RATAJCZYK: Mentalność postkolonialna w Kaliszu
Choć od nieszczęsnych wydarzeń z 11 listopada minęło już trochę czasu to kaliscy aktywiści nie pozwalają nam o nich zapomnieć. W dniu 20 grudnia 2021 r. kaliski Główny Rynek gościł inicjatorów referendum w sprawie odwołania prezydenta Krystiana Kinastowskiego. Jako główny powód inicjatywy referendalnej organizatorki wskazały zachowanie prezydenta związane z marszem tzw. Kamratów.
Do tematu wróciła Pani Dorota Swinarska-Miłek, która w trakcie sesji Rady Miasta Kalisza odbywającej się w dniu 28 grudnia 2021 roku zabrała głos w ramach części obywatelskiej. W swojej wypowiedzi wskazała, iż „Zorganizowaliśmy konferencję, w trakcie której pojawiły się banery z napisem „Kalisz miastem otwartym. Bez faszyzmu”, które zostały sfinansowane przez Akcję Demokrację. Dlaczego nikt z opozycji nie przyszedł na to spotkanie? Okazuje się, że pan prezydent, który nie zrobił nic, nie był przy tym banerze, nie przeprosił (…) w tym czasie napisał list do jednej z aktywistek, która współtworzyła marsz antyfaszystowski. Był to list pełen pogróżek. Przysłał go dwa dni przed Świętami, a znajdował się tam przymus do przeproszenia prezydenta, zupełnie źle adresowany, bo ona nie mówiła jako osoba prywatna, ale mówiła jako przedstawicielka Obywateli RP. Ona nie może przeprosić, nawet gdyby chciała, bo oczywiście nikt by jej na to nie pozwolił. To powoduje, że będzie kolejny proces związany z 11 listopada, narażający miasto na koszty, ale który ma usatysfakcjonować prezydenta, mającego niesamowite ego”[1].
Co do tego, kto wykazuje się w opisywanej sprawie cynizmem i wysokim ego pisałem już ostatnio na łamach Latarnika Kaliskiego w artykule Cyniczna cnota kaliska[2], do którego, aby się nie powtarzać, odsyłam. Uwagę przykuwa jednak jeszcze jedno zjawisko, które to emanuje z tej nawałnicy zdarzeń zapoczątkowanych 11 listopada 2021 roku w Kaliszu. Jednak od początku.
Jeszcze kilka lat temu popularność w przestrzeni publicznej zyskał termin „mentalność postkolonialna”. Nie doczekał się on finalnie jakiejś powszechnie aprobowanej definicji, tak więc przyjmijmy, że w omawianym wycinku rzeczywistości mentalność postkolonialna jest pozostałością po naszej rozbiorowej historii, w której to część polskich elit społecznych usilnie próbowała upodobnić się i wkupić w łaski elit państw zaborczych. Skutkowało to powstaniem pewnych schematów mentalnych, w których gdzieś tam, na Zachodzie (a czasami na Wschodzie), istniała metropolia, będąca punktem odniesienia w kwestiach stylu życia, ubioru, moralności, etyki czy sposobu zachowania, zaś Polacy mogą, a nawet muszą bezrefleksyjnie tę abstrakcyjną metropolię naśladować i w żadnym wypadku nie pozwolić sobie na wypadnięcie z jej łaski.
Pomimo, iż od ponad 100 lat na mapie świata nie ma już żadnego z państw zaborczych, to mentalność postkolonialna ma się nadal świetnie. Miejsce zaborczej metropolii przejął niedodefiniowany „Zachód” lub „świat”, ale schemat mentalny każący traktować opinie lewicowego publicysty z Paryża lub tej samej proweniencji dziennikarza z Nowego Jorku jak prawdę objawioną pozostaje ten sam. Pozwolę sobie postawić tezę, że gdyby nie takie właśnie schematy mentalne nadal funkcjonujące w części społeczeństwa, to o żadnym referendum nie byłoby mowy. Żeby nie być gołosłownym, pozwolę sobie przytoczyć słowa wypowiedziane w trakcie konferencji przez Panią Annę Kurpik:
„Jeszcze nigdy wcześniej nasze miasto nie trafiło na czołówki serwisów informacyjnych w kraju i na świecie w tak złym świetle. Ten niezakazany marsz faszystów w czasie ważnego dla nas święta, a przede wszystkim późniejsze zachowanie prezydenta i poczucie, że nic się nie stało, całkowity brak poczucia odpowiedzialności, lekceważenie mieszkańców, a na koniec reakcja czterolatka: Nie obchodzi mnie wasza polityka, biorę swoje zabawki i wracam do piaskownicy. To obraz człowieka, który nie wie, jaką rolę przyjął i nie zdaje sobie sprawy, czym jest odpowiedzialność”.[3]
Czyż nie wpisuje się to w przedstawiony wyżej schemat, gdzie głównym zarzutem wobec prezydenta staje się to, iż doprowadził on (o ile w ogóle można przypisać mu tutaj jakąkolwiek winę) do tego, że gdzieś w krajowych i światowych mediach pojawiła się informacja, że w Kaliszu miał miejsce teatrzyk Kamratów? Co właściwie motywuje tych wszystkich aktywistów tak ochoczo wzywających do odwołania prezydenta? Czy nie jest to właśnie ten przedziwny mechanizm psychologiczny, każący nam czuć winę za rzecz, której nie popełniliśmy i jeszcze za nią przepraszać, bo nie daj Boże ktoś brzydko o nas napisze w hiszpańskim lub niemieckim dzienniku opinii?
Odwołując się do cytowanych na początku słów, które padły na ostatniej sesji Rady Miasta, muszę powiedzieć coś, co chyba jeszcze nikt głośno nie powiedział – Drogie Panie, Kalisz nie potrzebuje waszej pomocy w ratowaniu swojego honoru, bo ten pozostaje nienaruszony. To nie kaliszanie są winni wydarzeniom z 11 listopada. Nikt też nie powinien wam dziękować – nie ma za co. „Kalisz przeciw faszyzmowi” jedyne, co kaliszanom dał, to powody do zażenowania, kiedy zmuszeni byliśmy oglądać obrazki, na których przedstawicielka gminy żydowskiej jest wygwizdywana za to, ze śmie cytować katolickiego biskupa.
Z tą więc myślą pozostawiam Państwa i życzę wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku.
[1] https://latarnikkaliski.pl/zaklad-o-1000-zl-festiwal-nostalgia-i-obywatele-rp-w-dzialaniu-czyli-smaczki-z-rady-miasta-kalisza/?fbclid=IwAR1SVFjjInoNhoc6g7a_7Y8kRZCJl5_ZKXOGFKafwH9RkYzuTsiJ-nWRL_U
[2] https://latarnikkaliski.pl/ratajczyk-cyniczna-cnota-kaliska/?fbclid=IwAR3snajiERpt1GGFS1GkkbqEYwTotPfwG9UUzB7Ddt70nivbyz5xTlolac8
[3] https://latarnikkaliski.pl/nie-jestesmy-rozrabiakami-albo-oszolomami-chca-odwolac-k-kinastowskiego-w-referendum-pelne-wypowiedzi/?fbclid=IwAR0K_Oy__2pHBnFUi2emYBzX4uEgCsT8T0JxdgX2-Qx3KsAoIjnr5N2zzG8