Zamieszanie z kaliską przychodnią – znamy stanowisko NFZ. Co dalej z pacjentami?
Sytuacja gabinetu lekarskiego „SYNAPSA” na Obozowej, któremu grozi zamknięcie, zdążyła już obiec media, a także – za pośrednictwem Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców – trafić do Ministra Zdrowia – Adama Niedzielskiego. W sprawie chodzi o kontrakty, które przychodnia miała z NFZ i które – zdaniem Funduszu – wygasły. Rzecznik MŚP – Adam Abramowicz mówi o „pomijaniu interesu pacjentów” i wskazuje, że mimo braku kontraktów, część działalności gabinetu nadal jest finansowana. Dlaczego tylko część oraz co na to wszystko rzecznik wielkopolskiego NFZ?
Przychodnia przy Obozowej funkcjonuje od 1995 roku jako Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej, którego podstawą jest opieka specjalistyczna z zakresu psychiatrii, neurologii, logopedii, a także kilku innych dziedzin – w tym w ramach np. pracowni badań elektrofizjologicznych. Zakład świadczył wspomniane usługi za pieniądze publiczne w ramach kontraktów podpisanych z Narodowym Funduszem Zdrowia, a korzystały z niego podmioty działające w ramach umów z NFZ – m.in. Wojewódzki Szpital Zespolony w Kaliszu czy Szpital w Ostrowie Wielkopolskim. Problemy placówki pojawiły się wraz ze śmiercią doktora Adama Rybiałka w czerwcu zeszłego roku. Przed śmiercią, zarządzający przychodnią Rybiałek, ustanowił swoją żonę – Felicję Kędzierską-Rybiałek – zarządcą sukcesyjnym przedsiębiorstwa. Dopóki trwał zarząd sukcesyjny, dwa wspomniane kontrakty z NFZ nadal funkcjonowały. Od 18 września 2021 roku, momentu, gdy doktor Kędzierską-Rybiałek objęła gabinet w spadku jako jedyny nabywca, przedstawiciele Funduszu uznali, że nie dopełniła ona niezbędnych formalności w poinformowaniu NFZ o przejęciu przychodni oraz chęci kontynuowania działalności i zadecydowali o wygaśnięciu dotychczasowych umów. Co ciekawe, decyzja nie jest zbieżna z „rzeczywistością finansową” i tym, że NFZ na konto przedsiębiorstwa wciąż przelewał i przelewa pieniądze wynikające z jednego z kontraktów – konkretnie tego dotyczącego psychiatrii. Dlaczego zatem mimo wygaśnięcia współpracy, część zabiegów nadal jest finansowana?
Fundusz wstrzymał płatności, jeśli chodzi o neurologię, ale w przypadku psychiatrii mam wszystko zapłacone, więc sytuacja tym bardziej jest dla mnie dziwna. Jeśli mogę prowadzić jeden kontrakt, a drugiego nie, to nie bardzo wiem o co w tym wszystkim chodzi. Być może są to jakieś urzędniczo-prawnicze przepychanki i brak zrozumienia. Firmę prowadzimy od lat, więc to nie jest coś, co tworzy się „od tak”. Wypłacałam wszystkim pieniądze, mimo że części z nich z Funduszu nie otrzymywałam. Gdybym tego nie kontynuowała, to już by nas nie było. Decyzje urzędnicze mają większą wagę niż dobro ludzi, a to jest przykre.
Sprawę finansowania nadal wyjaśniamy – być może mogło to być jakieś rozliczenie roczne. Nie chcę tutaj jednak wyrokować, bo ten element nadal analizujemy.
