanie między bezpośrednim komentarzem a głębokimi emocjami postaci, co wymagało autentyczności w każdym wykonaniu.

Czy ta rola była dla Ciebie przełomowa?

Absolutnie, była to dla mnie najtrudniejsza rola, jaką miałam, i nie sądzę, aby szybko pojawiła się kolejna taka. Mimo nieregularności wystawiania spektaklu, co może zabijać jego dynamikę, każde wykonanie było dla mnie wyjątkowe.

Czy postać Vivienne zostanie z Tobą na zawsze?

Tak, ta postać na zawsze pozostanie ze mną. Jest bardzo osobista. Trudności związane z nauką tekstu i przerwa spowodowana pandemią tylko pogłębiły moje zaangażowanie w tę rolę. Premiera, która odbyła się po półrocznym zawieszeniu, była dla mnie i dla całego zespołu wielkim wyzwaniem i osiągnięciem.

Opowiedz trochę więcej o twojej roli w spektaklu „Ręce Matki”. Jakie doświadczenia przyniósł ci ten projekt?

Uważam, że jestem niespełnioną tancerką. Moja pasja do tańca współczesnego i wyrażanie się poprzez ciało jest dla mnie niesamowite. Kiedy Anna Wytych-Wierzgacz zaproponowała mi udział w projekcie „Ręce Matki”, od razu się zgodziłam. Spektakl rozwijał się z kilku prób w wakacje, eksplorując równowagę między życiem prywatnym a zawodowym oraz rolę matki.

Jako matka i aktorka, jak radzisz sobie z równoważeniem życia rodzinnego i zawodowego? Jakie techniki stosujesz?

To kwestia dobrej logistyki i planowania. Używam kalendarza, aby zorganizować każdy dzień, biorąc pod uwagę, że mieszkam na wsi i moja córka ma wiele zainteresowań. Często pełnię rolę “taksówki”, ale tryb pracy i prób teatralnych pozwala mi łączyć obowiązki zawodowe z życiem rodzinnym. Pracuję tak dużo, że gdybym nie kochała swojej pracy, nie dałabym rady. To moja pasja. Ale nie oznacza to, że poleciłabym tę ścieżkę każdemu, w tym moim dzieciom. Aktorstwo to trudna praca, a życie teatralne nie zawsze jest opłacalne. Dochód zależy od liczby granych spektakli i jest to wyzwanie.

Czy twoja córka, obserwując twoją pracę, również interesuje się aktorstwem?

Dzieci aktorów często wychowują się w teatrze i traktują go jak drugi dom. Jedna z moich koleżanek, doświadczona aktorka, powiedziała, że wybrała aktorstwo, ponieważ nie lubiła matematyki a w szkole teatralnej jej nie było. To pokazuje, jak różne mogą być ścieżki prowadzące do teatru. Chciałabym, aby moja córka była szczęśliwa i robiła to, co kocha. Jako matka, moim zadaniem jest wspierać ją niezależnie od wybranej ścieżki. Oczywiście, cieszyłabym się, gdyby znalazła pasję, która daje jej satysfakcję i spełnienie. Jagoda ma wiele talentów i potencjału w dziedzinie artystycznej, ale to wymaga otwartości i ciężkiej pracy.

Czy masz jakieś preferencje co do gatunku teatralnego? Komedia, dramat, czy coś luźniejszego? Masz swoje ulubione gatunki do grania?

Nie można tego tak jednoznacznie określić. Uwielbiam wszystko, co ma sens, niezależnie od tego, czy jest to komedia, kryminał, czy dramat. Wszystko zależy od realizacji. Musi być jakiś cel. Jeśli nie widzę sensu, to forma gatunkowa nie ma znaczenia. Nie ograniczam się do grania tylko w bajkach czy farsach. Uważam, że aktor powinien doświadczać różnorodności, zwłaszcza w mieście jakim jest Kalisz gdzie jest tylko jeden teatr.

Czyli jesteś otwarta na różne doświadczenia?

Tak, jestem całkowicie otwarta. Niektórzy aktorzy nie lubią lub nie potrafią grać w bajkach, ale ja to lubię. Widownia dziecięca jest bardzo wymagająca. Dobra bajka powinna angażować zarówno najmłodszych, jak i dorosłych, oferując coś dla każdego.

Jak widzisz rolę edukacji teatralnej w kształtowaniu zarówno młodych, jak i starszych pokoleń? W którą stronę powinien zmierzać teatr? I czy teatr nie staje się może zbyt elitarny?

Dobry teatr powinien poruszać każdego, niezależnie od wykształcenia czy pochodzenia. Wierzę, że jeśli coś jest dobrze zrobione, każdy znajdzie w tym coś dla siebie. Nie uważam, aby teatr stawał się bardziej elitarny. Powinien być otwarty dla wszystkich. Zbyt wiele jest przeintelektualizowanych produkcji, które odstraszają zwykłego widza. Jeśli instytucje finansowane są z publicznych środków, powinny służyć wszystkim, a nie tylko wąskiej grupie odbiorców. Teatr powinien oferować różnorodny repertuar, aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

Czy możesz podzielić się najtrudniejszym doświadczeniem lub szczególnym momentem w twojej karierze aktorskiej? Chodzi mi o coś, co zmieniło twoje postrzeganie zawodu aktora.

Często moje osobiste doświadczenia pokrywają się z zadaniami, które otrzymuję w teatrze. To się zdarzyło już kilka razy. W zależności od mojego stanu emocjonalnego i problemów, z którymi się borykam, dostaję role, które jakoś dziwnie rezonują z moimi osobistymi wyzwaniami. To bardzo osobiste, ale na przykład w ostatnim czasie grałam w spektaklu „Nad Złotym Stawem”, gdzie moja postać miała problem z komunikacją z rodzicem. To doświadczenie miało dla mnie wymiar terapeutyczny, pomagając mi oswajać pewne życiowe sytuacje na scenie. Każdą postać buduję na swojej wrażliwości, co sprawia, że ta sama rola zagrana przez różnych aktorów będzie wyglądać inaczej.

Na zakończenie, co byś powiedziała sobie sprzed piętnastu lat, na początku swojej kariery aktorskiej?

Czemu nie nauczyłaś się więcej języków?! Ale ogólnie jestem zadowolona z miejsca, w którym jestem. Moja córka kiedyś zapytała mnie, co bym zrobiła, gdybym wygrała dużą sumę pieniędzy. Po chwili namysłu stwierdziłam, że niewiele bym zmieniła. Nadal mieszkałabym na wsi i pracowałabym dla przyjemności, a nie z konieczności zarobkowej. No trochę ściemniam… oczywiście więcej bym podróżowała i robiła więcej prezentów.

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze