ANTCZAK: Brak taktu. Rozkład jazdy KLA wprowadza chaos
Założenia były inne. Firma odpowiedzialna za stworzenie koncepcji nowego rozkładu jazdy KLA silnie akcentowała, że autobusy mają jeździć w takcie. Co 15, 30 bądź 60 minut. Chciano, by pasażer nauczył się prostego rytmicznego rozkładu, dzięki któremu znałby godzinę przybycia autobusu na przystanek. Niestety raczej nie będzie to możliwe – autobusy jeżdżą wybitnie nieregularnie. Autorom zabrakło taktu.
Tak. To cytat z ubiegłorocznej koncepcji poprawy rozkładu jazdy Kaliskich Linii Autobusowych. O dążeniu do rytmiczności pisano w koncepcji 30-krotnie, o utrzymaniu taktu wspominano 11 razy. Sam chwaliłem te założenia, ponieważ nie wszystkie linie jeździły w takcie (chociażby ówczesna „5” albo „6”). Widocznie te 41 zdań o rytmiczności i takcie to było jednak zbyt mało, aby ta koncepcja została wdrożona. Autorzy postanowili, że autobusy w dni robocze jeździć będą o innych godzinach niż w weekend. W soboty o innych, niż w niedziele. Dodatkowo czasami autobus przyjedzie o minutę albo trzy wcześniej, niż w innych porach. Zapamiętać się tego, niestety, nie da.
Jak było?
W zasadzie jeszcze przed dokonaniem zmian kaliski rozkład jazdy był rytmiczny. Gdy szedłem na najbliższy mi przystanek Podmiejska Widok wiedziałem, że jedenastka jeździ z reguły co pół godziny – 10 i 40 minut po pełnej godzinie. Podobnie jedynka (20 i 50 po) czy dwójka (28 i 58). Trójki zawsze jeździły 15 i 45 po, a także (nie zawsze) 25 i 55 po. Poszczególne godziny były stałe także w weekendy, choć naturalnie spadała częstotliwość kursowania. Jeżdżąc regularnie komunikacją wiedziałem jednak, czego się spodziewać. Teraz jest to raczej niemożliwe, gdyż nowy rozkład jazdy został pozbawiony taktu. Zastąpiono go jedynie namiastką rytmiczności.
Minuta w tę, minuta we w tę
Przykładem niech będzie przystanek Podmiejska Widok. Nie biorę pod uwagę tzw. godzin szczytu, kiedy to pojawiają się dodatkowe kursy mające obsłużyć większe potoki pasażerów – tutaj nieregularność jest akceptowalna. Podam kilka przykładów, jest ich niestety cała masa.
Linia nr 3A w dni robocze w godzinach 5:00-21:00 kursuje co godzinę. Teoretycznie, ponieważ co do zasady autobus odjeżdża o godzinie X:45, jednak kilkukrotnie odjeżdża też o X:42, X:43 albo X:48. Nie da się zatem zaplanować podróży, przyjmując założenie, że autobus odjedzie 45 minut po pełnej godzinie, ponieważ w każdej chwili można trafić na kurs jadący wcześniej (przez co się na niego spóźnimy) albo później (przez co możemy się spóźnić do pracy albo na pociąg). Podobną nieregularność można spotkać w większości kursów. Czasami jest to różnica jednej minuty, czasami kilku. Linia nr 4 z Podmiejska Widok odjeżdża pomiędzy X:12 a X:17. Co więcej, od godziny 17:00 zaczyna jeździć nagle o 17:48, 19:48 i 21:48, czyli ponad pół godziny później niż przez resztę dnia. Jak można to zapamiętać?
Weekend to inna czasoprzestrzeń?
To jednak niestety nie wszystko. Autobusy w soboty jeżdżą inaczej niż w dni robocze. A w niedziele jeszcze inaczej niż w soboty. I tak, dla przykładu, „jedynka” na przystanku Podmiejska Widok w dni robocze zatrzymuje się z reguły o godzinie X:36 (czasem X:35). W sobotę o godzinach dość nieregularnych – od 8:46 do 15:46 o X:46, potem trzy kursy o 16:51, 17:51, 18:51, potem jest trzyipółgodzinna przerwa 😊 i ostatni kurs o… 22:16. Czyli w zasadzie nigdy nie wiadomo, kiedy można się jej spodziewać. A jeszcze trzeba by zapamiętać niedziele – tam „jedynka” jeździ co dwie godziny o godzinie X:16 (oraz o 5:06). Łatwe, prawda?
Niestety w zasadzie te problemy tyczą się praktycznie wszystkich linii. Nie rozumiem, dlaczego nie zastosowano się do pierwotnych założeń. Nie ma wątpliwości, że autorzy rozkładu jazdy nie zachowali rytmiczności, o której tyle razy była mowa w koncepcji z I połowy 2022 roku. Obecnie nie da się zapamiętać rozkładów jazdy, co zniechęca do regularnego korzystania z komunikacji miejskiej. Osoby młode i w średnim wieku jakoś sobie poradzą – przed każdym pójściem na przystanek będą korzystać ze strony KLA bądź z map Google (choć jest to pewne utrudnienie), jednak osoby starsze, które ostatnio często spotyka się na przystankach podczas notowania nowego rozkładu, niestety będą miały większy problem. Nie da się przecież zapisać, tak jak to było dotychczas, że „11” jeździ o X:10 i o X:40. Bo za każdym razem jedzie inaczej. Mam wrażenie, że chciano dobrze, niektóre rozwiązania są naprawdę niezłe, jednak realizacja ostatecznego rozkładu pozostawia wiele do życzenia. Taktu brak.
Mija kilka miesięcy od publikacji tego artykułu, rozkłady niby zaktualizowane, miało być lepiej a jako reprezentant osób z dwójką z przodu w wartości wieku to nie ogarniam tego systemu. A korzystam z autobusów od najmłodszych lat.
Mój przyjacielu, jeśli zobaczysz dobry numerek autobusu to nie oznacza że dojedziesz tam gdzie chcesz. Chciałam dojechać na Cmentarz Komunalny (skorzystałam z Google Map) i okazuje się, że nie każda 1 jedzie na Kampus! Za darmo przy okazji dostałam krzyk od kierowcy, więc zaoszczędziłam na kawie w trakcie trwania tego dnia. Musiałam czekać na kolejną „jedynkę” przy okazji spacerując na innych przystanek autobusowy. Luzik, miejscówka bez cienia (znak, kartka z rozkładem na środku chodnika) to mój wstyd i smutek mógł się spalić w słońcu. Przyzwyczajenie, że dany numer (lub numer z literką) jedzie stałą i jedyną słuszną trasą mnie zmylił.
W ciągu krótkiego okresu czasu po prostu widziałam ile osób pyta się gdzie jedzie autobus albo o której przyjedzie, bo rozkłady wyglądają gorzej niż umowy na kredyt (różne skróty, małe litery, niepełna trasa autobusu – tak zwane „domyśl się”, prawie wszystkie kończą się na Wyszyńskiego Słoneczna, w drugą stronę trochę lepiej jest). A do tego cudowne tablice (np. przy Amber) z widmo autobusami – takie moje szczęście, że moja punktualność jest karana czekaniem na autobus. Trochę jak nastolatka w okresie buntu która mówi mamie lub tacie „jak przyjadę to będę”.
Zaczęła się szkoła to problem jak co roku – „krótkie autobusy” gdy uczniowie jadą do szkół lub wracają z szkół. Zdarzyło mi się zrezygnować z podróży autobusem ze względu na „sardynki”, a nie minął miesiąc. Co będzie jak studenci zaczną zajęcia? 😅
Mogłabym opowiadać i opowiadać o swoich dziwnych sytuacjach z KLA. Na pewno plusem są darmowe przejazdy w Kaliszu dla osób posiadających ważną Kartą Mieszkańca, dla osób starszych czy nawet chyba dla osób młodych (i inni).