Stokado
baner_FBAnt
Baner AWS

Inteligentne miasta to miasta zielone

Szacuje się, iż za niecałe trzydzieści lat miasta będą domem dla około 70 proc. ludzi na całym świecie. Dlatego potrzeba stymulować tworzenie przyjaznych człowiekowi i środowisku usług i produktów.

  • Cyfryzacja przyspieszyła na niespotykaną skalę
  • Miasta przyszłości to mogą być miasta w Polsce
  • Rozwiązaniem jest zrównoważony rozwój przez innowacje

Od kilku lat na kongresach ekonomicznych, rozmaitych forach, sympozjach i spotkaniach poświęconym rozwojowi miast w duchu Green Deal, czyli Europejskiego Zielonego Ładu – w duchu wyzwań, które stoją przed Polską w najbliższych latach, wynikających z transformacji energetycznej i ograniczenia emisji do atmosfery – coraz więcej miejsca poświęca się zjawisku, które ekonomiści, analitycy czy eksperci nazywają „smart cities”. Czym są inteligentne miasta? Z jednej strony miasto takie wykorzystuje cyfryzację i rozwiniętą technologię do zwiększania wydajności infrastruktury i usług publicznych na danym obszarze, z drugiej strony – procesy i wynikające z nich korzyści zarówno dla mieszkańców miasta, jak i dla efektywności projektów, którymi zarządza miasto, da się określić zielonymi.

Cyfryzacja przyspieszyła na niespotykaną skalę

Fakt, ile razy toczy się dyskusja o inteligentnych miastach, tyle razy wielu osobom zdaje się, że mowa o aglomeracjach położonych z dala od Polski, takich jak Singapur, Tokio, Hong Kong, Doha czy Seul, wyróżniających się nowymi technologiami dostępnymi na każdym kroku, z nowocześnie wyglądającym transportem, gdzie każdą sprawę załatwia się za pośrednictwem aplikacji w smartfonie, a nie w okienku w urzędzie. Nie do końca o to chodzi. Chociaż – a wielki udział miała w tym pandemia i lockdown, w czasie którego musieliśmy zamienić świat fizyczny na świat cyfrowy, także w czasie załatwiania, wydawałoby się, podstawowych spraw w banku, w urzędzie, ba, nawet w sklepie – cyfryzacja przyspieszyła na niespotykaną dotąd skalę.

Miasta przyszłości to mogą być miasta w Polsce

Ktoś powie, że nowoczesne technologie to synonim świata, którego nie ma ani w Polsce, ani w Kaliszu. Może tak jest, chociaż kiedy obejrzymy się dokoła, widzimy przecież, że maile odbieramy na zegarku, płacimy w warzywniaku telefonem, dokumenty podpisujemy przeciągnięciem kursora myszy na ekranie, telewizję zamieniamy na platformy streamingowe, a bilety do pociągu lub do transportu publicznego kupujemy za pomocą aplikacji, czasem za pomocą kodu QR. To już nie jest ten sam świat, który istniał przed pandemią. Sześć lat – tyle, według ekspertów, oddziela nas od momentu, kiedy sztuczna inteligencja w 2029 roku stanie się mądrzejsza od ludzi. Algorytmy w coraz większym stopniu decydują o naszym życiu. O tym, kto otrzyma kredyt. O tym, kto zauważy nasz profil na portalu randkowym. O tym, kiedy rozpocząć hamowanie podczas jazdy samochodem. Podobne procesy zachodzą na terenie miast.

Bynajmniej, nie chodzi o to, że odtąd w aptece będzie nas obsługiwał robot, a na każdym z urzędowych pism, które trafi do naszych skrzynek, będzie widniał kwalifikowany podpis elektroniczny. Technologię, narzędzia cyfrowe są naturalnie ważnym elementem idei „smart cities”, lecz nie są celem samym w sobie – dopiero ich szerokie zastosowanie ma przynosić korzyści mieszkańcom polskich i europejskich aglomeracji. Kiedyś miasto było synonimem wykorzystania przestrzeni. Dziś miasto staje się synonimem wykorzystania danych. A tam, gdzie pojawiają się dane, tam również pojawia się optymalizacja. W końcu to nic nowego, cyfrowa optymalizacja dotyczy dzisiaj dosłownie wszystkiego: aplikacja w zegarku pokazuje, ile godzin snu oznacza dla organizmu regenerację, z kolei smartfon pokazuje, ile kroków musimy wykonać, aby spalić obiad. Efektywny transport, oświetlenie, usługi publiczne, urbanizacja, dostęp obywateli do cyfrowych chmur i WiFi, sterowanie ruchem ulicznym, zarządzanie odpadami poprzez rozwijanie gospodarki obiegu zamkniętego – tak wygląda „smart city” i pojawia się tu ogromna przestrzeń, aby dane, które gromadzi i analizuje miasto, poprzez optymalizację prowadziły do lepszego i bardziej wygodnego życia w miastach takich jak Kalisz, Tarnów, Elbląg, Nowy Sącz, Legnica czy Piła – to właśnie te miasta, obok dużych metropolii, takich jak Warszawa, Poznań, Wrocław, a także Trójmiasto, wymieniane są przez analityków jako rynki ważne, a spośród mniejszych aglomeracji być może kluczowe, dla rozwoju sektora nowoczesnych usług biznesowych w Polsce.

Rozwiązaniem jest zrównoważony rozwój przez innowacje

Inteligentne sensory, liczniki, sterowniki służą temu, aby lepiej zarządzać miastem. Inna sprawa, że wykorzystanie zebranych parametrów i wiedzy może prowadzić do sytuacji, że podmiot, który tymi danymi zarządza, zyska nad obywatelami ogromną przewagę – ba, analizujący big data czasem wiedzą o nas więcej, niż my sami wiemy o sobie. Dlatego potrzebne są takie narzędzia nadzorcze, które stymulują tworzenie przyjaznych człowiekowi i środowisku usług i produktów. A skoro mowa o środowisku, należy pamiętać, że inteligentne miasto to zawsze miasto zielone. To tym bardziej istotne, skoro szacuje się, iż za niecałe trzydzieści lat miasta będą domem dla około 70 proc. ludzi na całym świecie (obecne szacunki mówią, że dokładnie połowa ludności świata mieszka w miastach).

Miejskie tereny zielone pomagające dbać o jakość powietrza i ochronę klimatu – oto jeden z filarów „smart cities”. To dzięki nim pochłaniane są szkodliwe emisje z atmosfery, temperatura latem w mieście maleje, pojawia się cień, a także ekosystem pozwalający na bioróżnorodność. Tereny zielone to mogą być parki, skwery czy lasy, ale mogą to być równie dobrze budynki użyteczności publicznej budowane według ekologicznych standardów i korzystające z niskoemisyjnych rozwiązań. To niezwykle istotne, aby o miastach przyszłości myśleć w sposób nieszablonowy. Dojście do neutralności klimatycznej wymaga wielu zmian i wiąże się z wysokimi kosztami, a skoro samorządy podkreślają, że wraz z sytuacją makroekonomiczną maleją ich możliwości inwestycyjne, to jedynym rozwiązaniem jest zrównoważony rozwój przez innowacje. Dla przykładu władze Kuala Lumpur w Malezji ogłosiły plan zbudowania niskoemisyjnego miasta: do 2030 roku – poprzez wdrożenie ponad dwustu programów obejmujących mobilność, infrastrukturę, ekologię, energooszczędność oraz zarządzanie odpadami – miasto zredukuje emisję dwutlenku węgla o 70 proc. Oto droga, którą powinny iść także polskie miasta.

Lecz zanim pojawią się innowacje, muszą najpierw pojawić się innowacyjne finansowanie dla miast. Takim, nieszablonowym podejściem od wielu lat na tle innych instytucji finansowych wyróżnia się Bank Pekao. Rok 2007: uczestniczymy w pierwszym w Polsce projekcie budowy mieszkań komunalnych realizowany przez spółkę komunalną. Rok 2018: pierwsi w Polsce uczestniczymy w projekcie budowy zeroemisyjnego budynku użyteczności publicznej. Rok 2020: zapewniamy finansowanie największej polskiej spalarni odpadów. Nasze rozwiązania dla JST się sprawdzają. Nie są to słowa bez pokrycia. W końcu Bank Pekao jest liderem finansowania sektora publicznego. Dla potwierdzenia: udział banku w rynku spalarni to około 81 proc. Tramwaje – około 53 proc. rynku. Porty lotnicze – 85 proc. rynku. Chcemy rozwijać się jako bank i chcemy dalej pomagać polskim miastom w rozwoju.

Źródło: PEKAO S.A.

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze