Antczak: Kinastowski kozłem ofiarnym, błędy służb
Szef MSWiA Mariusz Kamiński stwierdził w rozmowie w RMF FM, iż prezydent Krystian Kinastowski popełnił błąd, nie podejmując decyzji o rozwiązaniu zgromadzenia, które miało miejsce w Kaliszu 11 listopada. Myślę, że w ten sposób próbuje się zrobić z Krystiana Kinastowskiego kozła ofiarnego, a realne zaniedbania leżą po stronie służb. Myślę, że Kinastowski nie był realnie decyzyjny, a nad całą sytuacją pieczę sprawowały służby. Zwierzchność prezydenta Kalisza była tylko formalna, ciężko jest mi uwierzyć w inną wersję.
Przedstawiciel miasta Kalisza powinien przerwać to zgromadzenie, jeśli nabrało ono takiego charakteru, czego nie uczynił, co jest moim zdaniem wielkim błędem i zaniedbaniem. Zostaną podjęte w tym zakresie odpowiednie działania i mam nadzieję, że osoby, które organizowały to haniebne zgromadzenie, poniosą konsekwencje prawne
Czy naprawdę ktoś uważa, że to prezydent Kinastowski realnie odpowiadał za działania służb podczas zgromadzenia? Formalnie oczywiście to on był decyzyjny, lecz nie wierzę w to, że postępował wbrew zaleceniom policji i służb. Zrzucanie przez ministra odpowiedzialności na prezydenta Kalisza jest umywaniem rąk i próbą usprawiedliwienia tego, że takie wydarzenie w Kaliszu się odbyło. Jestem przekonany, że polskie służby, mając informacje o planach środowiska Jabłonowskiego, powinny zwyczajnie zablokować wiec, korzystając z wielu narzędzi, które niewątpliwie posiadają. I powinny to zrobić jeszcze przed jego organizacją, a nie 11 listopada, kiedy było już na to za późno.
Jeśli toczona jest obecnie z Polską wojna hybrydowa, łatwo domyślić się, że tego typu prowokacje są zagrożeniem dla polskich interesów. To nie samorząd winien odpowiadać za neutralizowanie tych zagrożeń, lecz służby państwowe. Wydaje się, jakoby zlekceważono zagrożenie, a dziś oskarża się prezydenta Kinastowskiego o zaniedbania. Co miał zrobić Kinastowski? Wykorzystać Straż Miejską do rozpracowywania prowodyrów zgromadzenia? Przecież to śmieszne.
Powtórzę raz jeszcze za jednym z moich poprzednich tekstów: siłowe rozwiązywanie wiecu byłoby sporym błędem, mogłoby doprowadzić do walki pomiędzy policją a tłumem, bardzo prawdopodobne, iż uzbrojonym. Eskalacja jeszcze bardziej rozpropagowałaby wiec, zrobiłaby z Olszańskiego legendę, pomijając już ryzyko powstania zamieszek groźnych dla mieszkańców Kalisza, których opanowanie nie byłoby tak łatwe, co byłoby oczywiście zależne od stopnia uzbrojenia manifestantów. Jestem przekonany, że decyzja o nierozwiązywaniu wiecu nie była podjęta jednoosobowo przez prezydenta Kinastowskiego i nie wierzę w to, że miał on kluczowe zdanie w tej sprawie. Kluczowe zdanie musiały mieć służby, a jeśli tak nie było, to żyjemy w państwie z kartonu. Jako optymista nie popieram jednak tego czarnego scenariusza.
fot. screen za kanał YT RMF FM