W sprawie pojawia się także więcej „znaków zapytania”, bo Adam Abramowicz – Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców uznaje całą sytuację za niezgodną z interesem pacjentów, z których część przeszło 20 lat korzysta z usług przychodni nieodpłatnie. Ponadto Abramowicz wspomina, że wszystkie inne umowy, jakie zawarł doktor Rybiałek z podmiotami gospodarczymi (w tym ze szpitalem wojewódzkim), zostały przeniesione po zawiadomieniu ich, że nabywcą praw oraz obowiązków jest jego żona Felicja. Czy NFZ nie mógł zrobić tego podobnie tym bardziej, że obecnie zarządzająca przesłała akt notarialny o dziale spadku, a także wcześniej odwiedziła oddział Funduszu w celu ustalenia „co dalej”? Zdaniem Marty Żbikowskiej-Cieśli, Rzecznik Wielkopolskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ w Poznaniu:
Wszystkie zapisy były w umowach, które zawarł z NFZ jeszcze Pan Rybiałek. W tych umowach są też określone warunki, co się dzieje w przypadku śmierci osoby podpisującej kontrakt. W momencie, kiedy żona właściciela była zarządcą sukcesyjnym, można było dokonać tzw. „cesji”, czyli przeniesienia umowy na inny podmiot leczniczy. Doktor Kędzierska-Rybiałek musiałaby założyć swój własny podmiot i przenieść umowy podpisane przez męża na siebie. Tutaj właśnie nastąpił błąd, bo tego nie zrobiła. W momencie ustania zarządu sukcesyjnego oraz działu spadku, umowy wygasły. Wtedy już naprawdę nie można było zrobić cesji – nie było z czego, bo ten podmiot dla nas jakby „nie istniał”.
Jak twierdzi Felicja Kędzierska-Rybiałek – na żadnym etapie kontaktu z NFZ (również w trakcie wspomnianej wizyty), nikt nie wspomniał jej, że by kontynuować dotychczasową działalność, musi zrobić coś więcej niż „standardowo” robiła przy innych umowach, które przejęła wraz z objęciem przychodni. Rzecznik Wielkopolskiego NFZ z kolei uważa, że zadaniem prawnika i pełnomocnika Kędzierskiej-Rybiałek było pochylenie się nad wszelkimi niezbędnymi formalnościami, by utrzymać w mocy kontrakty.
Myślę, że tutaj być może doszło do nieporozumienia, ale nie chcę jednoznacznie tak tego nazywać, bo nie wiem jak to spotkanie w oddziale wyglądało. Kiedy Pani Rybiałek przedstawiała swoją sprawę, mówiła, że ma opiekę prawną i jej pełnomocnik będzie się wszystkimi kwestiami zajmował. Rozumiem, że ktoś, kto jest prawnikiem i reprezentuje swoją klientkę, przeczyta przynajmniej wspomniane umowy oraz będzie wiedział jakie są np. konsekwencje danej sytuacji.
Nie sądziłam, że odbiję się od czegoś takiego tym bardziej, że zgłoszenie zarządcy sukcesyjnego było w sierpniu, czyli Fundusz był o tym poinformowany. Jeżeli uważali, że powinnam coś uregulować zanim przejmę to aktem notarialny w spadku, to mogli mi pomóc i o tym powiedzieć. Tak się nie stało, więc jestem tu gdzie jestem i spróbuję ten miesiąc jeszcze działać, ale potem będę musiała zrezygnować. Tylko na tyle wystarczy mi środków. Gdybym wcześniej zawiesiła działalność, to iluś pacjentów odbiłoby się po prostu od rejestracji.
W niejako kontrze do słów przedstawicielki NFZ-u pozostaje również opinia Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców, który twierdzi, że Fundusz powinien już na etapie zarządu sukcesyjnego wskazać kierunek dla przedsiębiorcy, który potencjalnie chciałby kontynuować działalność przychodni.
To urząd powinien zadbać o dobro prowadzącego przychodnię przedsiębiorcy, w porę informując go, co ma zrobić, aby doprowadzić do końca proces przekształcenia umów. A na obecnym etapie – szybko i sprawnie doprowadzić do rozwiązania problemu albo poprzez uznanie, że umowy przeszły ze zmarłego na spadkobiercę, albo poprzez niezwłoczne podpisanie nowych kontraktów. W niniejszej sprawie należy również zastanowić się, jak – stosując zasadę rozstrzygania na korzyść przedsiębiorcy wątpliwości, których nie da się usunąć – załatwić problem powstały przy interpretacji prawa dotyczącego sukcesji przedsiębiorstw.
Jako zarządca sukcesyjny kontynuowałam działalność, natomiast taki zarząd może trwać określony czas. W związku z aktem notarialnym przeprowadziłam przejęcie przedsiębiorstwa i chciałam dalej funkcjonować. Fundusz jednak uważał, że w momencie nabycia spadku, wszystko wygasa – tak jakby mój mąż zabrał to ze sobą do grobu. Moi prawnicy twierdzili, że kwestia spadku nie zmienia sytuacji prowadzenia dalszej działalności, a ja jako zarządca sukcesyjny mogę nabyć je jako spadkobierca. Dla mnie to jest niezrozumiałe, bo to wszystko co mam teraz w gabinecie, to to samo, co było kilka miesięcy temu.
Sprawa z przychodnią z Obozowej dotarła do cytowanego Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców w listopadzie ubiegłego roku, a także w ostatnim czasie do Ministra Zdrowia, bo jak twierdzi Adam Abramowicz – prezes NFZ – Filip Nowak (mimo telefonów i maili od 25 listopada 2021) nie znalazł czasu, by do sprawy się odnieść czy w związku z nią spotkać. Felicja Kędzierska-Rybiałek tłumaczy nam dodatkowo, że nie chciała, by temat zyskał aż tak duży rozgłos, ale w obliczu zagrożenia zamknięciem placówki, nie widzi innego rozwiązania. W odpowiedzi na te opinie uzyskujemy ze strony rzecznik Wielkopolskiego NFZ słowa zdziwienia, bo jak opowiada Marta Żbikowska-Cieśla:
Interes pacjentów jest dla nas zawsze najważniejszy i stąd też ogłoszenie wspomnianych konkursów. W momencie, gdy nie ma zapewnionego dostępu do świadczeń, to ogłaszamy konkurs, żeby znaleźć podmiot, który będzie tych świadczeń udzielał. Tyle czasu niestety trwa przygotowanie konkursów, a także wyjaśnianie wspomnianej sytuacji. Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorstw się do nas zgłaszał i tak naprawdę zawsze uzyskiwał informacje – pytał i zgadzał się z nami. W tym przypadku widzimy w jakimś sensie niespójne zachowanie Rzecznika MŚP – występował do nas o wyjaśnienia, uzyskiwał je i wszystko rozumiał, a potem pisze coś takiego. Postępujemy zgodnie z przepisami i musimy się ich trzymać, a takich spraw mamy więcej i podobnej sytuacji nie mieliśmy jak do tej pory.
W listopadzie ubiegłego roku Pani Kędzierska-Rybiałek zwróciła się do Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców z wnioskiem o pomoc w tej sprawie. W dniu 22 grudnia 2021 r., Rzecznik MŚP wystąpił do NFZ w przekonaniu, że nie doszło do okoliczności skutkujących brakiem możliwości dalszego realizowania zawartych kontraktów i do dzisiaj podtrzymuje to stanowisko.
Przychodnia, z której rocznie korzystać może nawet 40 tys. osób, obecnie finansowana jest ze środków własnych doktor Kędzierskiej-Rybiałek – przynajmniej w zakresie dziedzin, na które środki na koncie przedsiębiorstwa nie pojawiają się. Na ten moment nie znamy jeszcze odpowiedzi Ministra Zdrowia na wniosek Rzecznika MŚP, ale wstępnie mamy dwa rozwiązania – jedno proponowane przez Adama Abramowicza, a drugie przez NFZ. W tym pierwszym Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców postuluje, by umowy podpisać na nowo i rozliczyć finansowo cały okres sporny na korzyść Felicji Kędzierskiej-Rybiałek lub uznać, że kontrakty przeszły ze zmarłego na spadkobiercę. Oba warianty sprowadzają się do podobnego rozwoju wydarzeń, na którego końcu powracamy do wznowienia działań przychodni, by oferowane przez nią zabiegi i wizyty funkcjonowały „po staremu”. Z drugiej strony od NFZ-u otrzymujemy propozycję, by właścicielka przychodni wystartowała w nowo rozpisanych konkursach (na neurologię ogłoszony 27 stycznia, a na psychiatrię jeszcze w tym tygodniu) i w ten sposób postarała się uzyskać finansowanie. Niestety sytuacja przychodni „SYNAPSA” wydaje się być przykładem starcia z biurokratyczną machiną, w której przedsiębiorca, ale przede wszystkim i pacjenci cierpią najbardziej.