Stokado
baner_FBAnt
Baner AWS

Życie to jedyna droga do śmierci – recenzja filmu „Black Adam”

Od kiedy MCU weszło na szczyt światowej kinematografii (przynajmniej pod względem udziału w zyskach), tak DC było uznawane za biedniejszego kolegę czy przyrodniego nieporadnego brata. Od pewnego jednak czasu obserwujemy zmiany w tym zakresie. MCU próbuje udźwignąć ciężar własnego sukcesu, a DC próbuje wstać z kolan. Ostatnio takie produkcje jak „Batman” czy „Legion Samobójców” dają do zrozumienia, że zaczęli wyciągać wnioski z wcześniejszych porażek. Czy „Black Adam” pomógł w naprawie uniwersum, czy bardziej zaszkodził?

Tytułowy bohater zostaje wybudzony po 5000 lat. Jest potężną postacią o niekoniecznie dobrych zamiarach, przez co stanowi olbrzymie zagrożenie dla świata. Przynajmniej tak uważa Liga Pokoju, która składa się z podstarzałego Doktora Strange’a, zarozumiałego Falcona, Ant-Mana, który zachowuje się jak słoń w składzie w porcelany i nie umie się zmniejszać (potrafi wyłącznie powiększać). Ponadto Ant-Man ma maskę Deadpool’a i „jakiejś laski”, która nie wiadomo co robiła w tym filmie. Była ona bardzo niewyraźna – w przenośni, ale i też w dosłownym znaczeniu, bo w czasie scen akcji tylko jej twarz pojawiała się, a reszta ciała była rozmazana. Podjęto mizerne próby wprowadzenia każdej z postaci, ale informacji dostaliśmy „tyle, co kot napłakał”, przez co nie można było zrozumieć motywacji członków grupy, ich odrębności i swoistego jestestwa. Nie wyróżniali się niczym szczególnym od postaci drugoplanowych.

Scenariusz był taki, jakich już wiele wyprodukowano – konflikt wewnętrzny między głównymi bohaterami, potem wspólny wróg, którego razem pokonają. Na koniec tego wszystkiego wrzucili jeszcze postać Supermena i mam wobec tego faktu bardzo mieszane uczucia, bo to postać, której brakowało mi w filmie (była bardziej oryginalna i krwista niż cała ta Liga Pokoju). Z drugiej strony nie pasowała do fabuły, ponieważ nasuwa się pytanie – gdzie on był w czasie całej akcji filmu i czemu wcześniej nie wkroczył? Liga Pokoju zupełnie sobie nie radziła, a znała moc i potęgę Adama. Wysyłanie wspomnianej czwórki było samobójstwem. Adama nie można było przekonać pokojowo, a siłą to i tak raczej nie mieli szans. Mieli za to szczęście, że porwali Amona, a Adam się do niego przywiązał i obiecał uratować.

Myślę, że dosadnie zobrazuje moją ocenę fakt, iż lubię kino superbohaterskie do tego stopnia, że są filmy jak „Dr Strange 2”, „Spiderman 3” czy „End Game”, na których byłem po trzy razy w kinie. „Black Adam” oglądało się dobrze i jestem ciekawy kontynuacji, ale gdy chciałem kupić bilet na drugi seans, by dokładniej przygotować się do tej recenzji, to zastanawiałem się – po co? Nie czułbym satysfakcji z oglądania tego filmu po raz drugi, dlatego uznałem, że go sobie odpuszczę. Samo napisanie tej recenzji zajęło mi dwa tygodnie, a zazwyczaj aż tyle mi to nie zajmuje. Moja ocena to 6/10 – jest to kino lepsze od chociażby „Morbiusa”, ale gorsze od np. niedawnego „Thora 3”, a już na pewno od wcześniej wspomnianych produkcji. Myślę, że mimo wszystko film można obejrzeć i będzie to nienajgorzej spędzony wieczór, ale nie coś, czym będziemy żyli przez kilka następnych dni lub z sentymentem wspominać po latach. Mimo tych wielu niespójności i klisz, film trzyma w akcji i da się go oglądać, ale nie liczcie na fajerwerki. Co do pozycji tej produkcji w DC oraz tego czy pomógł franczyzie w walce z MCU, to muszę przyznać, że raczej nie. Nie zaszkodził też jednak jakoś specjalnie – to typowy średniak. Moim zdaniem lepszy od np. „Człowieka ze Stali”, który osobiście mi nie odpowiadał, ale dużo gorszy od ostatniego „Batmana”. Poza tym swoisty bałagan w uniwersum nie pomaga w odnalezieniu się w nim, a poziom produkcji to istna sinusoida i rollercoster, powodujący mdłości i mieszane uczucia. Poza tym fakt, że film wyglądał jak jedna wielka kopia z MCU nie pomagał. Rozumiem, że kwestia praw autorskich oraz ich historii między franczyzami jest długa, zawiła, skomplikowana i kto od kogo „zrzynał” to bardziej złożone, ale muszę przyznać, że bazowanie w tym filmie na postaciach, które już są mocno promowane w MCU to jakieś nieporozumienie. Nie ma w tym oryginalności i świeżości- odgrzewane bardzo stare kotlety.

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze